O moje Światło Przewodnie kroczę za Tobą tkając w swoich marzeniach przeplatanych zachwytem wspaniałą szczęśliwość ...
 
ABREKADABRE
PANDEMIA ŚWIADOMOŚCI
=> palę marihuanę
=> konopie lekarskie
W JA RA
fazy księżyca
N O T E S
CZARNOGŁOWI MORDUJĄ
SZCZEPIONKI
Kontakt
UZDRAWIASIE
BLOG
GRAWITATOR FLYWHEEL
Mijn verhaal
 

USIE

http://WolneKonopie.pl
http://OtwartaPestka.info
http://PolitykaNarkotykowa.pl

PANDEMIA ŚWIADOMOŚCI

Luc Montagnier – francuski wirusolog, współodkrywca HIV w 1983, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny, współtwórca technologii mRNA.

Luc Montagnier na pytanie skąd wzięły się warianty wirusa SARS-COV-2 odpowiedział:
To bardzo proste. Warianty wzięły się ze szczepień. Przeciwciała wytworzone przez wirusa pozwalają na to, żeby infekcja była bardziej nasilona. Nazywa się to wzmocnieniem zależnym od przeciwciał.
Szczepionka powoduje wytworzenie dużej ilości białka kolca, takiego jak na powierzchni wirusa i to jest bardzo niebezpieczne, bo sprzyja zachorowaniu. Dlatego coraz więcej osób choruje po szczepieniu.
Wg uczonego Paszporty Covidowe to coś haniebnego i skandalicznego. Szczepionka w technologii mRNA jest chimerą. Nie wiadomo jakie będą konsekwencje przyjęcia jej.
Odmawiam poddania się szczepieniu - powiedział i zwrócił się do medyków: Zachowujcie się jak lekarze, nie jak barany. Nie bójcie się.  
Zaczynają ludzie odnajdywać prawdę. Nr partii szczypawki oznaczona podkodem 20A, bądź 21A zawiera największe dawki nop sięgające po 700 plus, a często ponad 2000.Jesli lubisz rosyjska ruletkę już nie musisz wybierać się do Federacji Rosyjskiej, wystarczy jak odwiedzisz najbliższy punkt szczepień.
Między zwolennikami i przeciwnikami.. Opinie rodziców na temat decyzji Ministerstwa Edukacji.


Czy jesteście gotowi do zajęcia swojej pozycji? Cześć, Ukochani Mistrzowie, Waszym największym życzeniem jest powrót do pełnej boskiej świadomości, chociaż ciągle jeszcze plączecie się w myślach, jak możecie to osiągnąć. Wielu z Was idzie pewnie swoją drogą stając się znów współtwórcami - mistrzami Światła. Jednak, gdy już zintegrujecie kolejny poziom oświeconej świadomości i będziecie nią świadomie żyli, proszę Was, przypomnijcie sobie, że częścią Waszej ziemskiej misji jest dzielenie się ową mądrością. Myślenie masowe lub kolektywna świadomość ludzkości w świecie 3- i 4-wymiarowym pozwala na utrzymywanie rozdziałów, ograniczeń i lęków a także skoncentrowanej rzeczywistości, sztywnej postawy i często braku krytycyzmu odnośnie przekonań odpowiadających popularnie akceptowanym strukturom przekonań. Pozwólcie nam na krótkie powtórzenie niektórych ważnych prawd, jakie Wam przekazaliśmy w ostatnich latach. Kiedy otrzymacie dostęp do kosmicznego ducha Stwórcy, rozpoczniecie widzenie świata i wszystkich sytuacji z wyższego punktu widzenia - z perspektywy „my” zamiast punktu widzenia „ja”, co stanie się początkiem „świadomości jedności”. Macie dostęp do „uniwersalnego domu towarowego” (magazynu) wszelkich możliwości, co jest innowacyjne i nieograniczone. Ten magazyn jest zasilany przez bezwarunkową miłość Stwórcy i wszystkich wspaniałych istot Światła z wielu wymiarów. Jest Wam proponowana cała boska stwórcza substancja Światła, jaką możecie wziąć i użyć. Jest Wam dana możliwość zamanifestowania wszystkiego, czego sobie życzycie - od najmniejszej, najprostszej rzeczy po kompleksowe i najwspanialsze. Jak możecie się przygotować, aby odzyskać ten drogocenny dar Miłości/Światła w celu współtworzenia światów? W procesie budowania uczycie się iść do wnętrza, aby znaleźć odpowiedź na ból, lęk i traumę emocjonalną, jaką przeżyliście w przeszłości. Podczas tego procesu krok po kroku rozpoznajecie to, co przyniesie Wam pokój i długotrwałą radość. Poprzez nową, inspirowaną duszą, świadomość, będziecie zarówno obserwatorem jak i uczestnikiem Waszych codziennych interakcji ze wszystkim dookoła siebie. Będziecie mieli dostęp do Waszego postrzegania pozazmysłowego, które jest o wiele szersze i potężniejsze niż możecie sobie wyobrazić. Stanie się to, gdy nauczycie się darować uwagę formom myślowym, którym pozwolicie na infiltrację Waszej świadomości. Myśli i emocje negatywne, bazujące na lęku, odbierane i wysyłane zazwyczaj przez splot słoneczny, wytwarzają wypaczone wibracje chaosu, uczucie bycia wykorzystywanym, bezcelowości i braku wiary/ zaufania do siebie i innych. Kiedy nauczycie się używać magicznego eliksiru życia, akceptując najpierw, że jesteście warci miłości, zacznie z Was promieniować na innych bezwarunkowa miłość i Wasz świat ulegnie zmianie. Wysyłacie lub projektujecie wzorzec wibracyjny o określonej frekwencji oraz jak magnes przyciągacie wzorzec wibracyjny pasujący do tego, jaki sami wysyłacie. Zmieńcie elektromagnetyczny wzorzec wibracji, który wysyłacie, a zmieni się Wasz osobisty świat. To jest takie proste. Kiedy nauczycie się przejmować kontrole nad swoim życiem oraz, że jesteście twórcami własnej rzeczywistości, najważniejszym krokiem stanie się doprowadzenie do zgodności Waszej woli z wolą Waszego Boskiego Ja lub Obecności-Jam-Jest. Pozwolicie wtedy swojemu Wyższemu Ja grać w Waszym życiu aktywną rolę. Szybko się nauczycie, że długotrwały sukces bazuje na honorze, prawdzie, jedności i czystych zamiarach, które są uniwersalnymi prawami najwyższych wibracji. Martyrologia i robienie z siebie ofiary zostaną odrzucone na bok, gdy nauczycie się, że macie prawo i obowiązek być aktywnymi współtwórcami radości, pokoju, dobrostanu, piękna i harmonii, które są dostępne dla całej ludzkości i którymi cała ludzkość powinna się cieszyć. Odkryjecie, że kiedy zbadacie Wasze przekonania odnośnie „Ja”, kiedy je poprawicie lub zmienicie, automatycznie wpłynie to na Wasze związki lub sposób postępowania względem innych. Przestaniecie pozwalać swoim emocjom, aby przez splot słoneczny wchodziły w interakcje i były kontrolowane przez projekcję Waszych oczekiwań do innych i od innych. Przestaniecie oddawać swoją moc innym i otrzymywać ją w trudzie zamiast w uznaniu i miłości. Teraz stajecie się skoncentrowani i wyświetlacie energie miłości i światła ze swojego serca lub Słonecznego Centrum Mocy lub przez to, co można nazwać „filtrem serca”. I jakkolwiek jesteście świadomi form myślowych/energii, które inni Wam wysyłają, nie pozwalacie mieszkać w Waszej istocie niczemu oprócz bezwarunkowej miłości. Błogosławiony dar, który został Wam podarowany - Eteryczne Serce z Różowego Kwarcu ze Świętym Kwiatem Lotosu zaopatrzonym w pałający Fioletowy Płomień wewnątrz gwarantują, że wszystkie energie o negatywnych wibracjach zostaną przetransformowane, zanim dostaną dostęp do Waszego pola siłowego. Wasze boskie niezadowolenie inspiruje Was, w takim stopniu, jak to jest dla Was możliwe, do nauki o funkcjonowaniu Wszechświata i o Boskich Prawach Tworzenia. Próbujecie zrównoważyć Waszą świadomość emocjonalną ducha lub stwórcy z mądrością i zrozumieniem wielkości i cudu tworzenia. Waszym wielkim życzeniem jest odkrycie, jaka część w tym wielkim toczącym się dramacie, przypada Wam. Dzięki Waszym świadomym staraniom stopniowo równoważycie Wasz system czakr, siedmiu głównych energii/centr duchowych w ciele, które zawierają siedem stwórczych jakości, zdolności i cech dla Waszego układu słonecznego, aby się rzeczywiście i to w harmonii obracały. To na nowo otworzy i połączy siedem pieczęci słonecznej świadomości, przez co uzyskacie dostęp do wyższego, międzywymiarowego systemu czakr i do pięciu wyższych promieni galaktycznej świadomości. Przygotowujecie drogę do stopienia duszy, gdzie Wasze Ja Duszy zastąpi życzenia ciała - Ego w rządzeniu Waszymi doświadczeniami życiowymi, to z kolei pozwoli na integrację Waszego Wyższego Ja, Ja Chrystusowego i ostatecznie Waszej Obecności Jam Jest. Zawsze byliście połączeni z Waszym Bogiem Ojcem-Matką i Najwyższym Stwórcą, lecz Wasze energie były przetransformowane w dół przez wiele poziomów i wymiarów oraz przez wielkie Istoty Światła. Cudem obecnych czasów jest fakt największej infuzji Światła, jaka kiedykolwiek została przeżyta od stworzenia tego systemu słonecznego i tej galaktyki, którą została pobłogosławiona i wykąpana Ziemia i ludzkość. Przez wiele Waszych inkarnacji i bolesnych przeżyć, jakie przechodziliście, powoli wytworzyliście wokół swoich serc i emocji tarcze ochronne i często staliście się zatwardziali i nieelastyczni w Waszym myśleniu. Jeśli nie kochacie zbyt mocno, nikt Was nie zrani. Jeśli zanadto nie troszczycie się o innych lub zbyt wiele nie musicie oczekiwać, nie będziecie zawiedzeni lub odrzuceni. Kiedy nie pochwycicie szansy lub nie spróbujecie czegoś nowego, nie spełznie to na niczym. Są to niektóre standardowe punkty widzenia tych, którzy twardo tkwią w 3- i 4-wymiarowej iluzji. Zmiana jest zatrważająca i przenosi Was w nieznane. Wasze przyzwyczajenia i przekonania są wygodne i pewne nawet, gdy pozwalają utrzymywać uczucie rozłąki, bólu oraz smutku. Nie możecie zintegrować wszystkich części Waszego Boskiego Ja, jeśli nie zlikwidujecie emocjonalnych i mentalnych filtrów, jakie stworzyliście wokół Waszej istoty. Wasze pole auryczne, złota eteryczna sieć i niedoskonałości wewnątrz DNA, które odziedziczyliście po swoich przodkach, wyraźnie obrazują zniekształcenia i powłoki ochronne, jakie sami wokół siebie utkaliście. Często mówiliśmy o pozbyciu się i uzdrowieniu tematów źródłowych, które ciągle wychodzą z głębokiej wnętrzności: wina, wstyd, poczucie bycia nie wartym, uczucie niepowodzeń, bycia opuszczonym, co z kolei prowadzi do depresji i złości, lęku i beznadziejności. Gdy wstępujecie po linie „wstępowania”, te tematy nie będą mogły już Was dłużej zwodzić. One będą wychodziły na powierzchnię i na wszelkie możliwe sposoby pobudzą Waszą uwagę poprzez objawy lub problemy mentalne, emocjonalne lub fizyczne. Kochane Serca, zaklinamy Was, już dłużej nie zapierajcie się tych uczuć. Podarujcie je sobie jak dar i możliwość, aby raz na zawsze pozbyć się całej emocjonalnej traumy, jaką stworzyliście w świecie iluzji i rozłąki. Jako obserwator, pozwólcie tym uczuciom wyjść na powierzchnię. Poprzez Wasz zamiar afirmujcie, że jesteście gotowi pozbyć się tych niewzmacniających uczuć. Idźcie do Waszej Piramidy Światła/Mocy w 5-tym wymiarze i połóżcie się na kryształowym stole. Obserwujcie, jak fioletowy Płomień Transformacji bucha i otacza Was, jak kąpie, czyści i transformuje negatywne formy myślowe i energie przemieniając je w kryształowe światło. Wtedy wyobraźcie sobie, że przez Wasze ciało przemieszcza się transformująca energia i wypełnia puste miejsca krystaliczną substancją światła. W ten sposób powoli, ale skutecznie budujecie na nowo Wasze kryształowe, promieniejące ciało świetlne, Wasz kadmom Adam/Ewa udoskonalonego ciała. Praktykujcie oddech nieskończoności i wykorzystujcie techniki „mistrza alfa”, które Wam pomogą i przyspieszą proces transformacji. Są to wspaniałe narzędzia, jednak nie służą one niczemu, jeśli ich nie użyjecie. Stało się modą lub normą, aby zwracać się do innych po wiedzę lub po to, co akceptujecie jako własną prawdę. Jednak to szybko się zmieni, kiedy otrzymacie większy dostęp do własnego źródła mądrości i wyższych prawd, które są już dostępne dla wszystkich. Tak, to prawda, że są tacy, którzy jako przewodnicy naprowadzili Was na tą drogę i przygotowali do niej. Są tymi, którzy sami zobowiązali się bezwarunkowo służyć ludzkości. Pełni zaufania i pracowitości, podróżowali na wąski poziom oświecenia, często niepewnie, kiedy wkraczali na nieznany teren. Byli osądzani, ośmieszani i odtrącani przez środowisko, lecz ciągle dążyli naprzód. Napędzani przez wewnętrzne naglące życzenie czynili wszystko, co konieczne, aby się do tego samodzielnie przygotować. Bycie posłańcem nowych czasów i służyć jako narzędzie przy ponownym nawiązaniu łączności ludzkości z tymi z nas, którzy mieszkają w wyższych królestwach. Szanujemy ich za ich bezwarunkową służbę i ich poświęcenie, ale szybko zbliża się czas, kiedy każdy z Was zostanie zapytany, czy dopasuje się do wibracji wyższych nauk i wyrazu. Możecie pozwolić sobie na odzyskanie Waszej wrodzonej zdolności do komunikowania się z nami i posiadanie dostępu do informacji Kosmicznego Ducha. Macie do tego przynależne prawo i jest to część Waszego wprowadzenia do wyższych stanów świadomości. Błagamy Was, abyście zaczęli niezależnie od tego, w jakim stopniu jesteście przebudzeni. Zacznijcie prosząc o pomoc Waszych anielskich pomocników i przewodników z wyższych światów. Ośmielcie się skrystalizować Wasze wizje przyszłości, zapisując je w dzienniku lub na papierze tak, abyście mieli przed sobą jasny, dobitny plan. Skierujcie swoją wizję na Bożą Wolę i spróbujcie dążyć zawsze do najlepszego efektu. Szanujcie każdy dzień jako dar od Stwórcy i żyjcie każdą chwilą zgodnie z Waszymi zdolnościami najlepiej, jak potraficie. Zawsze próbujcie widzieć w sobie i innych to, co najlepsze. Uważajcie na małe dary i cuda, które dzieją się dookoła Was codziennie. Czujcie ciepło Słońca na swojej skórze, wdychajcie głęboko czyste powietrze i koncentrujcie się na pięknie natury, czy to zimą czy latem. Zawsze znajdą się piękne rzeczy, które Was zainspirują, lecz musicie ich szukać. Jako obserwator zrewidujcie bez oceniania, co możecie w sobie zmienić lub robić lepiej. Rozpocznijcie od małych przyzwyczajeń, których chętnie byście się pozbyli, a następnie, gdy wzrośniecie w swoim zaufaniu, wkroczcie w mądrość, dyscyplinę i siłę, przejdźcie do większego projektu. Błagamy Was, nie módlcie się do nas i nie uważajcie nas za przewyższających Was. My wszyscy jesteśmy częściami Stwórcy tak, jak Wy. Chcielibyśmy, żebyście widzieli nas jako braci i siostry na drodze, służących naszemu Bogu Ojcu-Matce tak, jak Wy. Ponieważ spirala ewolucji kręci się, wielkie zmiany są nieodwracalne, a my wiemy, że jesteście przerażeni tym, co wydaje się być chaosem, konfliktami i gwałtem obserwowanym na całym świecie. Znów dodajemy Wam odwagi, abyście mogli skupić się na tym, co jest właściwe dla Waszego świata, co jest Waszym darem przyjaznej energii i bożego Światła doprowadzając do możliwości działania cudów dla najwyższego dobra Ziemi i całej ludzkości. Negatywizm, lęk, chciwość, walka, wywyższanie się ponad innych wydają się rozprzestrzeniać skokowo. My mówimy Wam, naszym dzielnym wojownikom pokoju, to nie jest czas na trwogę w sercach. Przywdziejcie Waszą duchową zbroję, pozostańcie silni i połączeni z boską iskrą w Waszym Słonecznym Centrum Mocy. Mamy większe wyzwania i przeszkody niż te już pokonane i obiecujemy Wam, że razem przez to przejdziemy. Jesteście kochani ponad wszelką miarę. ****************************************************** Spis treSci WSTEMP

8 Dla kogo jest ta ksi??ka?
8 Metoda
9 Trzy niebezpiecze?stwa, kt?rych nale?y unika?
10 Dwie drogi do efektywnej lektury
10 Rozdzia? I. Znale?? si?? do walki
12 Maj, Roland Garros
14 Dobry trener.
14 Gwa?towno?? serca
16 Przyk?ad ?w. Paw?a i wizja celu
18 Nie obni?a? poprzeczki
18 Dlaczego mamy walczy??
20 Dla zaprawionych w walce
22 Dla tych, kt?rzy nie maj? wi?cej ch?ci lub si?y, by walczy?
24 Ci, kt?rzy zw?tpili w siebie
26 Zm?czeni, wyczerpani, rozczarowani
26 Gdy tracimy ochot? do ?ycia
28 Nie mamy r?wnych si? w walce
28 Walka ta nie jest twoja, lecz moja
30 ?Wcale si? nie b?j" . ,
32 Nieprzyjaciel nie ma innej sity ni? ta, kt?r? mu przypisuje nasza wyobra?nia
34 O dobrodziejstwie pokus
34 Upodobanie do niebia?skiej walki
36 Rozdzia? II. Przeciwko komu walczy??
39 Rana grzechu pierworodnego
41 Pierwotnie -upad?y anio?
43 Jaka jest moc diab?a?
43 Diab?a nie mo?na wi?c niedocenia? ani przecenia?
45 Wyj?? z ciemno?ci niewiedzy
47 Istnienie diab?a jest rzeczywiste
47 Diabe? i demony rozpoznaj? Chrystusa! 47 Nie wszystko, co przekracza mo?liwo?ci natury, pochodzi koniecznie od Boga 49 Ograniczony dost?p 51 Z?o?liwe n?kanie i przypadki op?tania 53 Teren ?Innego? 53 Drzwi wej?ciowe 55 Z?y si? ukrywa 57 ?Tapla? si? w swoim b?otku" 59 Walka wewn?trzna i zewn?trzna 61 Punkt centralny: nasze wsp??dzia?anie 63 ?wiadectwa zwyci?stwa 63 Nowy cz?owiek 67 Rozdzia? III. Pustynia - podj?cie wyzwania 70 Pustynia 72 Duch, kt?ry prowadzi na pustyni? 72 Pustynia ods?ania wn?trze ludzkiego serca 74 Zgoda na zatrzymanie si? 74 Niebezpiecze?stwo pustki 76 Nie b?j si?, pozw?l, by Chrystus na Ciebie patrzy? 78 Pierwsi Ojcowie Pustyni 80 Diabe? oddali? si? na pustyni? 80 Walka otwarta 82 Wy?mia? demony 82 Walka z demonami i walka z nami?tno?ciami 84 Wiadomo?? dla mi?o?nik?w przyg?d 84 Rozdzia? IV. Trzy kuszenia Chrystusa 87 Czterdzie?ci dni na pustyni 89 Kuszenia Jezusa 89 To, ?e jeste?my kuszeni, nie oznacza, ?e grzeszymy 91 Pokusa nie trwa bez ko?ca 91 Demaskacja diab?a i jego wyj?cie z cienia 93 Przejrzysto?? serca nasz? broni? 95 Zdeprawowanie naszych zdrowych pragnie?. 95 Pierwsza pokusa: cia?o 97 Druga pokusa: szanta? i pr??na chwa?a 107 Trzecia pokusa: idole, w?adza 113 Rozdzia? V. Pycha i pokora 122 Pokora jest broni? par excellance 124 Strach przed pokor? 124 Pycha rozdyma nasze poczucie warto?ci 126 Fundament zawierzenia 126 Odci?cie si? od Boga 128 Rozpoznanie reakcji wynikaj?cych z pychy 130 Mi?dzy surowo?ci? a zbytni? liberalizacj? zasad 130 Cierpliwo?? i pokor? 132 Cierpliwo??i mi?osierdzie wobec samego siebie 132 Technika ?przej?cia pod spodem" 136 Z Naj?wi?tsz? Dziewic? - zwyci?stwo 136 Zmia?d?y? g?ow? a nie ogon 138 Rozdzia? VI. Pr?by i s?abe punkty . 141 Rozbicie 143 Ogo?ocenie 145 Podobni do kaczek 147 Rozr??nienie mi?dzy pr?b? a pokus? 147 Koniec z fatalizmem 149 Wspania?y Hiob 151 Z?o przyt?aczaj?ce cz?owieka 153 Kryzysy i nawr?cenie 153 Uzdrowienie duchowe 155 Kryzys egzystencjalny lub powo?ania 155 Kryzys duchowy 159 M?dro?? i roztropno?? 159 S?abe punkty i momenty s?abo?ci 161 Orzech laskowy i ?liche wino" 161 Czym chc? si? sta?: ?winem lichym", ?winem dobrym" czy ?octem? 163 Lenistwo 163 Martwy punkt i bieg wsteczny 165 Nacisk na s?abe punkty 167 Rany i przestroga 169 Nowe etapy 169 Tarzan i liana 171 Rozdzia? VII. K?amstwo 174 Pu?apka ?je?li" i pu?apka oskar?enia 176 Wstr?t przed k?amstwem, lecz 178 Podejrzenie 178 Deformacja informacji 180 Przesada 184 Niebezpiecze?stwo dwulicowo?ci 184 K?amstwo jako obrona 186 Apel sumienia 186 K?amca, kt?ry nie wie, ?e jest k?amc? 190 Poz?r prawdy i dobra 190 Rado?? czystego serca 192 Rozdzia? VIII. Anio? ?wiat?o?ci i peda? gazu 195 Fa?szerstwo 197 Adaptacja metody 197 Trampolina 199 Znak Zorro 199 Peda? gazu 201 Symptomy przyspieszenia 203 Jak udaremni? pu?apk?? 203 Nauka z prze?ledzenia minionych wydarze? 205 Zej?cie z w?a?ciwej drogi 207 Powr?t Zorro 207 Rozdzia? IX. Z?e my?li i s?owa, kt?re zabijaj? 212 Oszczerstwo i kalumnia 214 My?li ?wiadcz? o stanie zdrowia naszego serca 216 Skierowanie uwagi na my?li i dar rozumu 218 My?li os?dzaj?ce 220 Dyskusja r?wnego z r?wnym 220 Wymy?lanie scenariuszy 222 Krecia robota 226 Ucieka?, unika? i chroni? si? 227 Konflikty i zerwania 228 Niebezpiecze?stwo zamkni?cia si? w swoich my?lach 230 Ma?y kamyczek 232 Moc wychwalania 232 Sposoby reagowania na s?owo, kt?re nas wyprowadzi?o z r?wnowagi: 236 Rozdzia? X. Trening 237 Wojuj?cy i praktykuj?cy 239 Wybierzcie swoj? bro?! 239 ?wiczenie pos?ugiwania si? broni? 241 Trening w ?czasie pogody" . 241 Dobre i z?e nawyki 243 Rany i wady 243 Owoc systematycznego wysi?ku 245 Teren ?wicze? 245 Nie wystarczy wykorzeni?, trzeba sadzi?! 247 Nasze postanowienia i dyscyplina Ducha ?wi?tego 249 Stanowczo?? i autorytet wiary 249 Rozdzia? XI. Spis pu?apek i broni 252 Ostatnie uwagi 254 Ostatnie rady i pas startowy 262 PRZYPISY 264 Tytu? orygina?u: Sortir gagnant de nos luttes interieurem ISBN 978-83-7502-175-2 Wst?p Dla kogo jest ta ksi??ka? Dla nas samych Ka?dy, kto podejmuje ?ycie duchowe, zdaje sobie dobrze spra- w?, ?e jest to nie?atwa droga, a dobra wola nie zawsze wystarcza, by i?? do przodu. Nie tylko w?asna s?abo?? przeszkadza nam w czynieniu post?p?w, lecz tak?e pewien ukryty czynnik, kt?ry si? tu miesza i wci?? co? ?dorzuca". Je?li chcemy uwolni? si? od tego, co przeszkadza nam w drodze, musimy nauczy? si? rozpoznawa? ?r?d?o naszych wewn?trznych porusze?. Rozpoznawa? rzeczywiste motywacje, kt?re ukrywamy za racjonalnymi wyja?nieniami. Nasze stany duchowe maj? w?asne przyczyny i ?atwiej zdob?dziemy nad nimi w?adz?, je?li je zrozumiemy. W rezultacie nieustannie stoimy przed wyborem: pozosta? na powierzchni naszego jestestwa i dalej bez?adnie poddawa? si? wielorakim wp?ywom, albo zanurzy? si? w g??b: w pe?ni? naszego powo?ania. Je?li chcemy odpowiedzie? na wezwanie do ?wi?to?ci, musimy u?wi?ci? naturalne poruszenia naszego serca, gruntownie badaj?c ich znaczenie. Wszystko to wymaga nauki i czasu. Ojcowie Pustyni wiedzieli, jak przekaza? swym uczniom sztuk? kierowania samym sob?. Dlatego te? dzie?ko to podejmuje ich nauczanie (szczeg?lnie Doroteusza z Gazy) i aktualizuje je. Im lepiej poznamy owe drogi, tym pe?niej, wolni i rado?ni, b?dziemy mogli - w ?lad za Chrystusem - realizowa? nasze powo?anie. Cho? nie wszystkie opisane sytuacje b?d? nas dotyczy?, dzie?ko to ostrze?e nas przed nimi. ?aski uprzedzaj?ce s? r?wnie cenne, gdy? pomagaj? nam uj?? przed niebezpiecze?stwem. Dla tych, kt?rych prowadzimy w ?yciu duchowym Dzie?ko to mo?e nam r?wnie? wskaza? w?a?ciw? drog? do zrozumienia rozmaitych sytuacji i pom?c w subtelniejszym ich rozr??nianiu - przyniesie to korzy?? tym, kt?rych prowadzimy w ?yciu duchowym. Metoda Chronologia W ksi??ce tej jest zachowana chronologia i ci?g?o?? wywodu, dlatego wi?c jest wa?ne, by poszczeg?lne rozdzia?y czyta? po kolei. Zasada dw?ch stron Ju? na pierwszy rzut oka wida? t? zasad?. Strony nieparzyste (druk czarny) mo?na czyta? w jednym ci?gu, co pozwala nie przerywa? lek- tury cytatami. Strony parzyste (druk kolorowy) zawieraj? materia? ilustruj?cy: cytaty, ?wiadectwa. Podczas pierwszej lektury mo?ecie czyta? wy??cznie strony nieparzyste, a nast?pnie, podczas drugiego czytania, zatrzyma? si? na tekstach umieszczonych na stronach parzystych. Mo?ecie r?wnie? przerywa? regularnie lektur? tekstu ci?g?ego, zapoznaj?c si? z materia?em ilustruj?cym, gdy? dope?nia on i pog??bia komentarz po stronie prawej. Sporz?dzanie notatek Zawsze po?yteczne jest zaznaczenie zda?, kt?re s? dla nas wa?ne i, dlaczego nie, przepisanie ich do ?dziennika podr??y". Taka praktyka pozwoli podtrzymywa? pami?? o naszym duchowym ?yciu. ?wiczenie duchowe Na ko?cu ka?dego rozdzia?u znajdziecie ?wiczenie duchowe. Podejmuje ono g??wne zagadnienia om?wione w rozdziale i pozwala na autentyczne przyswojenie sobie wiedzy. Zach?ca nas do przej?cia od teorii do praktyki, dzi?ki czemu b?dziemy mogli do?wiadczy? wszelkich korzy?ci z pog??bionej refleksji nad naszym ?yciem. Tabelka podsumowuj?ca Na ko?cu ksi??ki znajdziecie tabelk? z podsumowaniem. Dzi?ki niej b?dziecie mieli ogl?d ca?o?ci oraz mogli zrobi? sobie duchowy sprawdzian na koniec przebytej drogi. Jak to bywa ze wszystkimi sprawdzianami, dobrze jest robi? je regularnie. Za trzy lub cztery lata, gdy b?dziecie ponownie czyta? t? ksi??k?, zwr?c? wasz? uwag? fragmenty, kt?re za pierwszym razem nie wzbudzi?y zainteresowania. Trzy niebezpiecze?stwa, kt?rych nale?y unika? Mo?ecie mie? ochot? czyta? t? ksi??k?: - albo ?po?ykaj?c j?" szybko, jakby w stanie pewnego rodzaju duchowej bulimii, b?dziecie si? stara? gor?czkowo zdoby? wiedz?; - albo ?szukaj?c pokarmu" to tu, to tam: b?dziecie w?drowa? po rozdzia?ach w poszukiwaniu fragment?w, kt?re was interesuj?. - albo te? przegl?daj?c pobie?nie wybrane urywki, gdy? stwierdzicie: ?Ju? to wiem". W tych trzech przypadkach spotka was zaw?d - powierzchowna lektura nie mo?e przynie?? po??danych owoc?w. Dwie drogi do efektywnej lektury Duch ?wi?ty Prawdziwe skarby nie s? ?atwo dost?pne. Chowa si? je, aby je zabezpieczy? przed kradzie??. W opowiadaniu o Ali Babie i czterdziestu rozb?jnikach jest s?ynny fragment o jaskini pe?nej z?ota i skarb?w, kt?ra otwiera si? tylko wtedy, gdy si? wypowie tajemne zakl?cie: ?Sezamie, otw?rz si?". Dla nas, chrze?cijan, tym, co nam pozwala odkry? i pozna? drogi Bo?e, jest dar Ducha ?wi?tego. ?w. Pawe? opisuje go w taki to spos?b: ?... aby [Ojciec] wed?ug bogactwa swej chwa?y sprawi? w was przez Ducha swego, by pot??nie wzmocni? si? wewn?trzny cz?owiek Niech Chrystus zamieszka przez wiar? w waszych sercach; aby?cie w mi?o?ci zakorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi ?wi?tymi zdo?ali ogarn?? duchem, czym jest Szeroko??, D?ugo??, Wysoko?? i G??boko??, i pozna? mi?o?? Chrystusa, przewy?szaj?c? wszelk? wiedz?, aby?cie zostali nape?nieni ca?? Pe?ni? Boga" (Ef 3,16-19). Tak wi?c zach?camy was do poznania tej ksi??ki przez Ducha ?wi?tego, by da? wam dost?p do prawdziwej wiedzy. Lektura w Duchu ?wi?tym pozwala Panu ?pokierowa? operacj?": zaznaczy On w tek?cie konkretne zdanie tak, ?e b?dziemy mie? wra?enie, i? oderwa?o si? on od reszty fragmentu. To w?a?nie za pomoc? takiej metody B?g przemawia do nas w konkretny spos?b i naucza nas. Aby wzbudzi? w sobie odpowiedni? dyspozycj? wiary, mo?emy np. zm?wi? kr?tk? modlitw? w rodzaju: ?Panie, niech Duch ?wi?ty o?wieci mnie podczas lektury. Niech uka?e mi wyra?nie to, co jest dla mnie wa?ne". Nie dlatego czego? do?wiadczamy, ?e o tym wiemy. Cz?sto ulegamy tej iluzji wiedzy. To Duch ?wi?ty pozwala nam do?wiadczy? danej rzeczy. Sprawia, ?e prze?ywamy to, co mo- g?oby pozosta? jedynie teori?. W taki to spos?b Duch ?wi?ty zap?adnia w nas s?owo Bo?e i pozwala nam je uciele?ni?. Dzi?ki Niemu s?owo Bo?e przyobleka si? w cia?o, nabiera ?ycia i, w rezultacie, przeobra?a nas. Czas Brak po?piechu nie jest dzi? w modzie. Jednak, na szcz??cie, rytm natury i nast?pstwo p?r roku przypominaj? nam, ?e musimy respektowa? czas, kt?ry B?g przeznaczy? na wzrost. Marchew ro?nie w swoim tempie i nie mo?na go przyspieszy?, ci?gn?c j? do g?ry. Podobnie jest z nami, B?g przeznacza dla nas odpowiedni? ilo?? czasu i tylko wtedy b?dziemy mogli prawdziwie wsp??pracowa? z Jego ?ask?, je?li nauczymy si?to akceptowa?. Tak wi?c zach?camy was do przeczytania tej ksi??ki powoli i z uwag?. Je?li to mo?liwe, nie czytajcie wi?cej ni? jeden rozdzia? tygodniowo; dacie w ten spos?b czas Duchowi ?wi?temu, by ukaza? wam w waszym codziennym ?yciu sprawy w niej poruszone. Idealnym rozwi?zaniem by?by jeden dzie? odosobnienia w miesi?cu i czytanie w ci?gu tego dnia jednego rozdzia?u. By?yby to r?wnie? najlepsze warunki do zrobienia ?wiczenia. ROZDZIA? I Znale?? si?? do walki Zaczynacie dzisiaj walk? przeciw wrogom waszym, niech trwoga przed nimi was nie ogarnia! Niech serce wam nie dr?y! Nie b?jcie si? nie l?kajcie si?! Gdy? z wami wyrusza Pan, B?g wasz, by walczy? przeciw wrogom waszym i da? wam zwyci?stwo. [Pwt 20,3-4] Maj, Roland Garros Jako studentka sp?dza?am godziny na ?ledzeniu turnieju Ro- landa Garrosa w telewizji - by?am w?wczas w trakcie powta- rzania materia?u, kilka dni przed egzaminami. To w?a?nie podczas ogl?dania tych rozgrywek narodzi?a si? we mnie na nowo ch?? do walki o dobre rezultaty. Z przyk?adu tenisist?w czerpa?am w owym czasie si?? niezb?dn? do poradzenia sobie z ogromn? liczb? wyk?ad?w, kt?ra wydawa?a mi si? prawdzi- w? przeszkod?. W rozgrywkach tenisowych, zadziwia rola i waga ?nasta- wienia psychicznego". Je?li w trakcie meczu zawodnik po- zostaje pod wra?eniem swego przeciwnika lub ogarnia go zw?tpienie z powodu w?asnych b??d?w - staje si? psychicznie s?abszy i szybko traci seta, a nast?pnie zwyci?stwo w ca?ym meczu. Chyba ?e ma dobre nastawienie psychiczne, kt?re pozwala mu si? opanowa? i odzyska? przewag?. Aby wygra? mecz, trzeba mie? technik?, kondycj?, dobre nastawienie psy- chiczne i przede wszystkim trzeba chcie? odnie?? zwyci?stwo. W ?yciu duchowym jest dok?adnie tak samo. Dobry trener S? r??ne osoby, kt?re nas w ?yciu stymuluj?. Mog? to by? np. mistrzowie sportu czy znane osobisto?ci, albo te? inni ludzie. Ich determinacja w kroczeniu do przodu lub ich entuzjazm pobudzaj? nas do dzia?ania. S? to osoby, z kt?rymi si? obcuje i kt?re sprawiaj?, ?e dorastamy i pokonujemy kolejne etapy. Je?li zasada ta jest prawdziwa w stosunku do ludzi, kt?rych Cytaty / Wytrwali i gwa?towni Ojciec Arseniusz zawsze sobie powtarza?: ?Arseniuszu, po co opu?ci?e? ?wiat?" A my trwamy w takiej beztrosce, ?e nie wiemy, ani po co?my ?wiat opu?cili, ani czego?my chcieli. Dlatego nie tylko nie post?pujemy naprz?d, ale zewsz?d doznajemy udr?ki. Spada to na nas dlatego, ?e sercom naszym brak stanowczo?ci. Naprawd? gdyby?my zechcieli troch? si? potrudzi?, nied?ugo by trwa?o bojowanie i cierpienie. Chocia? na pocz?tku cz?owiek musi si? zmusza? do walki, ale je?li j? toczy, powoli robi post?py. P??niej ju? wype?nia wszystko w pokoju serca. B?g bowiem widzia? przymus, jaki on sobie zadawa?, i zes?a? mu pomoc. I my wi?c zadajmy sobie przymus, zacznijmy dzie?o, zapragnijmy wreszcie dobra. Bo chocia? jeszcze nie jeste?my doskonali, ale samo pragnienie jest dla nas pocz?tkiem zbawienia.1 [?w. Doroteusz z Gazy] Chc? Ci? kocha? jak dziecko i chc? walczy? jak nieustraszony wojownik.2 [?w Teresa od Dzieci?tka Jezus] spotykamy w codziennym ?yciu, to jest o wiele prawdziwsza w odniesieniu do ?wi?tych w niebie, kt?rzy s? w stanie zrobi? nam prawdziwy trening! Nie tylko nas stymuluj?, lecz tak?e mog? dla nas dzia?a?, je?li kierujemy do nich nasze wo?anie. ?w. Teresa od Dzieci?tka Jezus wiedzia?a o tym dobrze, przed ?mierci? wyrzek?a takie s?owa: ?Czas w niebie b?d? sp?dza? na czynieniu dobra na ziemi". Niekt?rzy twierdz?: ?To ?wi?ci nas wybieraj?". Istotnie, kto chce tego do?wiadczy?, musi uwa?a? na znaki zapowiadaj?ce takie spotkanie. Mo?e si? to dzia? przez tekst ?wi?tego, kt?ry do nas w szczeg?lny spos?b przem?wi i doda nam odwagi. Trzeba wi?c stara? si? tego ?wi?tego pozna? i modli? si? do niego. W ten spos?b pozwolimy mu, by si? wstawia? za nami i dla nas dzia?a? zgodnie z w?a?ciw? mu ?ask?. Pomoc ?wi?tych jest tak samo rzeczywista jak pomoc os?b tu, na ziemi. ?wi?ci naprawd? mog? nam pom?c w walce duchowej. Gwa?towno?? serca Charakterystyczna dla ?wi?tych jest niepohamowana wola zdobycia Bo?ej obietnicy przez uzyskanie 1 za po?rednictwem wiary I ?aski, kt?r? B?g ofiaruje na ?w podb?j. Wola ta nie oznacza sprzedajnej ambicji, lecz stanowi niez?omne, zdecydowane pragnienie, gwa?towno?? serca. ?A od czasu Jana Chrzciciela a? dot?d kr?lestwo niebieskie doznaje gwa?tu, a zdobywaj? je ludzie gwa?towni" (Mt 11,12). ?w. Teresa z Avila m?wi o ?m?skiej energii" i wielkim prag- nieniu - koniecznych zw?aszcza na pocz?tku. ?w. Teresa od Dzieci?tka Jezus natomiast ukazuje, ?e owa gwa?towno?? serca wyra?a si? r?wnie? w woli oddania si? i zawierzenia Bogu. Przyk?ad ?w. Paw?a i wizja celu ?w. Paw?a, przez ca?e jego ?ycie, pcha?a do przodu owa gwa?- towno?? serca. Oczywi?cie, mia? on silny charakter, ale fakt Cytaty / ?nagroda do zdobycia? Dla niego wyzu?em si? ze wszystkiego i uznaj? to za ?mieci* bylebym pozyska? Chrystusa (Flp 3> . Nie [M?wi?], ?e ju? [to] osi?gn??em i ju? si? sta?em doskona?ym, lecz p?dz?, abym te? [to] zdoby?, bo i sam zosta?em zdobyty przez Chrystusa Jezusa. (...) zapominaj?c o tym, co za mn?, a wyt??aj?c si?y ku temu, co przede mn?, p?dz? ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej B?g wzywa w g?r? w Chrystusie Jezusie (Flp 3,12-14). Czy? nie wiecie, ?e gdy zawodnicy biegn? na stadionie, wszyscy wprawdzie biegn?, lecz jeden tylko otrzymuje nagrod?? Przeto tak biegnijcie, aby?cie j? otrzymali. Ka?dy, kto staje do zapas?w, wszystkiego sobie odmawia; oni, aby zdoby? przemijaj?c? nagrod?, my za? - nieprzemijaj?c?. Ja przeto biegn? nie jakby na o?lep; walcz? nie tak, jakby zadaj?c ciosy w pr??ni? - lecz poskramiam moje cia?o i bior? je w niewol?, abym innym g?osz?c nauk?, sam przypadkiem nie zosta? uznany za niezdatnego (1 Kor 9,24-27). W dobrych zawodach wyst?pi?em, bieg uko?czy?em, wiary ustrzeg?em. Na ostatek od?o?ono dla mnie wieniec sprawiedliwo?ci, kt?ry mi w owym dniu odda Pan... (2 Tm 4,7). [?w. Pawe?] Gdyby?my dobrze poj?li nasze szcz??cie, mogliby?my prawie twierdzi?, ?e jeste?my szcz??liwsi od ?wi?tych w niebie. Oni ?yj? z procentu od twego kapita?u, nie mog? ju? niczego zyska?, my tymczasem w ka?dej chwili mo?emy powi?kszy? nasz skarb.3 [?w. Proboszcz z Ars] ten nie t?umaczy wszystkiego. ?w. Pawe? bardzo wyra?nie dostrzeg? cel do osi?gni?cia. Wizj? t? otrzyma? w momencie spotkania z Chrystusem zmartwychwsta?ym na drodze do Damaszku. B?dzie wi?c chcia? ?zdoby?" t? wizj? w wierze, to znaczy przyswoi? j? sobie przez cnot? wiary. B?dzie d??y? do owego celu przez ca?e ?ycie. Ta ?wiadomo?? celu zmusi ?w. Paw?a do biegu, a jego zdeterminowanie nie pozwoli mu jej odrzuci?, mimo wielu do?wiadcze?, kt?re mog?y go zniech?ci?. Wizj? celu mo?emy r?wnie? zdefiniowa? jako wizj? naj- wy?szego dobra, kt?re chcemy osi?gn??. B?g oznajmia nam, ?e pragnie by? dla nas najwy?szym dobrem, lecz my musimy Go za takie dobro uzna? i wybra?. B?g m?wi do nas przez swoje s?owo oraz na wiele innych sposob?w, szczeg?lnie przez zaskakuj?ce wydarzenia lub za po?rednictwem ?agodnej intuicji. Do nas nale?y odszyfrowa? to, co nam ukazuje, i doj?? do tego przez wiar?. W taki to spos?b wizj? celu otrzymujemy (jako objawienie) i wybieramy (jako odpowied?). ?Dokonajcie wyboru" - m?wi Pan. - ?Wybierzcie warto?ci, wybierzcie to, do czego chcecie d??y? przez ca?e swoje ?ycie". Wyb?r warto?ci i determinacja w ich urzeczywistnianiu b?dzie r?kojmi? naszej rado?ci z zaanga?owania si? w ?ycie. Stanowi to sk?adow? naszego szcz??cia. Co?, co sprawi, ?e b?dziemy biec, i co pozwoli nam przekroczy? siebie samych. Nie obni?a? poprzeczki To prawda, ?e zazwyczaj owa wizja czy te? poryw s? nam dane wraz z ?ask?, kt?r? otrzymujemy na pocz?tku - czy to powo?ania, czy po wylaniu si? Ducha ?wi?tego lub spotkaniu z Jezusem ?ywym. Pocz?tkowy entuzjazm uskrzydla nas i jednocze?nie pozwala, by owa ?aska zdoby?a nas (por. Flp 3,12). P??niej trzeba b?dzie zachowa? wierno?? temu pierwszemu wstrz?sowi. By?a to jedna z tajemnic ?w. Paw?a, widzieli?my: Cytaty / wielkie pragnienia i wytrwa?o?? Pierwsza decyzja, kt?r? nale?y powzi?? w ?yciu, to: ?Do?wiadcz? wielkiej mi?o?ci" Rezygnacja z tego jest wielkim grzechem. Trzeba si? przygotowa? na ofiar? - jest ona niezb?dna, aby zosta? uznanym za godnego wielkiej mi?o?ci.4 [Marie - Dominique Molinie op] Od samego pocz?tku ?w. Teresa [z Avila] ??da od swego ucznia woli energicznej, woli silnej i prawej, kt?ra, jednym prostym a jasnym spojrzeniem rozpoznawszy szczyty doskona?o?ci, jest zdecydowana i?? ku nim odwa?nie: ?Wszystek wysi?ek poczynaj?cego oddawa? si? modlitwie do tego zmierza? powinien, by z wszelk? pilno?ci?, na jak? zdo?a si? zdoby?, nad tym pracowa? i o to z ca?? gwa?towno?ci? si? stara?, by wola jego sta?a si? zgodna z wol? Bo??" (Twierdza II, 1,8, t II, s. 35).s [Maria Eugeniusz od Dzieci?tka Jezus ocd] Umi?owana c?rko w Chrystusie, je?li pragniesz osi?gn?? najwy?sz? doskona?o?? i po??czywszy si? z Bogiem, sta? si? z Nim jednym duchem (por. 1 Kor 6,17), co jest najwznio?lejszym i najszlachetniejszym zamiarem, jaki mo?na sobie wyobrazi?, powinna? najpierw pozna?, na czym polega praw dziw? i doskona?e ?ycie duchowe. (...) Je?li wi?c prawdziwie d??ysz do doskona?o?ci, nie mo?esz ustawa? w walce z samym sob?. ?eby za? wykorzeni? i unicestwi? wszelkie ziemskie pragnienia, czy to wielkie, czy ma?e, musisz przygotowa? si? duchowo do tej walki, na wieniec chwa?y zas?uguj? tylko waleczni ?o?nierze.6 [Wawrzyniec Scupoli] ca?e ?ycie po?wi?ci? na zdobycie tego, co zobaczy? podczas spotkania z Chrystusem na drodze do Damaszku i jednocze?nie sam pozwoli? si? tej ?asce zdoby? (por. Flp 3,12). Jedn? z wielkich pokus jest pojawiaj?ca si? w naszym ?yciu przemo?na ch?? zbagatelizowania tego pocz?tkowego porywu. ?aska dana na pocz?tku zostaje poddana pr?bie czasu i wierno?ci - jest mo?liwe, ?e zawiedzeni i zniech?ceni nieuniknionymi niepowodzeniami ?yciowymi b?dziemy sk?onni zw?tpi? w to pocz?tkowe wezwanie. ?atwo jest je postawi? pod znakiem zapytania, usprawiedliwiaj?c brak dojrza?o?ci szale?stwem m?odo?ci. Ten, kto wi??e ze swym ?yciem wielki ambicje, musi umie? przekszta?ci? je w wielkie pragnienie, z kt?rego nie mo?e w trakcie drogi zrezygnowa?. ?B?d? wierny a? do ?mierci, a dam ci wieniec ?ycia" (Ap 2,10). Dlaczego mamy walczy?? Walczy si? za spraw?. Pragnienie walki odnajdujemy w ?wia- domo?ci wysoko?ci stawki naszego ?ycia, niezale?nie od tego, czy chodzi o ?ycie w wymiarze osobistym (w?asne powo?anie) czy og?lnym (przeznaczenie cz?owieka). Dlatego konieczne jest, by zawsze mie? na uwadze sens naszej ludzkiej aktywno?ci (zob. ni?ej). Jednocze?nie sens naszego istnienia ods?ania si? nam w miar?, jak obcujemy z Bogiem. Nie mo?emy ?y? razem z Nim, nie poddaj?c si? Jego mi?o?ci ?ycia. On jest Stw?rc? i porywa nas ze sob? sw? pe?ni? ?ycia. Z tego p?ynie nasza rado?? tworzenia, kreowania. To On sprawia, ?e wsp??uczestniczymy z Nim w dziele stworzenia, a nast?pnie w Jego dziele odkupienia. Im bardziej pr?bujemy pozna? i pokocha? Boga, tym bardziej jest nam dane kocha? ?ycie i chcie? je broni?. Im bardziej wzrastamy w mi?o?ci Boga, tym bardziej ro?nie w nas pragnienie, by nadesz?o Jego kr?lestwo. Cytaty / ? kurs na spraw?, za kt?r? walczymy? Przypominam sobie b?l istnienia, kt?rego do?wiadczy?am nied?ugo po moim nawr?ceniu i kt?ry nie opuszcza? mnie przez kilka miesi?cy. Mia?am 20 lat Moje spotkanie z Jezusem ?ywym wywr?ci?o do g?ry nogami wszystkie moje plany. Spad?am z samego szczytu swych ambicji i wszystkie moje zamiary ?wzi??y w ?eb": nie mia?y wi?cej racji bytu. Bardzo wyra?nie zda?am sobie spraw? z istnienia ?ycia wiecznego i wydawa?o mi si?, ?e ?ycie na ziemi ma relatywn? warto?? Stan??am przed nowymi problemami egzystencjalnymi: ?Je?li celem naszego ?ycia jest ?ycie wieczne, to czemu s?u?y ?ycie tu na ziemi? Je?li wystarczy kocha?, to dlaczego trzeba pracowa??" Wreszcie, pewnego dnia przeczyta?am Gaudium et spes, gdzie natrafi?am na fragment: ?Oczekiwanie jednak nowej ziemi nie powinno os?abia?, lecz ma raczej pobudza? zapobiegliwo??, aby uprawia? t? ziemi?, na kt?rej wzrasta owe cia?o nowej rodziny ludzkiej, mog?ce da? pewne wyobra?enie nowego ?wiata. (...) Je?eli krzewi? b?dziemy na ziemi w duchu Pana i wedle Jego zlecenia godno?? ludzk?, wsp?lnot? bratersk? i wolno??, to znaczy wszystkie dobra natury oraz owoce naszej zapobiegliwo?ci, to odnajdziemy je potem na nowo, ale oczyszczone ze wszystkiego brudu, roz?wietlone i przemienione, gdy Chrystus odda Ojcu ?wieczne i powszechne kr?lestwo: kr?lestwo prawdy i ?ycia, kr?lestwo ?wi?to?ci i ?aski, kr?lestwo sprawiedliwo?ci, mi?o?ci i pokoju. Na tej ziemi Kr?lestwo obecne ju? jest w tajemnicy dokonanie za? jego nast?pi z przyj?ciem Pana" (Gaudium et spes, nr 39). Tekst ten o?wieci? mnie i jakby zerwa? zas?on? Pozwoli? mi ?kocha? ?wiat, nie nale??c do ?wiata" (por, J17). otrzyma?am rado?? ?ycia na ziemi ze spojrzeniem skierowanym ku niebu. [Siostra Maria Magdalena] Jednak nie podoba si? to Nieprzyjacielowi, kt?rego g??wnym celem jest odwie?? nas od tego planu. To dlatego nie mo?emy wej?? do kr?lestwa niebieskiego bez podj?cia walki duchowej. Znajomo?? kierunku, jaki chcemy nada? swemu ?yciu, jest spraw? fundamentaln?. Je?li nie mamy wyra?nie sprecyzowanego celu podr??y, ulegniemy pokusom, kt?re sprowadz? nas z obranej drogi, i nawet nie zauwa?ymy, jak zgubimy przez nie cel. Pozwolimy, by kierowa?y nami uczucia, efemeryczne nami?tno?ci oraz przeciwno?ci ?ycia. B?dziemy miotani jak ??d? podczas burzy, nie umiej?c si? przeciwstawi? r??nym wiatrom i pr?dom, i, w rezultacie, zamiast wybra? ?ycie, poddamy mu si?. Rodzi to tylko rozczarowania i duchowe rozproszenie. Koniec ko?c?w, przestajemy wiedzie?, gdzie jeste?my i czego chcemy. I odwrotnie, gdy jest si? zdecydowanym, mo?na zachowa? w?a?ciwy kurs dzi?ki walce duchowej. Nawet je?li wymaga to wysi?ku, wynikiem wewn?trznych zmaga? b?dzie g??bokie do?wiadczenie ?ycia, kt?re si? jednoczy i rozwija. Dla zaprawionych w walce Wszyscy mistrzowie ?ycia duchowego nauczaj? nas, ?e trzeba by? czujnym do ko?ca swego ?ycia! Jest wi?c konieczne, by ci, kt?rzy odnie?li ju? pierwsze zwyci?stwa, zachowali czujno??, i nie spocz?li na laurach. Im wi?ksze post?py czynimy w ?yciu duchowym, tym Nieprzyjaciel lepiej przystosowuje swe pu?apki. Na ka?dym kolejnym odcinku dogania nas i jest wyj?tkowo przebieg?y: zawsze mu si? udaje doprowadzi? do upadku tych, kt?rzy maj? za sob? wiele lat ma??e?stwa lub ?ycia zakonnego. Nigdy nie mo?emy utraci? czujno?ci i ?wiadomo?ci jego taktyk. Wystarczy, ?e si? zapomni o jednym czy drugim sposobie jego dzia?ania, by w?a?nie go u?y?. Musimy wi?c bez przerwy zachowywa? czujno?? debiutanta. Jest to postawa zbaw- ?wiadectwo / ?kto? inny stoczy? za nas walk?? Od sze?ciu lat by?em na misji, gdy nagle wzbieraj?ce morze pokus zagarn??o mnie jak ??d? porzucon? na brzegu. Niepokonane, porywa mnie, unosi, wyrzuca i ponownie chwyta... Pr?buj? si? modli?, ale nie daj? rady: zrozpaczone dziecko chce si? po??czy? z Ojcem, lecz nie mo?e. Nie wiem, ani w jaki spos?b, ani dlaczego, po wielu dniach wyczerpuj?cej wa?ki modlitwa dos?ownie wyszarpn??a si? ze mnie. Krzykn??em do Jezusa Chrystusa: .Widzisz dobrze, ?e nie mog? si? modli?! Ty wi?c musisz to zrobi?. M?dl si? za mnie, m?dl si? wreszcie za mnie!" Prawie natychmiast zapanowa? spok?j. Nie mog?em w to uwierzy?. Wzi??em to najpierw za uspokojenie zwiastuj?ce o wiele straszniejsze natarcie. Jednak bardzo szybko pojawi?a si? pewno??, ?e zosta?em wys?uchany, ?e Chrystus wyrzek? do mnie, podobnie jak do Piotra, s?owa, kt?re w cudowny spos?b uspokajaj?: ?Modli?em si? za Ciebie. Kiedy poczujesz si? umocniony, ty z kolei nie? pokrzepienie swym braciom". Oczywi?cie, prze?y?em p??niej i inne godziny pokus, ale nigdy wi?cej nie dozna?em tego zatrwa?aj?cego uczucia, ?e jestem zabawk? rozw?cieczonej i wszechmocnej burzy. S?owa ?le oddaj? intensywno?? tego do?wiadczenia. Nie umiem wyrazi? spontaniczno?ci, gwa?towno?ci i, musz? to przyzna?, tonu mego krzyku do Chrystusa: ?M?dl si? wreszcie za mnie!" Gdyby?cie wiedzieli, jaka jest r??nica mi?dzy wiedz? z ksi??ek, ?e Chrystus modli si? za wszystkich ludzi, a nag?ym odkryciem, gdy si? znalaz?em w sytuacji bez wyj?cia, ?e Chrystus jest Kim? rzeczywistym u mego boku i ?e w miejsce mojej nik?ej modlitwy On, Syn Umi?owany, modli si? za mnie i osobi?cie wstawia u swego Ojca! ?Modli?em si? za ciebie? Wystarczy?o, abym w najgorszych godzinach przywo?a? te s?owa i odnajdywa?em w g??bi duszy pok?j.7 [anonimowy misjonarz] czej pokory. Gdy ?w. Antoni Pustelnik dzieli? si? z uczniami swym do?wiadczeniem, m?wi? im: ?Jedna z najwa?niejszych rzeczy w ?yciu duchowym to przekonanie, ?e si? zaczyna ka?dego dnia od nowa". Dla tych, kt?rzy nie maj? wi?cej ch?ci lub si?y, by walczy? Je?li kto? nie ma ju? si?y, by walczy?, lub straci? ch??, by dalej i?? do przodu, musi podj?? na nowo, krok po kroku, drog? walki duchowej. Zw?tpienie i pojawiaj?ce si? w ?lad za nim uczucie rozpaczy jest najcz?stsz? pu?apk?, w jak? w tym czy w innym momencie wszyscy wpadamy. Poddaj?c si? zw?tpieniu, pozwalamy, by opanowa? nas pewien rodzaj wewn?trznej ?mierci. To nasz p?d ?yciowy zosta? dotkni?ty chorob?. Dok?adnie to samo przydarzy?o si? Eliaszowi (1 Kri 1-8) podczas jego ucieczki przed Izebel: ?A sam na o jeden dzie? drogi odszed? na pustyni?. Przyszed?szy, usiad? pod jednym z janowc?w i pragn?c umrze?, powiedzia?: ?Wielki ju? czas, o Panie! Zabierz moje ?ycie, bo nie jestem lepszy od moich przodk?w?". Z dalszego ci?gu historii dowiadujemy si?, jak do Eliasza przyby? dwukrotnie anio? i da? mu jedzenie, zach?caj?c go do ?powrotu do ?ycia": ??Wsta?, jedz, bo przed tob? d?uga droga?. Powstawszy zatem, zjad? i wypi?. Nast?pnie umocniony tym po?ywieniem szed? czterdzie?ci dni i czterdzie?ci nocy a? do Bo?ej g?ry Horeb". My r?wnie? mamy dost?p do tego samego chleba z nieba, kt?ry nam daje i przywraca ?ycie. Ten chleb to Eucharystia. Jest ona moc? ?ycia, gdy? tym, co otrzymujemy, jest ?ycie samego Chrystusa. W ten spos?b Eucharystia przywraca nam ?w p?d ?yciowy, kt?rego potrzebujemy, by kontynuowa? drog?: ?Jedz i pij, w przeciwnym razie droga b?dzie dla Ciebie zbyt d?uga". ?wiadectwo / zwyci?stwo nad zw?tpieniem Wsp?lnota jest czasami troch? szalona... Mie? odwag? poprosi? mnie o za?piewanie partii altu w czterog?osowym ch?rku, kt?ry mia? wykona? psalm na nieszporach. To prawda, ?e od dw?ch lat ?piewa?am w parafialnym ch?rze w altach i - cho? zosta?am tam zepchni?ta przez zbyt liczne soprany - by?am szcz??liwa i coraz bardziej pewna siebie. Nabrawszy rozmachu, z kolei ja okaza?am si? szalona i na wezwanie odpowiedzia?am ?tak" - przepe?niona wielkim pragnieniem, aby za?piewa?, zapomnia?am jednak, ?e... nie mam zbyt dobrego s?uchu i nie znam si? na solfe?u. Zaczynaj? si? wi?c pr?by - w moim pokoju, w towarzystwie cierpliwego m??a, kt?ry puszcza mi na komputerze pozosta?e g?osy. Jest prawie doskonale. Pe?na ufno?ci id? na nabo?e?stwo. A tam, w chwili, w kt?rej zbli?am si? do mikrofonu, wszystko ulatuje: pocz?tkowa nuta, spos?b, w jaki mog?abym si? doczepi? do innych g?os?w, harmonia... Spojrzenie zagubione na wer- setach bez zwi?zku... ulga z odnalezienia melodii sopranu, lecz po oczach sopranistki rozpoznaj?, ?e ?piewam zupe?nie fa?szywie. Prawdziwa tortura! Nabo?e?stwo ko?czy si? beze mnie, a smutek i zw?tpienie dr?cz? mnie przez wiele dni. Dzi?ki cierpliwo?ci siostry Anny Teresy, kt?ra decyduje si? zostawi? ten sam psalm na kolejne miesi?ce, powoli akceptuj?, ?e m?j g?os nie zawsze jest w?a?ciwy, lecz odgrywa s?u?ebn? rol?. Moja powolna ?mier? dla mnie samej pozwala mi porzuci? w?asny punkt widzenia obci??ony perfekcjonizmem i przybli?a mnie do punktu widzenia Boga, ca?kiem uproszczonego, jakby mnie przeprowadza?a z jednego brzegu na drugi. W rozb?ysku nowego ?wiat?a wszystko staje si? niewa?ne: Pan daje mi si? rozkoszowa? ?ask? uczestniczenia w nieszporach. B?ogos?awione fa?szywe d?wi?ki! Wyzwolona, spokojna i ufna, odkrywam szcz??cie modlenia si? i ?piewania, ?piewania i modlenia dla chwa?y Bo?ej. Amen! [El?bieta] Ci, kt?rzy zw?tpili w siebie Mo?emy popa?? w zw?tpienie z w?asnego powodu i mie? z tej przyczyny pretensje do siebie. Za tym rodzajem zw?tpienia cz?sto si? kryje jaka? cz?stka pychy, gdy? w g??bi serca my?limy: ?Nie jestem tak dobry, jak bym tego chcia?, rozczarowa?em si? sob?". Nie jest ?atwo zaakceptowa? swe ub?stwo i jednocze?nie zachowa? ch?? do zmiany. Jednak, je?li zw?tpienie ods?ania nasz? s?abo??, staje si? bod?cem do o wiele intensywniejszego szukania pomocy u Boga. ?Moc bowiem w s?abo?ci si? doskonali" (2 Kor 12,9) - m?wi nam Pan. Przede wszystkim za?: ?A je?li serce oskar?a nas, to B?g jest wi?kszy ni? nasze serca i zna wszystko" (1 J 3,20). Zm?czeni, wyczerpani, rozczarowani Mog?o si? zdarzy?, ?e niepowodzenia - nasze lub cudze - zdusi?y nasz poryw i zatrzyma?y w biegu. Do?wiadczenia, kt?re zsy?a nam ?ycie, wraz z rozczarowaniami i zm?czeniem by? mo?e sprawi?y, ?e jeste?my wyczerpani. To w?a?nie w tej ?dolinie ?ez" B?g chce na nowo otworzy? ?bram? Nadziei" (por. Oz 2,17). Zach?ca nas do wytrwania w naszym powo?aniu niezale?nie od ?yciowych sukces?w. W tych w?a?nie chwilach powinni?my wierzy?, ?e nie zostali?my zapomniani w t?umie. Nasze powo?anie pog??bia si?, czerpi?c zyski z doznanych przez nas zniewag i niepowodze?, jako ?e B?g -dlatego ?e jest Bogiem - umie z ka?dego z?a wydoby? dobro. Jest zwyci?zc?. Jego mi?osierdzie udaremnia wszelkie ludzkie rozumowanie. Jak wi?c wyruszy? na nowo? Krok po kroku, pokonuj?c od nowa kolejne etapy, jeden po drugim. Tego, kto znalaz? si? w ?dolinie ?ez", B?g nie od razu poprowadzi do wyj?cia bezpiecze?stwa - cudownej ucieczki, lecz zapewnia go, ?e b?dzie mu towarzyszy? krok po kroku. ?Chocia?bym chodzi? ciemn? ?wiadectwo / ?diabe?ki? Przypominam sobie sen, kt?ry mia?am mniej wi?cej w tym wieku i kt?ry wyry? si? g??boko w mej pami?ci. ?ni?o mi si? jednej nocy, ?e wysz?am przej?? si? samotnie po ogrodzie. Doszed?szy do stopni schod?w, na kt?re trzeba by?o wej??, aby si? tam dosta?, zatrzyma?am si? z przera?enia. Przede! mn?, obok altany, znajdowa?a si? beczka wapna; na tej beczce dwa szkaradne diabe?ki ta?czy?y z zadziwiaj?c? zwinno?ci?, pomimo ci??kich ?elaznych kajdan, jakie mia?y na nogach. Nagle rzuci?y na mnie ogniste spojrzenie, po czym w mgnieniu oka, zdawa?o si? bardziej przera?one ode mnie, zeskoczy- ?y z beczki i uciek?y skry? si? w bieli?niarni, kt?ra znajdowa?a si? naprzeciw. Widz?c, jak wielkie z nich tch?rze, chcia?am si? przekona?, po co tam posz?y i w tym celu zbli?y?am si? do okna. Biedne diabe?ki biega?y tam po sto?ach, nie wiedz?c, w jaki spos?b umkn?? przed moim spojrzeniem; raz po raz zbli?a?y si? do okna, podgl?daj?c niespokojnym wzrokiem, czy jeszcze przy nim jestem, a widz?c mnie, z rozpaczy zaczyna?y biega? na nowo. Ten sen nie ma w sobie na pewno nic nadzwyczajnego, niemniej jestem przekonana, ?e Dobry B?g dlatego pozwoli? mi go zapami?ta?, by mnie upewni?, I ?e dusza w stanie ?aski nie powinna obawia? si? szatan?w. H tch?rzliwych, niezdolnych znie?? spojrzenia dziecka..." [?w. Teresa od Dzieci?tka Jezus] dolin?, z?a si? nie ul?kn?, bo Ty jeste? ze mn?" (Ps 23 [22], 4). Towarzyszy mu w przeprawie, w doj?ciu do nast?pnego zbocza, nast?pnej rzeki. Nie tylko otwiera nam ?bram? Nadziei", lecz tak?e pomaga przez ni? przej??, wie bowiem, ?e jeste?my poranieni i ?e bez Niego nic nie mo?emy zrobi?. Gdy tracimy ochot? do ?ycia Czasami brakuje nam nie si? do walki, lecz samego pragnienia, by ?y?. Uczucie to jest g??bsze ni? zwyk?e zw?tpienie. Pragn?? ?mierci, by znik?o obecne cierpienie, to znak, ?e zosta?a po?kni?ta ??miertelna trucizna". By? mo?e wi??e si? to z jakimi? praktykami okultystycznymi, kt?re dokona?y w nas swego dzie?a zniszczenia (por. s. 63-67); jakikolwiek by?by tego pow?d, szukanie wsparcia w sakramentach, modlitwa Ko?cio?a, a zw?aszcza modlitwa wstawiennicza s? tu niezb?dne. S? walki, z kt?rych nie mo?na wyj?? zwyci?sko o w?asnych si?ach. Ko?ci?? jest dobr? matk?, kt?ra niesie nam pomoc w nieszcz??ciu. Nie mamy r?wnych si? w walce Podj?cie tematu walki duchowej mo?e budzi? pewne obawy, gdy? m?wienie o diable nie jest oboj?tne. Trzeba mie? wiele rozwagi, by zag??bi? si? w owe rozwa?ania. Z drugiej jednak strony droga ta pozwala nam uczestniczy? w zwyci?stwie Chrystusa. Cho? nie musimy si? ba?, nie powinni?my lekcewa?y? podst?p?w Nieprzyjaciela ani przecenia? naszej zdolno?ci do wymkni?cia mu si?. Diabe? jest silniejszy od nas, ale Chrystus jest silniejszy od diab?a: zwyci??y? go. Dlatego tylko wtedy odniesiemy zwyci?stwo, gdy zwi??emy si? z Chrystusem i znajdziemy schronienie w Bogu. Tekst ?r?d?owy/ s?abo?? nieprzyjaciela Por?wnanie, kt?rego tu u?ywa ?w. Ignacy, mo?e zaszokowa?, i s?usznie; jednak, poniewa? jest trafne, zaryzykowali?my je przytoczy?. Nieprzyjaciel zachowuje si? jak kobieta, kt?ra ma s?abe si?y, ale mocne ch?ci W?a?ciwo?ci? kobiety jest, te kiedy podczas k??tni z jakim? m??czyzn? ten si? oka?e by? silnym, tr?d ducha i ratuje si? ucieczka, a kiedy jest przeciwnie i m??czyzna traci dudka i ucieka, ogromnie wzrasta gniew, m?ciwo?? i gwa?towno?? kobiety. Tak te? nieprzyjaciel s?abnie i traci ducha, i ucieka ze swymi pokusami, je?eli osoba ?wicz?ca si? w sprawach duchowych nieustraszenie si? opiera pokusom nieprzyjaciela, post?puj?c w ca?kiem odwrotny spos?b. A je?eli przeciwnie: cz?owiek odprawiaj?cy ?wiczenia zaczyna odczuwa? trwog? I traci? ducha, kiedy cierpi pokusy, nie ma tak dzikiego zwierz?cia na powierzchni ziemi jak nieprzyjaciel ludzkiej natury, kiedy realizuje swoje przewrotne zamiary z tak wielk? z?o?liwo?ci?.9 [?w, Ignacy, Regu?a 12] Musimy stoczy? walk?, ale si?y s? nier?wne. Nie ma z jednej strony dobra, z drugiej strony z?a, kt?re stoj? naprzeciwko siebie twarz? w twarz. To by?aby koncepcja dualistyczna. ?w. Augustyn poni?s? jej konsekwencje, gdy? przed swym nawr?ceniem nale?a? do sekty manichejczyk?w. Mo?liwe wi?c, ?e pozosta?o w nas co? z manichejczyk?w - je?li tylko uznajemy, ?e walka przeciw Nieprzyjacielowi jest wyczerpuj?ca, jak gdyby mia?o si? w niej r?wne si?y. Je?li si? zdarzy, ?e zwyci?stwo Nieprzyjaciela robi na nas wra?enie, trzeba, by?my sobie przypomnieli, i? jego w?adza jest ograniczona. Jezus Chrystus dowodzi tego w decyduj?cym momencie: w chwili, w kt?rej Szatan wydaje si? ?by? g?r?" za po?rednictwem w?adzy ludzkiej: ?Rzek? wi?c Pi?at do Niego: ?(...) Czy nie wiesz, ?e mam w?adz? uwolni? ciebie i mam w?adz? ciebie ukrzy?owa??? Jezus odpowiedzia?: ?Nie mia?by? ?adnej w?adzy nade Mn?, gdyby ci jej nie dano z g?ry?" (J 19,10-11). W ?adnej chwili Chrystus nie straci? kontroli nad sytuacj?: ?Nikt Mi go [tj. ?ycia] nie zabiera, lecz Ja z siebie je oddaj?. Mam moc je odda? i mam moc je zn?w odzyska?" (J 10,18). To podczas ukrzy?owania, w momencie, w kt?rym wydaje si?, ?e Nieprzyjaciel wygra? ?gr?", Chrystus odnosi decyduj?ce zwyci?stwo. Dzi?ki swej ?mierci zst?puje do piekie?, by uwolni? wszystkich uwi?zionych. Chrystus jest zwyci?zc?. Powinni?my Mu pozwoli?, by zwyci??a? w naszym w?asnym ?yciu i by? pogromc? naszych wrog?w. Walka ta nie jest twoja, lecz moja Walka, kt?r? musimy stoczy?, nie przypomina w rzeczywisto?ci walk tego ?wiata. Bitw? rozegra? ju? za nas Kto? inny. Jak uspokajaj? rozbrzmiewaj?ce jeszcze dzi? s?owa Pana: ?Stoczy?em za Ciebie walk?". Do nas nale?y zrezygnowa? z samoobro- Tekst ?r?d?owy/ s?abo?? nieprzyjaciela Kiedy? abba Moj?esz by? strasznie kuszony do nieczysto?ci i nie mog?c ju? d?u?ej wysiedzie? w celi, poszed? i opowie dzia? o tym abba Izydorowi A starzec go zach?ca?, by wr?ci? do siebie - ale on si? nie zgadza? i m?wi?: ?Abba, ju? nie mog?" Wtedy starzec wyprowadzi? go na dach i powiedzia? mu: .Spojrzyj na zach?d" - a on spojrza? i zobaczy? k??bi?ce si? nieprzeliczone mn?stwo szatan?w, kt?rzy wrzeszczeli jakby przed bitw?. I znowu powiedzia? abba Izydor: ?Spojrzy) tak?e na wsch?d" - spojrza? wi?c i zobaczy? niezliczony zast?p ?wi?tych anio??w w chwale. Abba Izydor powiedzia? "Oto ci zostali pos?ani przez Pana ?wi?tym na ratunek, s tam d na zachodzie walcz? przeciw?wi?tym; alt liczniejsi ci. kt?rzy s? t nami" Abba Moj?esz z?o?y? dzi?ki Bogu. nabra? odwagi i wr?ci? do swej celi.10 [Apoftegmaty Ojc?w Pustyni] ny, by m?c si? przyoblec w Chrystusa: zdoby? dzi?ki wierze ofiarowan? nam ?ask?. ?Wcale si? nie b?j" Nigdy nie powinni?my pozwoli?, by Nieprzyjaciel i pomniejsze demony robi?y na nas wra?enie. Na tym w?a?nie polega ich gra: robi? na nas wra?enie i nas straszy?. ?w. Proboszcz z Ars z pocz?tku ba? si? demona (nazywa? go Grappin), kt?ry si? z nim zawzi?cie ?droczy?". Istotnie, ?efekty specjalne" wyczyniane przez diab?a mog?y przyprawi? o dr?enie (nocne ha?asy itp.). Zreszt? w?a?nie dzi?ki temu Proboszcz z Ars odkry?, ?e chodzi?o o demona - owe ?efekty" wzbudza?y w nim strach, a przecie? - m?wi? - ?dobry B?g nigdy nie straszy". P??niej, ?w. Proboszcz przesta? si? nimi przejmowa?: ?Wiem, ?e to Grappin, to mi wystarczy. Od czasu, gdy mamy ze sob? do czynienia, jeste?my prawie kolegami". Koniec ko?c?w, Grappin odda? mu przys?ug?, gdy? za ka?dym razem, gdy si? miota?, by? to znak, ?e b?dzie ?wielki po??w", czyli wa?ne nawr?cenie. W pewnym sensie informowa? go o r??nych rzeczach, cho? nie robi? tego specjalnie! ?W?cieka si?, to dobry znak. Pojawi? si? u nas pieni?dze i grzesznicy" lub: ?Demon jest bardzo z?o?liwy, lecz i bardzo g?upi, gdy? powiadamia mnie o ka?dej dobrej rzeczy, kt?ra si? dzieje w Ars". Tak wi?c, jak powiedzia?yby dzieci: ?Wcale si? nie b?j". Co wi?cej, mamy w niebie armi?, kt?ra walczy r?wnie? za nas (por. s. 30). Tymczasem pami?tajmy, by si? wystrzega? zarozumia?o?ci i ?e Nieprzyjaciel mimo wszystko przychodzi, aby zrani?, omota? i ?schrupa?" kilka owieczek. Zachowajmy wi?c czujno?? i nauczmy si? walczy?! Cytaty/ o dobrodziejstwie pokus Szcz??liwe dusze wodzone na pokuszenie! Gdy szatan widzi, ?e jaka? dusza pragnie zd??a? do zjednoczenia z Bogiem, podwaja sw? w?ciek?o??. Najwi?ksi ?wi?ci to ci, kt?rzy najwi?cej ich (pokus) doznali. Mo?na prawie powiedzie?, ?e szcz??liwi jeste?my, doznaj?c pokus: jest to chwila duchowe - go ?niwa, gdy plon gromadzimy dla nieba. To jak w czasie ?niw: wstajemy wczesnym rankiem, zadajemy sobie wiele trudu, lecz nie skar?ymy si?, gdy? zbieramy plon. W garnizonie wszyscy ?o?nierze s? dobrzy. Dopiero na polu bitwy odr??nia si? odwa?nych od tch?rz?w. Za nawr?cenie grzesznik?w ofiarujcie r?wnie? pokus?: zniech?ca to szatana i ka?e mu czmychn??, gdy? pokusa obraca si? przeciw niemu... Post?pujcie tak, a zostawi was w spokoju.11 [?w. Proboszcz z Ars] Pokusa pod pewnym wzgl?dem jest dobra. Nikt opr?cz Boga nie wie, co nasza dusza od Niego otrzyma?a, nawet my sami. Pokusa za? to ujawnia, aby nas nauczy?, kim jeste?my, a przez to, aby odkry? nasz? n?dz? i zmusi? nas do dzi?kczynienia za dobra, kt?re nam ukaza?a. [Orygenes] W pokusach i udr?kach cz?owiek bywa wypr?bowany, jak dalece post?pi? w doskona?o?ci. I tu ma miejsce wi?ksza zas?uga i lepiej ujawnia si? cnota. To nic wielkiego, je?li cz?owiek jest pobo?ny i gorliwy, kiedy nie odczuwa ci??aru. Lecz je?li w czasie przeciwno?ci zachowuje si? cierpliwie, b?dzie nadzieja wielkiego post?pu. Niekt?rzy zostaj? ustrze?eni od wielkich pokus, a w ma?ych, codziennych bywaj? zwyci??eni, by upokorzeni nigdy sobie samym nie ufali w wielkich, gdy w tak ma?ych s? s?abi.12 [Tomasz a Kempis] Nieprzyjaciel nie ma innej si?y ni? ta, kt?r? mu przypisuje nasza wyobra?nia Tak naucza ?w. Ignacy w Regule 12 (por. s. 28). Wed?ug niego, Nieprzyjaciel ma tylko t? si??, kt?r? pod wp?ywem strachu nadaje mu nasza wyobra?nia. B?dzie tym silniejszy, im bardziej b?dziemy si? go ba?. Istotnie, strach nie tylko nas os?abia, sprawiaj?c, ?e tracimy ?rodki obrony, lecz przede wszystkim pokazuje, ?e wierzymy w si?? tego, kto nas atakuje. Nie ma nic r?wnie dobrego, by zapewni? Nieprzyjacielowi przewag?. ?w. Ignacy ilustruje to za pomoc? bardzo trafnego przyk?adu, cho?, ca?kiem s?usznie, nie spodoba si? on p?ci ?e?skiej. Inny przyk?ad, kt?ry pomo?e nam uzmys?owi? sobie t? sytuacj?, m?wi o ma?ych pieskach: je?li czuj? one, ?e si? ich boimy i staramy si? przed nimi uciec, rzucaj? si? k?sa? nasze ?ydki. Je?li jednak patrzy si? im w oczy i zdobywa nad nimi przewag? ju? przez samo spojrzenie, psy uciekaj? z podkulonymi ogonami, ujadaj?c jeszcze troch? w celu zachowania pozor?w. Dla nas, chrze?cijan, tym, co pozwala nam nie ba? si? prze- ciwnika i mie? ?ducha zwyci?zcy", jest zwyci?stwo odniesione przez Chrystusa. O dobrodziejstwie pokus Walka duchowa zasadza si? na tym, ?e zwyci?stwo Chrystusa objawia si? w nas - ludziach. Dlatego ka?da pokusa sk?ania nas do tego, by?my si? uchwycili Boga-Zwyci?zcy i b?agali o Jego ?ask?. Jaki to pi?kny trening! Nabywamy w ten spos?b dobrych odruch?w duchowych zapewniaj?cych zwyci?stwo! W miar? kolejnych zwyci?stw umacnia si? w nas tak?e ?duch zwyci?zcy". Drugie dobrodziejstwo polega na tym, ?e pokusy wskazuj? nam, w jakim miejscu ?ycia duchowego jeste?my, wyprowadzaj? nas z iluzji lub za?lepienia wzgl?dem siebie samych. Czy Tekst ?r?d?owy/ na?ladowanie Jezusa Chrystusa Jak d?ugo na ?wiecie ?yjemy, nie mo?emy by? bez strapie? i pokus. (...) Przeto ka?dy powinien by by? zafrasowany swoimi pokusami i czuwa? w modlitwach, by diabe?, kt?ry nigdy nie ?pi, lecz kr??y szukaj?c, kogo by po?ar? (1 P 5,8), nie znalaz? miejsca zwodzenia. Nikt nie jest tak doskona?y i ?wi?ty, ?eby niekiedy nie mia? pokus. Nie mo?emy zupe?nie ich nie mie?. Pokusy s? jednak cz?sto dla cz?owieka po?yteczne, chocia? uci??liwe i ci??kie, w nich bowiem upokarza si?, oczyszcza i uczy si?. Wszyscy ?wi?ci przeszli przez wiele strapie? i pokus i udoskonalili si?. A ci, kt?rzy nie potrafili znie?? pokus, stali si? ?li i odpadli. Nie ma stanu tak ?wi?tego ani miejsca tak ustronnego, gdzie by nie by?o pokus i przeciwno?ci. Cz?owiek, dop?ki ?yje, nie jest ca?kowicie bezpieczny od pokus, ?r?d?o pokus bowiem jest w nas, odk?d si? w po??dliwo?ci narodzili?my. Gdy odchodzi jedna pokusa lub utrapienie, inna na to miejsce przychodzi. I zawsze co? do cierpienia mie? b?dziemy, bowiem utracili?my dobro naszej szcz??liwo?ci. Wielu usi?uje ucieka? od pokus i jeszcze ci??ej w nie wpadaj?. Przez samo uciekanie nie mo?emy zwyci??y?. Przez cierpliwo?? i prawdziw? pokor? staniemy si? jednak mocniejsi od wszystkich wrog?w.11 [Tomasz a Kempis] jeste?my gotowi, by walczy? ?a? do krwi" (Hbr 12,4), czy te? wci?? jeste?my nieco leniwi? Trzecie dobrodziejstwo: poddana pokusie nasza dusza zostaje przywiedziona do pokonania nowego etapu. I to w?a?nie pokusa jest t? rzecz?, kt?ra nas do tego zmusza. Najbardziej wzrastamy wewn?trznie nie wtedy, gdy wszystko idzie dobrze, lecz gdy napotykamy przeciwno?ci. A wi?c je?li walka duchowa jest prze?ywana rozwa?nie i rozumnie, staje si? ?r?d?em wielkich duchowych post?p?w. Jednak je?li si? zdarzy, ?e przegramy bitw?, B?g przewidzia? powt?rk?: niepowodzenia zach?caj? nas do nowych akt?w wiary, spe?nianych dzi?ki Bo?emu mi?osierdziu. B?g wi?c mo?e ze z?a wydoby? dobro. Lecz uwaga! Bo?e mi?osierdzie nie powinno czyni? nas mi?kkimi i leniwymi, gdy? wpadniemy w?wczas w sid?a Nieprzyjaciela. To wielka sprawa, ?e dzi?ki mi?osierdziu Boga zawsze mo?emy podnie?? si? z upadku! Tylko On jeden zna sekret czynienia z naszych powrot?w do Niego - nowych dr?g. Jednak o wiele pi?kniejsza jest walka o zachowanie wierno?ci, wzrastanie w czysto?ci bez odrzucania Bo?ej ?aski. Upodobanie do niebia?skiej walki Zawsze, gdy odnosimy zwyci?stwo, kosztujemy nowego owocu, nowego wina. Ka?de zwyci?stwo pozwala nam zbli?y? si? nieco do tej doskona?ej istoty, kt?r? mamy si? sta? zgodnie z naszym powo?aniem: zjednoczonego bytu pe?nego pokoju. Przeczuwamy to: jeste?my stworzeni, by osi?gn?? owo szcz??cie. Co wi?cej, dzi?ki wierze zdajemy sobie spraw?, ?e nasze przeczucia s? o wiele bledsze ni? to, co B?g dla nas przewiduje, ?wiadomo?? ta budzi w nas upodobanie do niebia?skiej walki. Korzystajmy z ka?dej chwili ?ycia, by przemienia? b?l w ofiar?, a dzi?ki Bo?ej ?asce: s?abo?? w si?? (por. 2 Kor 12,9), pokusy w zwyci?stwa, pora?ki w okazj? do odbicia si? do g?ry. ?wiczenie Postarajcie si? znale?? czas na to ?wiczenie. Zarezerwujcie sobie co najmniej 20 minut. Znajd?cie spokojne miejsce, gdzie b?dziecie mogli odci?? si? od ?wiata i si? pomodli?. Wezwijcie Ducha ?wi?tego. Zamknijcie oczy. Oddajcie si? w r?ce Pana, a nast?pnie zr?bcie nast?puj?ce ?wiczenia: 1. Wybierzcie waszego trenera. Przypomnijcie sobie ?wi?tych, kt?rzy s? wam bliscy, kt?rych lubicie lub kt?rzy was poci?gaj?. Wybierzcie jednego i popro?cie go, by was ?trenowa?" przez rok. Uwaga! Potraktuje wasz? pro?b? powa?nie! 2. Z???cie u st?p Chrystusa wasze niepowodzenia, pora?ki, lenistwo, zw?tpienia, zm?czenie. W tym celu sporz?d?cie, nie spiesz?c si?, list? odnosz?c? si? do ca?ego waszego ?ycia lub jednego roku, a nast?pnie przyst?pcie do modlitwy, w kt?rej powierzycie wszystko krzy?owi Chrystusa. (W zale?no?ci od wagi tej listy mo?ecie wybra? r??n? form? modlitwy). 3. Pog??bcie w sobie pragnienie obrony Bo?ego ?ycia w waszym wn?trzu. Co wam ka?e biec w ?yciu? Jakie s? warto?ci, kt?re wyznajecie? Co jest dla was ?najwy?szym dobrem"? Jak bardzo jeste?cie zdeterminowani, by je osi?gn??? Powr??cie do pocz?tk?w waszego powo?ania. Przypomnijcie sobie lub popro?cie Ducha ?wi?tego, by wam przypomnia?, co was po-gest?w, pchn??o do wej?cia na drog? waszego powo?ania. Pod??cie (ponownie) za tym pierwszym wezwaniem. Powiedzcie (zn?w) ?tak". Nast?pnie popro?cie o to, by?cie mogli wyp?yn?? ?na g??bok? wod?". Nie wi?cej, lecz g??biej. Pro?cie Boga, by (na nowo) wzbudzi? w was pragnienie powrotu Jego kr?lestwa i zbawienia dusz. B?d?cie cierpliwi i uwa?ni. B?g mo?e wam odpowiedzie? przez jakie? zdarzenie, kt?re was poruszy, przez osob?, kt?ra wam co? powie itd. 4. Wybierzcie z tego rozdzia?u cytat, kt?ry do was szczeg?lnie przemawia. Zastan?wcie si?, co budzi w was dobrego. Zanotujcie owoce, jakie przynios?o wam to ?wiczenie. Sekwencja do Ducha ?wi?tego Przyb?d?, Duchu ?wi?ty, Spu?? z niebios?w wzi?ty ?wiat?a Twego strumie?. Przyjd?, Ojcze ubogich, Dawco dar?w mnogich, Przyjd? ?wiat?o?ci sumie?! O najmilszy z Go?ci, S?odka serc rado?ci, S?odkie orze?wienie. W pracy Ty? och?od?, W skwarze ?yw? wod?, W p?aczu utulenie. ?wiat?o?ci naj?wi?tsza! Serc wierz?cych wn?trza Poddaj swej pot?dze! Bez Twojego tchnienia C?? jest w?r?d stworzenia? Jeno cier? i n?dze! Obmyj, co nie?wi?te, Osch?ym wlej zach?t?, Ulecz serca ran?! Nagnij, co jest harde, Rozgrzej serca twarde, Prowad? zab??kane. Daj Twoim wierz?cym, W Tobie ufaj?cym, Siedmiorakie dary! Daj zas?ug? m?stwa, Daj wieniec zwyci?stwa, Daj szcz??cie bez miary! Co to jest wylanie Ducha ?wi?tego? Wylanie Ducha ?wi?tego to ?ryt z?o?ony z bardzo prostych gest?w, kt?remu towarzyszy dyspozycja do ?alu i skruchy w obietnicy Chrystusa: ?Ojciec z nieba udzieli Ducha ?wi?te- go tym, kt?rzy Go prosz??" (?k 11,13). ?Najwidoczniejszym efektem tej ?aski jest to, ?e Duch ?wi?ty, kt?ry by? przedmiotem wiary intelektualnej, mniej lub bardziej abstrakcyjnej, staje si? do?wiadczanym przez nas faktem. Jeszcze nawet zanim si? Go dostrze?e w objawieniu charyzmat?w, dostrzega si? Go jako Ducha, kt?ry przemienia wewn?trznie, sprawia, ?e znajdujemy upodobanie w chwaleniu Boga, otwiera umys? na rozumienie Pisma, uczy nazywa? Jezusa Panem i daje odwag? brania na siebie nowych i trudnych zada? w s?u?bie Boga i bli?niego" 1. 1 Raniero Cantalamessa, Rzym, 14 XII 2007, kazanie adwentowe ROZDZIA? II Przeciwkokomu walczy?? Przyobleczcie pe?n? zbroj? Bo??, by?cie mogli si? osta? wobec podst?pnych zakus?w diab?a. (Ef 6,11) Rana grzechu pierworodnego ?Nie czyni? bowiem dobra, kt?rego chc?, ale czyni? w?a?nie z?o, kt?rego nie chc?" (Rz 7,19). Stwierdzenie Paw?a jest bardzo cz?sto r?wnie? i naszym. Dla kogo?, kto chce czyni? dobro, przyznanie si?, ?e z natury o wiele ?atwiej ulega z?u, jest bolesne. Kto nigdy nie do?wiadczy? sytuacji, ?e, powiedziawszy co? na swego bli?niego, chwil? potem nie ?a?owa? swych s??w? Rousseau twierdzi?: ?Cz?owiek z natury jest dobry". To skr?t nieco pochopny i niebezpieczny... Cz?owiek, cho? - stworzony na obraz i podobie?stwo Bo?e - d??y do Dobra i Pi?kna, otrzyma? od Boga dar wolno?ci, dzi?ki kt?remu mo?e kierowa? si? ku Bogu lub pr?bowa? przeciwko Niemu powsta?, wybra? dobro i ?ycie lub... z?o i ?mier?. Je?li pozwolimy si? prowadzi? naszym ch?ciom, jest wielce prawdopodobne, ?e pod??ymy w z?ym kierunku. Nasza natura - natura ludzka - jest os?abiona przez skutki grzechu pierworodnego. Stwier- dzenie to jest wa?ne, gdy? - jak nam o tym przypomina art. 407 Katechizmu Ko?cio?a Katolickiego (dalej: KKK) - ?Nieuwzgl?dnianie tego, ?e cz?owiek ma natur? zranion?, sk?onn? do z?a, jest powodem wielkich b??d?w w dziedzinie wychowania, polityki, dzia?alno?ci spo?ecznej i obyczaj?w". Jednak B?g nie zostawi? nas bez pomocy. ?aska chrztu ?na nowo kieruje cz?owieka do Boga" (KKK, art. 405) i nak?ania go do walki duchowej. Nauczanie ko?cio?a / o pochodzeniu diab?a 391: Do wyboru niepos?usze?stwa sk?oni? naszych pierwszych rodzic?w uwodzicielski g?os przeciwstawiaj?cy si? Bogu (por. Rdz 3,4-5). Ten g?os przez zazdro?? sprowadza na nich ?mier? (por. Mdr 2,24). Pismo ?wi?te i Tradycja Ko?cio?a widz? w tej istocie upad?ego anio?a, nazywanego Szatanem lub diab?em (por. J 8,44; Ap 12,9). 414: Szatan, czyli diabe?, i inne demony s? upad?ymi anio?ami, kt?rzy w spos?b wolny odrzucili s?u?b? Bogu i Jego zamys?owi. Ich wyb?r przeciw Bogu jest ostateczny. Usi?uj? oni przy??czy? cz?owieka do swego buntu przeciwBogu. [Katechizm Ko?cio?a Katolickiego] Szatani s? upad?ymi anio?ami. W tym samym czasie, kiedy B?g powo?ywa? ?wiat do bytu, stworzy? r?wnie? anio??w, duchy czyste, byty ?wietlane, obdarzone inteligencj? i wol?, w liczbie nieprzejrzanej, zr??nicowane pomi?dzy sob?, zgrupowane w hierarchie, o r??nym stopniu doskona?o?ci b?d?cej wynikiem ich w?adzy i ?wiat?a, porozumiewaj?cych si? ze sob? na spos?b duch?w, czystym aktem woli. Tworzyli oni niebieski dw?r Boga, kt?ry przeznaczy? ich do uczestniczenia w swoim ?yciu. A?eby zas?u?yli na to uczestniczenie w ?yciu Bo?ym, podda? ich B?g pr?bie, kt?rej istoty nie potrafimy okre?li?. Najwi?kszy z tych duch?w, Lucyfer, oszo?o- miony swoim w?asnym ?wiat?em, nie podda? si? tej pr?bie. Poci?gn?? za sob? do buntu mn?stwo anio??w (...). A kiedy anio?owie wierni przez swoje poddanie si? Bogu wys?u?yli sobie ogl?danie Boga twarz? w twarz i szcz??liwo?? wiekuist?, to anio?owie zbuntowani - utrwaleni w owej postawie buntu dzi?ki niez?o?ono?ci swojej natury - znale?li si? na wieki w stanie nienawi?ci do Boga, pozbycia si? najwy?szego Dobra i niesko?czonej Mi?o?ci.1 [Makia Eugeniusz od Dzieci?tka Jezus ocd] Pierwotnie - upad?y anio? Pozw?lmy, by Ko?ci?? pouczy? nas na temat sensu i pocz?tku walki - dzi?ki temu b?dziemy mogli lepiej zrozumie? przeciwko komu musimy walczy?. Pierwotnie Szatan to anio? stworzony przez Boga. Jego po- chodzenie nie jest wi?c autonomiczne i nie czyni z niego boga r?wnego naszemu Bogu. B?g pozostaje jego stworzycielem, a Szatan jest tylko Jego stworzeniem (orzek? o tym Sob?r Latera?ski IV). Jednak anio? ?w zbuntowa? si? przeciwko Bogu i pr?buje poci?gn?? za sob? cz?owieka. To w?a?nie dlatego nasi pierwsi rodzice ulegli g?osowi Nieprzyjaciela. Jaka jest moc diab?a? KKK (? 407) nam m?wi: ?Diabe? uzyska? pewnego rodzaju panowanie nad cz?owiekiem". Sp?jrzmy, co to panowanie ogranicza. Po pierwsze, jak ju? widzieli?my: je?li diabe? jest silniejszy od nas, to Chrystus jest silniejszy od diab?a, gdy? go pokona?. Ponadto diabe? jest tylko anio?em, stworzeniem w obliczu Boga. Nad cz?owiekiem ma jednak przewag?, kt?r? mu daje natura anio?a. Po drugie, nawet je?li B?g pozwala Szatanowi dzia?a?, to jednocze?nie ogranicza jego dzia?anie. Widzimy to w Ksi?dze Hioba (por. Hi 2,6): Szatan nie mo?e si? targn?? ani na ?ycie, ani na wolno?? Hioba. Dzi?ki ?asce chrztu B?g wyposa?y? nas w tak? sam? ochron?. Nasza wolno?? jest suwerenna. Wszystko zale?y od naszego post?powania. ?Demon, og?lnie rzecz bior?c, nie mo?e niczego zrobi? bez naszego przyzwolenia. Je?li w dzisiejszych czasach ma tak ogromn? si??, to dlatego ?e mu si? na to pozwala"2 Tekst ?r?d?owy/ o demonach i z?u To prawda, ?e w ci?gu wiek?w istnienie Szatana i demon?w nie sta?o si? przedmiotem wyra?nego o?wiadczenia magisterium Ko?cio?a. By?o tak, poniewa? owego zagadnienia nigdy nie rozpatrywano pod takim k?tem: zar?wno heretycy, jak i katolicy, opieraj?c si? na Pi?mie, byli zgodni co do uznania istnienia i zgubnego wp?ywu Szatana i demon?w. Dlatego tez dzisiaj, gdy ich realno?? zosta?a podana w w?tpliwo??, nale?y odwo?a? si? tak do sta?ej i powszechnej wiary Ko?cio?a, jak do jej g??wnego ?r?d?a - nauczania Chrystusa. To w?a?nie w nauce Ewangelii i w samym sercu ?ywej wiary istnienie ?wiata demon?w jawi si? jako dogmat.2 [Kongregacja Doktryny Wiary. 26 VIII 1975] Grzech jest zarazem okazj? do interwencji - tak w nas samych, jak i w ?wiecie - tajnego agenta i wroga: demona, jak i jej skutkiem. Z?o nie jest ju? po prostu brakiem, to efekt dzia?ania istoty ?ywej, duchowej, zdeprawowanej i deprawuj?cej - zatrwa?aj?cej, tajemniczej, gro?nej rzeczywisto?ci Od nauki Biblii i Ko?cio?a oddalaj? si? zar?wno ci, kt?rzy nie chc? uzna? istnienia Szatana, jak i ci, kt?rzy czyni? z niego autonomiczn? zasad? niemaj?c? - w odr??nieniu od ca?ego stworzenia - swego pocz?tku w Bogu, a tak?e ci, kt?rzy go t?umacz? jako pseudorzeczywisto??, wymys? naszego umys?u umo?liwiaj?cy personifikacj? nieznanych przyczyn naszych nieszcz???. Problem z?a - dla naszego jednoznacznie racjonalnego umys?u - skomplikowany i nielogiczny natr?tnie nas prze?laduje. Stanowi najwi?ksz? trudno?? w naszej religijnej koncepcji kosmosu. ?w. Augustyn, cierpi?c t tego powodu przez lata, dobrze o tym wiedzia?: ?Zmaga?em si? z zagadnieniem pochodzenia z?a. I nie znajdowa?em rozwi?zania". [Pawe?. VI, audiencja generalna, 15 XI 1972] Oto przestroga, o kt?rej powinni?my pami?ta?: B?g ustanawia granice, kt?re nas chroni?, Nieprzyjaciel za? umie nas poza t? stref? bezpiecze?stwa zwabi?. ?atwo mo?emy p?j?? w ?lady kozy pana Seguin. Strze?my si?, by nie sta? si? tak? koz?! Diab?a nie mo?na wi?c niedocenia? ani przecenia? Niedocenianie mia?oby miejsce, gdyby?my m?wili: ?Diabe? nie ma realnej w?adzy: nie ma mocy". Lub: ?On nie istnieje, to cz?owiek go wymy?li?, jest odbiciem cz?owieka, wymy?lonym po to, by nada? z?u konkretn? posta?". Lub jeszcze: ?Nie mo?na przesadza?, s? tacy, kt?rzy widz? go wsz?dzie" - zas?anialiby?my si? tym t?umaczeniem, pozwalaj?c diab?u pozosta? w ukryciu, i ostatecznie nie byliby?my zdolni wyp?dzi? go stamt?d, gdzie w rzeczywisto?ci dzia?a. Przecenianie za? by?oby wtedy, gdyby?my czuli przed diab?em niepowstrzymany strach i wsz?dzie widzieli jego dzia?anie: demonizowaliby?my wszystko, co si? dzieje na ?wiecie; wierzyli, ?e diabe? jest przyczyn? ca?ego z?a, kt?re zdaje si? naciera? na ludzi i, ostatecznie, popadli w pewnego rodzaju fatalizm. Taki brak nadziei sprawia, ?e zapominamy, i? ?wiat jest w r?ku Boga, dzia?aj?cego wewn?trz ?wiata, i cz?owieka, i ?e B?g daje nam tego cudowne znaki. ?Las, kt?ry ro?nie, robi mniej ha?asu ni? drzewo, kt?re upada" - m?wi przys?owie. Musimy u?wiadomi? sobie w?a?ciwy rozmiar niebezpie- cze?stwa: bez wyolbrzymiania go i bez pomniejszania. Dzi? powszechnie natr?tnie miesza si? poj?cia: wa?ne zalecenie, by nie ba? si? Nieprzyjaciela, kojarzy si? z ide?, ?e Wr?g nie mo?e nas dosi?gn??. Tymczasem Pan ostrzeg? nas: Przeciwnik wasz kr??y (por. 1 P 5,8), b?d?cie czujni, ?czuwajcie i m?dlcie si?" (Mt 26,41). Przyk?ady / walka ze z?ym duchem Od pocz?tku swej pos?ugi w Kafarnaum Jezus manifestuje mesja?sk? moc, odprawiaj?c egzorcyzmy (por. Mk 1,23* 25). Ewangeli?ci staraj? si? odr??ni? dokonane przez Niego uzdrowienia chorych od wyzwole? op?tanych: ?Uzdrowi? wielu dotkni?tych rozmaitymi chorobami i wiele z?ych duch?w wyrzuci?". Rozr??nienie to odnajdujemy te? we fragmencie wys?ania aposto??w na misje: ?Udzieli? im w?adzy nad duchami nieczystymi, aby je wyp?dzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie s?abo?ci" (Mt 10,1). A gdy 72 uczni?w wraca, oznajmiaj?, ?e przede wszystkim uderzy?a ich w?adza, kt?r? mieli nad demonami: ?Panie, przez wzgl?d na Twoje imi?, nawet z?e duchy nam si? poddaj?". Jezus za? odpowiada: ?Widzia?em szatana, kt?ry spad? z nieba jak b?yskawica" (?k 10,17-18). Jezus m?wi tak?e o ogniu wiecznym przygotowanym dla diab?a i jego demon?w (por. Mt 25,41) i przywo?uje obrazy z Pisma (?p?acz i zgrzytanie z?b?w w rozpalonym piecu", por. Mt 13,42). Powiada nam, ?e lepiej jest ?dla ciebie jednookim wej?? do kr?lestwa Bo?ego, ni? z dwojgiem oczu by? wrzuconym do piek?a" (Mk 9,47).3 [PlERRE DESCOUYEMONT] Jacy? bracia poszli do abba Antoniego, aby mu opowiedzie? o swoich widzeniach i dowiedzie? si? od niego, czy s? prawdziwe, czy te? pochodz? od z?ych duch?w. A mieli ze sob? os?a i ten im w drodze zdech?. Kiedy wi?c przyszli do starca, on pierwszy odezwa? si? do nich: ?Jak?e to osio?ek pad? wam w drodze?" Oni na to: ?A sk?d wiesz, abba?" On za? rzek? im: ?Z?e duchy mi powiedzia?y". Odrzekli bracia: ?My?my w?a?nie przyszli, ?eby si? ciebie poradzi? w tej spra- wie, bo miewamy widzenia i cz?sto si? sprawdzaj?, wi?c ?eby nas szatan nie oszukiwa?". I starzec przekona? ich na przyk?adzie sprawy z os?em, ?e te widzenia s? od z?ych duch?w.4 [Apoftegmaty Ojc?w Pustyni] Wyj?? z ciemno?ci niewiedzy Na jako?? armii wp?ywa jej s?u?ba wywiadowcza. Je?li chodzi o walk? duchow?, cenne informacje na temat manewr?w i taktyk Nieprzyjaciela b?d? nam przekazywa? tacy mistrzowie ?ycia duchowego jak Ojcowie Pustyni, ?w. Teresa z Avila czy ?w. Ignacy Loyola. To w ich szkole b?dziemy pobiera? nauki, by Duch ?wi?ty poprowadzi? nas w ?wiat?o?ci i wydoby? z ciemno?ci i niewiedzy. Zanim si? to jednak stanie, b?dziemy musieli zrozumie?, jakie s? biblijne i teologiczne fundamenty wskaz?wek, kt?re zostan? nam dane. Tak oto Ko?ci?? wytycza nam drog?. Istnienie diab?a jest rzeczywiste Diabe? istnieje w spos?b rzeczywisty, a ujawni si? Jezusowi. W Ksi?dze Rodzaju by? tylko w??em, g?osem, lecz w epizodzie o kuszeniu Jezusa na pustyni ods?ania si? takim, jaki jest: ju? nie jako pokusa, lecz jako kusiciel. Ko?ci?? nigdy nie poda? w w?tpliwo?? istnienia diab?a. W momencie chrztu i za ka?dym razem, gdy odnawiamy jego przyrzeczenia, wyrzekamy si? Szatana. W Credo nie ma wzmianki o diable, gdy? chodzi tam o wyznanie naszej wiary. Wierzymy w Boga (w sensie: ?pok?adamy zaufanie"). Jednak, cho? wiemy, ?e diabe? istnieje, nie pok?adamy w nim zaufania - to zasadnicza r??nica! Diabe? i demony rozpoznaj? Chrystusa! Jest kilka s?ynnych epizod?w w Ewangelii, w kt?rych widzimy, jak Chrystus wyp?dza demony: ?By? w?a?nie w ich synagodze cz?owiek op?tany przez ducha nieczystego. Zacz?? on wo?a?: ?Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszed?e? nas zgubi?. Wiem, kto jeste?: ?wi?ty Boga?. Lecz Jezus rozkaza? ?wiadectwo / duch nieporozumienia Kilka lat temu mia?am b?le reumatyczne barku. Pewien przyjaciel wys?a? mnie do radiestety, kt?ry mnie ?wyleczy?" i powiedzia?, ?e i ja mam podobny ?dar" Od tego momentu zacz??am zbacza? w stron? New Age i praktyk okultystycznych. Teraz ja przyjmowa?am pacjent?w, ja ich ?leczy?am". Wierzy?am, ?e by? to dar od Boga. Nachodzi?y mnie cz?sto wizje. Na przyk?ad jaka? osoba do mnie m?wi?a, a ja wtedy my?la?am: ?Ona mo?e si? ?mia?, wkr?tce umrze", i w istocie, za tydzie? ju? nie ?y?a. Moje serce coraz bardziej opanowywa? smutek, a porozumienie mi?dzy mn? a moj? rodzina i m??em mala?o. Panowa? duch nieporozumienia. Rozmawiali?my z m??em, ale nie rozumieli?my si? lub rozumieli?my co? ca?kiem odwrotnego ni? to, co zosta?o powiedziane. Pewnego dnia m?j m?? nawet o?wiadczy?: ?Je?li to b?dzie dalej trwa?o, b?dziemy musieli si? rozwie??". Pewnego razu uda?am si? na rekolekcje w nowej wsp?lnocie. Wtedy Pan mnie nawiedzi? i prze?y?am prawdziwe nawr?cenie. W rezultacie zdecydowa?am si? wyrzec owego rzekomego daru. A w tym w?a?nie okresie pojawi?o si? jeszcze wi?cej os?b. kt?re nalega?y, bym im pomog?a. Wewn?trz mnie rozgrywa?a si? straszna walka: ?Czy widzisz dobro, kt?re mo?esz uczyni?? Widzisz te wszystkie cierpi?ce osoby i nie chcesz im pom?c? To niedobrze, nie masz mi?osierdzia. Wykorzystuj?c ten dar, nie wyrz?dzasz ?adnego z?a, przeciwnie! Mo?esz dobrze zarabia?, dlaczego to przerywa?? R?b to dalej!" Zmagania te trwa?y wiele miesi?cy, ca?kowicie mnie wy- czerpuj?c, gdy? musia?am walczy? nie s Istotami cielesnymi, lecz z mocami z?a. Ostatecznie, by przeci?? te wi?zy, potrzebna by?a modlitwa o wyzwolenie. Kiedy owa wa?ka zosta?a zako?czona, odnalaz?am zar?wno drog? pokoju, jak i komuni? w ma??e?stwie oraz rodzinie. [Judith] zacz?? nim miota? i z g?o?nym krzykiem wyszed? z niego" (Mk 1,23-26). W tym fragmencie widzimy, ?e z?e duchy lub demony roz- poznaj? bosko?? Chrystusa, nie jest to jednak wystarczaj?cy pow?d, by si? przed Nim korzy?y, nie, one Go nienawidz?. Dlaczego w naszych ko?cio?ach s? rozbite tabernakula? Dlatego ?e sekty satanistyczne poszukuj? po?wi?conych hostii. Punktem kulminacyjnym ich zgromadze? jest celebracja ?czarnej mszy", w trakcie kt?rej profanuj? po?wi?cone hostie. Dla satanist?w istnieje zasadnicza r??nica mi?dzy hosti? po?wi?con? a niepo?wi?con?. Ci, kt?rzy pozwalaj? manipulowa? sob? z?ym anio?om, staj? si? agentami tajemnych si?, a czasami nawet ?wys?annikami Szatana". Nie wszystko, co przekracza mo?liwo?ci natury, pochodzi koniecznie od Boga. S? osoby, kt?re maj? r??nego rodzaju moc, widz? rzeczy, kt?re si? urzeczywistniaj?... Lecz nie jest to wystarczaj?cy dow?d, ?e zdolno?ci te pochodz? od Boga. Demony - ze swej natury istoty anielskie - maj? rodzaj ?wiadomo?ci przewy?szaj?cej ?wiadomo?? cz?owieka. Czytaj?c jedn? z przypowie?ci Ojc?w Pustyni (por. s. 46), widzimy, ?e cho? wizje by?y prawdziwe, pochodzi?y od demon?w. Pozornie dobre mia?y na celu zasia? nieporozumienie. Zobaczymy to w rozdziale VIII: diabe? umie przybra? posta? anio?a ?wiat?o?ci. Osoby, kt?re rzekomo maj? ?dar uzdrawiania", my?l?, ?e sama wola pomagania i leczenia stanowi ?wiadectwo, ?e ten dar pochodzi od Boga. To b??d! Jest spos?b, by to zweryfikowa?! Je?li mo?emy prawdziwie ofiarowa? si? Bogu, je?li jeste?my prawdziwie pokorni, b?dziemy mogli zm?wi? w prawdzie nast?puj?c? modlitw?: ?Panie, je?li ten dar pochodzi od Ciebie, przyb?d? i spraw, by przynosi? dalej owoce, lecz je?li nie pochodzi od Ciebie, nie chc? go, spraw, by zanikn??". Modli- Cytaty/ o mocy demon?w: wi?zy, ucisk, op?tanie? W jakim?e stopniu szatani mog? miesza? si? do tej walki? Z moc?, jaka jest udzia?em ich anielskiej natury (...). Jako duch czysty, szatan opanowuje ni?szy ?wiat materii i zmys??w. Zna ich prawa i reakcje. Mo?e ich u?ywa? w swym dzia?aniu i pos?ugiwa? si? nimi dla osi?gni?cia swoich cel?w. Dlatego wszystko to, co cz?owiek ma w sobie materialnego i zmys?owego - a wi?c cia?o, w?adze zmys?owe (zmys?y, wyobra?nia, pami??) - mo?e podlega? pewnemu dzia?aniu i wp?ywowi szatana. Natomiast ten upad?y anio?, jakkolwiek jest czystym duchem, nie mo?e przenikn?? w?adz duszy, przynajmniej dop?ty, dop?ki wola nie zgodzi si? na to. Nie mo?e odgadn?? my?li ani wprost oddzia?ywa? na nie. Wola jest r?wnie? dla niego twierdz? niezdobyt? i nietykaln?, nawet w wypadku op?tania, jak d?ugo sama nie odda si? w jego w?adanie.5 [Maria Eugeniusz od Dzieci?tka Jezus ocd] twa ta wyka?e, czy ?w nadprzyrodzony dar pochodzi od Boga, czy od z?ych duch?w. Jednak jak to si? dzieje, ?e mimo wszystko to ?dzia?a"? Jak to jest, ?e ludzie, kt?rzy id? do hipnotyzera, zostaj? w rezultacie uleczeni? Za ka?dym razem choroba z pozoru znika, jednak w rzeczywisto?ci - przemieszcza si?. Osoby, kt?re p?jd? do ?uzdrowiciela", wr?c? tam zn?w z powodu kolejnej choroby i tak wci?? od nowa. Z?e owoce takiego post?powania objawi? si? utrat? zdrowia duszy: choroba z?era od ?rodka, mniej od zewn?trz. Mo?e dosi?gn?? zar?wno tego, kto u?ywa mocy, jak i tego, kto z niej ?korzysta". Nieprzyjaciel nie umie tworzy? dobra, lecz wie, jak oszukiwa? ludzi. Ograniczony dost?p Wiedza diab?a jest ograniczona. Ma on wy??cznie dost?p do ?zewn?trznych obszar?w" naszej istoty (zmys??w, wyobra?ni itd.). Wed?ug ?w. Augustyna, demony mog? jedynie wyci?ga? wnioski (dedukowa?) na temat naszego ?ycia wewn?trznego na podstawie zewn?trznych znak?w, nie s? wi?c w stanie pozna? bezpo?rednio ludzkich my?li. Nieprzyjaciel mo?e nas dosi?gn??, podsuwaj?c nam my?li, wspomnienia, ale my mo?emy je odrzuci?. Mo?e pobudzi? nasze zmys?y, ale my mo?emy si? pow?ci?gn??. Mamy pe?n? w?adz? w granicach naszej najg??bszej istoty. Nasze zadanie polega na tym, by t? w?adz? umocni?. Moc Nieprzyjaciela zostaje w ten spos?b ograniczona. Je?li zamkniemy przed nim dost?p do naszej wewn?trznej istoty, nie mo?e nic zrobi?. Szatan nie mo?e przedosta? si? do wn?trza naszej duszy. Jest to sanktuarium zarezerwowane dla Bo?ej obecno?ci, dla Szatana niedost?pne (chyba ?e dobrowolnie oddamy mu dusz?, podpisuj?c pakt). Cytaty/ o mocy demon?w: wi?zy, ucisk, op?tanie? Wi?zy du?e i ma?e wyobcowuj? nas i kr?puj? na planie duchowym, zmniejszaj? nasz dynamizm. (...) Ucisk Szatana polega na zewn?trznym dzia?aniu na cz?owieka, kt?re dotyka wy??cznie jego sfery zmys?owej. ??czy w sobie wszystkie rodzaje zewn?trznych prze?ladowa? maj?cych na celu zaszczepienie w nas strachu, przera?enia oraz wywo?anie parali?u psychicznego i duchowego. (...) Oddzia?uje na cia?o, otaczaj?c? atmosfer?, wol?, uniemo?liwia modlitw?. Ci?nie na wasze cia?o, uniemo?liwiaj?c wam wstanie, wyprostowanie si?. Obsesja skupia w sobie wszystkie rodzaje wewn?trznych prze?ladowa?, powoduj?c spustoszenie psychiki wraz z zaburzeniami bliskimi syndromowi psychopatologii, ?obsesyjne my?li, cz?sto absurdalne, od kt?rych ofiara nie jest w stanie si? uwolni?. Konsekwencje tego s? takie, ?e cz?owiek ?yje w stanie permanentnej prostracji, stale dr?cz? go my?li samob?jcze. Cz?sto obsesje prowokuj? jakby rozdwojenie osobowo?ci. Wola pozostaje wolna, lecz jest jakby zduszona przez obsesyjne my?li".6 [Jean Pliya] Z?o?liwe n?kanie i przypadki op?tania Ten, kto pozwala, by Nieprzyjaciel go kusi?, a zw?aszcza by go sob? zafascynowa?, kto daje si? wci?gn?? w jego gr?, mo?e zosta? przez niego zwi?zany. Trzeba go jednak wyra?nie wybra? czy to na skutek s?abo?ci, czy te? przez ciekawo?? lub niewiedz?. ?wiadomy wyb?r z?a niesie z sob? niebezpiecze?stwo. Serce staje si? osch?e, a droga ta, doprowadzona do skrajno?ci, wiedzie do op?tania przez z?o. Zdarza si?, ?e sprawca zbrodni lub gwa?tu wyznaje, i? w chwili pope?niania zbrodni nie by? sob?. Sytuacja go przeros?a, jakby opanowa?a go nadludzka si?a. Niekt?rzy nawet trac? ?wiadomo?? tego, co zrobili w momencie pope?niania zbrodni, i w konsekwencji nie pami?taj?, czego si? dopu?cili. Teren ?Innego" Wa?ne jest, by wiedzie?, i? nie zostajemy zwi?zani, napastowani lub op?tani (przypadek ekstremalny) przez diab?a w wyniku dzia?ania jakiego? uroku. To nie spada na nas znienacka, przez przypadek. Trzeba si? znale?? na terenie nale??cym do ?Innego". Na przyk?ad kto?, kto zajmuje si? spirytyzmem lub poszed? do jasnowidza czy astrologa, zadzierzgn?? w ten spos?b wi?zy. Nie b?dzie to jeszcze przypadek op?tania, lecz osoba ta b?dzie zwi?zana przez z?e duchy. B?dzie mia?a stany l?kowe, kt?re mog? doprowadzi? a? do samob?jczych my?li. Wszystkie praktyki okultystyczne owocuj? duchow? destrukcj? - czy to wtedy, gdy jeste?my ?z?erani od ?rodka", czy te? gdy ?gnijemy od zewn?trz", czyli jeste?my dr?czeni przez niemoralne my?li lub praktyki albo ow?adni?ci niszcz?c? pych?. Przyk?ad / szale?stwo nienawi?ci przeciwko Bogu To bulwersuj?ca historia o dziesi?cioletniej W?gierce, Angele, opowiedziana przez pewnego ksi?dza: ?Koledzy i kole?anki z klasy Angele opowiadali mi z p?aczem ka?dego dnia o ?atakach? swojej nauczycielki pani Gertrudy. (...) Szuka?a r??nych sposob?w, by zniszczy? wiar? dziecka. Si?y po obu stronach by?y nier?wne, a pr?ba okrutna! Na skomasowane argumenty pani Gertrudy, kt?ra, zapominaj?c o szkolnym programie, rozwija?a przed klas? ca?y arsena? broni bezbo?nik?w, Angele nie znajdowa?a odpowiedzi. Sta?a nieruchomo, milcz?ca, ze spuszczon? g?ow?, t?umi?c ?kanie. Jej wiara pozostawa?a niewzruszona, ale jak jej broni?? (...) Nie by?o dla nikogo tajemnic?, ?e nauczycielka, obrawszy sobie za cel atak?w t? kruch? dziewczynk?, godzi?a w dobro wsp?lne - w skarb wiary. Kr?tko przed ?wi?tami Bo?ego Narodzenia pani Gertruda wymy?li?a okrutn? zabaw?. Przygotowa?a razem z dzie?mi sztuk?, by im pokaza?, ?e tylko ?ywe osoby, kt?re realnie istniej?, mog? odpowiedzie?, gdy si? je wo?a. Zako?czy?a, m?wi?c, ?e je?li Jezus Chrystus ?yje, wystarczy Go zawo?a?, by zobaczy?, czy to prawda. W?wczas wydarzy? si? cud. W porywie wiary ma?a Angele, podobnie jak wszystkie inne dziewczynki z klasy, z ca?ego serca zawo?a?y Jezusa. Dzieci?tko Jezus uchyli?o drzwi i objawi?o si? w wielkiej jasno?ci i s?odyczy. Nagle przera?liwy krzyk rozdar? cisz?. Ogarni?ta dzikim strachem, z oczami wychodz?cymi z orbit nauczycielka zawy?a: ?Przyby?! Przyby?!?. Nast?pnie uciek?a, trzaskaj?c drzwiami. Co sta?o si? z nauczycielk?? Pani Gertruda zosta?a umieszczona w przytu?ku. (...) Pr?bowa?em j? zobaczy?: na pr??no - w tym zak?adzie dla ob??kanych by? kategoryczny zakaz przebywania dla ksi??y. (...) Nie szkodzi: ka?dego dnia na mszy modl? si? za pani? Gertrud?".7 [Maria Winowska] We wszystkich tych przypadkach dana osoba, by zerwa? ze z?ymi praktykami, b?dzie potrzebowa?a pomocy Ko?cio?a: szczeg?lnie sakramentu pokuty i by? mo?e modlitw o uwolnienie (por. ?wiadectwo s. 64). Dzi? na przyk?ad moda zwana gotykiem, nie b?d?c satanistyczna sama w sobie, mo?e prowadzi? do ?wiata destrukcji. Nieprzyjaciel pr?buje nas zwabi? na sw?j teren, sprawi?, aby?my opu?cili nasz? stref? bezpiecze?stwa, jak to by?o w przypadku kozy pana Seguin. W swych przykazaniach (por. Pwt 18,9-14) B?g nas przestrzeg?: nie wchod?cie na ?w teren, nale?y on do Nieprzyjaciela. Je?li jeste?my ochrzczeni, nasze zmys?y duchowe czasami nas ostrzegaj?; nie wiemy dlaczego, ale czujemy, ?e w danym miejscu lub w obecno?ci danej osoby panuje niezdrowa atmosfera. W takim przypadku nale?y pos?ucha? zdrowego rozs?dku i odej??. Nie trzeba by? zarozumia?ym. Zostanie grozi ryzykiem: mo?na ?dosta? po ?apach" (np. us?ysze? ?zab?jcze" s?owo). Nie nale?y te? zostawa? przez szlachetno??. Nikogo, kto jest na terenie ?Innego", nie nawr?- cimy. Modlitwa natomiast pozostaje nasz? sekretn? broni?. Drzwi wej?ciowe Powinni?my dba? o ?mur bezpiecze?stwa", kt?rym B?g nas otoczy? dla ochrony. W wyniku zaniedbania, wypadku lub nierozwagi mo?e on zosta? uszkodzony. Mo?na sobie z tego mniej lub bardziej zdawa? spraw?. Ogrodnicy wiedz?, ?e gdy tuj a jest zara?ona grzybem, mo?e zainfekowa? ca?y ?ywop?ot. Grzyb sam w sobie jest ma?y, ale jego znaczenia nie nale?y lekcewa?y?. Podobnie jest z naszymi ma?ymi kompromisami. Tak jak grzyb niezauwa?alnie przenikaj? w g??b. Zaczynaj? si? od stwierdzenia: ?To nie jest takie gro?ne, mog?..." Nasz ?mur bezpiecze?stwa" mo?na wi?c przekroczy? na dwa sposoby: ?wiadectwo / moc Ducha ?wi?tego wobec mocy marabut?w Te za? znaki towarzyszy? b?d? tym, kt?rzy uwierz?: w imi? moje z?e duchy b?d? wyrzuca?, nowymi j?zykami m?wi? b?d?; w??e bra? b?d? do r?k, i je?liby co zatrutego wypili, nie b?dzie im szkodzi? (Mk 16,17-18). Jestem Afrykank? i wychowa?am si? w wierze katolickiej. Jednak gdy oznajmi?am mojej rodzinie, ?e chc? wst?pi? do wsp?lnoty, sprzeciwiono si? temu. Chcieli, bym po?lubi?a wybranego mi przez nich cz?owieka. U marabut?w (os?b s?yn?cych z mocy magicznej, wr??bit?w, uzdrowicieli) zam?wili ju? ma?ci i ro?liny, kt?rych mia?am u?ywa?. Widz?c, ?e odmawiam, senior rodu ulokowa? nawet obok naszego domu marabuta, by ten m?g? dzia?a? na miejscu. Robi?c porz?dek w moim pokoju i podnosz?c to jeden, to drugi przedmiot, by?am jakby prowadzona przez Ducha ?wi?tego. W tej udr?ce, kt?ra mia?a mnie przestraszy? i zmusi? do ust?pienia, pozosta?am niewzruszona w otrzymanej na chrzcie wierze, ufaj?c w moc Boga. Prosi?am Pana, by ochroni? mnie i moj? rodzin? przed czarami, by by?y nieskuteczne. Modli?am si? du?o do Ducha ?wi?tego s?owami hymnu Veni Creator. Pob?ogos?awi?am krzy?, kt?ry po?o?y?am na ku; dzi?ki niemu amulety umieszczone w materacu nie mia?y nade mn? mocy; odkry?am je kiedy? po porannej modlitwie. Pewnego dnia poczu?am obecno?? Boga w moim pokoju, kt?ra jakby si? wsz?dzie rozla?a. Nape?ni?o mnie to spokojem i doda?o otuchy, gdy? prosi?am o ni? w modlitwie. Po dw?ch latach walki, nie ust?puj?c ?yczeniu mojej rodziny i wci?? czuj?c mi?o?? do wsp?lnoty, pos?ucha?am serca i wyjecha?am, by rozpocz?? czas pr?by. [Elisabeth] - albo z winy nas samych, gdy przez niewiedz? lub brak rozs?dku opuszczamy nasz? stref? bezpiecze?stwa, by szuka? przyg?d na terenie ?Innego" i rzuci? si? w ?paszcz? wilka"; - albo dlatego ?e brakuje nam czujno?ci, dopuszczamy si? kompromis?w i przyzwalamy na pokusy, i w rezultacie otwieramy drzwi Nieprzyjacielowi. Przypomina mi to gr? ?w wilka", w kt?r? jako dziecko bawi?am si? z moimi kole?ankami i kolegami w szkole. By?y wyznaczone ?strefy bezpiecze?stwa", gdzie mogli?my si? schroni? i gdzie wilk nie mia? dost?pu. Podobnie jest z nami. ?ycie duchowe nara?one jest na niebezpiecze?stwo, ale mo?emy wyj?? zwyci?sko z wszystkich atak?w, je?li odpowiednio szybko umiemy si? schroni? w ?strefie bezpiecze?stwa": tam, z??czeni z Chrystusem, jeste?my ukryci w Bogu. Z?y si? ukrywa Nie jest wcale ?atwo wykry? u kogo? obecno?? Nieprzyjaciela. Ksi?dz lub kierownik duchowy b?d? musieli przeprowadzi? d?ug? rozmow? i wnikliwe rozeznanie, by wykry?, jakie by?y ?drzwi wej?ciowe" i jaki rodzaj demona ulokowa? si? w osobie, kt?ra przysz?a szuka? pomocy. W pewnych przypadkach mo?emy mie? po prostu do czynienia z brakiem r?wnowagi psychicznej, ale tak? diagnoz? r?wnie? trzeba starannie zweryfikowa?. Wobec niejasno?ci sytuacji mo?na ?atwo pozby? si? problemu, przenosz?c go do sfery psychologicznej. Zaskakuj?ce, ?e osoba, kt?ra spotyka si? z ksi?dzem egzorcyst?, nie wyjawi ?atwo ?r?d?a swej choroby. Nieprzyjaciel ?zaciera r?ce", gdy kr??y si? w pobli?u ?lad?w, lecz si? ich nie znajduje, a tym bardziej, gdy ?lad gubimy i oddalamy si? od przedmiotu naszych poszukiwa?. W pewnych przypadkach Nieprzyjaciel ucieka si? do u?ycia ?milcz?cego demona": osoba nie jest w stanie m?wi?. Cytaty/ rozr??nienie mi?dzy sfer? psychologiczn? a duchow? Zanim si? przyst?pi do modlitwy o uwolnienie, trzeba najpierw przeprowadzi? rozeznanie z pomoc? do?wiadczonej osoby nale??cej do Ko?cio?a. Jego celem jest wydobycie na ?wiat?o Chrystusa spraw, kt?re, cho? cz?sto ukryte i dawne, mog? jednak, okryte mg??, podsyca? zgubne zaka?enie lub parali?owa? wiele dziedzin naszego ?ycia - z pewno?ci? s? to praktyki okultystyczne, lecz tak?e powracanie do jakiego? grzechu ci??kiego. Przeciwnik mo?e si? tym wszystkim pos?u?y?. Cz?sto odwo?anie si? do psychologa b?dzie po?yteczne, a nawet konieczne. Nie mo?na przeciwstawi? sfery psychologicznej i duchowej ani ich od siebie odseparowa?, nawet je?li nale?y je starannie rozr??ni?. Psycholog nie ma mocy, kt?ra pozwoli?a by mu rozwi?za? tajemne wi?zy, a modlitwa nie zwalnia od zwr?cenia si? do- specjalist?w, zobowi?zanych do leczenia zaburze? psychicznych. Jednak problemy psychologiczne sprawiaj?, ?e cz?owiek staje si? mniej odporny na tajne ataki Z?ego, i gdy one nast?puj?, rani? i wytr?caj? z r?wnowagi jego psychik?. Tak wi?c celem rozeznania duchowego jest wykrycie ewentualnych duchowych przyczyn napotkanych trudno?ci i staranne ich odr??nienie od problem?w typowo psychicznych, kt?re mo?na leczy? medycznie.8 [Georges Morand] Nawet zraniony przez grzech cz?owiek pozostaje g??wnym odpowiedzialnym za swoje czyny i nie jest biern? zabawk? poddan? wp?ywowi z?ych duch?w. (...) Jego [tj. diab?a] wp?yw nie jest jednak despotyczny.9 [kard. Leon J, Suenens] Nieprzyjaciel si? maskuje i nie chce da? si? wykry?. Niedawne wydarzenia w przykry spos?b ilustruj? t? prawd?: w lipcu 2007 r., w nast?pstwie profanacji kolejnego ko?cio?a w Bretanii, prasa przeprowadzi?a dochodzenie maj?ce wykry? ?r?d?o tych akt?w. Grupa m?odzie?y odpowiedzialna za dokonanie profanacji nazwa?a si?: TABM (True Armorik Black Metal) i poda?a si? za grup? neopoga?sk? o tradycji celtyckiej, kt?rej celem jest obrona dziedzictwa armoryckiego przez propagowanie przedchrze?cija?skiej kultury breto?skich protoplast?w. Z pozoru nic w tym z?ego, a jednak... Dalsza cz??? dochodzenia ods?oni?a prawdziw? motywacj? tej grupy: w ich siedzibie znaleziono bibli? satanistyczn?. Tak?e w miejscach, gdzie dokonano profanacji, by?o sporo znak?w, kt?re to po?wiadcza?y, szczeg?lnie za? - odwr?cone krzy?e. Diabe? czasami si? ujawnia, by wzbudzi? strach, czasami za? si? ukrywa, by m?c dzia?a?. Trzeba jednak powt?rzy?: diabe? i demony nie lokuj? si? w sercu cz?owieka tak po prostu. Musz? mie? do niego dost?p, jakie? szczeliny i nie mog? napotka? oporu. Ten, kto zosta? ochrzczony i chrztem ?yje, b?dzie m?g? do?wiadczy? ochrony, kt?r? daje chrzest. Jest ?dzieckiem ?wiat?a". Ponadto, Nieprzyjaciel nie usidla uczni?w Chrystusa za pomoc? ?ci??kiej artylerii" i ca?ej serii ?efekt?w specjalnych". Stosuje pokusy o wiele subtelniejsze. Niestety, umie zaadaptowa? si? do swojej publiczno?ci. Zobaczymy to w nast?pnych rozdzia?ach. ?Tapla? si? w swoim b?otku" Celem Nieprzyjaciela jest odci?gn?? nas od Boga i wszelkiego dobrego czynu. Aby zrealizowa? sw?j nieszcz?sny zamiar, Nieprzyjaciel pr?buje doprowadzi? nas do upadku lub utwierdzi? w grzechu. Niestety, nie potrzebujemy jego pomocy, by grzeszy?. Sami umiemy doskonale upada?. Ale gdy ju? zgrzeszymy, Nieprzy- ?wiadectwo / o magii Pewnego dnia natrafi?em na ksi??k? o radiestezji. ?Genialne - m?wi? sobie - b?d? robi? jak profesor Tournesol?. Skonstruowa?em wahade?ko, nast?pnie poprosi?em mojego m?odszego brata, by pozakopywa? w ogrodzie r??ne przed, mioty i odnalaz?em je, wy??cznie ?ledz?c ruchy wahade?ka. To dzia?a?o! Potem w mig ?po?ar?em" ksi??k? o kobiecie, kt?ra w hipnozie cofn??a si? pami?ci? tak g??boko w przesz?o??, ?e a? dotarta do swych poprzednich istnie?. Zafascynowany da?em t? ksi??k? do przeczytania koledze z klasy, ?A gdy by?my i my tak spr?bowali?" Zaopatrzyli?my si? w ksi??k i zaczynamy hipnotyzowa? jeden drugiego, przywo?uj?c du chy. Odpowiadaj?... Bardzo szybko si? wto wci?gamy. Duj chy przenikaj? przez nas, nagle pojawiaj? si? moce. Czujemy jednocze?nie fascynacj? i obaw?. Pewnego dnia m?j kolega zaczyna m?wi? grubym, m?skim g?osem. Puszczam mu nagranie. Blednie. G?os m?wi: ?Moje imi? ma?o istotne..." (To znak diab?a, dowiedzia?em si? o tym dopiero p??niej). Ka?dy z nas ma swego ducha. Owi ?mistrzowie" wprowadzaj? nas w magi?. Kapitulujemy przed ich moc?, kiedy to w ciemnym pokoju ustami mego przyjaciela, kt?ry ma zamkni?te oczy, wypowiadaj? kilka s??w - zapisuj? je na kartce papieru, kt?r? wsuwam do zapiecz?towanej koperty. Ogarnia nas pycha: zostali?my wtajemniczeni, jeste?my wy?szymi istotami. (...) Pewnego dnia, kiedy mieli?my po 18 lat, duchy poprosi?)’ nas, ?eby?my pojechali do Sarlat w Perigord. Nie dyskutowali?my, byli?my pos?uszni, poddani. Mieszkali?my w Cambrai - nie po s?siedzku. W ci?gu jednego dnia pojechali?my tam ? z powrotem; wystarczy?o, ?e wystawi?em kciuk, samoch?d si? zatrzyma? i zabra? nas. Na ich rozkaz sprofanowali?my kaplic? - oby B?g mi wybaczyli Te wspomnienia wci?? budz? mnie w nocy.19 [Jean-ChristopheThibault] jaciel czuwa, by?my nie odwr?cili si? od grzechu i pogr??ali w nim jeszcze bardziej. B?dzie nam m?wi?: ?Masz ca?kowit? racj?, post?puj?c w ten spos?b". ?w. Proboszcz z Ars m?wi?: ?Stary grzesznik, kt?ry tarza si? i poniewiera w swych nieczysto?ciach, powie, ?e nie jest kuszony". W?r?d opowie?ci Ojc?w Pustyni jest historia o widzeniu jednego z nich: zobaczy? brata, kt?ry modli? si? po?rodku pustyni i by? otoczony przez chmar? demon?w, miotaj?cych si? z w?ciek?o?ci?. Nast?pnie ujrza? ufortyfikowane miasto i ma?ego demona, kt?ry pe?ni? stra?, przechadzaj?c si? po murze, a jego zachowanie by?o bardzo naturalne. Poszed? wi?c do starca, by ?w wyt?umaczy? mu to widzenie. Starzec rzek?: ?Widzisz, w tym mie?cie panuje rozpusta i grzech, dlatego demon nie ma zbyt wiele do roboty, czuwa tylko, ?eby nic si? nie zmieni?o. Tymczasem na mnicha, kt?ry modli si? na pustyni, demon?w musi by? wiele i tocz? one z nim ci??k? walk?". Walka wewn?trzna i zewn?trzna Walka duchowa mo?e wi?c rozgrywa? si? na dw?ch p?aszczy- znach: - na p?aszczy?nie ?wewn?trznej": w tym przypadku pole walki stanowi dusza, a toczy si? ona przeciwko grzechowi. Jest to walka mi?dzy cia?em i duchem, jak? przedstawia ?w. Pawe?. Mo?e by? to r?wnie? walka cn?t z wadami; - na p?aszczy?nie ?zewn?trznej": tutaj sam chrze?cijanin walczy przeciwko napadaj?cym na niego wrogom lub przychodz?cym z zewn?trz pokusom. Ka?dy autor pisz?cy na temat duchowo?ci b?dzie k?ad? nacisk na jeden lub drugi z wymienionych aspekt?w, lecz idea jest ta sama: to Chrystus zawsze ma zwyci??a? swych nieprzyjaci?? - tak w nas, jak i poza nami. Cytaty/ walka wewn?trzna Nie pragnij jednak zgubi? nieprawo?ci jako czego? poza sob?. Sp?jrz na siebie. Zobacz, co walczy z tob? w tobie. (...) [Nieprawo?? twoja] pochodzi bowiem z ciebie, i to twoja dusza buntuje si? przeciwko tobie, a nie co innego.11 [?w. Augustyn] Ot?? od chwili przest?pstwa Adama trzyma? nas w niewoli nieprzyjaciel i mia? nad nami w?adz?. Tote? dusze ludzkie po wyj?ciu z cia?a wpada?y do otch?ani, raj bowiem by? zamkni?ty. Chrystus wi?c wst?pi? na szczyt ?wi?tego i ?yciodajnego krzy?a i wi??ni?w, kt?rych z powodu przest?pstwa uwi?zi? nieprzyjaciel, wyzwoli? przez w?asn? krew, to znaczy wyrwa? nas znowu z r?ki wroga i jakby wzi?? nas ze swojej strony w niewol?, jako zwyci?zca i pogromca tego, kt?ry nas pierwej uwi?zi?. (...) Zostali?my wi?c wyrwani z otch?ani przez dobro? Chrystusa i mamy mo?no?? wej?cia do raju. Bo ju? wr?g nie panuje nad nami jak dawniej, ani nas nie trzyma w podda?stwie. Potraktujmy wi?c t? spraw? powa?nie, bracia i strze?my si? grzesznych uczynk?w. Bo ju? wam cz?sto m?wi?em, ?e ka?dy grzeszny uczynek oddaje nas znowu w moc wroga, poniewa? sami dobrowolnie upadamy i sami siebie oddajemy w niewol?. Demon straci? nad nami ca?? sw? w?adz?. Odzyskuje j? w takiej mierze, w jakiej pod??amy za naszymi nami?tno?ciami, w?asnym zdaniem i wol?. Naszymi najgro?niejszymi wrogami nie s? wi?c demony, lecz skryte porozumienie i wsp??dzia?anie, kt?re demony w nas znajduj?: to znaczy z?e tendencje, kt?re zachowujemy jako zgubne nast?pstwo grzechu pierworodnego i kt?re rozwijamy przez nasze w?asne grzechy.12 [?w. Doroteusz z Gazy] Punkt centralny: nasze wsp??dzia?anie To zrozumia?e, ?e punktem newralgicznym walki duchowej jest nasze przyzwolenie. Je?li dopuszczam si? grzechu, to znaczy, ?e zezwalam na jakie? z?o. Prawie zawsze grzeszymy po to, by uzyska? jak?? przyjemno??, gdy? owoc jest pon?tny. ?Zerwanie owocu" wci?? powtarza si? w naszym ?yciu. Gdy pojawia si? pokusa, mog? si? jej oprze?. W takim przy- padku przyzwolenie nie wchodzi w gr?. Jednak, gdy poddaj? si? sugestii cho?by tylko w my?lach (delektuj? si?), zaczynam flirtowa? ze z?em. Jest to ten rodzaj wsp??dzia?ania, kt?rego Nieprzyjaciel od nas oczekuje. Zawsze b?dzie sta? na czatach i wypatrywa? w nas szczelin. Jednocze?nie dzi?ki temu mo?emy zda? sobie spraw? z roz- miar?w naszej wolno?ci: diabe? nie jest w stanie niczego w nas zdzia?a?, je?li si? na to nie zgadzamy. Ma nad nami w?adz? o tyle, o ile jeste?my w zmowie ze z?em. ?w. Antoni Pustelnik por?wnuje go do siekiery, kt?ra mo?e ?ci?? drzewo tylko wtedy, je?li ma trzonek. Trzonek za? to nasza wolno??! ?wiadectwa zwyci?stwa ?wiadectwa dotycz?ce tej dziedziny maj? ekstremalny charakter, jednak dobrze pokazuj?, jak mo?emy pozwoli? Chrystusowi odnie?? zwyci?stwo. W ksi??ce Ukryte Dzieci?tko z Medjugorie s. Emmanuel Maillard opowiada, jak podczas swego pobytu w Indiach (mia?a wtedy 24 lata) posz?a przez ciekawo?? i niewiedz? na konsultacje do hinduskiego astrologa. Kilka s??w wystarczy?o, by zamkn??a si? w nieszcz??ciu, kt?re w niewys?owiony spos?b przyt?oczy j? na wiele kolejnych lat. Jej cierpienie duchowe staje si? do tego stopnia nie do zniesienia, ?e pewnego dnia postanawia, i? w ci?gu kilku godzin sko?czy z ?yciem. To w?a?nie wtedy ocalenie niesione przez Chrystusa objawi si? w szczeg?lnie widoczny spos?b po mod- Cytaty/ modlitwa o uzdrowienie z mocy demon?w Andree zada?a mi pytanie, od kt?rego wiele zale?a?o: Znalaz?a? si? w szponach Nieprzyjaciela. Zwi?za? ci? i torturuje. Chcia? ci? zabi?. Ale Jezus zwyci??y? go na krzy?u. Czy wierzysz, ?e Jezus ma dzisiaj moc, by ci? wyrwa? z tych wi?z?w, aby? by?a wolna i sz?a w ?wiat?o?ci? Trwa?am os?upia?a wobec tak postawionego pytania. (...) j po raz pierwszy kto? w taki spos?b m?wi? mi o Jezusie. Jezus mia?by uczyni? mi co? dobrego, w?a?nie mnie? I to w?a?nie dzisiaj? Tak jak w Ewangeliach? - Tak, wierz? 1 powiedzia?am nie?mia?o, bo bardziej chcia?am wierzy?, ni? faktycznie wierzy?am. - Dobrze, b?dziemy si? modli? o uwolnienie. Demony, kt?re przyj??a?, zostan? wygnane moc? imienia Jezus. Nie rozumia?am w?wczas zupe?nie tego j?zyka, nowego dla mnie. Wyobra?a?am sobie moje serce jak skrzynk?, do kt?rej wpu?ci?am niszczycieli i teraz na imi? Jezusa ci niszczyciele odejd?. - Andree, nawet je?li Jezus mnie uwolni, wola?abym mimo wszystko umrze?. Demony dokona?y takiego spustoszenia w moim sercu, ?e nie jestem w stanie znie?? tego cierpienia -m?wi?am s?abo. - Ale Andree nie da?a si? tak ?atwo zwyci??y?, w swej praktyce ewangelizacyjnej widzia?a nie takie przypadki. - Wierzysz, ?e Jezus ma moc wygna? demony, kt?re ci? zrani?y, a nie wierzysz, ?e ma r?wnie? moc uzdrowi? twoje rany? Nowy szok, je?li chodzi o to?samo?? Jezusa. Mo?e mnie uzdrowi?, mnie? Teraz? Jaki fa?szywy obraz nosi?am a? do tego dnia: Zbawiciel, oczywi?cie, kt?ry jednak zbawi? ca?? ludzko?? w og?lno?ci, kiedy?, na pewno nie dzi?. Tymczasem On zn?w zaczyna przypomina? tego z Ewangelii, tego, kt?ry uzdrowi? konkretnego cz?owieka o zachodzie s?o?ca... M?j Zbawiciel? ?ywy? Dzi?? -Tak, wierz?, ?e mo?e mnie uzdrowi?.15 [siostra Emmanuel Maillard] litwie wstawienniczej, b?d?cej odpowiedzi? na pro?b?,kt?r? Emanuel skierowa?a wcze?niej do Boga. To jeszcze jeden dow?d na to, ?e Chrystus ma moc wyp?dza? ciemno?ci: ?Nigdy nie zapomn? tej chwili, w kt?rej wsta?am z ?awki. W czasie modlitwy nie odczuwa?am niczego szczeg?lnego, ?adnych wyra?nych emocji, nic. Ale w chwili, gdy stan??am na nogi, zda?am sobie spraw?, ?e cierpienie znikn??o. ?miertelna trwoga mnie opu?ci?a. K?ad?am i zdejmowa?am r?k? z serca, jak kto?, kto maca marynark?, szukaj?c okular?w czy portfela. Znikn?? ci??ar. Zosta?am uwolniona. Jezus rzeczywi?cie przyszed?... Okaza? si? Zbawicielem, darowa? mi ?ycie"3. Jeste?my powo?ani, by to ocalenie przekazywa? dalej i w ten spos?b dzia?a? w imi? ?ocalenia powszechnego". Oznacza to zar?wno opiek? nad bli?nim, jak i przestrzeganie innych przed praktykami okultystycznymi. ?wiadectwo o. Jeana-Christophea (por. s. 60) jest w r?wnym stopniu wymowne. Jean-Christophe opowiada o tym, jak pewnego razu, gdy by? studentem i dzia?a? w lidze komunistycznej, dosta? za zadanie ?spenetrowa?" duszpasterstwo akademickie: zostaje wys?any, by ??rozbi? katoli? - nie jednym ciosem, lecz z finezj?, przez infiltracj? i argumenty..." Jego celem staje si? pewien ch?opak, jeden z prze?o?onych, zaanga?owany w harcerstwo. Jean-Christophe jest przekonany, ?e uda mu si? sprawi?, by ?w ch?opak przesta? wierzy?. Jednak przez wszystkie spotkania tamten trzyma si? twardo i potwierdza sw? wiar?. Pewnego wieczoru, podczas obozu, na Jeana-Christophea sp?ywa nagle ?aska: ?17 lipca 1979 r. nie wiem w?a?ciwie dlaczego, ale zosta?em na wieczornej modlitwie. Jest 22.30. Pami?tam, jak pomy?la?em: ?Mam do?? bycia wi??niem duch?w!? A potem: ?Jest jakie? dobro i spok?j u tych chrze?cijan?. I oto 1 E. Maillard, Ukryte Dzieci?tko z Medjugorie: ?wiadectwo ?ask,prze?. D. Szczerba, Wydawnictwo Ksi??y Marian?w, Warszawa 2007, s. 42. Cytaty biblijne/ nowy cz?owiek Co si? tyczy poprzedniego sposobu ?ycia - trzeba porzuci? dawnego cz?owieka, kt?ry ulega zepsuciu na skutek zwodniczych ??dz, odnawia? si? duchem w waszym my?leniu i przyoblec si? w cz?owieka nowego, stworzonego na obraz Boga, w sprawiedliwo?ci i prawdziwej ?wi?to?ci. [List do Efezjan 4,22-24] Oto, czego ucz?: post?pujcie wed?ug ducha, a nie spe?nicie po??dania cia?a. Cia?o bowiem do czego innego d??y ni? duch, a duch do czego innego ni? cia?o, i st?d nie ma mi?dzy nimi zgody, tak ?e nie czynicie tego, co chcecie. Je?li jednak pozwolicie si? prowadzi? duchowi, nie b?dziecie podlega? Prawu. Jest za? rzecz? wiadom?, jakie uczynki rodz? si? z cia?a: nierz?d, nieczysto??, wyuzdanie, ba?wochwalstwo, czary, nienawi??, spory, zawi??, gniewy, niew?a?ciwa pogo? za zaszczytami, niezgoda, roz?amy, zazdro??, pija?stwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to ju? zapowiedzia?em: ci, kt?rzy si? takich rzeczy dopuszczaj?, kr?lestwa Bo?ego nie odziedzicz?. Owocem za? Ducha jest: mi?o??, rado??, pok?j, cierpliwo??, uprzejmo??, dobro?, wierno??, ?agodno??, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa. A ci, kt?rzy nale?? do Chrystusa Jezusa, ukrzy?owali cia?o swoje z jego nami?tno?ciami i po??daniami. Maj?c ?ycie od Ducha, do Ducha si? te? stosujmy. [List do Galat?w 5,16-25] spostrzeg?em, ?e kl?cz?. Ta szczelina w murze bez w?tpienia wystarczy?a Duchowi ?wi?temu, gdy? run?? tam i w?o?y? sw?j ?pakunek?: sp?dzi?em na kolanach dwie godziny! Kiedy si? podnios?em, ?y?a we mnie wiara, by?em chrze?cijaninem, katolikiem, wierzy?em we wszystko, co wyznaje Ko?ci??, a moje serce przepe?nia?a rado??!" Jean-Christophe skapitulowa? po cz??ci pod wp?ywem wiary owego harcerza, kt?ry dzia?a? w studenckim, katolickim duszpasterstwie akademickim, a po cz??ci ust?pi? dzi?ki wsp?lnemu ?wiadectwu m?odych chrze?cijan. ?aska i moc Ducha ?wi?tego dokona?y reszty. Jakie to wielkie zwyci?stwo, zwyci?stwo znajduj?ce si? w zasi?gu naszych r?k! Obleczmy si? w t? moc, by pozwoli? Chrystusowi odnosi? dalsze zwyci?stwa: w nas, przez nas, dla innych i, w rezultacie, dla ludzko?ci. Nowy cz?owiek Gdy ?w. Pawe? m?wi o misterium z?a, m?wi jednocze?nie o sile, kt?ra powstrzymuje dzie?o Nieprzyjaciela i staje na przeszkodzie Jego zwyci?stwu. Aposto? do?wiadczy? mocy Bo?ej ?aski i dzia?ania Ducha ?wi?tego. Stawk? w owej walce s? dla niego narodziny nowego cz?owieka przez ?mier? starego. Zmagania te s? podj?ciem na nowo walki, kt?r? Chrystus wypowiedzia? Szatanowi, walki ?aski z grzechem. Jeste?my podobni do marmurowych blok?w, kt?re musz? zosta? poci?te, a czasami i ociosane d?utem rze?biarza, by z biegiem lat pojawi?o si? dzie?o, kt?re artysta mia? przed oczami, patrz?c na surowy kawa?ek marmuru. Tym artyst? jest B?g. Lecz tu por?wnanie si? urywa, gdy? nie zostali?my stworzeni po to, by w owym dzia?aniu odgrywa? wy??cznie rol? kamienia! ?wiczenie 1. Odrzuci? strach przed diab?em i jego demonami. Jakie s? wyobra?enia diab?a lub jego demon?w, kt?re wzbudzaj? m?j strach? Czy mam w pami?ci jakie? obrazy, kt?re robi? na mnie wra?enie? Wypisz je na kartce papieru, nast?pnie kartk? spal, g?osz?c zwyci?stwo Chrystusa i wszechmoc Boga. 2. Czy wierz? w Bo?? ?ask?? Pos?uchaj Pana, kt?ry m?wi do Ciebie tak jak do ?w. Paw?a: ?Wystarczy ci mojej ?aski. Moc bowiem w s?abo?ci si? doskonali" (2 Kor 12, 9). Nie spiesz?c si?, przyjmij te s?owa. Powt?rz je powoli, wiele razy, w g??bi duszy. Nast?pnie zbierz plon, kt?ry zasia?y w Twoim sercu. Odn?w wiar? w Bo?ej ?asce, nawet je?li jeszcze ogranicza si? to wy??cznie do ruchu warg. 3. Wyrzec si? wsp??dzia?ania ze z?em. Czy wsp??dzia?am ze z?em? Wypisz formy, w jakich si? to objawia. (W przypadku praktyk okultystycznych, udaj si? do ko?cio?a). Nast?pnie, modl?c si? na kl?czkach, wyrzeknij si? tego rodzaju post?pk?w i pro? Boga, aby da? Ci ?ask? przezwyci??enia w sobie zgody na z?o. 4. Znale?? modlitw?, kt?ra pomo?e znale?? schronienie. Znajd? modlitw? lub psalm, kt?re w momencie kuszenia pomog? ci si? schroni? w Bogu, pod Jego skrzyd?a. Naucz si? na pami?? kilka wers?w-kluczy. 5. Przyoblec si? w nowego cz?owieka. Medytuj nad dwoma cytatami z List?w ?w. Paw?a ze s. 66. Wezwij najpierw Ducha ?wi?tego, a nast?pnie czytaj wielokrotnie wskazane fragmenty w wolnym tempie. W pewnej chwili jeden wers oderwie s! jakby od ca?o?ci tekstu. Zatrzymaj si? na nim i medytuj Podsumuj owoce tej medytacji. Psalm 18 (17),2-4 ?Mi?uj? Ci?, Panie, Mocy moja, Panie, ostojo moja i twierdzo, m?j wybawicielu, Bo?e m?j, ska?o moja, na kt?r? si? chroni?, tarczo moja, mocy zbawienia mego i moja obrono! Wzywam Pana, godnego chwa?y, i jestem wolny od moich nieprzyjaci??". Grzech Podczas gdy wina jest poj?ciem moralnym ca?kowicie uniwer- salnym, dost?pnym rozumowi ludzkiemu, poj?cie grzechu nale?y do specyfiki biblijnej. B?g powo?uje wszystkich ludzi do doskona?o?ci, ta za? przybiera form? przymierza. B?g zawsze pozostaje wierny swym obietnicom, lecz cz?owiek mo?e si? zm?czy? przymierzem, zdradzi? je i szuka? zbawienia u innych bog?w (por. Wj 32,1 nn.). Grzech nale?y wi?c zdefiniowa? jako dobrowolne zerwanie - przez ca?y lud lub pojedynczego cz?owieka - przymierza ofiarowanego przez Pana. Opr?cz tego, ?e jest przekroczeniem regu?y, staje si? odmow? wsp??pracy i mi?o?ci, dotykaj?c? nawet samego Boga. Cho? grzech wydaje si? nie dosi?ga? Boga w Jego osobie, to rozp?tuje nienawi??, kt?ra mierzy w wol? Boga zbawienia wszystkich ludzi. W celu uzupe?nienia wiadomo?ci, przeczytaj art. 397-412 oraz 1730 i dalsze z KKK. Przyzwolenie ?Przyzwolenie stanowi pewien etap przygotowawczy czynu ludzkiego. Po namy?le wola doznaje poruszenia, kt?re poci?ga j? ku temu, co si? jej wydaje dobre. (...) Przyzwolenie jest tym momentem czynu ludzkiego, w kt?rym wola przylega do rezultatu namys?u i zgadza si? na niego".4 4 Jean-Louis Brugues,Dictionnaire de Morale catholi?ue,CLD, Chambray 1996. ROZDZIA? III Pustynia - podj?cie wyzwania Wtedy Duch wyprowadzi? Jezusa na pustyni?,aby by? kuszony przez diab?a. A gdy po?ci? ju? czterdzie?ci dni i czterdzie?ci nocy odczu? w ko?cu g??d. (Mt 4,1) Pustynia Pustynia to miejsce, kt?re jest wrogie cz?owiekowi i wszelkim ?ywym istotom. To ja?owa ziemia, na kt?rej nie ro?nie ?adna wi?ksza ro?lina, gdy? brakuje tam zasadniczego elementu: wody. Na pustyni nikt nie mieszka, to miejsce ?mierci. Szukanie na niej przyg?d jest niebezpieczne. Trzeba mie? naprawd? wa?ny pow?d, by tam si? uda? i przemierza? j?. Pustyni nie nale?y myli? z pla??. Przeprawa przez pustyni? to nie kilkuminutowy wypad, nie opuszcza si? jej tak szybko - cz?owiek musi si? z ni? skonfrontowa? i nie jest to ?atwe. Wyruszy? na pustyni? to zmierzy? si? z bezmiarem, z przestrzeni? bez granic; to do?wiadczy? ciszy, wielkiej ciszy... Duch, kt?ry prowadzi na pustyni? To Duch ?wi?ty powi?d? Jezusa na pustyni?. Jest tym, kt?ry prowadzi nas coraz dalej i ka?e nam pokonywa? kolejne etapy ?ycia duchowego. Wiedzie nas nawet tam, gdzie sami z siebie by?my nie chcieli, np. na pustyni?! Duch ?wi?ty jest przede wszystkim ?r?d?em i animatorem ?ycia duchowego cz?owieka. Pragnie pokierowa? dusz? i u?wi?ci? j?; chce j? doprowadzi? do ?wi?to?ci. Zaufajmy Mu, nawet je?li b?dzie to oznacza?o, ?e powiedzie nas na pustyni?, gdzie poznamy swe granice i gdzie nasza wiara zostanie poddana pr?bie. Cytaty/ wo?anie pustyni Najwi?ksi ?wi?ci, gdzie mogli, unikali towarzystwa ludzi i woleli Bogu s?u?y? w odosobnieniu. (...) Kto wi?c zamierza doj?? do rzeczy wewn?trznych i duchowych, powinien z Jezusem usuwa? si? od t?um?w. Tylko temu nie zaszkodzi publiczne ukazywanie si?, kto ch?tnie kryje si? przed lud?mi. Tylko temu nie zaszkodzi m?wienie, kto ch?tnie milczy. (...) W celi znajdziesz to, co cz?sto tracisz poza ni?. (...) W milczeniu i uciszeniu dusza nabo?na czyni post?py i uczy si? sekret?w Pisma ?w. Tu znajduje potoki ?ez, kt?rymi co noc obmywa si? i oczyszcza, by w tym wi?kszej pozostawa? za?y?o?ci ze swoim Stw?rc?, im dalej ?yje od wszelkiego ?wiatowego zgie?ku. (...) Lepiej pozostawa? w ukryciu i zaj?? si? sob? ni?, zaniedbawszy siebie samego, czyni? cuda.1 [Tomasz a Kempis] Aby otrzyma? Bo?? ?ask?, trzeba przej?? przez pustyni? i jaki? czas na niej pozosta?: to tam cz?owiek si? oczyszcza i wyrzuca z siebie wszystko, co nie jest Bogiem: opr??nia dok?adnie sw? dusz?, aby ca?e miejsce zostawi? w niej wy??cznie dla Boga... Przez pustyni? przeszli ?ydzi, ?y? tam przed otrzymaniem swej misji Moj?esz, do Arabii poszed? ?w. Pawe? po wyj?ciu z Damaszku... To niezb?dny czas ?aski... okres, kt?ry koniecznie musi przej?? ka?da dusza pragn?ca wyda? owoce... Duszy potrzeba tej ciszy, tego skupienia, zapomnienia o wszelkim stworzeniu, wtedy B?g ustanawia w niej swoje kr?lestwo i formuje ?ycie wewn?trzne... ?ycie intymne w bli- sko?ci z Bogiem... dialog duszy z Bogiem w wierze, nadziej? i mi?osierdzie... (...) P??niej dusza wyda owoce dok?adnie w takiej mierze, w jakiej ukszta?tuje si? w niej cz?owiek duchowy... [Karol de Foucauld] Pustynia ods?ania wn?trze ludzkiego serca Na pustyni nie ma niczego... chyba ?e my sami, cz?owiek jest ca?kiem sam. Owa samotno?? stwarza podatny grunt do przyj?cia boskiej interwencji. Otwiera nas na dzia?anie Ducha ?wi?tego: dzia?anie w prawdzie, dzi?ki kt?remu iluzje dotycz?ce naszego ?ycia zostaj? zdemaskowane. Na co dzie? ?atwo oskar?a? innych: rz?dy, media, s?siad?w itd. Gdy mamy trudno?ci, ch?tnie szukamy winnych i zawsze udaje nam si? ich znale??! Tymczasem na pustyni nie ma innych os?b. Odkrywamy wi?c, ?e trudno?ci, pokusy trwaj? nadal, s? wewn?trz nas i nikt poza nami nie mo?e ich pokona?. Zatrzymanie si? na pustyni oznacza zgod? na ogl?danie ?dzikich bestii" zamieszkuj?cych nasze serce i my?li. To ju? nie jest zamykanie ich pod pokrywk?, by je zdusi?, ale otwarcie naszej ?wiadomo?ci, a tak?e... pod?wiadomo?ci. W?a?nie to otwarcie jest najbardziej ryzykowne, gdy? oznacza dla nas prawdziwe safari! Ten, kto pr?buje uciec od ciszy, przeczuwa kryj?cy si? w niej niepok?j i nie chce si? z nim skonfrontowa?. Przeczuwa r?wnie? fa?sz usprawiedliwie?, z kt?rych nie chce zrezygnowa?. Boi si? spojrze? na siebie w prawdzie i odkry? mieszkaj?ce w sobie ?dzikie bestie". Akceptacja wewn?trznej nago?ci wymaga wi?c zdolno?ci do pokory. Je?li zgodzimy si? wyruszy? w t? drog?, je?li pozwolimy Chrystusowi, by podczas tego safari pokierowa? nami, b?dzie m?g? On pokona? za nas te ?z?o?liwe bestie". Zgoda na zatrzymanie si? Ten, kto nie mo?e si? zatrzyma?, by oddali? si? ?na pustyni?", wpada w tryby codzienno?ci. Pilna konieczno?? zrobienia r??nych rzeczy i wir spraw napieraj? na niego ze wszystkich stron. W ci?gu ostatnich lat tempo ?ycia niebezpiecznie wzros?o. Wszystko dzieje si? szybciej, a zw?aszcza przep?yw informacji. Wystarczy jedno klikni?cie i wysy?acie wiadomo?? do Cytaty / serce miejscem walki duchowej Serce, jak wiadomo, oznacza tu centrum integruj?ce w cz?owieku jego w?asno?ci (intelektualne, emocjonalne i nawet fizyczne), ?r?d?o wszelkiej witalno?ci cielesnej i duchowej. Jest miejscem walki duchowej. Wej?cie w g??b swego serca oznacza przebycie drogi, dzi?ki kt?rej ?wiadomo?? uwalnia si? od idoli, zrzuca z siebie wszelkie martwe warstwy egoizmu, pychy i u?udy i schodzi do samego ?rodka swego jestestwa w pokorze, prawdzie i mi?o?ci, ?eby odnale?? tam miejsce, w kt?rym przebywa B?g i gdzie tryska czysta woda Jego stw?rczej Mi?o?ci. Tu [w samotno?ci i ciszy pustelni] poszukuje si? owego oka, kt?re pogodnym wejrzeniem rani mi?o?ci? Oblubie?ca, przez kt?re je?li jest czyste i szczere, postrzega B?g. (...) Tu za trud bitewny odp?aca B?g swoim bojownikom upragnion? nagrod?, pokojem w?a?nie, kt?rego nie zna ?wiat i rado?ci? w Duchu ?wi?tym.2 [Bruno Kartuz] dziesi?ciu odbiorc?w jednocze?nie. W tej nowej atmosferze odnosi si? wra?enie, ?e ca?y ?wiat ruszy? do biegu za nielito?ciwym zyskiem i nikt ju? nie pozwala sobie na to, by si? w tej codziennej pogoni zatrzyma?. Mo?e to r?wnie? wynika? z nacisku ambicji, potrzeby sukcesu zawodowego lub poczucia obowi?zku. Ten, kto nie umie na jaki? czas odci?? si? od codzienno?ci, s?dzi, ?e nikt nie jest w stanie go zast?pi?. A przecie? gdyby zachorowa?, bieg spraw r?wnie? musia?by si? potoczy? inaczej. ?Daremnym jest dla was / wstawa? przed ?witem, / wysiadywa? do p??na" (Ps 127 [126], 2) - m?wi nam s?owo Bo?e. Dodatkowe godziny, kt?re po?wi?camy pracy, zdobyte kosztem wewn?trznej r?wnowagi, dadz? o sobie zna? pewnego dnia w zm?czeniu lub chorobie. Kto?, kto mia? poczucie czarnego humoru, powiedzia?: ?Cmentarz jest pe?en niezast?pionych os?b". Musimy by? zawsze ?wiadomi tego, ?e czas strwoniony na pr??nym bieganiu jest czasem straconym. Godziny, kt?re zosta?y skradzione rodzinie ze szkod? dla jej harmonijnego rozwoju, s? nie do odzyskania. Dlatego musimy czasami doj?? do momentu, w kt?rym stwierdzimy: ?mam tego do??" lub ?d?u?ej nie dam rady", by uzna?, ?e trzeba si? zatrzyma?, cofn?? i zrobi? gruntowny porz?dek w swoim wn?trzu! Niebezpiecze?stwo pustki Zgoda na to, by si? zatrzyma? i pozwoli?, aby rzeczy sz?y w?as- nym torem, wymaga wielkiego zawierzenia Bogu. Rzeczywi?cie, jak wszystko ?odpu?ci?", gdy nie ma si? pewno?ci, ?e kto? ?zabezpiecza" nas z ty?u? S? ludzie, kt?rzy potrafi? zaufa? elastycznej linie (banji) i rzucaj? si? w przepa??, wierz?c, ?e nie rozbij? si? o ziemi?. Dlaczeg?? by nie zaryzykowa? w podobny spos?b co do Boga? Zaufa? Bogu, to uwierzy?, ?e je?li rzucimy si? w przepa??, Pan Przyk?ad / nagi przed Bogiem Franciszek przyby? wi?c przed oblicze biskupa Asy?u - Guida II. Dobrze wiedzia?, czego od niego chciano: ?eby zrzek? si? przed biskupem swej cz??ci spadku i wszystkiego, co jeszcze posiada?. Nie oczekiwa? ?adnej przemowy ani sam nie odczuwa? potrzeby, ?eby co? powiedzie?. Bez wahania, z najwi?ksz? prostot?, natychmiast zrzuci? z siebie ca?e ubranie i odda? je ojcu. Zdecydowawszy si? prawdziwie mi?owa? ub?stwo, chcia? poprzez ten gest pokaza?, ?e by? gotowy i?? a? do ko?ca, ponie?? najdalsze konsekwencje podj?tej przez siebie decyzji. Nosi? jeszcze swoje pi?kne, drogie odzienie, na kt?rym by?y ?lady ci??kich chwil, jakie niedawno prze?y?. Pierre Ber- nardone sta? jak pos?g z nar?czem ciep?ych jeszcze ubra? na ramieniu. Kto? wyda? z siebie okrzyk zgorszenia. Jednak wi?kszo??, ca?kiem zaskoczona, milcza?a. Franciszek, nagi, zwr?ci? si? do ojca: ?A? do dzisiaj nazywa?em Ciebie moim ojcem na ziemi. Odt?d b?d? m?wi?: Ojcze nasz, kt?ry? jest w niebie, gdy? to w Nim od tej chwili b?d? z?o?one wszystkie moje dobra, nadzieje i zaufanie". W?wczas biskup natychmiast si? podni?s?, wzi?? go, bardzo wzruszony, w ramiona i okry? swym drogocennym p?aszczem. Nast?pnie rozkaza? swoim ludziom, ?eby przynie?li dla m?odzie?ca co? do ubrania. Dali mu n?dzn?, zgrzebn? burk? jednego z ch?op?w biskupa. Franciszek przyj?? j? z wielk? wdzi?czno?ci?.3 [?w. Bonawentura] tam b?dzie, by nas schwyta? w swe ramiona. Nie zrobi niestosownego ?artu i nie zniknie w ostatniej chwili. Ojciec nie ?artuje w takim momencie ze swoim dzieckiem. Dziecko, zawierzaj?c jego mi?o?ci, jest pewne, ?e ojciec je z?apie. To prawda, wi??e si? to z ryzykiem. Odstawienie podpieraj?cych nas kul oznacza zgod? na chwilow? destabilizacj?; wiar?, ?e je?li zgubi si? drogowskazy, Pan da nam inne, oparte na skale. Trzeba by? gotowym do zaakceptowania tego etapu przej?ciowego, owej chwilowej pustki. Nie b?j si?, pozw?l, by Chrystus na Ciebie patrzy? Nie jest ?atwo si? zgodzi?, by kto? ogl?da? nas w naszej n?dzy. Aby to si? sta?o, musimy by? pewni, ?e Ten, kto ma nas przyj??, spojrzy na nas z mi?o?ci? i ?e to spojrzenie os?oni nasz? nago??. ?w. Franciszek z Asy?u do?wiadczy? tego w bardzo konkretny spos?b (por. s. 78). B?g jest Ojcem pe?nym delikatno?ci. Prawda o mi?o?ci ludzi jest r?wnie? prawd? dotycz?c? Boga: nago?? ods?ania si? tylko w za?y?o?ci zrodzonej przez Mi?o??. Ten, kto na Ciebie patrzy, jest twoim Bogiem, twoim Stworzycielem i Zbawicielem. Odda? swe ?ycie, by wyci?gn?? Ci? z twej n?dzy, kocha Ci?... Jak m?wi nam pewna piosenka: ?Nie b?j si?, pozw?l, aby Chrystus na Ciebie patrzy?". Jego spojrzenie os?oni Ci?, podniesie, odbuduje. Tak wi?c uda? si? na pustyni?, to pozwoli?, by cisza obna?y?a nasze wn?trze. Cho? nie wszyscy maj? sposobno?? do?wiadczy? pobytu na prawdziwej pustyni, zawsze mo?na si? oddali? w jakie? odosobnione miejsce, nawet do klasztoru, cho?by na jeden dzie?. Przyk?ad / m?cze?stwo ?w. Perpetua Dla m?odych kobiet przygotowano dzik? krow?. (...) Jako pierwsz? rzucono Perpetu?. Upad?a na biodra. Gdy tylko usiad?a, spostrzeg?a, ?e ma rozerwan? z boku tunik?. Pr?dko wi?c j? podci?gn??a, by zas?oni? nogi, bardziej wra?liwa na naruszenie skromno?ci ni? na b?l. Potem zacz??a szuka? szpilki i spi??a ni? w?osy: m?czennica nie mo?e umrze? z rozwichrzonymi w?osami, by nie sprawia? wra?enia, ?e w dniu swojej chwa?y pogr??y?a si? w ?a?obie. Nast?pnie powsta?a i ujrza?a Felicyt?, kt?ra wydawa?a si? mocno poturbowana. Podesz?a wi?c do niej, poda?a jej r?k? i pomog?a si? podnie??. Widok stoj?cych kobiet pokona? nieludzkie okrucie?stwo t?umu: wyprowadzono je przez Bram? Sanawiwaryjsk?. Tam Perpetui wyszed? na spotkanie katechumen Rusticus, kt?ry by? bardzo do niej przywi?zany. Perpetua sprawia?a wra?enie, jakby w?a?nie obudzi?a si? ze snu: tak d?ugo trwa?a ekstaza zes?ana przez Ducha ?wi?tego. Rozejrza?a si? dooko?a siebie i wszyscy, kt?rzy byli tam obecni, os?upieli ze zdziwienia, gdy zapyta?a: ?Kiedy wreszcie zostaniemy rzucone krowie?" Kiedy jej powiedziano, ?e to ju? si? sta?o, nie chcia?a uwierzy? i dopiero wtedy przyj??a to do wiadomo?ci, gdy na swej tunice i ciele zobaczy?a ?lady w?asnej m?ki.4 [Adalbert Hamman] Pierwsi Ojcowie Pustyni Niekt?rzy otrzymali szczeg?lne wezwanie, by oddali? si? na ca?e swe ?ycie i zamkn?? w ciszy klasztoru. Pierwszymi, kt?rzy wytyczyli t? drog?, byli Ojcowie Pustyni. Prze?ladowania w pierwszych wiekach Ko?cio?a da?y wielu chrze?cijanom sposobno?? do dania najwy?szego ?wiadectwa m?cze?stwa. W owych prze?ladowaniach rozpoznali oni dzie?o Nieprzyjaciela, kt?ry pr?bowa? zniszczy? rodz?cy si? Ko?ci??. Dlatego m?cze?stwo zosta?o uznane za walk? przeciwko Szatanowi. Chrze?cijanie zdawali sobie spraw?, ?e t? walk? wyda? przede wszystkim Chrystus, kt?ry jest w nich, a nie oni sami. W ten spos?b t?umaczy si? ich zadziwiaj?c? odwag? w obliczu tortur. ?wiadkowie potwierdzaj?, ?e od chwili, w kt?rej rozpoczyna?y si? ich m?ki, popadali w ekstaz?, wspierani przez ?ask? (por. s. 80). Ich ?wiadectwo mia?o tak wielk? si??, ?e nie tylko wzbudza?o podziw pogan, ale tak?e by?o przyczyn? ich nawr?cenia. Diabe? oddali? si? na pustyni? Edykt z 313 r. wydany przez Konstantyna po?o?y? kres prze- ?ladowaniom. To dlatego pustynia i ?ycie monastyczne jawi? si? jako nowa forma na?ladowania Chrystusa. To przecie? na pustyni Jezus zmierzy? si? z Nieprzyjacielem, tam te? b?d? si? z nim konfrontowa? pierwsi mnisi. Wiedz?, ?e walka Chrystusa, cho? ju? raz zako?czy?a si? szcz??liwie, rozgrywa si? dop?ty, dop?ki trwa ludzko??. ?Teraz raduj? si? w cierpieniach za was i ze swej strony do- pe?niam niedostatki udr?k Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Cia?a, kt?rym jest Ko?ci??" (Kol 1,24). To jest owa rzeczywisto?? ?ju? tu" i ?jeszcze nie" kr?lestwa niebieskiego. Cytaty/ pustynia i walka duchowa Pan B?g nie ??da od nas m?cze?stwa, a tylko oparcia si? kilku pokusom.5 [?w. Proboszcz z Ars] Pewien s?ynny anachoreta, zapytawszy si?: ?Szatanie, dlaczego ze mn? walczysz?", us?ysza? odpowied? Szatana: ?To ty ze mn? walczysz zawzi?cie".6 [Apoftegmaty Oic?w Pustyni] Milczenie jest mieczem w walce duchowej, nie dojdzie do ?wi?to?ci nigdy dusza gadatliwa. Ten miecz milczenia obetnie wszystko, co by si? przyczepi? do duszy chcia?o.7 [?w. Faustyna] Walka otwarta U mnich?w w Egipcie walka z demonami i ich przyw?dc? Szatanem przybra?a form? ascezy. Kontakt bezpo?redni i otwarty z demonem by? zarezerwowany wy??cznie dla tych, kt?rzy osi?gn?li pewien stopie? doskona?o?ci. Jeszcze dzi? owa otwarta walka jest czym? wyj?tkowym i maj? w niej udzia? tylko wielcy ?wi?ci, tacy jak Proboszcz z Ars lub bli?si naszym czasom: Marthe Robin i Matka Yvonne Aimee de Malestroit (Iwona od Mi?o?ci z Malestroit). Wy?mia? demony Ojcowie Pustyni b?d? m?wi? o pu?apkach Nieprzyjaciela, lecz przede wszystkim b?d? ukazywa? s?abo?? demon?w: wy?miewaj? si? z nich z du?ym poczuciem humoru. Lecz jest to zarezerwowane wy??cznie dla Ojc?w Pustyni, gdy? dla kogo?, kto nie jest w tym bieg?y, stanowi ryzykown? gr?. W istocie, rozwaga konieczna w ?yciu duchowym uczy nas, ?e nigdy nie mo?na sobie robi? ?art?w z Szatana i prowokowa? go, bo w przeciwnym razie jego w?ciek?o?? si? podwaja. Udawa?, ?e si? go ignoruje, oto prawdziwa obrona. W celu zilustrowania tego stwierdzenia chcia?abym wam przedstawi? moje osobiste ?wiadectwo. W pierwszych latach po nawr?ceniu by?am ?ca?a ogniem, ca?a p?omieniem". Kiedy odkry?am ?ar ?w. Katarzyny ze Sieny, z kt?rym prowadzi?a walk? duchow?, zwr?ci?am si? do Pana z pro?b?: ?Panie, chcia?abym walczy? tak jak ona. Chcia?abym zetrze? si? z Nieprzyjacielem, ?eby ci pokaza?, jak bardzo Ci? kocham i ?e jestem gotowa broni? Ciebie wewn?trz mnie samej!" I pewnej nocy przy?ni? mi si? nast?puj?cy sen: widzia?am braci i siostry ze wsp?lnoty, kt?rzy przechadzali si? na terenie klasztoru, nie widz?c w??a na grz?dce obok. Patrzy?am na tego w??a- kobr? i a? kipia?am w ?rodku ze z?o?ci: ?Jak to si? dzieje, ?e nikt si? nie zatrzyma, aby skr?ci? szyj? tej nieczystej bestii?!" Gotowa Cytaty/ ukryte nami?tno?ci Nie dziwmy si?, ?e jeste?my bardziej niepokojeni i targani przez nami?tno?ci po tym, gdy wycofali?my si? ze ?wiata, ni? wtedy, gdy w ?wiecie ?yli?my. Trzeba bowiem, by przyczyny naszych chor?b ujawni?y si? przez wywo?ane przez siebie skutki, dzi?ki temu b?dziemy mogli ca?kowicie odzyska? zdrowie. Ot?? nasze nami?tno?ci by?y ukryte jak dzikie zwierz?ta i, b?d?c w ?wiecie, nie widzieli?myich.8 [?w. Jan Klimak] Wiele nami?tno?ci kryje Si? w naszej duszy, lecz umykaj? naszej uwadze. Tym, co je ods?ania, jest pojawiaj?ca si? pokusa.9 [Ewagriusz z Pontu] na wszystko, zbli?y?am si? do niego i zagra?am mu na nosie. I w?a?nie wtedy spostrzeg?am, ?e w??, kt?ry do tej pory by? nieruchomy, rzuca si? na mnie. W jednej chwili zrozumia?am, co si? sta?o. Upad?am na kolana i, ukrywszy g?ow? w d?oniach, zwr?ci?am si? do Boga z pro?b? brzmi?c? niemal jak rozkaz: ?Panie Jezu, Synu Boga ?ywego, oka? lito?? grzesznicy!" I nic wi?cej. Po chwili wahania otworzy?am oczy i zobaczy?am, ?e w??a nie ma. M?j akt pokory, skruchy i ucieczki do imienia Jezusa sprawi?, ?e w?? znikn??. Jednak od czasu tego snu bardzo si? wystrzegam, by go nie prowokowa?! Udawanie, ?e si? ignoruje Nieprzyjaciela, oznacza, i? si? go unika i nie traci przy tym czujno?ci. Walka z demonami i walka z nami?tno?ciami Ojcowie Pustyni czasami m?wi? wi?cej o walce ze z?ymi na- mi?tno?ciami ni? o walce z demonami. Wspomnieli?my ju? o tym przy okazji omawiania walki toczonej z wrogami b?d?cymi zar?wno wewn?trz, jak i na zewn?trz nas (por. s. 57-60). Z?e nami?tno?ci skrywaj? si? w zakamarkach naszych my?li i w naszych ukrytych pragnieniach. Wed?ug Doroteusza z Gazy, to w?a?nie na tym poziomie dokonuje si? walka duchowa. To tu trzeba wykry? wrog?w. W ten spos?b Doroteusz b?dzie pr?bowa? u?wiadomi?, a nast?pnie obudzi? dusze i wydoby? je z wszelkiego rodzaju osch?o?ci. Do tematu walki z wadami i z?ymi nami?tno?ciami powr?cimy w rozdziale X. Wiadomo?? dla mi?o?nik?w przyg?d Przypominam sobie, jak niegdy? marzy?am przed pubami ?Camel troffy" i chcia?am skaka? na banji. Jednak od czasu, kiedy zaanga?owa?am si? w safari z Chrystusem, moje zami?owanie do przyg?d nareszcie znalaz?o teren, gdzie mo?e si? realizowa?. ?wiczenia Przeczytaj uwa?nie pytania i odpowiedz na nie w prawdzie, wystrzegaj si? powierzchownych, rutynowych odpowiedzi. 1. Oddali? si? ?na pustyni?". Czy w codziennym ?yciu znajduj? spos?b, by wyciszy? si?, oddali? ?na pustyni?" i skoncentrowa? na tym, co najwa?niejsze? A mo?e daj? si? wci?gn?? w wir codziennych spraw i nie mam czasu na chwil? oddechu? Czy powinnam(-nienem) powzi?? postanowienie, ?e od czasu do czasu oddal? si? do mego ?k?cika" modlitwy, do ko?cio?a lub klasztoru? Je?li tak... poczekaj na ?ask? decyzji (powzi?cie postanowienia nie zobowi?zuje ci? do idea?u, lecz potraktuj je jako spokojne zaproszenie Pana) i ustal termin, w kt?rym j? zrealizujesz. 2. Pragn?? ?prawdy w g??bi swego istnienia". Czy jestem sk?onna(- y) da? si? poprowadzi? Duchowi ?wi?temu na pustyni?? Czy wierz? w dobrodziejstwa p?yn?ce z takiego oddalenia si?? Czy prawdziwie pragn? ?prawdy w g??bi mego istnienia"? Jestem gotowa(-y), by prze?y? ten nowy etap, czy musz? jeszcze wzrasta? w swym zawierzeniu Bogu? 3. Kule. Jakie s? moje ?kule"? Czy jestem w stanie pu?ci? je i zdoby? si? na ryzyko zawierzenia Bogu? Je?li tak, to czy jestem gotowa(-y) prze?y? moment destabilizacji, w kt?rym trac? oparcie, a nie mam jeszcze nowych punkt?w orientacyjnych? Jak reaguj? w takiej sytuacji? 4. Obna?enie. Czy ju? do?wiadczy?em w?asnej n?dzy? Co odczuwa?em wtedy? Czy to si? sta?o z inicjatywy Boga? Czy Go zaprosi?em do przej?cia ze mn? tego etapu? Czy Mu pozwoli?em (lub jednemu z ?braci" w imieniu Boga) zobaczy? moj? n?dz?? Jakie by?y owoce tych ?ogl?dzin". Aby si? usposobi? do wewn?trznego wyciszenia i obcowania z Bogiem Panie, Przychodz? przed Twe oblicze, aby Ci? odnale??. Pragn? by? Tw?j, odda? Ci si? bez reszty, Lecz sp?jrz: rozproszone s? my?li i serce moje. Jak uciszy?e? fale morza, Tak przyjd? uciszy? niepok?j, kt?ry jest we mnie. Spraw, abym si? rozkoszowa? t? bezmiern? cisz?, Tak jak znajduje si? rozkosz w ciszy po burzy. Panie, dla tych kilku chwil samotno?ci z Tob? Oddaj? Ci wszystko, wyzbywam si? wszystkiego. Zabierz mnie - z serca do serca - w t? bezbrze?n? cisz?. Wprowad? mnie w g??b Siebie, w g??b Twej obecno?ci. Modlitwa ?w. Miko?aja z Fliie Panie m?j i Bo?e! Wyrwij ze mnie wszystko, co mnie od Ciebie oddala. Udziel mi wszystkiego, co mnie do Ciebie przybli?a. We? mnie ca?ego, ?ebym m?g? ca?y Ci si? odda? ROZDZIA? IV Trzy kuszenia Chrystusa Pe?en Ducha ?wi?tego, powr?ci? Jezus znad Jordanu, a wiedziony by? przez Ducha na pustyni czterdzie?ci dni, i by? kuszony przez diab?a. Nic przez owe dni nie jad?, a po ich up?ywie poczu? g??d. (?k 4,1-2) Czterdzie?ci dni na pustyni Jezus sp?dzi czterdzie?ci dni na pustyni, by by? kuszonym przez diab?a. Liczba ?czterdzie?ci" ma znaczenie symboliczne. Pobrzmiewa w niej echo czterdziestu dni, w czasie kt?rych Moj?esz przebywa? na g?rze Synaj (por. Wj 34,28). Gdy Jezus wychodzi zwyci?sko z walki z Szatanem, zaczyna sw? misj? publiczn?. Jezus - nowy Moj?esz - poprowadzi ludzi do prawdziwej Ziemi Obiecanej. Mo?e si? zdarzy?, ?e okres, w kt?rym b?dziemy kuszeni, wyda si? nam d?ugi. Warto wi?c pami?ta?, ?e gdy wyjdziemy zwyci?sko z tej pr?by, b?dziemy mogli zerwa? dla naszego ?ycia nowy owoc. Zanim dziecko zostanie wydane na ?wiat, sp?dza czterdzie?ci tygodni w ?onie matki. Zaakceptujmy i my czas wyznaczony przez Boga dzi?ki naszej sta?o?ci i wytrwa?o?ci. Nie pr?bujmy zrywa? owocu, gdy jest jeszcze zielony. Chrystus prowadzi nas ku prawdziwej dojrza?o?ci. Kuszenia Jezusa Trzy kuszenia Jezusa przypominaj? pr?by, kt?rym lud ?ydowski by? poddany na pustyni. Zreszt? sam Chrystus b?dzie si? broni? przed sugestiami Szatana, cytuj?c trzy teksty z Ksi?gi Powt?rzonego Prawa. Tak oto sprawi, ?e to nowe do?wiadczenie pokusy nie stanie si?, jakdawniej, okazj? do upadku, lecz drog? do zwyci?stwa. Owe trzy kuszenia zawieraj? w sobie ca?? gam? mo?liwych pokus: ?Gdy diabe? doko?czy? ca?ego kuszenia, odst?pi? od niego" (?k4,13). Przyk?ad / o odrazie, jak? rodzi pokusa Nieprzyjaciel uczyni? postaci m??czyzn i kobiet, kt?rzy bezwstydnie ??cz?c si? w pary, oczom ?wi?tej ukazywali ohydne sceny, a jej uszy nape?niali spro?nymi s?owami, wyciem i krzykami. (...) Katarzyna, szukaj?c schronienia w modlitwie, wo?a?a do Pana tak d?ugo, a? piekielna pokusa nieco usta?a. Po wielu dniach owej m?ki, gdy przysz?a z ko?cio?a i ukl?k?a do modlitwy, zosta?a o?wiecona promieniem Ducha ?wi?tego. Jej umys? si? otworzy? i przypomnia?a sobie, jak przed kilkoma dniami prosi?a Pana o dar m?stwa, i nauk?, jak? da?jej Pan, by dar ten mog?a otrzyma? (...). Rzek?a do Jezusa: ?Gdzie by?e?, Panie, gdy moje serce by?o n?kane tak szkaradnymi my?lami?". Na co Pan jej odpowiedzia?: ?By?em w twoim sercu". Ona za? zn?w zapyta?a: ?Panie (...) jak mam wierzy?, ?e mieszka?e? w mym sercu, skoro wype?nia?y je nieczyste i bezwstydne my?li?" Pan odpar?: ?Te my?li i pokusy sprawi?y twemu sercu rado?? czy smutek, przyjemno?? czy zmartwienie?" Na to ona: ?Bezgraniczny smutek i ?al". Pan za?: ?Kt?? wi?c inny m?g? uczyni?, by? si? smuci?a, ni? Ja, b?d?c ukryty w twym sercu? Gdyby mnie tam nie by?o, my?li te opanowa?yby tw? wol? i znalaz?aby? w nich przyjemno??. Tymczasem dzi?ki mojej obecno?ci wzbudzi?y w twej duszy obrzydzenie i, widz?c w nich obrzydliwe podszepty, chcia?a? je precz odrzuci?, a gdy nie mog?a? post?pi? zgodnie ze swym pragnieniem, ogarn?? ci? smutek i ?al. Ja to wszystko sprawi?em i broni?em twego serca przed wrogami. Ukrywszy si? w jego wn?trzu, pozwoli?em, by? na zewn?trz by?a niepokojona tyle, ile by?o potrzebne dla twego zbawienia".1 [b?. Rajmund z Kapui] Po?r?d tych pokus jest jedna wsp?lna - pokusa pychy. Ojcowie m?wi?, ?e pycha jest matk? wszystkich innych nieprawo?ci. Charakteryzuje si? pragnieniem autonomii w stosunku do ca?ego porz?dku nadprzyrodzonego i, co za tym idzie, uznaje Boga za rywala, od kt?rego trzeba si? wyzwoli?. Om?wimy szerzej ten temat w rozdziale V. To, ?e jeste?my kuszeni, nie oznacza, ?e grzeszymy Jezus by? kuszony i nie zgrzeszy?, gdy? nie uleg? pokusie. Grze- szymy wtedy, gdy na pokus? zezwalamy. Mi?dzy jedn? a drug? mo?liwo?ci? - tu w?a?nie tocz? si? nasze zmagania! Wa?ne jest, by powstrzyma? pokus? na samym pocz?tku, zanim si? rozedmie, nabierze mocy i sprawi, ?e ulegniemy. Tymczasem niekiedy si? wydaje, ?e ca?y nasz trud idzie na marne - pokusa nie ustaje. Je?li jednak sprawia nam udr?k?, je?li si? z ni? zmagamy, to niekoniecznie musi by? oznak? s?abo?ci charakteru. By? mo?e Pan na ni? zezwala, by nas wypr?bowa? i wzmocni?. ?w. Katarzyna ze Sieny zmaga?a si? mozolnie z uci??liwymi pokusami nieczysto?ci (por. s. 92). Po sko?czonej walce ?wi?ta skar?y?a si? przed Bogiem, pytaj?c, gdzie by?, gdy go potrzebowa?a. B?g w?wczas jej wyja?ni?, ?e skoro w trakcie pokusy odczuwa?a wstr?t i smutek, to oznacza, ?e On by? w g??bi jej duszy: wspiera? j? w walce, zach?caj?c przez uczucie odrazy, by nie uleg?a podsuwanej przez my?li rozkoszy. Pokusa nie trwa bez ko?ca Nawet je?li wiemy, ?e w trakcie naszego ?ycia b?dziemy kusze- ni, mamy r?wnie? pewno??, ?e odniesiemy zwyci?stwa. Ka?d? walk? wie?czy w?a?ciwa jej nagroda, np. ukoronowaniem walki o czysto?? jest b?ogos?awie?stwo Chrystusa: ?B?ogos?awieni Przyk?ad / ujawnienie pokusy broni? w walce z szatanem Wreszcie nadszed? pi?kny dzie? mych za?lubin. On sam by? bezchmurny, ale w przeddzie? podnios?a si? w mojej duszy zawierucha, jakiej dot?d nie przechodzi?am. Dotychczas nigdy nie przysz?a mi na my?l ?adna w?tpliwo?? co do mego powo?ania; trzeba by?o, abym przesz?a i przez t? pr?b?. Wieczorem po jutrzni, kiedy odprawia?am Drog? Krzy?ow?, powo?anie moje wydawa?o mi si? urojeniem i mrzonk?... Dostrzega?am ca?e pi?kno ?ycia w Karmelu, mimo to szatan wzbudzi? we mnie pewno??, ?e ono nie jest dla mnie, ?e oszukuj? prze?o?onych, post?puj?c drog?, na kt?r? nie jestem po- wo?ana... Ciemno?ci sta?y si? tak wielkie, ?e widzia?am i rozumia?am ju? tylko jedno: ja nie mam powo?ania!... Ach! jak zdo?am wyrazi? udr?k? duszy?... Zdawa?o mi si? (my?l niedorzeczna, kt?ra dowodzi, ?e by?a to pokusa szata?ska), ?e je?li wyznam swoje obawy mistrzyni, nie dopu?ci mnie ona do za?o?enia ?wi?tych ?lub?w; jednak?e wola?am spe?ni? wol? Bo?? i wr?ci? do ?wiata, ani?eli pozosta? w Karmelu, czyni?c moj? w?asn?. Wywo?a?am wi?c swoj? mistrzyni? i z g??bokim zawstydzeniem przedstawi?am jej smutny stan mojej duszy... Na szcz??cie widzia?a go ja?niej ode mnie i uspokoi?a mnie zupe?nie; zreszt? spe?niony przeze mnie akt pokory spowodowa? ucieczk? szatana, kt?ry by? mo?e spodziewa? si?, ?e nie odwa?? si? wyzna? mej pokusy. Moje w?tpliwo?ci znik?y w momencie, gdy sko?czy?am m?wi?. Kiedy za?, chc?c dope?ni? mego aktu upokorzenia, wyzna?am jeszcze moj? dziwn? pokus? naszej Matce, ona jedynie ?mia?a si? ze mnie. Rankiem ?smego wrze?nia czu?am, ?e zalewa mnie rzeka pokoju, i w tym pokoju, ?kt?ry przewy?sza wszelki umys?", z?o?y?am swoje ?wi?te ?luby...2 [?w. Teresa od Dzieci?tka Jezus] czystego serca, albowiem oni b?d? nazwani synami Bo?ymi" (Mt 5,8). Pokusy s? po to, by je zwyci??a?! Wida? to w ?ywotach ?wi?- tych: gdy uda?o im si? odeprze? ataki pokus z jakiej? okre?lonej dziedziny (np. wymierzone w czysto??), nie musieli wi?cej do tej walki powraca?, zwyci?stwo zosta?o osi?gni?te. Gdy min??o czterdzie?ci lat, ukaza?a si? Ziemia Obiecana... B?g sk?ada obietnice i nie s? to... obietnice wyborcze. Powinno nam to doda? odwagi, lecz jednocze?nie nie mo?emy nie pami?ta?, ?e nic nas nie chroni od (ponownego) upadku, dop?ki nie przekroczymy granicy wyznaczaj?cej kres naszego ?ycia. Demaskacja diab?a i jego wyj?cie z cienia A? do chwili kuszenia na pustyni diabe?, wed?ug Pisma ?wi?- tego, nie ukaza? si? we w?asnej osobie. By? cz?sto przedstawiany pod r??nymi postaciami (Lewiatan, Belzebub itp.), lecz ujawnia? si? wy??cznie w skutkach swoich dzia?a?. Przyj?cie Jezusa sprawi?o, ?e si? ods?oni?. A wi?c pierwsze zwyci?stwo Chrystusa polega na demaskacji diab?a, wydobyciu go z cienia. Z nami jest podobnie: gdy demaskujemy pokus?, ju? w po?owie odnie?li?my zwyci?stwo. Nieprzyjacielowi udaje si? skutecznie manipulowa? tylko w cieniu i niepewno?ci. Jednak gdy uda si? nam u?wiadomi? sobie, co si? z nami dzieje, nazwa? uczucia, kt?re nas opanowa?y, zaczniemy zmierza? ku zwyci?stwu. Nieprzyjaciel ma interes w tym, by utwierdzi? nas we wstydzie i milczeniu - ?aden hamulec nie pow?ci?ga wtedy z?ych my?li, a my, pozostaj?c sami w owym zamkni?ciu, jeste?my pozbawieni wszelkiej pomocy. Jednak, je?li w momencie, w kt?rym odczuwamy pokus?, zdecydujemy si? otworzy? przed naszym kierownikiem duchowym (wsp??bratem lub prze?o?onym), wtedy Nieprzyjaciel Przyk?ad / ujawnienie pokusy broni? w walce z szatanem Kiedy indziej pewna hetera zasz?a drog? Efremowi z czyjej? namowy i wdzi?czy?a si? do niego, chc?c go doprowadzi? do grzesznego obcowania, a przynajmniej pobudzi? go do gniewu: bo go nikt nie widzia? wzbudzonego. On za? jej powiedzia?: ?Chod? ze mn?". A kiedy przyszed? na miejsce, w kt?rym panowa? szczeg?lny ?cisk, powiedzia?: ?Chod? tutaj, zrobimy, jak chcia?a?". Ona, widz?c t?um ludzi, odrzek?a: ?Jak?e mo?emy zrobi? to przy ludziach? Przecie? to wstyd". On na to: ?Je?eli wstydzimy si? ludzi, to o wiele bardziej powinni?my si? wstydzi? Boga, kt?ry widzi w ukryciu i w ciemno?ci". Zawstydzona odesz?a wi?c z niczym. Nic tak nie cieszy demona, jak gdy widzi, ?e nie chcemy wyjawi? naszych ukrytych my?li.3 [Apoftegmaty Ojc?w pustyni] Jak ptasie jaja ukryte w gnoju o?ywaj? pod wp?ywem jego ciep?a i wydaj? z siebie ptaki, tak samo z?e my?li, gdy je ukrywamy i nie chcemy ich ujawni?, umacniaj? si? i zmuszaj? do ucieczki cnotliwe uczynki.4 [?w. Jan Kumak] ?da drapaka". Zmusi go do tego nasz akt pokory i perspektywa demaskacji. Przejrzysto?? serca nasz? broni? Ten, kto kocha prawd?, jest przejrzysty. Nie chowa si?, nie ucieka przed krytyk?. Jest mu trudno znie?? sytuacje niejasne i dwuznaczne. Nie pozwala, by go wypaczy?y k?amstwo, kompromisy lub z?e uczynki. Uczy si? dostrzega? zam?t w swojej duszy i ka?d? spraw? pr?buje o?wietli? Bo?ym ?wiat?em. Jeste?my stworzeni do tego, by by? takimi dzie?mi ?wiat?a, w ka?dym z nas jest pragnienie czysto?ci i przejrzysto?ci. Aby odpowiedzie? na nie i pozosta? wiernym temu, co w sobie nosimy, musimy walczy?: ?Noc si? posun??a, a przybli?y? si? dzie?. Odrzu?my wi?c uczynki ciemno?ci, a przyobleczmy si? w zbroj? ?wiat?a! ?yjmy przyzwoicie jak w jasny dzie?: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpu?cie i wyuzdaniu, nie w k??tni i zazdro?ci" (Rz 13,12-14). Zdeprawowanie naszych zdrowych pragnie? Jedno z imion Nieprzyjaciela to Z?y. I owszem, w?a?nie taki jest - z?y - i to o wiele bardziej ni? my. To bystry psycholog, kt?ry umie wykry? nasze braki, to znaczy os?abione ?punkty oparcia". S? nimi nasze pragnienia, kt?re pozwalaj? nam rzuci? si? w ?ycie. Interes Nieprzyjaciela le?y w tym, by je wykolei?. Walka duchowa polega na przeciwstawieniu si? temu deprawuj?cemu dzia?aniu, a w przypadku, gdy nam si? to nie uda?o, na zwr?ceniu swych pragnie? w dobr? stron?. Odkryjemy wkr?tce, przygl?daj?c si? trzem rodzajom pokus. Teksty biblijne / przepi?rki i manna I zacz??o szemra? na pustyni ca?e zgromadzenie Izraelit?w przeciw Moj?eszowi i przeciw Aaronowi. Izraelici m?wili im: ?Oby?my pomarli z r?ki Pana w ziemi egipskiej, gdzie?my zasiadali przed garnkami mi?sa i jadali chleb do syta! Wyprowadzili?cie nas na t? pustyni?, aby g?odem zamorzy? ca?? t? rzesz?". Pan powiedzia? w?wczas do Moj?esza: ?Oto ze?l? wam chleb z nieba, jak deszcz. I b?dzie wychodzi? lud, i ka?dego dnia b?dzie zbiera? wed?ug potrzeby dziennej. Chc? ich tak?e do?wiadczy?, czy p?jd? za moimi rozkazami czy te? nie". [Ksi?ga Wyj?cia 16,1-4] Pami?taj na wszystkie drogi, kt?rymi ci? prowadzi? Pan, B?g tw?j, przez te czterdzie?ci lat na pustyni, aby ci? utrapi?, wypr?bowa? i pozna?, co jest w twym sercu; czy strze?esz Jego nakazu, czy te? nie? Utrapi? ci?, da? ci odczu? g??d, ?ywi? ci? mann?, kt?rej nie zna?e? ani ty, ani twoi przodkowie, bo chcia? ci da? pozna?, ?e nie samym tylko chlebem ?yje cz?owiek, ale cz?owiek ?yje wszystkim, co pochodzi z ust Pana. Nie zniszczy?o si? na tobie twoje odzienie ani twoja noga nie opuch?a przez te czterdzie?ci lat. Uznaj w sercu, ?e jak wychowuje cz?owiek swego syna, tak Pan, B?g tw?j, wychowuje ciebie. Strze? wi?c nakaz?w Pana, Boga twego, chodz?c Jego drogami, by ?y? w boja?ni przed Nim. [Ksi?ga Powt?rzonego Prawa 8,2-6] Wtedy Duch wyprowadzi? Jezusa na pustyni?, aby by? kuszony przez diab?a. A gdy po?ci? ju? czterdzie?ci dni i czterdzie?ci nocy, poczu? w ko?cu g??d. Wtedy przyst?pi? kusiciel i rzek? do Niego: ?Je?li jeste? Synem Bo?ym, powiedz, ?eby te kamienie sta?y si? chlebem". Lecz On mu odpar?: ?Napisane jest: Nie samym chlebem ?yje cz?owiek, lecz ka?dym s?owem, kt?re pochodzi z ust Bo?ych. [Mateusz 4,1-4] Przemiana ska?y w chleb -prostacka pu?apka? Pierwsza pokusa m?wi o jedzeniu. Na pierwszy rzut oka, jako osobom dobrze znaj?cym Jezusa, mo?e si? nam wyda?, ?e owa pu?apka jest dla Bo?ego Syna mimo wszystko troch? zbyt prostacka. Gdy, czytaj?c Ewangeli?, przygl?damy si? Jezusowi w ?yciu publicznym, widzimy cz?owieka, kt?ry doskonale nad sob? panuje i jest daleki od ulegania ?akomstwu! Oczywi?cie, my mo?emy p?kn?? w okresie Wielkiego Postu przed cukierni?, lecz Jezus jest raczej na innym poziomie, prawda? Tymczasem, by? On kuszony w?a?nie w taki spos?b. By? kuszony, lecz nie zgrzeszy?. Po?ci? przez czterdzie?ci dni i tylko pod koniec tego okresu zosta? poddany pokusie. By?oby mimo wszystko szkoda, gdyby si? ostatniego dnia podda?! Diabe? wie, co robi. Nie przychodzi kusi? Jezusa na pocz?tku, lecz na ko?cu, w chwili, gdy jest On najs?abszy (fizycznie) i jednocze?nie zbli?a si? do mety. Dok?adnie w tym momencie proponuje Mu zwyci?stwo: by u?y? swej mocy Syna Bo?ego i przemieni? ska?y w chleb. Nie jest to takie niedorzeczne! Zobaczymy to w dalszej cz??ci Ewangelii: Jezus jest zdolny do rozmno?enia chleba. Diabe? proponuje Mu wi?c czynno??, kt?r? Jezus jest w stanie wykona?. Cytaty/ ?akomstwo, nieczysto?? i chciwo?? Demon pierwszy: ?akomstwo. Demon atakuje na pocz?tku przez ?o??dek. Z pewno?ci?, trzeba je??, by ?y?. Od tego do ??y?, ?eby je??" jest ju? jeden krok, kt?ry szybko zostaje zrobiony. Cz?owiek ryzykuje wi?c, ?e pozwoli si? zdominowa? pragnieniu konsumowania do przesady tego, co zaspokaja jego podniebienie: dobre posi?ki, alkohol. I chocia? nie narkotyzuje si?, nie mo?e my?le? o niczym wi?cej, tylko o w?asnym komforcie... Je?li otwiera si? drzwi temu demonowi, inny jest ju? bardzo blisko, a?eby tu? po nim wtargn??. Demon drugi: nierz?d. Atakuje nie tylko tych, kt?rzy ofiarowali Panu ?ycie w celibacie. Zagro?eni s? wszyscy, a ?atwo??, z jak? internauci mog? dzi? ogl?da? sceny pornograficzne na ekranach swych komputer?w, sprawia, ?e nasi wsp??cze?ni s? na demona rozpusty o wiele bardziej podatni. Ile? to rodzin zosta?o przez niego zniszczonych, ile? sprzeniewierzonych powo?a?, ile? post?p?w duchowych zahamowanych! Demon trzeci: chciwo??. Oto wada, kt?ra odegra?a ogromn? rol? w zdradzie Judasza i kt?ra przeszkadza wielu duszom mi?owa? z ca?ego serca Pana, i interesowa? si? potrzebami swych braci. ?Albowiem korzeniem wszelkiego z?a jest chciwo?? pieni?dzy" (1 Tm 6,10) -m?wi ?w. Pawe?.5 [Pierre Descouvemont] Czy je?li lubimy to, co jest dobre, grzeszymy ?akomstwem? Nie, poniewa? jeste?my ?akomi wtedy, gdy przyjmujemy po?ywienie w nadmiarze, w wi?kszej ilo?ci ni? jest to nam potrzebne, by podtrzyma? nasze cia?o. Grzech nieczysto?ci jest ze wszystkich grzech?w najtrudniejszy do wykorzenienia.6 [?w. Proboszcz z Ars] Kwestia jedzenia Kwestia jedzenia nie jest znowu tak prostacka. Aby opowiedzie? o rado?ciach niebia?skich, kt?re na nas czekaj?, s?owo Bo?e roztacza przed nami m.in. obraz przyj?cia weselnego: ?Uczt? z t?ustego mi?sa, uczt? z wybornych win, z najpo?ywniejszego mi?sa, z najwyborniejszych win" (Iz 25,6). Jednak chocia? rado?? z d?br tego ?wiata jest dobra, to jednak mog? one przemieni? si? w niewol?, gdy zaczynaj? oznacza? poszukiwanie wyuzdanej przyjemno?ci. Wykolejenie mo?e przybiera? posta? od ?akomstwa do orgii. Nic wi?c dziwnego, ?e w sektach satanistycznych uprawia si? orgie. Pokazuj? one, jak nisko mo?e upa?? cz?owiek, oddaj?c si? tego rodzaju przyjemno?ciom. Tymczasem ci, kt?rzy potrafi? po?ci?, ?wiadcz? o tym, jak bardzo cz?owiek jest w stanie opanowa? swoje zmys?y, by? ich panem. Nasz stosunek do jedzenia nie jest wi?c bez znaczenia. ?wiadczy o dobrym lub z?ym zdrowiu duchowym naszego organizmu. Wymowny jest tu przyk?ad ?w. Teresy, kt?ra mog?a powiedzie?: ?Kiedy jem przepi?rki, to jem przepi?rki, kiedy poszcz?, to poszcz?". Podobnie przyk?ad ?w. Paw?a, kt?ry zar?wno w dostatku, jak i w ub?stwie czu? si? dobrze. Bardzo cz?sto nie jest jeszcze tak samo w naszym przypadku: czujemy si? lepiej w dostatku, jedz?c przepi?rki, ni? poszcz?c w ub?stwie! Aby m?c w tej dziedzinie zdoby? panowanie nad sob?, musimy najpierw nauczy? si? rozpoznawa? nasz? ludzk? natur?. Musimy wiedzie?, ?e owa pokusa cia?a mo?e dzia?a? jak tr?ba powietrzna, z tak? sam? si??. To ruch, kt?ry zaczyna si? od poszukiwania zaspokojenia w?asnych pop?d?w, instynkt?w, m?wi?c kr?tko, wszystkiego, co nale?y do porz?dku naszej zwierz?cej natury. To dlatego jedzenie i seksualno?? s? tak mocno ze sob? zwi?zane. Je?li chcemy zdoby? panowanie nad pop?dami cia?a, nauczmy si? panowa? nad sob? ju? na poziomie jedzenia, takie jest nauczanie Ojc?w Pustyni. Cytaty/ uzale?nienie, ego, pokusa, po??danie Uwolnienie od uzale?nienia (alkoholu, narkotyku, jedzenia) tylko wtedy b?dzie prawdziwie skuteczne, kiedy zostanie wyleczone jego ?r?d?o, g??boka przyczyna, frustracja, kt?rej uzale?nienie to s?u?y za uj?cie. W tym celu koniecznie trzeba b?dzie z g??bi serca przebaczy?, porzuci? pretensje, animozje i rozgoryczenie wobec ludzi, kt?rzy nas zdradzili lub opu?cili. Owe uzale?nienia, jak i przeniesienie uczu? na zwierz?ta (na przyk?ad kota lub psa), cz?sto s? poszukiwaniem ?rodka ?agodz?cego lub kompensuj?cego cierpienie i zdrad?, kt?rej jeste?my ofiarami: braku mi?o?ci mi?dzy ma??onkami, braku uczucia, braku czasu, aby si? zaj?? dzie?mi i dorastaj?c? m?odzie??.7 W walce przeciwko prawu cia?a przeciwnikiem jest ja, nasze ego, kt?re podsyca po??danie, domaga si? satysfakcji i przyjemno?ci oraz przeszkadza Jezusowi by? panem naszego serca. Je?li ja si? temu sprzeciwia, reaguje poprzez ?gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwo??, zniewa?anie - wraz z wszelk? z?o?ci?" (Ef 4,31).8 By? poddanym pokusie nie stanowi grzechu, lecz pokusa rodzi po??danie - mo?emy zdecydowa? si? je odrzuci? lub zaakceptowa?. ?To w?asna po??dliwo?? wystawia ka?dego na pokus? i n?ci. Nast?pnie po??dliwo??, gdy pocznie, rodzi grzech" (Jk 1,14-15). Grzech rodzi si? wraz z akceptacj?.9 [Jean Pliya] Braki i s?uszne potrzeby Oto prawdziwy teren pokus: nasze s?uszne ??dania. Jak ?atwo da? si? nabra?, gdy ma si? s?uszne roszczenia! W imi?: ?Mam s?uszne prawo do...", mo?na wybra? z?e rozwi?zania. Oburzamy si?, gdy nie dostajemy odpowiedzi (od Boga za po?rednictwem okoliczno?ci lub od ludzi), i sami podejmujemy decyzj?, nie czekaj?c na objawienie Jego woli lub nie szukaj?c jej. B?dziemy pr?bowali zdoby? za wszelk? cen? dobro lub osob?, kt?rych nam brakuje. We wsp?lnotach przybiera to cz?sto form? k??ka ?buntow- nik?w": zaczyna si? to od stwierdzenia: ?Mam s?uszne prawo do..." (umie??cie tu co tylko chcecie jako s?uszn? potrzeb?) lub ?W takim razie ja..." Nie jest ?atwo zaakceptowa? brak. Na pustyni lud burzy si? w obliczu braku i oskar?a Boga, ?e si? nim nie zajmuje, ?e o nim zapomnia?... Tymczasem Moj?esz wstawia si? za Izraelitami i wo?a w ich imieniu do Boga. Oto dwie, ca?kiem odmienne postawy serca! G??bsze pragnienie Omawiana tu pokusa pokazuje nam, ?e Jezus woli raczej cier- pie? g??d ni? po?yka? fa?szywy chleb, chleb ze ska?y, chleb z?udzenia, kt?ry tak wype?nia ?o??dek, ?e nie zostaje wi?cej miejsca na nic innego, i w rezultacie... nie karmi. Cz?owiek ?ywi si? tylko rzeczami materialnymi. Kto? b?dzie si? ?ywi? wy??cznie zabaw?, marzeniami, karier? zawodow?, nauk? lub dobrymi potrawami, lecz zasadniczo wszystkie Bo?e dzieci odczuwaj? g??d i pragnienie mi?o?ci. Jezus zawsze b?dzie mia? g??d i pragnienie swego Ojca, czynienia Jego woli, oto jego prawdziwy pokarm. ?Moim pokarmem jest wype?ni? wol? Tego, kt?ry Mnie pos?a?" (J 4,34). Oto droga, kt?r? Jezus przed nami otwiera. Zwyci??ywszy pokus? cia?a, odni?s? dla nas zwyci?stwo nad wszystkimi pokusami, kt?re maj? zwi?zek z podstawowymi brakami i s?usz- Katechizm Ko?cio?a Katolickiego / po??danie i po??dliwo?? 2514: ?wi?ty Jan rozr??nia trzy rodzaje po??dania, czyli po- ??dliwo?ci: po??dliwo?? cia?a, po??dliwo?? oczu i pych? ?ycia (por. 1 J 2,16). (...) 2515: W sensie etymologicznym poj?cie ?po??danie" mo?e oznacza? ka?d? gwa?town? posta? pragnienia ludzkiego. Teologia chrze?cija?ska nada?a temu poj?ciu szczeg?lne znaczenie pragnienia zmys?owego, kt?re przeciwstawia si? wskazaniom rozumu ludzkiego. ?w. Pawe? Aposto? uto?samia je z buntem ?cia?a" wobec ?ducha" (por. Ga 5,16; Ga 17; Ga 5,24; Ef 2,3). Po??danie jest konsekwencj? niepos?usze?stwa grzechu pierworodnego (Rdz 3,11). Wywo?uje ono nieporz?dek we w?adzach moralnych cz?owieka i nie b?d?c samo w sobie grzechem, sk?ania cz?owieka do pope?niania grzech?w (Por. Sob?r Trydencki: DS 1515). 2520: Chrzest udziela temu, kto go przyjmuje, ?aski oczyszczenia ze wszystkich grzech?w. Ochrzczony powinien jednak nada? walczy? z po??daniem cia?a i z nieuporz?dkowanymi po??dliwo?ciami. Za pomoc? ?aski Bo?ej osi?ga to oczyszczenie: - przez cnot? i dar czysto?ci, poniewa? czysto?? pozwala mi?owa? sercem prawym i niepodzielnym; - przez czysto?? intencji, kt?ra polega na d??eniu do prawdziwego celu cz?owieka; ochrzczony stara si? z prostot? rozpoznawa? wol? Bo?? i pe?ni? j? we wszystkim (por. Rz 12,2; Kol 1,10); - przez czysto?? spojrzenia, zewn?trznego i wewn?trznego; przez czuwanie nad uczuciami i wyobra?ni?, przez odrzucenie jakiegokolwiek upodobania w my?lach nieczystych, kt?re sk?aniaj? do odej?cia z drogi Bo?ych przykaza?: ?Widok roznami?tnia g?upich" (Mdr 15,5); - przez modlitw?: ?Mniema?em, ?e do pow?ci?gliwo?ci cz?owiek jest zdolny o w?asnych si?ach, a ja w sobie tych si? nie dostrzega?em. G?upiec, nie wiedzia?em, ?e - jak napisano - nikt nie mo?e by? pow?ci?gliwy, je?li Ty mu tego nie udzielisz. Udzieli?by? mi na pewno, gdybym z g??bi serca wo?a? do Ciebie i gdybym mia? wiar? dostatecznie mocn?, by moje troski Tobie powierzy?" (?w. Augustyn, Wyznania 6,11, 20). Pokusa posiadania Zobaczyli?my, ?e pokusa opiera si? na brakach i naszych s?usz- nych potrzebach. Przypatrzmy si? teraz jej kolejnemu ogniwu. Gdy pojawia si? brak, zagra?a nam po??danie, kt?re sytuuje si? na poziomie my?li, wyobra?ni, spojrzenia, intencji. Chce bra?, by siebie egoistycznie zaspokoi?. Po??danie jest motorem dzia?ania, w kt?rym najwa?niejsze jest to, by zdoby?, mie? dla siebie. Na przyk?ad, mo?na chcie? mie? dzieci dla siebie, by sta?y si? tym, czym my nie zdo?ali?my zosta?; tymczasem powinni?my d??y? przez mi?o?? do tego, aby si? sta?y tym, do czego zosta?y powo?ane, nawet je?li nie wynagradza to naszych wysi?k?w. Tak samo jest z naszymi przedsi?wzi?ciami. Nasze zabiegi i plany mog? si? wydawa? umotywowane trosk? o dobro, a w rzeczywisto?ci wynikaj? z ukrytych motywacji, u ?r?d?a kt?rych tkwi po??danie szukaj?ce w?asnej korzy?ci. To, co w punkcie wyj?cia stanowi zdrowe pragnienie (dawanie, przekazywanie), z czasem, pod wp?ywem po??dania, mo?e ulec zdeprawowaniu. D??enie do zaspokojenia w?asnej przyjemno?ci mo?e szybko przesta? wystarcza? i zrodzi? seri? zwi?zanych z nim grzech?w, takich jak: chciwo??, zazdro??, urazy, koncentrowanie si? na sobie oraz ca?? gam? k?amstw i przemocy. Grzech kwitnie pod wp?ywem po??dania. To jak z grzybami, kt?re dobrze rosn? na wilgotnym pod?o?u. Grzech znajduje dogodny dla siebie teren w zamieszkuj?cych nasze wn?trze po??daniach. Trzeba pami?ta?, ?e grzeszymy nie dlatego, i? mamy poci?g do z?a, lecz dlatego, ?e szukamy przyjemno?ci. Pieni?dze, seks, w?adza to tr?jca wci?? bardzo aktualna. ?w. Augustyn wskazuje nam pi?kn? drog?, by?my si? wydostali z tej pu?apki: m?wi nam, ?e nie chodzi o to, by przyjemno?? zdewaluowa? lub pot?pi?, lecz by j? przemieni?, skierowa? w stron? jej prawdziwego przeznaczenia: dobra ukochanej istoty, mi?o?ci Boga. Pan nasze pragnienia uszlachetnia, grzech sprawia, ?e staj? si? niskie. Cytat / coraz wi?cej Niekt?re osoby, a tak?e niekt?re przedsi?biorstwa wykorzystuj? bez skrupu??w pragnienie szcz??cia, obecne w ka?dym cz?owieku, aby prowadzi? go do dziurawych cystern (por. Jr 2,13). ?wiadomie lub nie?wiadomie przyczyniaj? si? w?wczas do powstania rzeczywistych struktur grzechu. Sprzyja to wy??cznie zaspokojeniu ludzkich po??da?, jako ?e proponuje si? r??nego rodzaju ?atwe przyjemno?ci. A potrzeb coraz wi?cej! Oczywi?cie, owo ?coraz wi?cej" nap?dzane jest lubie?nym i przynosz?cym zysk wyrafinowanym poszukiwaniem. W jednej ze swoich homilii wielkopostnych ojciec Raniero Cantalamessa zarysowa? podobie?stwa mi?dzy postaw? faraona, kt?ry ciemi??y? Hebrajczyk?w (zob. Wj 5,9), a niekt?rymi wsp??czesnymi formami zniewolenia. ?Praca tych ludzi musi sta? si? ci??sza, aby si? ni? zaj?li" - m?wi? faraon o Izraelitach do swoich s?ug. Jak zaznacza Cantalamessa, chodzi?o o to, aby nie s?uchali s??w Moj?esza i nie my?leli o wydobyciu si? z niewoli. Dzisiejsi faraonowie przemawiaj? cicho, ale nie mniej bezwzgl?dnie: ?Ha?as, w jakim ?yj? ci m?odzi, musi by? wi?kszy, aby ich og?uszy?, by ju? nie my?leli, nie decydowali o sobie, ale szli za mod?, kupowali to, co my chcemy, konsumowali te produkty, o kt?rych my decydujemy". Nie mniej zdumiewaj?ce jest to, jak szybko ludzie bywaj? tym znudzeni. Szalony bieg prowadzi koniec ko?c?w do niezadowolenia. Czy kto?, kto pragnie bogactwa, jest w stanie uzna?, ?e ma go ju? wystarczaj?co du?o? A czy kto?, kto chce by? s?awny, jest w stanie uzna?, ze ju? zosta? nasycony? Czy gracz nie obstawia coraz wy?ej? Wszystko ma by? coraz bar-1 dziej zwariowane, ?mieszne, coraz szybsze i mocniejsze. Coraz bardziej! Coraz wi?cej! Owo ?coraz wi?cej" (co prowadzi zreszt? do ?coraz mniej") wydaje si? dewiz? demona.10 [Bertrand Georges] Grzech i pokusa Mo?emy grzeszy? za podszeptem diab?a, lecz mo?emy czyni? to r?wnie? z siebie samych, daj?c si? skusi? w?asnemu po??daniu. Walka duchowa dotyczy obu tych przypadk?w. Jej celem jest wyzwolenie nas z niewoli grzechu, lecz tak?e uwolnienie z ?ap Nieprzyjaciela. Podejmujemy t? walk? za ka?dym razem, gdy walczymy: - z naszymi w?asnymi po??daniami, kt?re wiod? nas do grzechu. Jest to walka mi?dzy ?cia?em i Duchem", ?starym i nowym cz?owiekiem", mi?dzy wadami i cnotami lub te? walka z nami?tno?ciami; - z Wrogiem naszych dusz i z wszystkimi pokusami, kt?re nam podsuwa. Te dwa bieguny walki nie zawsze r??ni? si? od siebie w wyra?ny spos?b, gdy? s? ze sob? zwi?zane. Jeden poci?ga za sob? drugi. G??wn? spr??yn? tego mechanizmu jest najcz??ciej pokusa. Artyku? 2846 KKK przypomina, ?e grzechy s? owocami przyzwolenia na z?o. Jedno jest pewne: musimy odrzuci? grzech, niezale?nie od tego, czy zasugerowa?a go nasza w?asna po??dliwo?? czy te? podszepn?? go Nieprzyjaciel. To nie zawsze jest ?atwe, lecz dzi?ki ?asce Boga zawsze mo?liwe. Teksty biblijne / w Refidim: woda ze ska?y Ca?e zgromadzenie Izraelit?w wyruszy?o na rozkaz Pana z pustyni Sin, aby przebywa? kolejne etapy. Potem rozbili ob?z w Refidim, gdzie lud nie mia? wody do picia. I k??ci? si? lud z Moj?eszem, m?wi?c: ?Daj nam wody do picia!". Moj?esz odpowiedzia? im: ?Czemu k??cicie si? ze mn?? I czemu Pana wystawiacie na pr?b??" Ale lud pragn?? tam wody i dlatego szemra? przeciw Moj?eszowi i m?wi?: ?Czy po to wyprowadzi?e? nas z Egiptu, aby nas, nasze dzieci i nasze byd?o wyda? na ?mier? z pragnienia?" Moj?esz wo?a? wtedy do Pana, m?wi?c: ?Co mam uczyni? z tym ludem? Niewiele brakuje, a ukamienuj? mnie!" Pan odpowiedzia? Moj?eszowi: ?Wyjd? przed lud, a we? ze sob? kilku starszych Izraela. We? w r?k? lask?, kt?r? uderzy?e? w Nil, i id?. Oto Ja stan? przed tob? na skale, na Horebie. Uderzysz w ska??, a wyp?ynie z niej woda, i lud zaspokoi swe pragnienie". Moj?esz uczyni? tak na oczach starszyzny izraelskiej. I nazwa? to miejsce Massa i Meriba, poniewa? tutaj k??cili si? Izraelici i Pana wystawiali na pr?b?, m?wi?c: ?Czy Pan jest rzeczywi?cie w?r?d nas, czy te? nie?" [Ksi?ga Wyj?cia 17,1-7] Nie p?jdziecie za cudzymi bogami, spomi?dzy bog?w oko- licznych narod?w, bo Pan, B?g tw?j, kt?ry jest u ciebie, jest Bogiem zazdrosnym, by si? nie rozpali? na ciebie gniew Pana, Boga twego, i nie zmi?t? ci? z powierzchni ziemi. Nie b?dziecie wystawiali na pr?b? Pana, Boga waszego, jak wystawiali?cie Go na pr?b? w Massa. [Ksi?ga Powt?rzonego Prawa 6,14-16] Wtedy wzi?? Go diabe? do Miasta ?wi?tego, postawi? na szczycie naro?nika ?wi?tyni i rzek? Mu: ?Je?li jeste? Synem Bo?ym, rzu? si? w d??, napisane jest bowiem: Anio?om swoim da rozkaz co do ciebie, a na r?kach nosi? ci? b?d?, by? przypadkiem nie urazi? swej nogi o kamie?". Odrzek? mu Jezus: ?Ale napisane jest tak?e: Nie b?dziesz wystawia? na pr?b? Pana, Boga swego". [Mateusz 4,5-7] Szanta? W obliczu nowej pokusy Jezus odpowiada: ?Nie b?dziesz wy- stawia? na pr?b? Pana, Boga swego". S?owa te s? nakazem danym ludowi Izraela po buncie, o kt?rym jest mowa w Ksi?dze Wyj?cia (17). Lud zacz?? si? burzy? przeciwko Bogu, dlatego ?e B?g prowadzi? go trudn? drog?. Pokusa ludu Izraela jest pokus? wszystkich ludzi w obliczu pr?by: ?Je?li B?g nas kocha, to powinien dzia?a?. Lecz On nic nie robi, to dow?d, ?e nie istnieje lub ?e nie kocha nas prawdziwie". Takie post?powanie jest szanta?em, wywieraniem nacisku na Boga bez respektowania tego, kim On w istocie jest. Przez szanta? zmusza si? drug? osob?, by udowodni?a, i? nas kocha. Chcemy sprawdzi?, jak bardzo jej na nas zale?y: ?Tak naprawd? kim jestem dla niego?" To przeciwie?stwo zaufania, kt?re wierzy w mi?o?? drugiej osoby bez dowod?w. W trakcie tej nowej pokusy Nieprzyjaciel prowokuje Jezusa, wkraczaj?c na teren wzajemnego zaufania mi?dzy Synem a Ojcem: Jak bardzo go kochasz? I przede wszystkim: Jak bardzo On kocha ciebie? Wyka? to! Je?li nie odkryjemy, ?e chodzi o szanta?, propozycja Nie- przyjaciela mo?e przypomina? akt zawierzenia, wiary: ?Skacz?c w przepa??, udowodnisz, i? masz pewno??, ?e tw?j Ojciec Ci? z?apie. Je?li mu na Tobie zale?y, nie b?dzie m?g? pozwoli?, Przyk?ad / pr??na chwa?a i potrzeba Osoby pocz?tkuj?ce i ma?o jeszcze zaawansowane w nauce i cnocie s? poddane w wielu drobnych rzeczach pokusie pr??no?ci. Kochaj? d?wi?k swego g?osu, doskona?o??, z jak? wykonuj? psalmy, surowo?? swego wygl?du, wigor swego zdrowia, maj?tek i szlachetne urodzenie swych rodzic?w i to, ?e wyrzek?y si? wojskowej kariery lub zaszczyt?w. Wyobra?aj? sobie, cz?sto zreszt? fa?szywie, ?e gdyby zosta?y w ?wiecie, z ?atwo?ci? zdoby?yby wielkie bogactwa i godno?ci - roj?c marzenia, oszukuj? w ten spos?b siebie same i chlubi? si?, ?e wzgardzi?y rzeczami, kt?rych nigdy by nie posiad?y. Czasami pr??na chwa?a rodzi w sercu pustelnika pragnienie klerykatu oraz ambicj? wyniesienia do godno?ci diakona i kap?ana. ?w samotnik my?li, ?e gdyby go do tego zmuszono, sprawowa?by swe funkcje z tak wielk? gorliwo?ci? i ?wi?to?ci?, i? m?g?by s?u?y? za przyk?ad innym ksi??om oraz nawr?ci?by wielk? rzesz? ludzi nie tylko swym w?asnym przyk?adem, lecz tak?e sw? nauk? i kazaniami. Cz?sto te?, w swej samotno?ci i nie wychodz?c z celi, odwiedza w my?lach znajome klasztory i domy i wmawia sobie, ?e uczyni?by najwi?ksze dobro, udzielaj?c im swych przestr?g. Ta biedna dusza jest tak bardzo omamiona wizjami pr??nej chwa?y, tak bardzo upojona wdzi?kiem owych roje?, ?e przestaje zauwa?a? obecno?? i uczynki swych braci. Marzenia te j? zajmuj? i ekscytuj?, i cieszy si? z nich, jakby by?y rzeczywisto?ci?.11 [?w. Jan Kasjan] ?eby? si? rozbi? o ziemi?". W istocie jednak Nieprzyjaciel podpisuje akt zawierzenia, wykorzystuj?c inne sk?adniki: subteln? mieszanin? pr??nej chwa?y i d??enia do zdobycia uznania. Pokusa dotycz?ca to?samo?ci i potrzeby uznania Jezus by? poddany pokusie pr??no?ci: mia? uczyni? wielki cud, by zdoby? uznanie jako Syn Bo?y. Uznanie, kt?re m?g? w ten spos?b uzyska? w obecno?ci Nieprzyjaciela, by?oby bardzo u?yteczne, aby diab?u ?zamkn?? buzi?"! Lecz nie, Jezus b?dzie czeka?, a? uznanie to nast?pi dzi?ki Ojcu i w odpowiednim czasie, tj. podczas chrztu: ?To jest m?j Syn umi?owany, w kt?rym mam upodobanie, Jego s?uchajcie!" (Mt 17,5). Przebieg?o?? tej pokusy polega na tym, ?e dotyka ona bardzo istotnego i wra?liwego miejsca w ka?dym cz?owieku: poczucia to?samo?ci. Nieprzyjaciel wie o tym, gdy? m?wi do Jezusa: ?Je?li jeste? Synem Bo?ym..." To?samo?? sprawia, ?e w konfrontacji z innymi jeste?my odr?bnymi istotami, ?e mamy racj? istnienia. Zakwestionowanie tego fundamentu naszego bytu mo?e wytr?ci? nas z r?wnowagi i wzbudzi? nasz? gwa?town? reakcj?. Zakwestionowanie boskiego pochodzenia Jezusa mog?o Go sprowokowa?... Ta potrzeba uznania jest sama w sobie s?uszna. W?a?nie tak kszta?tuje si? dziecko: uznane i kochane przez swoich bliskich, a zw?aszcza przez ojca i matk?. My tak?e, by czyni? post?py, potrzebujemy uznania bliskich nam os?b. Gdy skr?camy na manowce, to znaczy, gdy druga osoba staje si? zak?adnikiem naszych uczu?, popadamy w zale?no??, kt?ra warunkuje nasze ch?ci i zamiary. Nasze s?owa i gesty maj? przyci?gn?? uwag? drugiego cz?owieka, zjedna? go i wykorzysta? do zaspokojenia naszych nienasyconych pragnie?. W takim przypadku inna osoba niewiele znaczy, jedyne, co nas w niej interesuje, to to, co nam b?dzie mog?a da? w zamian. Wszystko sprowadzamy do siebie. Cytaty/ pr??na chwa?a Demon pr??nej chwa?y w szczeg?lny spos?b atakuje tych, kt?rzy dokonali wspania?ych rzeczy dla Pana na polu ewangelizacji: czy to przez charyzm? uzdrawiania lub nawracania, czy to przez organizowanie wielkich zgromadze? albo g?oszenie rekolekcji itd. Ludzie ci rzeczywi?cie otrzymali zadziwiaj?ce charyzmaty i zdaj? sobie spraw?, ?e na nie nie zas?u?yli. Dzi?kuj? za nie Bogu... lecz jednocze?nie troch? za bardzo si? nimi che?pi?! Rozkoszuj? si? te? niezmiernie gratulacjami, kt?re otrzymuj?, nawet je?li w fa?szywej skromno?ci si? przed nimi broni?. W ich niew?tpliwym interesie le?y prowadzenie nielito?ciwej walki z demonem, kt?ry nieustannie depcze im po pi?tach. W przeciwnym razie w momencie ?mierci doznaj? zatrwa?aj?cego zawodu. Jezus uprzedzi? ich o tym: ?Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowali?my moc? Twego imienia i nie wyrzucali?my z?ych duch?w moc? Twego imienia, i nie czynili?my wielu cud?w moc? Twego imienia?" Wtedy o?wiadcz? im: ?Nigdy was nie zna?em. Odejd?cie ode Mnie wy, kt?rzy dopuszczacie si? nieprawo?ci!" (Mt 7,22-23).12 [Pierre Descouvemont] Pokusy, kt?rych najbardziej nale?y si? l?ka?, nios?ce zgub? wi?kszej liczbie dusz, ni? si? s?dzi, to te drobne my?li wyp?ywaj?ce z mi?o?ci w?asnej, z dobrej o sobie opinii, to male?kie przyklaskiwanie sobie we wszystkim, co si? robi, przyklaskiwanie wszystkiemu, co us?ysza?o si? na sw?j temat.13 [?w. Proboszcz z Ars] Oczywi?cie, za takim zachowaniem mo?e si? kry? nad- wra?liwo?? emocjonalna wynikaj?ca z g??bokiego zranienia. Jednak nie powinno nas to zwalnia? z walki duchowej, wr?cz przeciwnie. Wiara w Chrystusa pozwala nam zdoby? wewn?trzn? wolno??, a akty mi?osierdzia sprawiaj?, ?e odst?pujemy od naszego egoizmu. Mi?o??, kt?ra daje si? w ofierze, nie oczekuj?c wzajemno?ci, kt?ra stawia dobro drugiej osoby ponad swym w?asnym, uwalnia nas od pokusy zaanektowania innych i czyni prawdziwie wolnymi w mi?owaniu. ?eby nie pa?? ofiar? opisanego tu mechanizmu, trzeba pozna? siebie samego, wiedzie?, w jakiej dziedzinie mamy tendencj? do szukania uznania. Pr??na chwa?a Pragnienie uznania, je?li jest podsycane przez pych?, prze- kszta?ca si? w pr??n? chwa??. Jest to eskalacja prowadz?ca do pragnienia bycia dobrze postrzeganym, docenianym przez otoczenie, a nawet podziwianym i obsypywanym pochlebstwami. Pragnienie to przejawia si? w trosce, jak? wk?adamy w ochron? lub obron? swego wizerunku i swej reputacji. Pr?bujemy by? kim?, komu nie mo?na niczego zarzuci?, a wszystko to robimy wy??cznie po to, by pochlebi? naszemu ego. Owa pr??no?? staje si? wi?c istotnym motorem naszych dzia?a?. Wszystkie nasze ch?ci i zamiary s? mniej lub bardziej ska?one pragnieniem pr??nej chwa?y, jednak nie powinno to gasi? naszego zapa?u. Pragnienie to mo?na przemieni?. Upodobanie do tego, co jest otrzymane Jest taki rodzaj chwa?y, kt?rego powinni?my pragn??: chwa?a, kt?ra s?awi Boga. Nie nale?y jej szuka? po?r?d ludzi: ?Wpadnijmy raczej w r?ce Pana ni? w r?ce ludzi" (Syr 2,18). B?g sam mo?e otoczy? nas chwa??. To On nas usprawiedliwia wobec innych i pozwala nam otrzyma? za ich po?rednictwem wszel- Cytaty/ idole A gdy lud widzia?, ?e Moj?esz op??nia? sw?j powr?t z g?ry, zebra? si? przed Aaronem i powiedzia? do niego: ?Uczy? nam boga, kt?ry by szed? przed nami, bo nie wiemy, co si? sta?o z Moj?eszem, tym m??em, kt?ry nas wyprowadzi? z ziemi egipskiej". Aaron powiedzia? im: ?Pozdejmujcie z?ote kolczyki, kt?re s? w uszach waszych ?on, waszych syn?w i c?rek, i przynie?cie je do mnie". I zdj?? ca?y lud z?ote kolczyki, kt?re mia? w uszach, i zani?s? je do Aarona. A wzi?wszy je z ich r?k, nakaza? je przetopi? i uczyni? z tego pos?g cielca odlany z metalu. I powiedzieli: ?Izraelu, oto b?g tw?j, kt?ry ci? wyprowadzi? z ziemi egipskiej". A widz?c to, Aaron kaza? postawi? o?tarz przed nim i powiedzia?: ?Jutro b?dzie uroczysto?? ku czci Pana". Wstawszy wcze?nie rano, dokonali ca?opalenia i z?o?yli ofiary biesiadne. I usiad? lud, aby je?? i pi?, i wstali, ?eby si? bawi?. [Ksi?ga Wyj?cia 32,1-6] Istnieje tego rodzaju post?p w mi?o?ci, kt?ry nie mo?e si? dokona? bez ca?kowitego wyrzeczenia si? wszelakich idoli, w tym takich, kt?re ka?dy nosi w sobie.14 [Gaston Courtois] k? ?ask? uznania. Dlatego gdy otrzymujemy podzi?kowania czy s?owa zach?ty, czu? w nich dobry smak Boga, upodobanie do tego, co jest otrzymane, a nie wzi?te. Nie ma to nic wsp?lnego z tym, gdy pr?bujemy si? zajmowa? wy??cznie w?asn? osob?, a co nigdy nie przynosi pe?nej satysfakcji. ?wi?ci to ci, kt?rzy umieli przekszta?ci? sw? pr??no?? w pragnienie bycia otoczonym chwa?? przez ?wi?to?? Boga. Pr?bowali najpierw podoba? si? Bogu, a dopiero potem ludziom. ?Ojcze, nadesz?a godzina. Otocz swego Syna chwa??, aby Syn Ciebie ni? otoczy?" (J 17,1). Jeszcze raz wzi?? Go diabe? na bardzo wysok? g?r?, pokaza? Mu wszystkie kr?lestwa ?wiata oraz ich przepych i rzek? do Niego: ?Dam Ci to wszystko, je?li upadniesz i oddasz mi pok?on". Na to odrzek? mu Jezus: ?Id? precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, b?dziesz oddawa? pok?on i Jemu samemu s?u?y? b?dziesz". Wtedy opu?ci? Go diabe?, a oto przyst?pili anio?owie i us?ugiwali Mu. [Mateusz 4,8-11] ?atwa droga idoli Opisana tu pokusa przypomina t?, o kt?rej jest mowa w Ksi?dze Wyj?cia we fragmencie o z?otym cielcu. Zamkni?cie Boga w postaci ukszta?towanej na nasz? ludzk? miar? pozwala mie? nad nim w?adz?. Staje si? On bogiem, kt?ry nie b?dzie mi si? wi?cej sprzeciwia?, przeciwnie, b?dzie mi s?u?y? i dawa? sob? manipulowa?. Idole s? na miar? tych, kt?rzy je wytwarzaj? - ?atwe i ma?e. Taka sama r??nica jest mi?dzy drog? w?sk? i szerok? (por. Mt 7,13). Cytaty / walka Chrystusa i misja Ko?cio?a Zniszczenie kr?lestwa Szatana, aby ustanowi? kr?lestwo Bo?e, wyzwolenie cz?owieka z niewoli diab?a i grzechu kr?luj?cego w jego sercu, by da? ludziom uczestnictwo w swej wiekuistej chwale - oto s? dzie?a dokonane przez Jezusa. Misja, kt?r? Pan powierzy? Ko?cio?owi, w nieodzowny spos?b mie?ci w sobie ten wymiar. Nie mo?na jej dalej wiernie pe?ni?, je?li omija si? walk? przeciwko z?u, walk?, dla kt?rej wsparcia Jezus da? nam wyra?n? moc wyp?dzania w Jego imieniu demon?w.15 [Jean Pliya] Droga szeroka jest drog? ?atw?, kt?r? wszyscy wybieraj?. Wej?cie na t? drog? sprawia na samym pocz?tku rado?? z powodu tej ?atwo?ci, lecz w ostatecznym rozrachunku wynosi si? z niej tylko ?al i rozgoryczenie. W najlepszym przypadku jest to ?al straconego czasu. W przeciwie?stwie do tej pierwszej druga droga wymaga na starcie wysi?ku i odrzucenia natychmiastowej satysfakcji, lecz daje nam to pok?j serca i upodobanie do prawdziwego szcz??cia. Najprostszym przyk?adem ?szerokiej drogi" s? wyj?cia m?odych do dyskoteki. ?atwo jest p?j?? za impulsem i ?wyszumie? si?" przez kilka godzin, lecz czy? nast?pnego dnia, po przebudzeniu, nie pojawia si? uczucie pustki, a nawet splinu? Nie ma wi?c sensu wy?miewanie si? z ludu Izraela, gdy? na Zachodzie tak?e odrzucili?my prawdziwego Boga dla idoli, kt?re s? r?wnie ma?o wyrafinowane jak z?oty cielec. Kuszony na terenie swej misji Szatan nie zach?ca Jezusa, by pad? przed nim od razu, najpierw pokazuje Mu w?adz? i panowanie, kt?re Jezus mo?e otrzyma?. Kusi Go, usi?uj?c w Nim wzbudzi? pragnienie w?adzy nad ?wiatem. I nie jest to takie niedorzeczne. Jezus przyby?, by da? pocz?tek kr?lestwu niebieskiemu. Wiedzia?, ?e nadejdzie chwila, w kt?rej si? objawi jako prawdziwy Kr?l wszech?wiata. Szatan musia? w to w?tpi? i poddawszy Jezusa pokusie wypr?bowuj?cej Jego poczucie to?samo?ci, kusi? Go, przeinaczaj?c sens Jego misji. Dobra i z?a w?adza Pokusa w?adzy jest bardzo aktualna. Trzeba przy tym zaznaczy?, ?e ubieganie si? o odpowiedzialne funkcje nie jest samo w sobie z?e. Wszyscy jeste?my powo?ani do pomna?ania talent?w otrzymanych od Pana, by s?u?y? ludzko?ci i nadej?ciu ?nowej ziemi". Przyk?ad / pokusa w?adzy S?owo Bo?e, a tak?e historia Ko?cio?a pokazuj?, ?e s? m??czy?ni i kobiety, kt?rzy pocz?tkowo przewodz? ludowi Bo?emu z wielk? m?dro?ci?, poczym ich zachowanie przynosi zaw?d. Dlatego ?w. Piotr przypomina nam, ?e Ko?ci?? jest zbudowany na Bo?ym mi?osierdziu (por. I P 2,5-10). Poni?szy przyk?ad przedstawia drog?, kt?r? przeby?a za?o?ycielka Zgromadzenia Si?str Benedyktynek Jezusa Ukrzy?owanego: Matka Maria od M?ki Pa?skiej. Rozpocz??em prac?, ?ywi?c z dnia na dzie? coraz silniejsze przekonanie, ?e przez ukrywanie ciemnych stron i pr?b? niezwa?ania na dzia?anie Z?ego - staranne oczyszczenie owego portretu ze wszystkiego, co mog?o przeczy? zwyk?emu obrazowi za?o?ycielki: koniecznie ?wi?tej od pocz?tku do ko?ca swego ?ycia... - pope?ni?bym prawdziwy nonsens z punktu widzenia teologii. Krzy? jest drzewem ?ycia, kt?re niszczy trucizn? z?ego owocu (hymn liturgiczny). Nie mo?na zaprzeczy?, ?e nasi Za?o?yciele po?o?yli podwaliny pod Zgromadzenie... lecz zachowanie si? naszej Matki Prze?o?onej w pewnych okoliczno?ciach i za?lepienie w tym wzgl?dzie naszego Ojca duchowego zbijaj? z tropu. ?mier? Ojca duchowego by?a dla Za?o?ycielki zgubna, gdy? od tamtej pory nie istnia?a ?adna przeciwwaga dla jej w?adzy, tym bardziej niepodwa?alnej, i? Matka Prze?o?ona nosi?a w sobie tera?niejszo?? i przysz?o?? Zgromadzenia.16 [Luc de Wouters osb] Pokusa w?adzy jest czym? odmiennym, chodzi tu o zdobycie dominacji nad innymi, by wykorzysta? ich do w?asnych cel?w. Ka?dy z nas nad kim? dominuje, czy to w ma??e?stwie, czy to w ?yciu rodzinnym, ko?cielnym, spo?ecznym czy zawodowym. Ka?dy na swoim poziomie mo?e sta? si? ?ma?ym panem" kreuj?cym wok?? siebie bezlitosny ?wiat! Kt?? nie zna tego rodzaju os?b, kt?re, dzia?aj?c na swym poletku, zdobywaj? nad otoczeniem dotkliw? dla niego dominacj?! W?adza sama w sobie nie jest ani dobra, ani z?a, wszystko zale?y od tego, co si? z ni? robi: od sposobu, w jaki wykonuje si? odpowiedzialne funkcje, i w jaki odnosimy si? do powierzonych nam zada?. Duch dominacji Pan powierzy? nam r??nego rodzaju zdolno?ci, by?my ?uczynili sobie ziemi? poddan?" (por. Rdz 1,28). To z tego rodzi si? w nas pragnienie tworzenia, organizowania, panowania nad czasem i rzeczami. Owa sk?onno??, owo pragnienie ma s?u?y? wsp?lnemu dobru, wzrostowi kr?lestwa Bo?ego. Tymczasem Nieprzyjaciel b?dzie pr?bowa? nada? mu odwrotny kierunek, by s?u?y?o naszej w?asnej satysfakcji. Oto na czym si? zasadza pokusa w?adzy. Na pocz?tku mo?e si? pojawi? pragnienie przyw?aszczenia sobie d?br materialnych, by m?c robi? to, czego si? pragnie. Nast?pnie przychodzi ochota, by zdoby? piecz? nad ka?d? inicjatyw?, wszystko kontrolowa? i d??y? do tego, by wszystko si? powiod?o bez wzgl?du na koszty - dzieje si? tak szczeg?lnie w odniesieniu do os?b: staj? si? one dla nas wy??cznie ?rodkami do osi?gni?cia celu. Stajemy si? przez to lud?mi, kt?rzy nie toleruj? ?adnego sprzeciwu ani krytyki. Ten duch dominacji przejawia si? tak?e w trudno?ci, jak? sprawia nam samokrytyka i przyznanie si? do b??d?w, z jak? prosimy o przebaczenie. Mo?na te? ukry? si? pod mask? ?kogo?, kto wie", lecz w istocie spogl?damy na wszystkich z g?ry. Cytaty/ bro? rad ewangelicznych Pewien starzec powiedzia?: ?Wszystko, czego si? nie wy- rzekli?my, powr?ci do nas, staj?c si? przyczyn? niepokoju" ?w. Synkletyka powiedzia?a tak?e: ??yj?c we wsp?lnocie, stawiajmy wy?ej pos?usze?stwo ni? ascez?. Ta ostatnia bowiem uczy pr??no?ci, to pierwsze - pokory"17 [Apoftegmaty Ojc?w Pustyni] Czysto?? z nieba pochodzi, trzeba o ni? prosi? Boga. Gdyby?my o ni? prosili, otrzymaliby?my j?. Trzeba uwa?a?, aby jej nie straci?. Cia?o niewinne, dusza czysta! O, nie ma nic r?wnie pi?knego!... Zauwa?y?em, ?e ci, co maj? dochody, u?alaj? si? nieustannie. Wci?? im czego? brakuje. A tym, kt?rzy niczego nie maj?, nigdy niczego nie brakuje...18 [?w. Proboszcz z Ars] Ochrona pos?usze?stwa Gdy uwalniamy si? od wszelkich autorytet?w, kiedy nie ma nikogo, kto m?g?by nas ostrzec lub zgani?, gdy pope?niamy b??dy, wchodzimy na ?lisk? i pochy?? drog?. Drog? zwierzchnika, kt?ry nie zwa?a na granice (por. s. 118). ??lisko?? terenu" polega na przej?ciu od w?adzy demokratycznej do w?adzy autorytarnej. Mo?e si? ono dokona? w miar? naturalnie, zw?aszcza po ?atach do?wiadczenia, dzi?ki kt?rym zwierzchnik staje si? pewniejszy, ale i bardziej przeczulony. Nie trzeba pe?ni? funkcji zwierzchnika, by czu? pokus? uwolnienia si? od pos?usze?stwa. Mo?na udawa?, ?e si? jest pos?usznym a? do ca?kowitego podporz?dkowania, m?wi?c sobie: ?Szef si? myli, ?le ocenia sytuacj?" - plasujemy si? w ten spos?b ?ponad" i oceniamy jako lepszych. Istnieje r?wnie? niebezpiecze?stwo, ?e b?dziemy t? postaw? usprawiedliwia?, powo?uj?c si? na zmys? krytycyzmu i odpowiedzialno?ci oraz na konieczn? wolno?? sumienia.5 Ka?dy jednak wie, ?e cz?owiek jest zdolny wytworzy? sobie fa?szywe usprawiedliwienia, kt?re go chroni?. Tymczasem pos?usze?stwo ka?e odst?pi? od zbyt osobistych pogl?d?w i niekoniecznie sprawia nam to przyjemno??! Ten za?, kto pr?buje wykorzysta? ka?d? okazj?, by czyni? wol? Boga, b?dzie zdolny do samokrytyki i jednocze?nie nie popadnie w zniech?cenie. Pozwala to dost?pi? prawdziwej duchowej wolno?ci i wyp?ywaj?cej z niej rado?ci. To ?aska ?ycia w uleg?o?ci wobec Ducha ?wi?tego. Jezusowa metoda walki z Szatanem Jezus nie ulega, gdy? jest ca?kowicie zwr?cony ku swemu Ojcu: ?A Ten, kt?ry mnie pos?a?, jest ze Mn?; nie pozostawi? Mnie samego, bo Ja zawsze czyni? to, co si? Jemu podoba" (J 8,29). 5 Na ten temat mo?na przeczyta? wspania?e dzie?o, [Napisane] przez Kartuza, La liberii de 1’ob?issance, Presses de la Renaissance, Paris 2005. ?wiczenie 1. Czy mam odwag? ujawni? swoje wn?trze i zwierzy? si? ze z?ych my?li? Co obecnie sprawia, ?e zamykam si? we wstydzie i milczeniu? 2.Jakie s? moje s?uszne potrzeby, z powodu kt?rych, gdy nie s? zaspokojone, wpadam w z?o??? Czy taka reakcja jest w?a?ciwa? Co w tym wzgl?dzie sugeruje mi Pan? 3. Jaki jest m?j stosunek do cia?a (do jedzenia, p?ciowo?ci itd.)? Jaki jest m?j s?aby punkt? Czy jest co?, czego si? w tej dziedzinie wyrzekam? 4. Jakie rzeczy zapewniaj? mi bezpiecze?stwo, wypieraj?c Boga? Jakiego rodzaju ub?stwo powinienem zaakceptowa?? 5. Czego po??dam? Jakiej ?pr??nej chwa?y" pragn?? Czego dotycz? moje samolubne my?li? 6. Czy umiem przyjmowa? dary Boga i czeka? cierpliwie godziny Jego ?aski? A mo?e odczuwam ochot?, by dar, kt?rego si? spodziewam, zagarn?? dla siebie? Jakiej dotyczy to dziedziny? Znajd?cie przyk?ady. 7. Jakiego rodzaju pokusa w?adzy mi zagra?a? Nad kim lub nad czym chcia?bym panowa?? Jaki jest m?j ?teren zastrze?ony", gdzie nie znosz?, aby kto? wtyka? sw?j nos? Dlaczego ten w?a?nie obszar jest dla mnie wa?ny? Czego mi brak w ?yciu? 8. Do jakiego rodzaju ub?stwa, czysto?ci i pos?usze?stwa Pan mnie dzi? zaprasza? Na zako?czenie tego ?wiczenia przyjmijcie postaw? zawierzenia, modl?c si? s?owami Psalmu 51. Wie, ?e to, do czego Nieprzyjaciel Go nak?ania, nie pochodzi od Ojca, lecz wr?cz przeciwnie: diabe? pr?buje Go oddali? od woli Boga. Jezus to ?Amen [hebr. Niech tak b?dzie] swego Ojca". Tymczasem my jeste?my czasem nieco rozdwojeni: m?wimy jednocze?nie ?tak" i ?nie". Pro?my Pana o serce bez podzia?u, kt?re nie b?dzie si? godzi?o na z?y kompromis. Czysto?? i ub?stwo Jezusa pozwalaj? Mu zaakceptowa? brak i nie ulec pokusie posiadania maj?cego zagwarantowa? bezpiecze?stwo. W taki to spos?b praktyka rad ewangelicznych: ub?stwa, czysto?ci i pos?usze?stwa stanowi niezawodn? zbroj? dla tego, kto si? w ni? przyodziewa i prawdziwie tymi radami ?yje... Psalm 51 (50),3-14 Zmi?uj si? nade mn?, Bo?e, w swojej ?askawo?ci, w ogromie swego mi?osierdzia wyma? moj? nieprawo??! Obmyj mnie zupe?nie z mojej winy i oczy?? mnie z grzechu mojego! Uznaj? bowiem moj? nieprawo??, a grzech m?j mam zawsze przed sob?. Tylko przeciw Tobie zgrzeszy?em i uczyni?em, co z?e jest w Twych oczach, tak ?e si? okazujesz sprawiedliwy w swym wyroku i prawy w swoim os?dzie. Oto zrodzony jestem w przewinieniu i w grzechu pocz??a mnie matka. Oto Ty masz upodobanie w ukrytej prawdzie, naucz mnie tajnik?w m?dro?ci. Pokrop mnie hizopem, a stan? si? czysty, obmyj mnie, a nad ?nieg wybielej?. Spraw, bym us?ysza? rado?? i wesele: niech si? raduj? ko?ci, kt?re? skruszy?! Odwr?? oblicze swe od moich grzech?w i wyma? wszystkie moje przewinienia! Stw?rz, o Bo?e, we mnie serce czyste i odn?w w mojej piersi ducha niezwyci??onego Nie odrzucaj mnie od swego oblicza i nie odbieraj mi ?wi?tego ducha swego! Przywr?? mi rado?? z Twojego zbawienia i wzmocnij mnie duchem ochoczym!       ROZDZIA? V Pycha i pokoraBo Pan w ludzie swoim ma upodobanie i zdobi pokornych zwyci?stwem. (Ps 149,4)Pokora jest broni? par excellance Pokora to bezcenny klejnot. Niszczy dum? u samych jej korzeni i jest jedyn? broni?, przed kt?r? Nieprzyjaciel nie umie si? obroni?. Na przyk?ad, je?li, walcz?c z pokus?, z?o?cimy si? na samych siebie, Nieprzyjaciel zaciera wtedy r?ce i nie przestaje nas ?echta?, aby ze stanu podenerwowania przywie?? nas do zniech?cenia (por. ?wiadectwo na s. 24). A je?li zareagujemy z pokor?, ?dostaje po ?apach" i p?dem ucieka! Pokor? mo?na osi?gn?? dzi?ki r??nego rodzaju dyspozycjom serca, szczeg?lnie dzi?ki nieufno?ci wzgl?dem siebie, prawo?ci i czysto?ci. Strach przed pokor? Droga prawdziwej pokory mo?e si? nam wyda? z za?o?enia niedost?pna, podobnie jak oznaczona kolorem czarnym trasa przeznaczona dla najbardziej do?wiadczonych narciarzy. Przygl?damy si? wi?c jej z daleka. Nie uwa?amy si? naturalnie za pysznych. Mamy nawet umiej?tno?? skrywania naszej pychy pod postaci? cn?t. Z tego to w?a?nie powodu b?ogos?awiona Mariam de Bethleem m?wi?a: ?W piekle jest wiele cn?t, lecz nie ma pokory". Nauka Ojc?w Pustyni na temat pr??nej chwa?y (por. s. 110) pomaga nam usun?? t? pu?apk?. W uznaniu naszej pychy powstrzymuje nas strach, ?e oka?emy si? niczym. Kto nie dr?a?, s?uchaj?c przypowie?ci o nieu?ytecznym s?udze (por. ?k 17,10) lub s??w Pana skierowanych do ?w. Katarzyny ze Sieny: ?C?rko moja, czy wiesz,Cytaty/ pycha nowicjuszy wed?ug Ojc?w Pustyni Kasjan opowiada histori? o nieszcz?snym Beniaminie, kt?ry nie chcia? si? podporz?dkowa? jednolitym zasadom jedzenia ani wsp?lnemu zwyczajowi. Zamiast je?? dwa suchary dziennie, upar? si?, by spo?ywa? cztery co drugi dzie?. Oporny na wszelkie napomnienia starszych, wyrzek? si? wiary i ?a?o?nie sko?czy?.1 [?w. Jan Kasjan] W?r?d wszystkich wad wada, w kt?rej cia?o jest wsp??winne, nie by?a uznana na najniebezpieczniejsz?. Za tak? uchodzi?a pycha (...) oto przeciwnik, kt?ry trwa tam, gdzie inne wady wydaj? si? pokonane i dla kt?rego ich zmia?d?enie mo?e sta? si? po?ywk?. ?wiadomi swej s?abo?ci wobec takiego wroga, mnisi - nowicjusze szukali pomocy u do?wiadczonego mnicha. Pos?usze?stwo jest nast?pstwem otwarcia serca na ?ycie duchowe, ?wiadectwem zaufania, jakie ucze? ?ywi do swego ?ojca" kt?rego sam wed?ug w?asnego uznania wybra?. (...) Pierwszorz?dna waga pos?usze?stwa w duchowo?ci Ojc?w Pustyni bierze si? z niew?tpliwego faktu, ?e pycha jest najniebezpieczniejszym przeciwnikiem, zdolnym odebra? ascezie pustelnika ka?d? warto??. Zbiory powiedze? i anegdot Ojc?w Pustyni daj? wiele wymownych przyk?ad?w na to, ?e pos?usze?stwo by?o dla nich bezdyskusyjnym znakiem doskona?o?ci.2 [Mnich Kartuz]kim jeste? ty, a kim jestem Ja? Ty jeste? t?, kt?rej nie ma, a Ja Tym, kt?ry JEST"? Pokora mo?e si? nam wyda? tak wielkim pomniejszeniem, ?e uto?samiamy j? z unicestwieniem. Kojarzy si? te? ona czasem z poni?eniem: da? si? zdepta? bez s?owa sprzeciwu. Wed?ug powszechnego mniemania, chrze?cijanie to tacy ludzie, kt?rzy si? nie broni?, gdy si? ich atakuje. Kr?tko m?wi?c, jest to droga, kt?ra dewaluuje, to jest: dehumanizuje. Nikt za czym? takim ?si? nie ugania"! Pycha rozdyma nasze poczucie warto?ci Nasza ludzka s?abo?? z ?atwo?ci? znajduje zadowolenie w pysze, gdy? schlebia ona naszemu ego, pozwala nam zaistnie?, nabra? warto?ci we w?asnych oczach. Jeste?my w tych sprawach szczeg?lnie wra?liwi, gdy? dotykaj? one sensu naszego istnienia: zostali?my stworzeni, by uczyni? nasze ?ycie szcz??liwym i owocnym. Widzimy, ?e jeste?my powo?ani do tego, by si? rozwija?, i w du?ej mierze zale?y to od nas samych. Wszystko to przeczuwamy i zabiegamy o to! Intuicja ta jest dobra i pochodzi od Boga, to, co jest z?e, to bodziec pychy. Nasz? nadziej? ulokujmy raczej w godno?ci, kt?r? B?g chce w nas objawi?, oto w?a?ciwa duma! Fundament zawierzenia Ma?a Tereska bardzo szybko odnalaz?a klucz: ?[B?g] dawa? mi pragnienie tego, czym chcia? mnie obdarzy?"6. Zawierzenie Bogu pozwala uzna?, ?e to On, B?g, umie?ci? w nas wszystkie owe dary i pragnienia, by nasze ?ycie przynios?o owoce. B?g kieruje ku nam swe spojrzenie, kt?re nas ?ci?gnie" do g?ry. Jest tym, kt?ry m?wi: ?Poniewa? drogi jeste? w moich oczach, nabra?e? warto?ci i Ja ci? mi?uj?" (Iz 43,4). 1 ?w. Teresa od Dzieci?tka Jezus, Dzieje duszy, s. 254.Cytaty/ o pysze Pysza?ek my?li, ?e wszystko, co robi, jest dobrze wykonane. Chce panowa? nad wszystkimi, kt?rzy maj? z nim do czynienia, zawsze ma racj?. S?dzi, ?e jego uczucia s? zawsze lepsze ni? uczucia innych. Pysza?ek zawsze udaje, ?e sob? pogardza, po to, by go chwalono. Drzwiami, przez kt?re wchodzi pycha w najwi?kszym rozkwicie, s? drzwi bogactwa. Je?li oka?ecie cho?by odrobin? niezadowolenia cz?owiekowi rozkochanemu w samym sobie, zaczerwieni si?, rozz?o?ci, oskar?y was o niewiedz? lub o niesprawiedliwo??. Gdy zwraca si? uwag? na nasze cnoty, raduje to nas. Gdy zauwa?a si? nasze wady, zasmuca. Zauwa?am to u wielu ludzi. Gdy co? im si? powie, niepokoi ich to i martwi... A przede wszystkim nie nale?y obstawa? przy tym, by mie? ostatnie s?owo. Ile k?amstw dla unikni?cia drobnego ukorzenia si?!3 [?w. Proboszcz z Ars] Jedynie cz?owiek pokorny jest pogodny. Strze?my si? wszelkich s??w, kt?re mog? sprawi?, ?e zyskamy s?aw?, szacunek i pozytywn? ocen? w oczach innych ludzi. Nie usprawiedliwiaj si?, gdy nies?usznie robi? Ci wyrzuty. Przyjmuj z ochot? ka?d? sposobno?? do ukorzenia si?. Nie czuj si? ura?ony z powodu twardego s?owa, w?adczego tonu czy braku oczekiwanego szacunku. Przyjmuj pogard? i upokorzenie najpierw cierpliwie, nast?pnie z ochot?, a na ko?cu z rado?ci?: to w?a?nie jest doskona?a pokora.4 [?w. Maksymilian Maria Kolbe]To punkt wyj?cia do wszystkich innych spraw, fundament na- szego istnienia. Nie mo?na ?mia?o wybra? drogi pokory, je?li zawierzenie Bogu nie jest g??boko utwierdzone w naszej duszy. Ten, kto nie czuje w sobie tego synowskiego zawierzenia i nie jest pewny bezwarunkowej mi?o?ci Boga, ryzykuje, i? obierze drog? ?mierci, s?dz?c, ?e to droga pokory. ?ycie duchowe b?dzie dla niego smutn? drog? zaparcia si? siebie samego, wyrzecze?, ofiar i ostatecznie... ?mierci. Zreszt? podobne wyobra?enie maj? o nim Ci, kt?rzy nie znaj? Boga i nie wiedz?, jak wielk? kocha nas mi?o?ci?. Nie wystarczy wi?c, ?e rozum dostrze?e, i? pokora stanowi kr?lewsk? drog?. Trzeba te?, by serce da?o si? porwa? mi?o?ci Boga. Wtedy b?dziemy mogli wej?? na t? drog? z lekko?ci?, entuzjazmem i przede wszystkim... mi?o?ci? ?ycia! Odci?cie si? od Boga Jak dzia?a pycha? Nak?ania nas ona do wykluczenia Boga z naszego ?ycia i naszych decyzji, by?my si? stali jedynymi jego bohaterami: ?Chc? osi?gn?? szcz??cie w ?yciu sam, nie potrzebuj? Boga!", ?B?g jest dla s?abych". Pycha mo?e te? nas dosi?gn?? w subtelniejszy spos?b: przywodzi nas do tego, ?e oddajemy si? hojnie dzie?om Boga, lecz robi?c wszystko sami. Pu?apka tym niebezpieczniejsza, ?e praktyka mi?osiernych uczynk?w daje nam z?udne wra?enie czystego sumienia. Pokusa ta jest par excellance pokus? uczni?w Chrystusa, szczeg?lnie za? zakonnik?w i zakonnic. Polega na szczodrym po?wi?caniu si? dzie?om mi?osierdzia, tak ?e nie wystarcza ju? czasu na modlitw?. W takim przypadku ko?czy si? na ?dzie?ach dla Boga", a nie dzie?ach Boga. Oddala nas to od bogactwa, kt?re B?g chce ofiarowa? naszemu ?yciu.Przyk?ad ?w. Teresa od Dzieci?tka Jezus do siostry Marii od Tr?jcy Przenaj?wi?tszej na temat nieczystych my?li: ?To zadziwiaj?ce, jak dusze ludzkie ?atwo trac? pok?j z powodu tej cnoty! Demon wie o tym dobrze i w?a?nie dlatego tak je pod tym wzgl?dem prze?laduje. A tymczasem nie ma pokusy, kt?ra by by?a mniej niebezpieczna. Aby si? od niej uwolni?, trzeba spojrze? na nieczyste my?li ze spokojem, bez zdziwienia, a tym bardziej bez obaw. Przy pierwszym ataku zazwyczaj wpadamy w przera?enie i s?dzimy, ?e wszystko przepad?o; to w?a?nie ?w strach i zniech?cenie diabe? wykorzystuje do tego, aby doprowadzi? dusze do upadku. Tymczasem b?d? pewna, ?e pokusa pychy jest o wiele niebezpieczniejsza, dobry B?g za? o wiele bardziej zostaje obra?ony, gdy si? jej ulega, ni? gdy pope?nia si? wykroczenie przeciwko czysto?ci, ma On bowiem wzgl?d na krucho?? naszej zepsutej natury, podczas gdy dla grzechu pychy nie masz usprawiedliwienia. A w?a?nie ten grzech ludzie pope?niaj? najcz??ciej i naj?atwiej, nie martwi?c si? tym wcale! Pokusa przeciwko czysto?ci mo?e nasz? dusz? wy??cznie upokorzy? i tym samym wyrz?dzi? jej wi?cej dobra ni? z?a".5 [Pierre Descouyemont]Pan nie wymaga od nas, by?my go dublowali, to znaczy dzia?ali ?zamiast Niego", lecz zach?ca nas do wsp??pracy z sob?: do dzia?ania ?w Nim, przez Niego, razem z Nim". Stworzenie jest z??czone ze swym Stworzycielem dla dzie?a ?ycia. Tylko pokora pozwala zostawi? Bogu jego pierwsze miejsce, a w zamian daje nam rado?? z tego, ?e ca?kiem do Niego nale?ymy. Ten, kto pragnie, by B?g w nim dzia?a?, dost?puje o wiele wi?kszego bogactwa. B?dzie si? stara? spe?nia? w ka?dym momencie Bo??, nie swoj?, wol? i odnajdzie w tym najwi?ksz? rado??, gdy? b?dzie zespolony z dzie?em Stworzyciela! W oczach pogan wydaje si? to szale?stwem, lecz w oczach Boga -m?dro?ci?! Podsumujmy: by obra? drog? pokory, trzeba bez reszty za- wierzy? Bogu. Zawierzenie zak?ada, ?e czujemy, i? jeste?my prawdziwie kochani i ?e nie ma ?adnego powodu do obaw. Dzi?ki tej pewno?ci bycia kochanym bez wzgl?du na wszystko ?atwiej godzimy si? przyzna? do pychy. Rozpoznanie reakcji wynikaj?cych z pychy Wydaje si? nam czasem, ?e ustalenie, gdzie zagnie?dzi?a si? nasza pycha, jest bardzo trudne. Nie zawsze wiemy, co w danym przypadku jest pych?, a co wol?, by i?? naprz?d. Te dwie sprawy mieszaj? si? ze sob?. Jest jednak dobry spos?b na wytropienie pychy: zaobserwowanie, w jaki spos?b reagujemy na poni?enie, niepowodzenie lub pora?k? (por. ?wiczenie s. 142). Mi?dzy surowo?ci? a zbytni? liberalizacj? zasad Jedna sprawa to dostrze?enie swej pychy, druga - zabezpieczenie si? przed ni?. Zdarza si?, ?e w tej walce jeste?my dla siebie zbyt surowi. Tropimy i ?cigamy nasze s?abo?ci, a gdy poniesiemy pora?k?, robimy sobie wyrzuty i oskar?amy si?.Cytat / o nieufno?ci wobec siebie Czasem zarozumia?emu s?udze zdaje si?, ?e ju? osi?gn?? nieufno?? wobec siebie i ufno?? w Bogu, jednak w istocie tak nie jest. Mo?esz si? o tym przekona? na podstawie skutk?w, kt?re wywo?a u ciebie upadek. Je?li zatem, pope?niwszy przewinienie, niepokoisz si?, smucisz i czujesz, ?e ogarnia ci? rozpacz, bo nie umiesz post?powa? w?a?ciwie, to znak, ?e ufa?a? sobie, a nie Bogu. I je?li wielki b?dzie tw?j smutek i rozpacz, b?dzie to oznacza?o, ?e bardzo ufa?a? sobie, a ma?o Bogu. Ten bowiem, kto zazwyczaj nie ufa sobie, lecz Bogu, nie dziwi si? swoim przewinieniom, nie rozpacza z ich powodu, wiedz?c, ?e przydarza mu si? to wskutek jego s?abo?ci i niedostatecznego zawierzenia Bogu. Tym mniej wi?c ufa sobie i tym wi?ksz? ufno?? z pokor? pok?ada w Bogu, a poniewa? ponad wszystko nienawidzi wad i nieuporz?dkowanych nami?tno?ci, b?d?cych przyczyn? upadku, z wielkim, lecz spokojnym ?alem z powodu obrazy Boga, z jeszcze wi?kszym zapa?em i ?arliwo?ci? dalej prowadzi walk? i prze?laduje swych nieprzyjaci?? a? do ?mier?.6 [Wawrzyniec Scupoli]Aby obroni? si? przed t? zbytni? surowo?ci?, nale?y przede wszystkim ?wiczy? cierpliwo?? i mi?osierdzie wobec siebie samych. Bywa te?, ?e jeste?my zbyt liberalni, gdy? za bardzo liczymy na Bo?e mi?osierdzie. Mo?emy te? nie widzie? z?a, kt?re wyrz?dzamy, i dostrzega? wy??cznie swe dobre intencje. W tej atmosferze artystycznej swobody zaczynamy w rezultacie zbyt wiele sobie odpuszcza?. W tym drugim przypadku rozlu?nienie zasad nale?y zwalcza? wierno?ci? w mi?o?ci do Boga i bli?niego. Je?li okazujemy wytrwa?o?? w mi?owaniu Boga, je?li si? codziennie modlimy nie z przyzwyczajenia, lecz z mi?o?ci... wtedy mamy du?e szanse, by tej liberalizacji unikn??. Cierpliwo?? i pokora Cierpliwo?? jest jedn? z oznak pokory. Ten, kto si? spieszy, kto si? denerwuje, gdy nie idzie do przodu, chce szybko osi?gn?? zamierzony cel. Jednak ?w ?zapa?" mo?e by? w istocie o?ywiany przez w?asn? wol? cz?owieka podsycan? po??daniem, a nawet pragnieniem wszechmocy. Ten, kto ?yje zgodnie z wol? Boga, Bogu pozostawia kwesti? czasu. Je?li trzeba dzia?a? szybko, dzia?a szybko, lecz bez nadmiernego po?piechu. Umie zar?wno przyspieszy?, jak i zwolni?, nie stawiaj?c oporu. Pokora wraz z wewn?trznym odpr??eniem, spokojem i pokojem umacnia si? zar?wno w s?abo?ci, jak i poczuciu si?y, w pora?ce i powodzeniu. O tym w?a?nie nauczaj? Ojcowie Pustyni, gdy m?wi? o umiarze i diakrisis (por. s. 214). Cierpliwo?? i mi?osierdzie wobec samego siebie Innym terenem ?wiczenia cnoty pokory jest mi?osierdzie dla samego siebie. Polega to na uznaniu swego ub?stwa bez ro-Cytaty / o pokorze Nie zwa?aj na cudze wady, siebie nie oceniaj, lecz w pokorze b?d? uleg?y ca?emu stworzeniu. Powiedzia? Abba Antoni: ?Zobaczy?em wszystkie sid?a nieprzyjaciela rozpostarte na ziemi, j?kn??em wi?c i powiedzia?em: ?A kt?? si? im wymknie?? I us?ysza?em g?os m?wi?cy do mnie: ?Pokora?".7 Kiedy? abba Makary szed? od bagna do celi, nios?c li?cie i spotka? na drodze diab?a, kt?ry trzyma? sierp. Diabe? zamierza? si? na niego sierpem, ale go nie m?g? uderzy?. 1 powiedzia?: ?Wielk? krzywd? mi wyrz?dzasz, Makary, ?e nie mog? ci? pokona?! Przecie? wszystko, co robisz, ja tak?e robi?. Ty po?cisz, a ja nigdy nie jadam; ty czuwasz, a ja w og?le nie sypiam. Jest tylko jedna rzecz, kt?r? mnie przewy?szasz" - ?Jak??" - zapyta? abba Makary. A diabe? odrzek?: ?Twoja pokora: to przez ni? ja ci? nie mog? pokona?".8 [Apoftegmaty Ojc?w Pustyni] O! Ja wiem, ?e Jezus uwa?a? mnie za zbyt s?ab?, by mnie wy- stawia? na pokusy; mo?e sp?on??abym doszcz?tnie w tym zwodniczym ?wietle, gdyby ono zab?ys?o przed mymi oczyma... (...) Zdawa?am sobie spraw?, ?e bez niego [tj. mi?osierdzia] by?abym upad?a mo?e tak nisko, jak ?w. Magdalena; a pe?ne g??bi s?owa Naszego Pana, skierowane do Szymona, rozbrzmiewaj? z wielk? s?odycz? w mojej duszy... Tak, ja wiem, ?e ?ten, kt?remu mniej odpuszczono, mnie MI?UJE", ale wiem i to, ?e Jezus odpu?ci? mi wi?cej ni? ?w. Magdalenie, poniewa? odpu?ci? mi z g?ry, powstrzymuj?c mnie od upadku.9 [?w. Teresa od Dzieci?tka Jezus]bienia sobie z tego powodu wyrzut?w czy te?... ?art?w. Jest to postawa pokornej akceptacji. We?my sytuacj?, kiedy np. nie udaje si? nam poprawi? swego z?ego post?powania. Jak wtedy reagujemy? Osoba pokorna akceptuje siebie wraz z t? s?abo?ci?, jednocze?nie jednak nie opuszcza r?k. Trwa dalej w swych wysi?kach ze spokojem i wytrwa?o?ci?. Nie zniech?ca si?. Oto inny przyk?ad: b??d, kt?ry pope?nili?my, wielce nam ci??y. W podobnym przypadku czasami ?atwiej jest wybaczy? innym ni? sobie! Nie jeste?my lepsi ni? nasi bracia! W ka?dym sercu kryje si? zdolno?? do przemocy i najgorszych ok- ropie?stw. Wystarczy zobaczy?, jak wzbiera w nas fala agresji, gdy zostali?my g??boko zranieni. Trzeba zdawa? sobie spraw?, ?e jeste?my zdolni do wszystkiego, nawet do... najgorszych rzeczy. Spostrzeg?a to ?w. Teresa od Dzieci?tka Jezus (por. s. 136). By? mo?e tylko kto?, kto jeszcze zbytnio nie cierpia?, mo?e si? uwa?a? za zdolnego do wytrwania w ?religijnej poprawno?ci". Zdanie sobie sprawy, ?e grozi nam pora?ka mimo dobrych ch?ci na pocz?tku, oznacza prawdziw? znajomo?? samego siebie, odart? z wszelkich z?udze? i zarozumia?o?ci. ?wi?to?? nie polega na tym, by nigdy nie grzeszy?. ?wi?ty to ten, kto nie chce upa?? i dlatego szuka oparcia w Bo?ej ?asce. Gdy jednak mimo wszystko zgrzeszy, szybko zaczyna odczuwa? skruch? i r?wnie szybko podnosi si? z upadku, wci?? jeszcze licz?c, i to bardziej ni? kiedykolwiek wcze?niej, na Bo?e mi?osierdzie. Oto dwie r?ce Boga, kt?re nas podtrzymuj? i podnosz? z upadku: Bo?a ?aska i mi?osierdzie. Tymczasem naszymi r?kami, kt?re musimy wyci?gn??, s?: dobra wola, zdecydowana i gwa?towna, oraz pokora serca.Cytat / ostatnia walka Czy to ?ycie opu?cimy w brutalny spos?b, czy te? w wyniku d?ugiej i bolesnej choroby, zanim dost?pimy wieczno?ci, wszyscy poznamy prawdziw? ?agoni?". Wyraz ten pochodzi od greckiego s?owa agon (walka) i chrze?cijanie u?ywaj? go na oznaczenie ostatniej wa?ki, jakiej ka?dy cz?owiek musi do?wiadczy? u kresu swej ziemskiej pielgrzymki. (...) B?dzie nam dane zobaczy? ca?e nasze ?ycie w jednym przeb?ysku i w ?wietle Bo?ego mi?osierdzia, ?wietle, kt?rego nigdy wcze?niej nie doznali?my. Nawet je?li nie zmagamy si? wtedy z okrutnymi cierpieniami, nawet je?li mamy ten przywilej, ?e otaczaj? nas prawdziwi przyjaciele, musimy pokona? ostatni? pokus? w naszym ?yciu, pokus? rozpaczy. Dostrzegaj?c nagle g??bi? naszej n?dzy, nie mo?emy zw?tpi? w mi?osierdzie Boga i z pokor? musimy si? rzuci? w Jego ramiona. Zbyt wielu chrze?cijan dodaje sobie otuchy, my?l?c: ?W owej chwili pojm? ca?? dobro? Boga i jedyne co b?d? m?g?, to prosi? go o wybaczenie z ufno?ci? dziecka". Niebezpieczna iluzja, kt?ra przeczy wielokrotnym zach?tom Chrystusa do czujno?ci: ?Czuwajcie wi?c, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o p??nocy, czy o pianiu kogut?w, czy rankiem. By niespodzianie przyszed?szy, nie zasta? was ?pi?cych. Lecz co wam m?wi?, do wszystkich m?wi?: Czuwajcie!" (Mk 13,35-37). Nie s?d?my, ?e pe?ni prostoty i pokory zobaczymy, wygodnie siedz?c w fotelu, film pokazuj?cy nasze ?ycie! Nie! Nasze grzeszne serce, naznaczone jeszcze pych?, b?dzie musia?o si? otworzy? na ostateczne wtargni?cie Mi?o?ci! Po raz ostatni B?g b?dzie si? do nas zaleca?! M?dlmy si? ka?dego dnia do Marii Panny, by zosta?a nam w?wczas udzielona ?aska, dzi?ki kt?rej damy Mu si? uwie?? i poprowadzi? do samego raju!10 [Pierre Descouyemont]Technika ?przej?cia pod spodem" Pokora uczy nas udaremnia? pu?apki dzi?ki wyj?ciu bezpie- cze?stwa, kt?re polega na ?przej?ciu pod spodem". Dobrzy p?ywacy wiedz?, ?e gdy nadchodzi ogromna fala, lepiej przep?yn?? pod ni?, ni? ryzykowa? zach?y?ni?cie si? wod?. Tak samo jest w przypadku fali pokusy: mo?emy j? udaremni? dzi?ki pokorze. W tym celu mo?na spe?ni? akt pokory, odmawiaj?c modlitw? w rodzaju: ?Panie Jezu, Synu Boga ?ywego, zlituj si? nade mn? grzesznikiem". Mo?na r?wnie? zatrzyma? si?, ukl?kn?? i b?aga? Boga o pomoc ?Spiesz mi na pomoc, Panie, zbawienie moje!" (Ps 38[37],23). Je?li nie zawsze wiemy, jak wygl?da akt pokory, ukl?kni?cie przed Bogiem i zwr?cenie si? do Niego o pomoc jest jak najbardziej na miejscu. Wiele os?b, kt?rym doradza?am taki spos?b post?powania w obliczu pokusy, wyznawa?o: ?To zadziwiaj?ce, udaje mi si? w tym momencie p?j?? do ko?cio?a, lecz ju? mam trudno?ci, by ukl?kn??". Nie jest to bez znaczenia. Cz?owiek jest cia?em i dusz?, a walka duchowa przenika ca?? nasz? istot?. Dlatego, je?li w trakcie pokusy nasz umys? jest zm?cony i sami ju? nie wiemy, jak z tego wszystkiego si? wydoby?, nasz? gotowo?? do pokory zawsze mo?emy okaza? za po?rednictwem cia?a. Nie jeste?my marionetkami. Nakazanie czego? cia?u jest aktem naszej wolno?ci. Nieprzyjaciel wtedy r?wnie? musi ulec! Z Naj?wi?tsz? Dziewic? ? zwyci?stwo Maria Panna - obleczona w doskona?? pokor? - daje nam naj- wymowniejszy przyk?ad. Dlatego te? w walce duchowej mo?emy wzywa? Jej pomocy wszczeg?lny spos?b. Wzywaj?c J?, chronimy si? pod Jej p?aszczem i mamy gwarancj? skutecznej ochrony.?wiadectwo / mama w wieczorze swego ?ycia Pewnego dnia moja mama podzieli?a si? ze mn? tym, co jej ci??y?o na sercu. Mia?a koszmary, kt?re co noc wprawia?y j? w przera?enie. Za ka?dym razem powtarza? si? ten sam scenariusz, prowadz?cy do konkluzji: by?a z?? c?rk?, z?? ?on?, z?? matk? i z?? nauczycielk?, kr?tko m?wi?c, zmarnowa?a swe ?ycie. K?amstwo by?o wr?cz groteskowe, lecz znalaz?o podatny grunt w jej sercu, gdy? zm?czona staro?ci? nie mia?a ju? si? do walki. Poczu?am, jak ro?nie we mnie z?o?? pchaj?ca do walki z K?amc?. Pe?na zapa?u zwr?ci?am si? do Jezusa: ?Jezu, nie mo?esz zostawi? matki swej oblubienicy w takim stanie, zr?b co?". Id?c za ciosem, napisa?am list do mamy. Oto kilka fragment?w: ?Zbli?a si? wiecz?r twego ?ycia, czas rozrachunku, dlatego Nieprzyjaciel pr?buje sprawi?, by? ujrza?a wszystko w czarnych barwach. Co wi?cej, on wcale Ci? nie kocha, gdy? Ty kochasz Pana i masz wielkie serce! Tak wi?c, gdy nadszed? wiecz?r twego ?ycia, n?ka Ci?. Nie pozw?l na to! Jak? Nie wierz w jego sugestie. To Nieprzyjaciel podsuwa Ci z?e my?li (nie ma tu twego udzia?u), lecz w sercu musisz sobie powiedzie?: Nie, to nie jest prawd?! i oprze? si? na tym, co ci m?wi? wiarygodne osoby: 1. By?a? bardzo dobr? nauczycielk?. (...) Wi?c stop k?amstwu Oskar?yciela! Zako?cz to, to bardzo wa?ne, ?eby Nieprzyjaciel nie mia?, jak si? zaczepi? w twym sercu. I kontratakuj, dzi?kuj?c Panu za te wszystkie pi?kne lata. 2. By?a? bardzo dobr? c?rk?. Widzia?am, jak zajmowa?a? si? sw? matk? do samego ko?ca, daj?c siebie sam? w darze. (...) 3. By?a? i jeste? wspania?? matk? (nie chcia?abym innej!). (...) 4. Jeste? bardzo dobr? ?on?, cho? to nie moja domena... Powinna? wierzy? w to, co ci m?wi tato". Lekarstwo okaza?o si? ca?kowicie skuteczne. Kilka dni p??niej, mama zadzwoni?a do mnie i mi powiedzia?a: ?Uratowa?a? mi ?ycie!" Odpowiedzia?am jej: ?To nie ja, to m?j Oblubieniec, to on jest Zbawc?!" [siostra Marie-Madeleine]Za ka?dym razem, gdy si? modlimy: ??wi?ta Mario, Matko Bo?a, m?dl si? za nami grzesznymi teraz i w godzin? ?mierci naszej", prosimy J?, by by?a u naszego boku w chwili, gdy b?dziemy umiera?. B?dzie to nasza ostatnia walka - agonia. Jak bardzo b?dziemy wtedy potrzebowa? pomocy Maryi! B?dzie Jej towarzyszy? ?w. J?zef, patron dobrej ?mierci. Agonia by?a czasem ostatniej pokusy Chrystusa, to tak?e czas naszego ostatniego kuszenia. Ostatni zryw - jak si? wyrazi? ?w. Pawe? - ?starego cz?owieka" (?starego m??czyzny" lub ?starej kobiety"). Wiele os?b po?wiadcza, z jak wielk? ?agodno?ci? Maryja towarzyszy w tej ostatniej walce. Powinni?my du?o si? modli? za ludzi b?d?cych u kresu swego ?ycia. Czeka ich prawdziwa walka. Depresyjne stany i l?ki starszych os?b mog? by? cz??ci? tych ostatnich zmaga?. W takim przypadku, uciekaj?c si? do pomocy lek?w uspokajaj?cych, nie powinni?my zapomina?, i? najlepszym wsparciem, jakiego mo?na tym osobom udzieli?, jest modlitwa bliskich i ca?ego Ko?cio?a. Zmia?d?y? g?ow? a nie ogon Maria Panna wskazuje drog? do ostatecznego zwyci?stwa zar?wno ka?demu z nas, jak i ca?ej ludzko?ci (por. Ap 12). Nie zadowala si? zatrzymaniem pe?zaj?cego w??a przez delikatne po?o?enie stopy na jego ogonie. By?oby to niewystarczaj?ce. Nie zabija si? w??a, odseparowuj?c g?ow? od reszty cia?a. Trzeba go w t? g?ow? razi?. Maria Panna j? mia?d?y. W ten spos?b uczy nas dosi?ga? z?o u jego korzeni. Jest do tego stopnia czysta, ?e odrzuca nieprawo?? w jej najbardziej ukrytej postaci. Gdy modlimy si? do Niej, mi?uj?c J? z ca?ego serca, pozwalamy Jej zaszczepia? w nas wstr?t do grzechu i mi?o?? do czysto?ci.?wiczenie 1. Znale?? korzenie swej pychy. Jak? reakcj? budzi we mnie moja w?asna s?abo??? Podaj przyk?ad tego typu sytuacji, kt?ra wydarzy?a si?niedawno lub ma miejsce obecnie. - Czuj? upokorzenie, sprzeciw, z?o??? Ucierpia?a na tym moja mi?o?? w?asna? Moja wola? Na jakie sprawy jestem wra?liwy? Dlaczego? - Czy zniech?ca mnie fakt, ?e nie jestem lepszy ani doskonalszy? Czy nie koncentruj? si? za bardzo na sobie? Czy nie troszcz? si? zbytnio o sw?j dobry wizerunek? - Czy martwi? si?, nie odczuwaj?c przy tym zniech?cenia? O jak? trosk? chodzi? Z mojego powodu? ?e obrazi?em Boga? Zrani?em bli?niego? Czy te?, ?e mi si? co? nie uda?o? 2. Znale?? czas na modlitw? i przeanalizowanie sytuacji. - Je?li pope?ni?a?(e?) grzech, to oka? ?al (skruch?). Postan?w, ?e si? wyspowiadasz najszybciej, jak to b?dzie mo?liwe. Pozw?l Bo?emu mi?osierdziu pocieszy? si? i odbudowa?, wypowiadaj?c z wiar? nast?puj?ce s?owa (odnie? je do siebie): ?A je?li serce oskar?a nas, to przecie? B?g jest wi?kszy ni? nasze serca i zna wszystko" (1J 3,20) lub ??Kobieto, gdzie? [oni] s?? Nikt ci? nie pot?pi??? A ona odrzek?a: ?Nikt, Panie!? Rzek? do niej Jezus: ?I Ja ciebie nie pot?piam. Id? i odt?d ju? nie grzesz?" (J 8,10-11). - Je?li chodzi o niepowodzenie lub dotkliwe cierpienie, zwr?? si? do Pana w pokorze, bez wyolbrzymiania sytuacji. Znajd? modlitw?, kt?ra przyniesie ci pomoc, np.: ?Oto ja, Panie, grzesznik: s?aby, cierpi?cy, zraniony, przyjmij mnie w twym mi?osierdziu". Znajd? gest, kt?ry b?dzie towarzyszy? tej modlitwie, np.: ukl?knij na ziemi 3. ?wiczenie si? w coraz szybszym reagowaniu. Korzystaj z ka?dej fali pokusy pychy, by ?wiczy? technik? ?przechodzenia pod spodem". Po upadku podnie? si? (w sensie dos?ownym i przeno?nym): podejmij decyzj?, ?e nie b?dziesz si? ogl?da?a(a?) za siebie (by?aby to obraza dla Bo?ego mi?osierdzia). Wyrusz na nowo, pewna(y), ?e sprawi to rado?? Bogu. 4. Je?li mimo wszystko wspomnienie owego ?ciernia" pojawia si? na nowo, powr?? do ?wiczenia numer 2.Stella Maris Je?li podnios? si? wiatry pokus, je?li zderzysz si? z rafami pokusy, patrz na gwiazd?, wzywaj Maryi. Je?li w okr?t twej duszy uderz? gwa?townie gniew, chciwo?? lub nieczysto??, patrzna Maryj?. Je?li przera?ony pami?ci? o swoich grzechach, Zawstydzonybrzydot? twego sumienia, zl?kniony na my?l o s?dzie zaczynasz si? pogr??a? w bezdenn? otch?a? smutku lub w przepa?? rozpaczy, pomy?l o Maryi. W niebezpiecze?stwach, trwogach, w?tpliwo?ciach my?l o Maryi, wzywaj Maryi. Niechaj Maryja nie schodzi z twoich ust, nie oddala si? z twego serca; a ?eby uzyska? Jej wstawiennicz? pomoc, nie oddalaj si? od przyk?ad?w Jej cn?t. Je?eli za Ni? p?jdziesz, nie zb??dzisz, je?eli b?dziesz J? prosi?, nie popadniesz w rozpacz, je?eli o Niej b?dziesz my?la?, nie zginiesz. Je?li Ona b?dzie ci? trzyma? za r?k?, nie upadniesz; je?eli b?dzie ci? strzec, niczego nie musisz si? obawia?; je?eli Ona b?dzie twoj? przewodniczk?, nie zm?czysz si?; je?eli Ona b?dzie ci pomaga?, szcz??liwie dotrzesz do portu.Rozdzia? VI Pr?by i s?abe punktyWierny jest B?g i nie dozwoli Was kusi? ponad co potraficie znie??, lecz zsy?aj?c pokus?, r?wnocze?nie wska?e spos?b jej pokonania, aby?cie mogli przetrwa?. (1 Kor 10,13)Rozbicie Nie jest ?atwo podda? krytyce samego siebie, lecz na szcz??cie r??ne wydarzenia, pora?ki i rozczarowania zmuszaj? nas do tego. Mamy wi?c dwie mo?liwo?ci: zgodzi? si? lub nie na ujawnienie swego wn?trza. Ucze? Chrystusa, kt?ry rzeczywi?cie chce si? tej pr?bie prawdy podda?, b?dzie musia? wej?? na drog? wiod?c? w g??b swego serca. To w?a?nie tam B?g pragnie si? z nim spotka?, by przeprowadzi? to nowe dzie?o. Owa ?ewangelizacja g??bi"7 nie powinna stanowi? pe?nej niepokoju introspekcji, lecz wyrasta? z wiary i pokory - postawy, kt?ra pozwala dzia?a? w nas Bo?emu Duchowi. Pierwszy akt wiary, kt?rego powinni?my dokona?, polega na zgodzie, by st?uk?o si? lustro, czyli idealne wyobra?enie o nas samych, z kt?rym chcemy si? identyfikowa?. Wytwarzamy sobie idealny w?asny obraz, gdy? jest w nas pragnienie doskona?o?ci, pragnienie zreszt? s?uszne, jako ?e nie zostali?my stworzeni dla mierno?ci. Jednak doskona?o?? bez Boga ma z?y smak u?udy. Pr?buj?c upodobni? si? do obrazu z lustra, obieramy mylny trop. Ta idealna osoba, z kt?r? chcemy si? uto?sami?, nie przypomina tego, kim jeste?my w rzeczywisto?ci. Czujemy si? jakby zamkni?ci w klatce, dusimy si?. Jeste?my rozczarowani sob?, cho? stajemy na g?owie, by by? inni. ?yjemy w ci?g?ej szarpaninie i napi?ciu. Kr?tko rzecz ujmuj?c, poniewa? nie jeste?my sob?, za?amujemy si?. 7 Jest to tytu? ksi??ki S. Pacot,L’Evangelisation des profondeurs,?ditions du Cerf, 2002.Cytat / o planie Boga Przede wszystkim, dziecko, nie znamy plan?w Boga i po- winni?my Jemu powierzy? zarz?dzanie naszymi sprawami, szczeg?lnie teraz tak powinni?my czyni?. Bo je?li b?dziesz usi?owa? os?dza? s?dem ludzkim to, co ci si? przydarza, wpadniesz w udr?k?. Trzeba wi?c, kiedy przychodz? m?cz?ce ci? z?e my?li, wo?a? do Boga: ?Panie, przeprowad? t? spraw? wed?ug twojej woli i twojej wiedzy". Bowiem Opatrzno?? Bo?a dzia?a cz?sto wbrew naszym s?dom i nadziejom, i czego innego si? spodziewamy, a co innego w rzeczywisto?ci si? zdarza.1 [?w. Doroteusz z Gazy]Aby sta? si? ?tym, kim si? jest", nale?y pozwoli?, by lustro si? st?uk?o; wyrzec si? go. Gdy ju? sami nie wiemy, kim naprawd? jeste?my i czego oczekujemy od ?ycia, kiedy przestajemy rozumie? siebie i radzi? sobie z l?kami oraz gwa?townymi reakcjami, to w?a?nie wtedy jest dobry moment, by pozwoli? dzia?a? Bogu! Pokonuj?c ten etap, nie musimy jednak przechodzi? kryzysu. To jak z kryzysem wieku dojrzewania, dla jednych jest trudny, drudzy za? przechodz? go ?agodnie. Ogo?ocenie To rozbicie jest w naszym ?yciu szans?, ale wymaga od nas zgody, by i?? a? do samego ko?ca. Nie mo?emy, powodowani strachem, zatrzyma? si? na powierzchni (jak kto?, kto chcia?by zanurkowa?, lecz nie wypuszcza z r?k deski do p?ywania). B?dziemy musieli zaakceptowa? ?zy, ujawni? cierpienie i rozpacz, przesta? ?odgrywa? twardzieli" i da? si? dotkn??. Jest to moment, w kt?rym zawodz? wszystkie nasze punkty odniesienia, czujemy si? zagubieni, podatni na zranienie, jakby nasze wn?trze by?o ca?kiem nagie. Bywa, ?e na pocz?tku pojawiaj? si? uczucia dyskomfortu, smutku, l?ku, a my nie wiemy dlaczego. Czeka nas nie?atwe ?wiczenie, kt?re polega na zaakceptowaniu owego ogo?ocenia bez podawania wszystkiego w w?tpliwo??, bez popadania w zniech?cenie i przede wszystkim, je?li stan ten si? przeci?ga, na nietraceniu ufno?ci w dzie?o Pana. To moment na akty wiary i nadziei, moment na przyznanie si? do grzechu, s?abo?ci, n?dzy, na zaakcepto- wanie i przyj?cie od Boga ?aski przebaczenia, si?y i nowego daru. To wreszcie moment, w kt?rym pozwalamy, by boski garncarz ?wzi?? nas w swoje r?ce".Cytaty / pr?ba i pokusa 2847: Duch ?wi?ty pozwala nam rozr??nia? mi?dzy pr?b?, konieczn? do wzrostu cz?owieka wewn?trznego (por. ?k 8,13-15; Dz 14,22; 2 Tm 3,12) ze wzgl?du na ?wypr?bowan? cnot?" (Rz 5,3-5), a pokus?, kt?ra prowadzi do grzechu i ?mierci (Jk 1,14-15). [Katechizm Ko?cio?a Katolickiego] Kto tylko zewn?trznie unika pokus, a nie usuwa korzenia, ma?o post?pi w doskona?o?ci. Co wi?cej - rychlej do? powr?c? pokusy i gorzej si? poczuje. Stopniowo i przez cierpliwo??, wytrwale i przy Bo?ej pomocy lepiej zwyci??ysz ni? surowo?ci? i w?asn? gwa?towno?ci?. W pokusie cz??ciej korzystaj z rady, a z kuszonym nie post?puj surowo, lecz udzielaj pociechy, jak sam tego by? sobie ?yczy?. (...) Ogie? wypr?bowuje ?elazo, a pokusa cz?owieka sprawiedliwego. Cz?sto nie wiemy, do czego jeste?my zdolni, lecz pokus ujawnia, czym jeste?my.2 [Tomasz a Kempis]Podobni do kaczek Jest pewna sztuka, kt?rej wszyscy si? uczymy, by si? w ?yciu broni?: polega ona na ukrywaniu w?asnej s?abo?ci. Niekt?rzy dokonuj? w tym celu istnych wyczyn?w. Staj? si? podobni do kaczek, kt?re ?lizgaj? si? po wodzie. Pozornie wydaj? si? one oboj?tne, lecz pod spodem ich ?apki ?wawo si? poruszaj?! Ich trud jest ukryty, nie wida? go. I cho? chcia?yby, by kto? okaza? im trosk?, ich zachowanie to uniemo?liwia. Pu?apka si? zatrzaskuje, a one coraz bardziej si? zamykaj? w swym cierpieniu, o kt?rym nikt nie wie. Zgodzi? si? na to, by otworzy? si? w cierpieniu, ukaza? w swej s?abo?ci, wystawi? na zranienia - nie jest ?atwe. Czy inni nie wykorzystaj? mojej s?abo?ci? Czy wszystko si? nie zawali? A ja sam, je?li przestan? si? wszystkim przejmowa?, czy nie ryzykuj? upadku? Musz? jednak wytrwa?! Mo?e to wyda? si? dziwne, ale trzeba si? wykaza? pewnego rodzaju wewn?trzn? si??, by pokona? ten etap duchowego obna?enia. Rozr??nienie mi?dzy pr?b? a pokus? Pr?b? trzeba zaakceptowa? i przej?? przez ni?. Nie nale?y si? przed ni? wzbrania?, musimy si? z ni? pogodzi?. Na pokus?, przeciwnie, nie godzimy si?, odrzucamy j?, gdy? jej celem jest doprowadzenie nas grzechu. Ka?da pokusa jest pr?b?, poddaje nas pr?bie, ale nie ka?da pr?ba musi by? pokus?. Pr?ba jednak sprawia, ?e stajemy si? szczeg?lnie wiotcy, i przez to wystawia nas na pokus?. Nieprzyjaciel atakuje tych, kt?rzy s? s?abi lub trac? si?y. W czasie pr?by mo?na odczuwa? pokus?, by si? zbuntowa? lub stwardnie?, uodporni?. Mo?na te? ?ywi? przemo?n? ochot?, by skupi? si? wy??cznie na z?u, kt?re nas przygniata, by nie zauwa?a? niczego innego, zamkn?? si? w sobie i, ostatecznie, pogr??y? si? w duchowym autyzmie.?wiadectwo / moc imienia Jezusa Umieszczona w trybie nag?ym w szpitalu, znalaz?am si? w stanie wielkiego fizycznego os?abienia. Ksi?dz, kt?ry by? moim duchowym przewodnikiem, powiedzia? mi przez telefon dziwne s?owa: ?Je?li b?dzie si? co? dzia?o, wypowiedz imi? Jezusa, lecz nie w my?lach, a na g?os". Pewne; nocy bardzo wyra?nie us?ysza?am ha?asy dobiegaj?ce z jakiej? imprezy. Cho? by? ?rodek lutego, nie zdawa?am sobie sprawy, ?e taka sytuacja by?a zupe?nie niemo?liwa: nocna zabawa na dworze pod oknami szpitala! Piel?gniarz, kt?remu powiedzia?am, ?e chcia?abym, by ta m?odzie? sko?czy?a si? wreszcie bawi?, poprzesta? na otwarciu okna i stwierdzeniu: ?Prosz? zobaczy?, nie ma ?adnego ha?asu". Dziwne! Gdy si? oddali?, cho? by?am pod??czona to tlenu i mia?am p?ytki oddech, powiedzia?am g?o?no: ?Jezu! Jezu!" Natychmiast powr?ci? spok?j! A zamiast odg?os?w zabawy us?ysza?am ?Kyrie elejson", rozbrzmia?y litanie wstawiennicze. Kt?rego? dnia zn?w pojawi?y si? halucynacje. Ujrza?am ociekaj?cych krwi? motocyklist?w: rzucili si? na mnie. Poniewa? by?am w szpitalu, w pierwszej chwili pomy?la?am: ?Pan mnie wzywa, abym si? modli?a. Musz? tu by? ranni, kt?rzy do mnie przychodz?" Nast?pnie, gdy spostrzeg?am, ?e d?awi mnie niepok?j, dozna?am ol?nienia. Nie! Pan nigdy nie gn?bi, gdy chce, by?my si? za kim? wstawili! Ze stanowczo?ci? wypowiedzia?am ponownie imi? Jezusa i wszystko znik?o! Zachowuj? to wspomnienie jako znak mocy imienia Jezusa, a tak?e ?wiadectwo mocy modlitwy wstawienniczej Ko?cio?a. W chwili mej s?abo?ci modlitwa powszechna za chorych i cierpi?cych zosta?a wys?uchana w bardzo konkretny spos?b. Od tego czasu podczas nieszpor?w nie odmawiam ju? nieuwa?nie mod??w, w kt?rych przedstawiamy Bogu naszych braci i siostry zmagaj?cych si? z trudno?ciami, gdy? sama dozna?am si?y tej modlitwy! Obcowanie ?wi?tych nie jest pustym s?owem! Bogu niech b?dzie chwa?a! [Siostra Emanuelle Fournier]Koniec z fatalizmem... Historia Hioba to klucz do zrozumienia, czym jest pr?ba i pokusa i jaka jest mi?dzy nimi r??nica. Na pocz?tku objawienia lud Izraela rozumia? z?o, kt?re go spotyka?o, jako konsekwencj? pope?nionych przez siebie grzech?w, zw?aszcza - zapomnienia o przymierzu. Pr?by interpretowano wi?c jako Bo?? kar?: mia?a ona u?wiadomi? Izraelitom, ?e zgrzeszyli po to, by B?g m?g? na nowo swemu ludowi b?ogos?awi?, da? mu ?ycie i szcz??cie. W pewnym sensie spotyka?o ich z?o, na kt?re sobie zas?u?yli w takiej mierze, w jakiej oddalili si? od Boga i Jego b?ogos?awie?stwa. Kiedy cierpimy, dlatego ?e ?zbieramy to, co sami zasiali?my" - zgoda, lecz gdy cierpi kto? niewinny, jak mamy to rozumie?? Jak rozumie? to, ?e z?o dotyka tak?e sprawiedliwego, kogo?, komu nic nie mo?na zarzuci?? Ci??y na nim grzech rodzic?w? Lecz, w takim razie, jak wielki fatalizm jest udzia?em cz?owieka! Oczywi?cie, lud Izraela mia? trudno?ci, by to wszystko zrozumie?. Objawienie dokonuje si? stopniowo. Za po?rednictwem proroka Ezechiela Pan dostarcza nowy element: ?Nie b?dziecie wi?cej powtarzali tego przys?owia: Ojcowie jedli zielone winogrona, a z?by ?cierp?y synom" (por. Ez 18,2). Przerywa ?a?cuch fatalizmu, lecz dopiero dzi?ki Chrystusowi nasza wolno?? prawdziwie si? dope?nia. Przez swe zmartwychwstanie Chrystus wykupi? nas z niewoli grzechu i otworzy? nam ?r?d?a chrztu. ?Chrzest jest sakramentem ca?kowitego wyzwolenia, kt?re, poczynaj?c od grzechu pierworodnego, pozostaje poza zasi?giem wszelkich struktur nieprawo?ci"8. Chocia? ponosimy jeszcze dora?ne skutki grzechu pierworodnego (por. 8 Nota doktrynalna nr 6 na temat uzdrawiania przez Eucharysti? korzeni rodzinnych, Konferencja Biskup?w Francji. Komisja do Spraw Wiary, Stycze? 2007.Tekst biblijny Pewnego dnia, gdy synowie Bo?y poszli stawi? si? przed Panem, szatan te? poszed? z nimi. I rzek? Pan do szatana: ?Sk?d przychodzisz?". Szatan odpowiedzia? Panu: ?Przemierza?em ziemi? i w?drowa?em po niej". Rzek? Pan szatanowi: ?Zwr?ci?e? uwag? na s?ug? mego, Hioba? Bo nie ma na ca?ej ziemi drugiego, kto by by? tak prawy, sprawiedliwy, bogobojny i unikaj?cy z?a jak on. Jeszcze trwa w swej prawo?ci, cho? mnie nak?oni?e? do zrujnowania go, na pr??no". Na to szatan odpowiedzia? Panu: ?Sk?ra za sk?r?. Wszystko, co cz?owiek posiada, odda za swoje ?ycie. Wyci?gnij, prosz?, r?k? i dotknij jego ko?ci i cia?a. Na pewno Ci w twarz b?dzie z?orzeczy?". I rzek? Pan do szatana: ?Oto jest w twej mocy. ?ycie mu tylko zachowaj!" Odszed? szatan sprzed oblicza Pa?skiego i obsypa? Hioba tr?dem z?o?liwym, od palca stopy a? do wierzchu g?owy. [Hiob] wzi?? wi?c skorup?, by si? ni? drapa?, siedz?c na popiele. Rzek?a mu ?ona: ?Jeszcze trwasz mocno w swej prawo?ci? Z?orzecz Bogu i umieraj!" Hiob jej odpowiedzia?: ?M?wisz jak kobieta szalona. Dobro przyj?li?my z r?ki Boga. Czemu z?a przyj?? nie mo?emy?". W tym wszystkim Hiob nie zgrzeszy? swymi ustami. [Ksi?ga Hioba 2,1-10]KKK ? 1264), ?aska Chrystusa pozwala nam uczestniczy? w ?wolno?ci i chwale dzieci Bo?ych" (Rz 8,21). Mamy dzi?ki temu zdolno?? odwr?cenia si? od grzechu, zar?wno tego, kt?ry rodzi si? z naszej s?abo?ci, jak i tego, kt?ry dosi?ga nas z zewn?trz. Jan Pawe? II m?wi? o ?strukturze grzechu", sami to widzimy: grzech, kt?ry nas otacza, ma zara?liw? posta?. Tymczasem ten, kto jest ochrzczony, otrzyma? zdolno??, by go odrzuci?. Wspania?y Hiob Hiob jest obrazem cz?owieka par excellance prawego. Nie pope?ni? ?adnego z?a, a mimo to spadaj? na niego wszystkie nieszcz??cia tego ?wiata. Jego mienie, rodzina, zdrowie - wszystko zostanie dotkni?te przez z?o. Dlaczego B?g na to pozwoli?? Klucz do odpowiedzi na to pytanie znajduje si? w cz??ci wst?pnej ksi?gi. Szatan (rodzajnik przed rzeczownikiem wskazuje, ?e nie jest on jeszcze przedstawiony pod postaci? Szatana) nie wierzy w dobro? Hioba, my?li, ?e kocha on Boga, dlatego ?e B?g mu b?ogos?awi: mi?o?? ta jest wi?c wyrachowana i interesowna. B?g jednak zna serce Hioba i jest nim zachwycony: ?A zwr?ci?e? uwag? na s?ug? mego, Hioba? Bo nie ma na ca?ej ziemi drugiego, kto by tak by? prawy, sprawiedliwy, bogobojny i unikaj?cy grzechu jak on" (Hi 1,8). Pozwoli Szatanowi do?wiadczy? Hioba r?wnie? dlatego, by serce Hioba ukaza?o si? w pe?nym ?wietle. B?g os?dzi? dobrze: Hiob ani na chwil? nie przesta? Mu ufa?. Historia ko?czy si? happy endem. Hiob zostanie hojnie wynagrodzony przez Boga, kt?ry obdarzy go nowymi darami. Szatan jest tylko anio?em, staje przed Panem (por. Hi 1,6) i sprzed oblicza Pa?skiego odchodzi (por. Hi 1,12). B?g za? jest kr?lem, kt?ry panuje w niebie i na ziemi. I je?li Szatan sprowadza na Hioba z?o, to robi to wy??cznie za Bo?ymCytat / pr?ba i ofiara S?. tacy, co uskar?aj? si? na zbyt liczne pokusy, zbyt ci??ki krzy? do noszenia. S?uchaj?c ich, zdaje nam si?, ?e Pan B?g zawsze stoi za nimi z kijem: tak m?wi? ?li i leniwi chrze?cijanie. Dopiero w walce udowadniamy Bogu nasz? mi?o??, dopiero w przyj?ciu na siebie brzemienia, kt?re nam zsy?a.3 [?w. Proboszcz z Ars]pozwoleniem (pod warunkiem: ?Tylko na niego samego nie wyci?gaj r?ki", Hi 1,12). A je?li B?g na to pozwala, to dlatego ?e wie, i? do?wiadczenie to wyniesie Hioba jeszcze wy?ej. Z?o przyt?aczaj?ce cz?owieka Historia Hioba pomaga nam zrozumie?, dlaczego z?o dosi?ga cz?owieka: B?g na to pozwala. Nie stanowi przyczyny z?a, lecz znajduj?c si? u ?r?d?a wszystkiego, co istnieje, jest sprawc? wolno?ci anio??w, przede wszystkim za? -cz?owieka. Wolno?? zna cen? ryzyka, czyli niebezpiecze?stwo dokonania z?ego wyboru. Lecz B?g chce, by cz?owiek by? w swych wyborach prawdziwie wolny i sta? si? w ten spos?b tw?rc? swego przeznaczenia. Z?o jest znakiem, ?e stworzenie nie osi?gn??o jeszcze do- skona?o?ci i nasz ?wiat wci?? post?puje naprz?d: ?Ca?e stworzenie a? dot?d j?czy i wzdycha w b?lach rodzenia" (Rz 8,22). My r?wnie? jeste?my wpisani w t? ewolucj?. Przyjdzie dzie?, gdy ?stary ?wiat" minie i Pan obetrze wszystkie ?zy z naszych oczu ?a ?mierci ju? nie b?dzie. Ani ?a?oby, ni krzyku, ni trudu ju? nie b?dzie" (Ap 21,4). Tymczasem, gdy przyt?acza nas ci??ar pr?by, mo?e nam to pozwoli? - podobnie jak Hiobowi - ?wznie?? si?". Pr?ba jest wi?c okazj? do z?o?enia ofiary ze swego cierpienia i wymaga zgody na d?wiganie swego krzy?a przez wzgl?d na mi?o?? do Chrystusa i dzie?o zbawienia. Jest to r?wnie? wspania?a okazja do powi?kszenia swego skarbu w niebie. Kryzysy i nawr?cenie Jest wiele rodzaj?w burz w naszym ?yciu. S? burze spowodowane np. przez okoliczno?ci zewn?trzne: bezrobocie, ?mier? drogiej nam osoby, problemy ze zdrowiem, rozw?d itd. W tym przypadku b?dziemy musieli przyj?? pr?b?, opieraj?c si? na Bo?ej ?asce, by czerpa? z niej si??. B?dziemy musieli prze?y?Cytaty z Biblii / do medytacji W nawr?ceniu i spokoju jest wasze ocalenie, w ciszy i ufno?ci le?y wasza si?a. Ale wy?cie tego nie chcieli! Owszem, powiedzieli?cie: ?Nie, bo na koniach uciekniemy!" - Dobrze, uciekniecie! - ?I na szybkich [wozach] pomkniemy!" [Ksi?ga Izajasza, 30,15-16] Za pe?n? rado?? poczytujcie sobie, bracia moi, ilekro? spadaj? na was r??ne do?wiadczenia. Wiedzcie, ?e to, co wystawia wasz? wiar? na pr?b?, rodzi wytrwa?o??. Wytrwa?o?? za? winna by? dzie?em doskona?ym, aby?cie byli doskonali, bez zarzutu, w niczym nie wykazuj?c brak?w. [List ?w. Jakuba 1,2-4] Dziecko, je?eli masz zamiar s?u?y? Panu, przygotuj sw? dusz? na do?wiadczenia! Zachowaj spok?j serca i b?d? cierpliwy, a nie tra? r?wnowagi w czasie utrapienia! Przylgnij do Niego, a nie odst?puj, aby? by? wywy?szony w twoim dniu ostatnim. Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach poni?enia b?d? wytrzyma?y! Bo w ogniu pr?buje si? z?oto, a ludzi mi?ych Bogu - w piecu poni?enia. B?d? Mu wierny, a On zajmie si? tob?, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj! Kt?rzy boicie si? Pana, oczekujcie Jego zmi?owania, nie zbaczajcie z drogi, aby?cie nie upadli. Kt?rzy boicie si? Pana, zawierzcie Mu, a nie przepadnie wasza zap?ata. Kt?rzy boicie si? Pana, spodziewajcie si? dobra, wiecznego wesela i zmi?owania! [Ksi?ga Syracha 2,1-9]?a?ob?, o?mieli? si? prosi? Pana o pocieszenie, ale te? dokonywa? akt?w nadziei. S? r?wnie? burze, kt?re wi??? si? z kryzysami wzrostu wewn?trznego, czy to na p?aszczy?nie czysto ludzkiej, czy te? duchowej. Nawr?cenie z r??norodnej gamy kryzys?w duchowych jest jedno. Pan wzywa nas, by?my si? zmienili. To my sami musimy chcie? zwr?ci? si? w dobrym kierunku, zamiast czeka? a? zmieni? si? inni ludzie lub okoliczno?ci. Grzech wkrada si? do wielu naszych czyn?w i intencji i miesza si? z nimi. Dlatego jest wa?ne, by?my zachowali zdolno?? do nawr?cenia si?. Jest to istotne nawet wtedy, gdy bardziej oczekujemy pocieszenia (np. w czasie pr?by, uzdrowienia wewn?trznego itd.). Owa nieustanna gotowo?? do nawr?cenia pozwoli nam przej?? przez trudno?ci w ?wi?ty spos?b. To w?a?nie dlatego w obliczu pr?by jedni okazuj? wielko?? duszy, podczas gdy drudzy uparcie si? buntuj?. Uzdrowienie duchowe Kryzys mo?e oznacza? pocz?tkowy etap uzdrowienia duchowego. W takim przypadku trzeba otworzy? si? na Pana. B?g sam wska?e nam spos?b post?powania, popchnie nas w tym czy innym kierunku. Niew?tpliwie i my b?dziemy musieli poczyni? jakie? kroki, lecz inicjatywa b?dzie po stronie Boga (je?li nie wysuniemy si? przed szereg i nie przejmiemy inicjatywy!). Oczywi?cie, wskaz?wki nie spadn? nam z nieba, otrzymamy je za po?rednictwem os?b, okoliczno?ci lub wewn?trznych porusze?. B?g u?ywa wszelkiego rodzaju dr?g, by si? z nami spotka?. Kryzys egzystencjalny lub powo?ania Zdarza si? te? kryzys egzystencjalny lub kryzys powo?ania. ?wiadomo?? istoty naszego powo?ania z biegiem lat mo?e si? st?pi?. Gdy zasadnicze wybory w naszym ?yciu zosta?y doko-Cytaty/ kryzys powo?ania Kiedy zobowi?zali?my si? do czego? na ca?e ?ycie i przechodzimy przez okres pe?en napi??, mo?e nadej?? taka chwila, gdy zdecydujemy si? zakwestionowa? s?uszno?? naszego zobowi?zania: my?limy, ?e podejmuj?c si? go, nie byli?my w pe?ni ?wiadomi naszej decyzji. Jest czym? oczywistym, ?e nigdy nie ma si? ca?kowitej jasno?ci co do s?uszno?ci wyboru swej ?yciowej drogi. Cz?owiek przez ca?e ?ycie stopniowo zyskuje coraz wi?ksz? ?wiadomo??. Gdyby chcia? osi?gn?? ca?kowit? jasno??, nie starczy?oby mu ?ycia. Odst?pienie od tego, do czego si? uroczy?cie zobowi?zali?my - z powodu wi???cej si? z t? decyzj? zmiany miejsca - pocz?tkowo mo?e stwarza? z?udzenie odpr??enia. Jednak?e pewne zmiany zachodz?ce w g??bi ludzkiej istoty s? zauwa?alne dopiero po d?u?szym czasie. Tylko z dystansu jeste?my w stanie oceni? skutki odst?pienia od ?lub?w. Po okresie euforii owo zerwanie prowadzi wy??cznie do nowego powa?nego kryzysu, chyba ?e rozmy?lnie zrezygnujemy z zachowania integralno?ci w?asnej osoby i doskonalenia jej jedno?ci. Trzeba to przyzna?: ka?de zerwanie, kt?re chwilowo wydaje si? ?agodzi? napi?cie, w rezultacie staje si? zubo?eniem i pora?k?. Stanowi ucieczk? przed pokonywaniem w?asnych s?abo?ci - rzecz? maj?c? zasadnicze znaczenie dla ka?dego ?ycia w Bogu, kt?re jest w pe?ni odpowiedzialne i solidarne. Ca?y nasz stosunek do Boga i bli?niego wynika z naszej deklaracji: ?Tak, chc?", z?o?onej w ramach ?lubu.4 [Regu?a ?ycia w Taize]nane i nadali?my swej egzystencji sta?y bieg, przestajemy si? niepokoi? o to, w jakim zmierzamy kierunku. S?dzimy mo?e, ?e uporali?my si? z t? kwesti? raz na zawsze, gdy tymczasem pewnego dnia ca?y nasz ?wiat... ?si? wali". Ogarnia nas splin i ochota, by wszystko rzuci?, chcemy zmieni? ?ycie, aby zmieni? si? wewn?trznie. Sytuacja ta jest oznak? kryzysu wieku ?redniego (por. s. 166). W takim przypadku musimy zrewidowa? sens naszego ?ycia i naszych wybor?w bez podawania w w?tpliwo?? tych, kt?re podj?li?my przed Bogiem (ma??e?stwo, kap?a?stwo, ?ycie zakonne). To znaczy: musimy g??biej wnikn?? w sens kierunku, jaki obrali?my w naszym ?yciu, i z perspektywy nowej dojrza?o?ci powt?rnie powiedzie? ?tak". Gdy bierzemy na siebie zobowi?zanie, maj?c 20 lat, nie jeste?my ?wiadomi wszystkiego, co w konsekwencji odkryjemy i do?wiadczymy! To normalne! Jeste?my stworzeni po to, by nieustannie zg??bia? sens naszego powo?ania, w przeciwnym razie grozi nam zatrzymanie si? w rozwoju, stagnacja i wegetowanie. Jak m?wi maksyma: ?Kto w ?yciu duchowym nie idzie do przodu, ten si? cofa". Tego rodzaju kryzys to czas, w kt?rym oczyszcza si? nasze powo?anie. B?g od nas oczekuje, ?e b?dziemy w nie wierzy? niezale?nie od jakichkolwiek odczuwalnych korzy?ci czy te? iluzji i czaru, jakim ulegli?my w punkcie wyj?cia. To prawdziwa droga wiary i nadziei. W owym czasie mo?emy do?wiadczy? pewnego rodzaju ?ci?nienia", kt?remu towarzyszy wra?enie duszenia si?, a czasem te? awersja wobec w?asnego powo?ania (por. s. 160 i 162). Istnieje pokusa, by pomyli? wyj?cie bezpiecze?stwa z ucieczk?. Ucieczka mo?e sprawia? dobre i chwalebne wra?enie (np.: ?Jestem w prawdzie z samym sob?. Ko?cz? z hipokryzj?") - lecz to myl?cy poz?r. Ucieczka jest zwodnicza, gdy? mechanizm jej dzia?ania przypomina drapanie sw?dz?cego miejsca: dora?nie przynosi ulg?, lecz w konsekwencji zostaje blizna.Cytat / acedia i demon po?udnia Wyraz ?acedia? pochodzi z grecki. Nie da si? go prosto przet?umaczy?. Tre?? poj?cia wype?niaj?: nuda, odr?twienie, lenistwo, odraza czy zniech?cenie. Bo te? acedia to stan duszy zwi?zany z samotno?ci?. Mnich nie widzi dalej sensu ?ycia, kt?re wybra?. To pokusa najsilniejsza ze wszystkich, choroba serca. Spowija ca?e jestestwo mnicha, a zw?aszcza zaciemnia intelekt. Oto jej opis: Demon acedii, nazywany tak?e demonem po?udnia jest najuci??liwszy spo?r?d wszystkich demon?w. Nachodzi mnicha ko?o godziny czwartej i osacza jego dusz? a? do godziny ?smej. Najpierw sprawia, ?e s?o?ce zdaje si? porusza? zbyt wolno lub wr?cz nie porusza? wcale, a dzie? tak si? d?u?y, jakby mia? pi??dziesi?t godzin. Nast?pnie przymusza mnicha, aby ci?gle wygl?da? przez okno i wybiega? z celi, by wpatrywa? si? w s?o?ce, jak daleko jeszcze do godziny dziewi?tej; albo by rozgl?da? si? tu i ?wdzie, czy kt?ry? z braci nie [nadchodzi]. Wzbiera w nim wreszcie nienawi?? do miejsca [w kt?rym mieszka], do takiego ?ycia i r?cznej pracy. I [podsuwa my?l], ?e znik?a mi?o?? w?r?d braci, a nie ma nikogo, kto by go pocieszy?. A je?li jest kto?, kto w owych dniach zasmuci? mnicha, to tym tak?e pos?uguje si? demon, by zwi?kszy? jego nienawi??. Sprawia, ?e opanowuje go t?sknota za innymi miejscami, w kt?rych ?atwiej znale?? to, co konieczne [do ?ycia], i rzemios?o, kt?re wymaga mniej wysi?ku, a przynosi wi?cej korzy?ci. I dodaje, ?e podobanie si? Panu nie jest zale?ne od miejsca. Wsz?dzie bowiem - m?wi - mo?na wielbi? Boga. Do tego wszystkiego do??cza wspomnienie bliskich i dawnego ?ycia, i ukazuje, jak d?ugi jeszcze ?ywot go czeka, stawiaj?c jednocze?nie przed oczy trudy ascezy. I jak si? to m?wi, pr?buje r??nych sztuczek, aby mnich pozostawiwszy cel? uciek? z placu [walki].5 [Ewagriusz z Pontu]Prawdziwe zmiany obranego niegdy? kierunku nie s? cz?ste. Dlatego te?, by nie nara?a? si? na niebezpiecze?stwo odst?pienia od swego powo?ania, nale?y bezstronnie przeprowadzi? powy?sze rozr??nienie, a nast?pnie cierpliwie zweryfikowa? pod tym k?tem w?asn? postaw?. Kryzys duchowy Kryzys wewn?trzny mo?e przybra? form? ?duchowego spustoszenia". Na temat biernej nocy zmys??w przekazuj? nauk? tacy autorzy jak ?w. Teresa z Avila czy ?w. Jan od Krzy?a. Jest to czas, w kt?rym to, co sprawia?o naszym sercom rado??, traci smak.? Modlitwa staje si? ja?owa, s?owo Bo?e przestaje cokolwiek m?wi? i zadajemy sobie pytanie, jak mogli?my znajdowa? w tych rzeczach rado??! Kr?tko m?wi?c, to, co pozwala?o nam delektowa? si? i widzie?, jak bardzo Pan jest dobry, znikn??o i zdaje si? nie mie? ju? sensu. Trzeba wi?c kocha? Boga, nawet je?li odczuwamy brak Jego dar?w, nie ustawa? w modlitwie, akceptuj?c, ?e nie dostajemy nic w zamian i bezinteresownie ofiarowa? Mu nasz? mi?o?? w prawdzie. ?w. Teresa z Avila ubolewa?a, ?e jest tak wiele os?b, kt?re rezygnuj? z dalszej drogi i nie przekraczaj? progu tych nowych mieszka?. M?dro?? i roztropno?? Jakakolwiek by?aby natura kryzysu i gwa?towno?? burzy, naj- wa?niejsze, by zosta? na statku, nie zmieni? obranego kursu i mocno si? go trzyma?! Naucza o tym ?w. Ignacy: gdy jest mg?a, nie wolno zmienia? kierunku. Je?li Pan rzeczywi?cie nas wzywa do zmiany drogi, robi to, gdy jest pogodnie, nigdy w po?piechu i zawsze dla ?czego? wi?cej", jakiego? wi?kszego daru.Cytat / Regu?a 14 ?w.Ignacego Loyoli [Nieprzyjaciel] zachowuje si? podobnie jak dow?dca, kt?ry chce zwyci??y? i zebra? ?up. Dow?dca bowiem i w?dz wojska zak?ada ob?z i po zbadaniu si? i po?o?enia zamku atakuje go od najs?abszej strony. W podobny spos?b [post?puje] nieprzyjaciel natury ludzkiej: kr??y, bada ze wszystkich stron wszystkie cnoty teologalne, g??wne i moralne i atakuje nas oraz pr?buje zwyci??y? tam, gdzie nas znajdzie s?abszymi i gdzie nam wi?cej brakuje do zbawienia wiecznego.6 [?w. Ignacy Loyola]S?abe punkty i momenty s?abo?ci Inna wskaz?wka dotyczy zachowania czujno?ci. Prze?ywaj?c kryzys, tracimy wszystkie punkty odniesienia, co sprawia, ?e stajemy si? s?abi. Sytuacja ta sprzyja Nieprzyjacielowi, kt?ry wie, ?e jeste?my os?abieni i ?kr??y, szukaj?c, kogo by tu po?re?" (1 P 5,8). W naturze wilk wyszukuje i atakuje owieczk? ze zranion? nog?, z ledwo?ci? pod??aj?c? za stadem i nieb?d?c? w stanie uciec. Zdarzaj? si? sytuacje, pr?by, kt?re sprawiaj?, ?e jeste?my s?abi i kulejemy. Uwa?ajmy, by?my nie skupili ca?ej uwagi na ?zranionej nodze", zapominaj?c o zachowaniu duchowej czujno?ci, kt?ra jest konieczna. Orzech laskowy i ?liche wino" Zauwa?yli?cie, ?e orzechy laskowe le??ce przy drodze s? zwodnicze? Z pozoru nietkni?te, lecz je?li roz?upiecie je, by zje??, spotka was przykra niespodzianka: w ?rodku s? puste! Kto inny przed wami przyszed? si? nimi pocz?stowa? i tym kim? by? ma?y robaczek. Grozi nam niebezpiecze?stwo, ?e upodobnimy si? do takiego orzecha. W ?yciu zakonnym lub ma??e?skim na zewn?trz mo?emy sprawia? wra?enie niebudz?ce podejrze?, podczas gdy w rzeczywisto?ci nasze wn?trze nie ma ju? odpowiedniej spoisto?ci. Wype?niamy obowi?zki, lecz z przyzwyczajenia. Radykalizm daru powo?ania os?ab? - poma?u robak strawi? nasze wn?trze, cho? tego nie wida?. Przypomina to proces rozmi?kczania, kt?ry, post?puj?c stopniowo, jest niewidoczny go?ym okiem. Podobnie jest z naszym zaanga?owaniem - tylko por?wnuj?c je z pocz?tkowymi latami, mo?na zauwa?y? r??nic?. Aby wytrwa? w naszych wyborach, potrzebujemy regularnie poddawa? si? g??bokiej, duchowej odnowie. W przeciwnym razie w obliczu trud?w drogi mo?emy ulec pokusie, byCytat / kryzys wieku ?redniego Nasz?, wsp?lnot? bardzo zaniepokoi?o wyst?pienie z zakonu wielu wsp??braci w wieku oko?o czterdziestu lat. Poszukuj?c przyczyn opuszczenia wsp?lnoty po najcz??ciej 20 ?atach ?ycia zakonnego, natrafili?my na zjawisko ?kryzysu p??metka ?ycia?. Przegl?daj?c literatur? na ten temat, okaza?o si?, ?e dotyczy on nie tylko ?yj?cych w zakonie, ale wszystkich, g??wnie mi?dzy 40. a 50. rokiem ?ycia. Kryzys egzystencjalny p??metku ?ycia zmusza wielu nawet do rezyg- nacji z pracy zawodowej. Dla wi?kszo?ci ludzi ten prze?om najcz??ciej wi??e si? z czym?, co mocno zaburza ich dotychczasowe ?ycie. Mo?e to by? zmiana zawodu, opuszczenie znanego otoczenia, do kt?rego byli przyzwyczajeni, rozw?d, nerwica, r??nego rodzaju psychosomatyczne zaburzenia. W taki spos?b objawia si? w ?yciu cz?owieka nieunikniony kryzys p??metka.7 [Anzelm Grun osb]si? zaadaptowa? i dobrze urz?dzi?. Lecz gdy wlejemy wod? do wina, staje si? ono liche. Czasami ?w ?yciowy zakr?t ma miejsce ok. 40. roku ?ycia. Czym chc? si? sta?: ?winem lichym", ?winem dobrym" czy ?octem"? ?Liche wino" oznacza mierno?? w por?wnaniu z wyj?ciowym za?o?eniem i tym, co B?g dla nas przygotowa?: sprawiamy, ?e produkt traci jako?? (np. aromat). Mo?na jeszcze z tego nie- najgorzej wybrn??, staj?c si? ?winem sto?owym". Lecz jak?e to smutne! ?Dobre wino" to wino, kt?re zestarza?o si? w d?bowej beczce. Przesz?o pr?b? czasu i nabra?o pe?ni aromatu. Jest wyszukane i cenione. ?Ocet winny" oznacza osob?, kt?ra zesz?a na z?? drog?. Kwas i gorycz sprawiaj?, ?e w codziennym ?yciu stajemy si? ?nie do picia". Pu?apka orzecha i ?octu" jest pu?apk? spowolnienia tempa i przeci?tno?ci. Nieprzyjaciel odkrywa w nas s?abe punkty (brak zapa?u lub radykalizmu, zniech?cenie, brak zaanga?owania) i wykorzystuje je, by przeszkodzi? nam w osi?gni?ciu prawdziwej ?wi?to?ci. Zastawiaj?c swoje sid?a, b?dzie m?g? jeszcze skuteczniej nas zwodzi?, budz?c w nas przekonanie, ?e to spowolnienie wynika z roztropno?ci. Oby ?aden trud nie zatrzyma? nas w drodze. Zachowajmy upodobanie do dobrych rzeczy, nawet je?li s? rzadkie i trudno je dosta?! Zachowajmy najlepsze wino na koniec, niech b?dzie tak dobre, jak wino weselne w Kanie Galilejskiej. Lenistwo Lenistwo jest dziwn? pu?apk?, gdy? przewa?nie my?limy, ?e nas to nie dotyczy. Wydaje si? nam, ?e kto?, kto jest leniwy,Przyk?ad / ozi?b?o??, letnio?? i ?arliwo?? Pouczona przez Ducha Bo?ego znalaz?a m?dry spos?b na zniweczenie side? Nieprzyjaciela, a nast?pnie nauczy?a go wiele os?b. Cz?stokro? - powiada - zdarza si?, ?e dusza mi?uj?ca Pana czuje, i? ?ar jej ducha ga?nie. Dzieje si? to albo ze zrz?dzenia Bo?ego, albo z winy jakiego? grzechu, albo te? na skutek podst?p?w Wroga. Taka dusza dochodzi a? do ozi?b?o?ci. Niekt?rzy nieopatrzni, widz?c w?wczas, ?e zostali pozbawieni swych zwyk?ych pociech, porzucaj? codzienne ?wiczenia w modlitwie, rozmy?laniach, czytaniach i pokucie; w rezultacie staj? si? jeszcze s?absi (...) a nieprzyjacielowi sprawiaj? rado?? (.,,), Roztropny ?o?nierz Chrystusowy, niezale?nie od stopnia ozi?b?o?ci ducha, kt?r? odczuwa, powinien dalej uprawia? ?wiczenia duchowe, nie porzuca? ich lub ogranicza?, lecz przeciwnie: pomna?a?. Pouczona przez Pana, Katarzyna powiedzia?a sobie: (...) Czy wybra?a? s?u?b? Bogu dla doczesnych pociech? (...) Wsta??e wi?c i w niczym nie ustawaj; przeciwnie, do pochwa?, kt?re Panu zwykle g?osisz, zawsze co? dodaj.8 [b?. Rajmund z Kapui]przypomina Gastona Lagafiea: oci??a?ego flegmatyka, takiego jak niekt?rzy ch?opcy w wieku dojrzewania. W rzeczywisto?ci lenistwo polega na anga?owaniu si? tylko w te sprawy, kt?re si? nam podobaj?. Ta szeroka i przestronna droga jest bardzo kusz?ca, lecz zatrzymuje nas w biegu. Przeszkadza nam w umi?owaniu po?wi?cenia i czynienia z siebie daru, kt?ra to ofiara prowadzi do prawdziwej rado?ci. Chc?c z?apa? nas w t? pu?apk?, Nieprzyjaciel podpowiada nam tysi?c wym?wek, by si? nie wysila? lub robi? co? innego ni? to, co si? nam nie podoba. Lenistwo, oboj?tno??, mi?kko?? charakteru cz?sto podsyca zw?tpienie. ?Pr??niactwo jest wrogiem duszy" 1 przypomina ?w. Benedykt. Martwy punkt i bieg wsteczny Nieprzyjaciel jest wi?c tym, kto mo?e nacisn?? sw? z?o?liw? nog? na peda? hamulca. Mo?e te? nas zach?ca?, by?my si? przemieszczali wy??cznie do ty?u. Wystarczy w tym celu podsyci? w nas wyrzuty sumienia lub nostalgi?. To spojrzenie wstecz przeszkadza nam zaanga?owa? si? w tera?niejszo??, jedyny czas, w kt?rym mo?emy kocha? oraz budowa? nasze ?ycie. Podobnie jest z marzeniami i ?ucieczk? do przodu". Jedno i drugie pozwala nam uciec od rzeczywisto?ci, kt?rej nie umiemy zaakceptowa?. Buduj?c zamki na piasku, w istocie nie budujemy niczego, tracimy czas. Mo?na w ten spos?b nabra? przyzwyczajenia, by, zamiast prawdziwym ?yciem, ?y? marzeniami. W dzisiejszych czasach g??wnie zagra?a nam p?d do poprawy sytuacji zawodowej. ?Aby zapewni? rodzinie lepszy byt, musisz da? z siebie maksimum, nawet gdyby? mia? zrezygnowa? w tym czasie z ?ycia rodzinnego". Sytuacja ta jednak dziwnie si? przed?u?a, podobnie jest z marchewk?, kt?ra zawsze znajduje si? w takiej samej odleg?o?ci od oczu os?a. Skutek jest taki, ?e tracimy najlepszePrzyk?ad / s?abe punkty Jedna z pierwszych si?str, kt?re wst?pi?y do Instytutu Jezusa Ukrzy?owanego, relacjonuje: Pozna?am Nasz? Matk? Prze?o?on? w Rozarium w 1933 roku, natychmiast mnie zniewoli?a, gdy? by? w niej jakby odblask Boga. Jednak bardzo szybko spostrzeg?am, ?e ?pewna ma?a rzecz" jest nie tak Nie os?abi?o to mojego zaufania i uzna?abym, ?e ?le robi?, pr?buj?c to sobie wyt?umaczy?; by?am pewna, ?e nosi w sobie ide? Zgromadzenia i ?e by?a zobowi?zana do jej urzeczy- wistnienia mimo ?tego czego?" lub z ?tym czym?"... Sprecyzujmy, ?e obsesja dziedzicznego obci??enia nigdy jej nie opu?ci?a (chodzi o chorob? umys?ow? -przyp. red.). Obawia?a si? jego objaw?w: ?Mo?e jestem tylko nerwow? kobiet?, kt?ra za bardzo si? na sobie skupia...?". Zmartwienie to - zdaniem siostry Marie-Simone Quandalle - by?o jej najci??szym krzy?em: ?Dop?ki zdawa?a sobie z tego spraw?, mia?a si? na baczno?ci i wszystko sz?o. Lecz gdy jej dzie?o odnios?o sukces, a ona, nie b?jmy si? tego powiedzie?, sta?a si? obiektem zgubnych pochwa?, sprawy wzi??y z?y obr?t!".9 [Luc Wouters osb]dni naszego ?ycia i nie widzimy, jak nasze dzieci rosn?. Gubimy to, co najwa?niejsze. Nasze ?ycie ?odmienia si?" w czasie tera?niejszym. Czas przesz?y nale?y do mi?osierdzia, a przysz?y do Bo?ej Opatrzno?ci. Tylko tera?niejszo?? jest w naszych r?kach, nie pozw?lmy jej uciec. Nacisk na s?abe punkty Nasze s?abe punkty to r?wnie? pewne sk?onno?ci, kt?re Nieprzyjaciel b?dzie pr?bowa? w nas pog??bi?. Wszystko zaczyna si? od sugestii powracaj?cych w my?lach jak reklamowe slogany. Jeste?my inteligentnymi i przenikliwymi psychologami? Nieprzyjaciel mo?e nam podsuwa? wszelkiego rodzaju os?dy i my?li, kt?re, wywy?szaj?c nas, b?d? schlebia? naszemu ego i sprawi?, ?e zamkniemy si? w wie?y z ko?ci s?oniowej - niedost?pni, odci?ci od innych. Zdarza si?, ?e brakuje nam wiary w siebie? Mo?e podsuwa? nam my?li, w wyniku kt?rych b?dziemy deprecjonowa? i oskar?a? samych siebie. Zniech?cenie sprawi, ?e porzucimy obran? drog? i, koniec ko?c?w, w siebie zw?tpimy. Mamy wra?liw?, artystyczn? natur?? Mo?e podsyca? nasz? wra?liwo??, by nasze pasje sprawia?y nam nadmiern? przyjemno??, i w efekcie - zamkn?? nas w niewoli nienasyconych nami?tno?ci. Mamy sk?onno?? do bycia boja?liwymi i nie?mia?ymi? B?dzie wyolbrzymia? nasz strach przed konfliktowymi sytuacjami, by nas zamkn?? w niemocie. Odizolowani, staniemy si? dla niego ?atwym ?upem. Mamy jakie? braki emocjonalne? Mo?e sprawi?, ?e popadniemy w uzale?nienie, kt?re nas ca?kowicie pozbawi wewn?trznej wolno?ci. Mamy tendencj? do rezonowania i dominacji (??dza w?adzy)? Mo?e wzm?c w nas pragnienie bycia ?duchowym Zorro".Cytaty/ o pokusach i nadziei Utrapienia przynosz?, trzy rzeczy. Pierwsza z nich to ?wiczenie - aby umi?owanie cnoty nie ozi?b?o w letnio?ci odpoczynku. Dalej jest pr?ba (Rz 5,4), aby si?a naszej sta?o?ci s?u?y?a innym za przyk?ad. Trzeci? za? jest zap?ata, aby otrzyma? bezmiar chwa?y wed?ug miary naszych utrapie? (2 Kor 4,17).10 [?w. Bernard z Clairvaux] Niekt?rzy do?wiadczaj?, ci??szych pokus na pocz?tku nawr?cenia, niekt?rzy - przeciwnie - ma ko?cu. Niekt?rzy za? jakby przez ca?e swoje ?ycie ?yj? w udr?ce. S? te? tacy, kt?rym pokusy tylko lekko daj? si? we znaki; wed?ug m?dro?ci Bo?ych zrz?dze? i sprawiedliwo?ci, kt?re bior? pod uwag? stan i zas?ugi ludzi i wszystko do zbawienia wybranych urz?dzaj?. Nie powinni?my przeto traci? nadziei, gdy jeste?my kuszeni, lecz tym gor?cej b?aga? Boga, by nas w ka?dym utrapieniu raczy? wspom?c. On te? oczywi?cie, wed?ug powiedzenia ?w. Paw?a, sprawia wraz z zes?aniem pokusy taki pomy?lny wynik, ?eby?my mogli j? znie?? (1 Kor 10,13). Upok?rzmy wi?c nasze dusze pod r?k? Boga we wszelkiej pokusie i utrapieniu, On bowiem ubogich duchem zbawi i wywy?szy.11 [Tomasz A. Kempis]Przyk?ad?w jest wiele. Za ka?dym razem, gdy mamy trudno?ci na skutek jakiego? z naszych s?abych punkt?w, Nieprzyjaciel nas chce ostatecznie pogr??y?. Wyolbrzymia nasz? wyobra?ni? i wra?liwo??, by z?apa? nas w sid?a swoich pu?apek i ?ci?gn?? na samo dno naszej s?abo?ci. Rany i przestroga Rana ujawnia si? zw?aszcza wtedy, gdy reagujemy w spos?b nieproporcjonalny do danej sytuacji. Jest znakiem, ?e jakie? bolesne wydarzenie nie zosta?o przez nas ?przetrawione". Zdanie sobie sprawy z istnienia ran jest konieczne, by wej?? w etap wewn?trznego uzdrowienia i pozwoli? Chrystusowi dokona? swego dzie?a zbawienia. Jednak rozs?dek nakazuje, by nie traktowa? rany jak koz?a ofiarnego. Rana mo?e by? koniec ko?c?w krzy?em i Pan zach?ca, by?my go d?wigali; staje si? ?r?d?em obfito?ci jak zranione serce Jezusa, z kt?rego wyp?ywa ??r?d?o tryskaj?ce ku ?yciu wiecznemu" (por. J 4,14). Jest jeszcze inne niebezpiecze?stwo, przed kt?rym trzeba si? zabezpieczy?: rany ska?one grzechem. W takim przypadku gwa?towno?? reakcji zwielokrotnia si? i rana g??biej si? zakorzenia. To dlatego jest konieczne, by zar?wno przed ?operacj? uzdrowienia", jak i w trakcie jej trwania, zawsze tak samo ?oczyszcza? skaleczone miejsce" przez nawr?cenie. Nowe etapy Pr?by i pokusy sprawiaj?, ?e zaczynamy pokonywa? kolejne etapy i dynamicznie wzrastamy. Tam, gdzie s?dzili?my, i? si?gn?li?my pu?apu, dzi?ki pr?bie ?przebijamy si?" dalej. Czy jest w nas takie pragnienie zmiany? Nawr?cenie lub etap oczyszczenia daj? nam do tego sposobno??. Uwaga: ka?demu stopniowi, kt?ry pokonujemy w ?yciu czy to w zwi?zku z naszymi ludzkimi problemami, czy z naszym rozwojem duchowym, odpowiada nowy rodzaj pokus.Cytaty/ Bo?a ?aska 2018: ...Cz?owiek poruszony przez ?ask? zwraca si? do Boga i odwraca od grzechu... 2021: ?aska jest pomoc?, jakiej udziela nam B?g, by?my od- powiedzieli na nasze powo?anie i stali si? Jego przybranymi synami... 2022: Inicjatywa Bo?a w dziele ?aski uprzedza, przygotowuje i wzbudza woln? odpowied? cz?owieka. ?aska odpowiada g??bokim pragnieniom ludzkiej wolno?ci; wzywa j? do wsp??dzia?ania i udoskonala j?. Aby uzupe?ni? informacje, przeczytaj tak?e: KKK artyku?y 1996- 2005. [Katechizm Ko?cio?a Katolickiego] Oczywisty st?d wniosek, ?e pocz?tek nie tylko czyn?w, lecz tak?e my?li dobrych pochodzi od Boga, kt?ry wzbudza w nas pierwiastki ?wi?tej woli oraz u?ycza si?y i sposobno?ci do wykonania tego, czego poczciwie pragniemy.12 [?w. Jan Kasjan] Je?li cho? troch? si? trudzisz, B?g wnet wspomo?e ci? w twej pracy. [?w. Jan Klimak]W pocz?tkowych etapach Nieprzyjaciel g??wnie dzia?a, uwydatniaj?c nasze s?abe punkty: chce nas wyhamowa? i zatrzyma? (np. przez strach, zw?tpienie). Nast?pnie, b?dzie raczej k?ad? nacisk na nasze mocne strony, przekonamy si? o tym w rozdziale VII. Tarzan i liana ?w. Pawe? m?wi? do Koryntian: ?Wierny jest B?g i nie dozwoli was kusi? ponad to, co potraficie znie??, lecz zsy?aj?c pokus?, r?wnocze?nie wska?e spos?b jej pokonania aby?cie mogli przetrwa?" (1 Kor 10,13). Pan nie opuszcza nas na krok. Jego ?aska jest nam dana w ka?dej chwili naszego ?ycia, we wszystkich okoliczno?ciach. G??bokie zawierzenie Bogu, dzi?ki kt?remu nie pu?cimy Jego r?ki, wymaga cz?sto czasu. Na szcz??cie, Bo?a cierpliwo?? nas oswaja. To wielka sztuka nauczy? si? chwyta? ?ask?, by? pos?usznym Duchowi ?wi?temu i Jego impulsom w naszym wn?trzu. Nie nale?y ani uprzedza?, ani zdobywa? si?? ?aski (by?oby to przejawem zarozumia?o?ci, pelagianizmu), ani te? zdawa? si? na bieg wydarze? (kwietyzm). Trzeba chwyta? ?ask?, tak jak Tarzan chwyta lian?. B?g sprawi, ?e b?dziemy dokonywa? cud?w, przedzieraj?c si?, z drzewa na drzewo, przez d?ungl? i jej niebezpiecze?stwa. Czasami, gdy spotykam osoby zmagaj?ce si? z wielkim cierpieniem fizycznym b?d? moralnym, bardziej ni? w innych przypadkach czuj? si? bezsilna. Chcia?abym im pom?c, daj?c im przynajmniej jak?? rad?, lecz to nie zdaje si? na nic. Modl? si? wi?c z nimi i m?wi? im o Bo?ej ?asce: ?Kiedy patrzymy wstecz i widzimy do?wiadczenia, przez kt?re przeszli?my, m?wimy sobie: ?Jak mi si? uda?o znie?? to czy tamto?? Czy? nie jest to dow?d, ?e wspar?a nas Bo?a ?aska?"?wiczenie ?wiczenie to ma by? nie tylko czasem introspekcji, lecz tak?e czasem prze?ytym w prawdzie na spotkaniu z Panem. Sta?cie w obliczu Boga. Nast?pnie, jak Marta, Maria i ?azarz, kt?rzy lubili go?ci? u siebie Pana, kl?knijcie u Jego st?p, rozmawiajcie z Nim, potem Go s?uchajcie. Popro?cie Go, by pom?g? wam rozpozna?, co si? z wami dzieje lub co si? wydarzy?o. Oby?cie mogli si? zachwyci? tak jak Samarytanka: ?Powiedzia? mi wszystko, co zrobi?am!" 1. Rozbicie i kryzys: ? Czy do?wiadczy?am(-em) w moim ?yciu rozbicia? Jakiego? Jak je prze?y?am(-em)? Co mi pomog?o pokona? ten kryzys? Czy ?rodki te by?y dobre? Jak? nauk? wynios?am(-em) z tego do?wiadczenia? ? Czy prze?ywam obecnie kryzys? Je?li tak, jaki jest idealny obraz mnie samej (samego), kt?ry si? w?a?nie rozpada? Czy jestem w stanie si? go wyrzec? Dlaczego? Czy dostrzegam swoj? prawdziw? to?samo??, kt?r? Pan chce mi pom?c odkry?? ? Czy zawodz? mnie w?a?nie jakie? drogowskazy? Jakie? Ja-. kie nowe punkty oparcia Pan mi podsuwa? ? Czy, do?wiadczaj?c tej pr?by, dokonuj? akt?w wiary i nadziei? Wykazuj? cierpliwo?? i wytrwa?o??, czy raczej mam ochot? si? wymiga?? ? Zako?czcie modlitw?, w kt?rej wyrazicie sw? akceptacj? i nadziej? oraz dokonacie aktu ofiary. 2. Kaczka: Czy zgadzam si?, by ogl?dano moj? s?abo??? Czy potrafi? otworzy? si? w cierpieniu? Czego si? boj?? 3. Znajd?cie swoje s?abe punkty i momenty s?abo?ci: Przeczytajcie ponownie rozdzia? VI i wypiszcie z niego sprawy, kt?re was dotycz?. Zyskawszy t? now? ?wiadomo??, dbajcie o zachowanie czujno?ci, przede wszystkim za? zaobserwujcie, jak Bo?a ?aska wspiera was w trudnych sytuacjach.?aska nie jest ukierunkowana na wytwory naszej imaginacji. Je?li niepokoimy si? o przysz?o??, to przewa?nie dlatego ?e wyobra?amy j? sobie bez Bo?ej ?aski i Opatrzno?ci; w konsekwencji ogarnia nas strach i zw?tpienie. ?aska ukierunkowana jest na chwil? obecn? i to w?a?nie teraz trzeba j? chwyta?. Oby?my mogli, jak ?w. Pawe?, powiedzie? na koniec naszego ?ycia: ?Nie przyj??em na pr??no ?aski Bo?ej" (por. 2 Kor 6,1). Psalm 138 (137) B?d? Ci? s?awi?, Panie, z ca?ego mego serca, b?d? ?piewa? Ci w obecno?ci bog?w. Oddam pok?on w stron? Twego ?wi?tego przybytku. I b?d? dzi?kowa? Twemu imieniu za ?ask? Twoj? i wierno??, bo wywy?szy?e? ponad wszystko Twoje imi? i obietnic?. Kiedy Ci? wzywa?em, wys?ucha?e? mnie, pomno?y?e? si?? mej duszy. Wszyscy kr?lowie ziemi b?d? Ci dzi?kowa?, Panie, gdy pos?ysz? s?owa z ust Twoich; i b?d? opiewa? drogi Pa?skie, bo chwa?a Pa?ska jest wielka. Tak, Pan jest wznios?y i patrzy ?askawie na pokornego, pysza?ka za? dostrzega z daleka. Gdy chodz? w?r?d utrapienia, Ty zapewniasz mi ?ycie, wbrew gniewowi mych wrog?w; wyci?gasz sw? r?k?, Twoja prawica mnie wybawia. Pan za mnie [wszystkiego] dokona. Panie, na wieki trwa Twoja ?aska, nie porzucaj dzie?a r?k Twoich!ROZDZIA? VII K?amstwoCzujne bowiem ucho nas?uchuje wszystkiego i pomruk szemra? nie pozostaje ukryty. Strze?cie si? wi?c pr??nego szemrania, pow?ci?gajcie j?zyk od z?ej mowy: bo i skryte s?owo nie jest bez nast?pstwa, a usta k?amliwe gubi?dusz?. (Mdr 1,10-11)Pu?apka ?je?li" i pu?apka oskar?enia ?Je?li jeste? Synem Bo?ym..." (?k 4,3). Pocz?tek zdania wraz z za?o?eniem, ?e Jezus Chrystus jest Synem Bo?ym, jest dobry, lecz jego kolejne ogniwo to fa?sz, kt?ry poci?ga za sob? nieprawdziw? konkluzj?. Odkrywamy tu Szatana jako mistrza sofizmatu. Sofizmat w filozofii to rozumowanie, kt?re opiera si? na prawdziwych przes?ankach, lecz ko?czy absurdalnym wnioskiem. Generalnie, jest to rozumowanie fa?szywe, cho? z pozoru wydaje si? wa?ne i przekonuj?ce. W taki spos?b post?puje Nieprzyjaciel, kt?ry jest k?amc?. Na nieszcz??cie, my tak?e czasem stosujemy podobne chwyty. Mo?emy u?y? formy: ?Je?li..." lub ?Gdyby..." by zastosowa? szanta? lub wprowadzi? zamaskowane oskar?enie. Czy? nie zdarza si? nam powiedzie? lub us?ysze?: ?Gdyby by? dobrym ksi?dzem, po?wi?ca?by wi?cej czasu wiernym"? A nastolatek w wieku dojrzewania, kt?ry chcia?by robi? to, na co ma ochot?, czy? nie powie: ?Gdyby? by?a naprawd? dobr? matk?, zaufa?aby? mi"? Oskar?enia cz?sto dotykaj? bolesnych miejsc i wzbudzaj? w nas gwa?towne reakcje. Sprawiaj?, ?e si? unosimy, ogarnia nas z?o?? i m?wimy nietaktowne, rani?ce s?owa. Oskar?yciel mo?e wi?c dzia?a? w powy?szy spos?b, w?lizguj?c si? niepostrze?enie do naszych my?li i niepokoj?c nas s?owami: .je?li..." ?gdyby...", przywodzi nas do os?dzania lub oskar?ania innych, a nawet samooskar?ania si?: ?Gdybym by?a naprawd? dobr? matk?, zaufa?abym mu!"Cytaty/ zwodnicze slogany Oto przyk?ady zwodniczych slogan?w: - Nie przesadzaj w umartwianiu si?, stracisz zdrowie. Nie ?yjemy w ?redniowieczu. B?g nie wymaga od nas a? tyle! - Nie po?wi?caj zbyt du?o czasu modlitwie, staniesz si? mistykiem bez kontaktu ze ?wiatem, niezdolnym wywiera? najmniejszego wp?ywu na swych braci. - Nie masz zupe?nie czasu na modlitw?, przed tob? zbyt wiele pilnych zada? apostolskich do wykonania. - To normalne, ?e nie umiesz wytrwa? w modlitwie, nie masz kontemplacyjnego usposobienia. -Nie b?d? za dobry, nie mo?na by? naiwniakiem! -Masz prawo do z?o?ci. Z?o?? dowodzi, ?e masz charakter! -Zawsze pope?niasz te same b??dy. Czy jest sens z nimi walczy?? Czy jest sens spowiada? si?? -Nie spowiadaj si? zbyt cz?sto, to wzmocni twoje skrupu?y. - Inni chrze?cijanie, nawet ksi??a, nie s? lepsi ni? ty. Maj? pe?no wad. Dlaczego wi?c masz walczy? ze swoimi? - Je?li b?dziesz za bardzo zwraca? uwag? na swoje b??dy i za bardzo chcia? z nimi walczy?, staniesz si? pesymist? i zrz?d?. - Je?li za bardzo b?dziesz ?wiczy? w sobie pokor?, to wyja?owisz swoj? ambicj?, kt?ra w dzisiejszych czasach jest niezb?dna, by wygra? wsp??zawodnictwo, otrzyma? prac?, utrzyma? si? w niej i podj?? si? wielkich przedsi?wzi??, kt?re b?d? u?yteczne dla innych. - Je?li b?dziesz za bardzo pos?uszny, staniesz si? jednym z baran?w Panurga; ca?kowicie stracisz sw? osobowo??.1 [PIERRE DESCOUYEMONT]Zobaczmy r??nic?: gdy Jezus u?ywa ?je?li", jest to zach?ta, by p?j?? dalej: ?Je?li chcesz by? doskona?y..." (Mt 19,21), zach?ta, kt?ra odsy?a nas do naszej wolno?ci. Jezus nigdy nas nie wiedzie do oskar?ania. Wstr?t przed k?amstwem, lecz... Jaka to obrzydliwa rzecz - k?amstwo! Generalnie wszyscy si? z tym zgadzaj?, chyba ?e kto? jest zdeprawowany. Taka postawa wpisuje si? w nasze wychowanie i ka?dy wie, ?e nie?adnie jest k?ama?. Nie wystarczy jednak uzna? rozumowo, ?e k?amstwo nale?y odrzuci?, by je usun?? z naszego ?ycia. To by?oby zbyt pi?kne! Nieprzyjaciel jest ojcem k?amstwa, k?amc? w ca?ym tego s?owa znaczeniu, kt?ry... nie powiedzia? jeszcze swego ostatniego s?owa... ostatniego k?amstwa. Uciekaj?c si? w ?yciu do drobnych k?amstw bez znaczenia, mo?emy by? bardziej oswojeni z k?amstwem, ni? nam si? to wydaje... Na przyk?ad, nie chc?c rozmawia? z dan? osob? przez telefon, prosimy, by powiedziano, ?e nas nie ma. Nauczmy si? wykrywa? owe zal??ki oszustw, fa?szywe usprawiedliwienia i preteksty. Podejrzenie Podejrzenie, kt?re mo?na ?ywi? wobec takiej czy innej osoby, stanowi ju? trucizn? k?amstwa (por. s. 170). Jest przypuszczeniem, kt?re wydaje si? bardzo realne, i dlatego nas zwodzi. Zawsze te? sk?ania nas do my?lenia, ?e za wszystkim kryje si? z?o, w wyniku czego tracimy zaufanie do drugiego cz?owieka. Na przyk?ad: ?Proponuj? mi to, dlatego ?e w rzeczywisto?ci chc? si? ode mnie uwolni?!" Kr?tko m?wi?c, chodzi o te wszystkie przypadki, kiedy wymy?lamy sobie gotowe scenariusze. Jak zatrzyma? ?w proces? Trzeba zacz?? od sprawdzenia, czy nasze podejrzenia s? s?uszne. Na przyk?ad, je?li si? namNauczanie Doroteusza z Gazy / podejrzenie ? bratem os?dzania Kiedy jeszcze by?em w klasztorze, mia?em pokus? os?dzania I wewn?trznego stanu cz?owieka z jego zewn?trznego zachowania. I zdarzy? mi si? nast?puj?cy wypadek Pewnego razu przesz?a obok mnie stoj?cego kobieta nios?ca dzban wody. Nie wiem z jakiego powodu da?em si? zaskoczy? i spojrza?em jej w oczy. Natychmiast przysz?a mi my?l, ?e to nierz?dnica. Ta my?l zacz??a mnie dr?czy? i opowiedzia?em spraw? starcowi, ojcu Janowi. Powiedzia?em: ?Panie, je?li niechc?cy widz? czyje? zachowanie i moja my?l mi podsuwa ocen? ?ycia tego cz?owieka, co mam robi??". Starzec mi odpowiedzia? tak: ?C?? z tego? Czy? zdarza si?, ?e kto? ma jak?? wrodzon? wad? i poprawia si? z niej przez walk?? Nie da si? na tej podstawie oceni? jego stanu wewn?trznego. Nie wierz wi?c nigdy swoim podejrzeniom, bo krzywa miara nawet proste rzeczy wykrzywia. Podejrzenia s? k?amliwe i szkodliwe". Taki, kiedy zobaczy, ?e jeden brat rozmawia z drugim, podejrzewa, ?e to o nim m?wi?. A je?li przerw? rozmow?, zn?w ich podejrzewa, ?e to z jego powodu przerwali. Kiedy kto powie s?owo, on podejrzewa, ?e to umy?lnie powiedziano dla dokuczenia mu. W og?le w ka?dej sprawie tak podejrzewa bli?nich, m?wi?c: przeciw mnie to powiedzia?, mnie na z?o?? to zrobi?, w takiej a takiej intencji to a to uczyni?. Oto taki k?amie my?lami. Bo nic prawdziwego nie m?wi, ale wszystko na podstawie podejrze?. St?d potem idzie w?cibstwo, obmo- wa, pods?uchiwanie, k??tnia, s?dzenie.2 [?w. Doroteusz z Gazy]wydaje, ?e jaka? osoba rozmawia z kim? na nasz temat i ?le si? o nas wyra?a, wystarczy zapyta?: ?Przed chwil? rozmawia?a? z tym a tym, mia?am wra?enie, ?e m?wili?cie o mnie, mam racj??" albo: ?Kiedy rano mija?y?my si?, wygl?da?a? na niezadowolon?, mia?am wra?enie, ?e to z mojego powodu, to prawda?" Bardzo cz?sto nasze pytanie b?dzie budzi? zdziwienie i us?yszymy, ?e nic takiego nie mia?o miejsca. Je?li jednak nasze podejrzenie oka?e si? s?uszne, damy innym okazj? do szczerego powiedzenia prawdy i zauwa?ymy, ?e miara problemu nie urasta do sprawy wagi pa?stwowej. Celem tych krok?w jest ujawnienie prawdy. Co wi?cej, jest to akt pokory; sprawi wi?c, ?e st?umimy wszelk? pych?, kt?ra ka?e nam s?dzi?, i? m?wi si? w?a?nie o nas. Wa?ne jest, by zda? sobie spraw?, ile razy wyobra?amy sobie sytuacje, kt?re s? nieprawdziwe. Kiedy odkryjemy mechanizm tego procesu, wi?cej mu nie ulegniemy. Deformacja informacji Sztuka komunikowania si? jest trudna, ma jednak zasadnicze znaczenie, gdy chcemy wej?? w relacj? z drug? osob?. Ludzie, kt?rzy umiej? si? porozumie?, umiej? si? r?wnie? kocha?. Natomiast z?a komunikacja zaburza relacje. Nieprzyjaciel pr?buje doprowadzi? do ich zerwania. Umie si? w?lizgn?? tam, gdzie istniej? problemy ze wzajemnym porozumieniem. Aby doprowadzi? do nieporozumienia, pos?u?y si? ?le sformu?owan? wypowiedzi? lub niezr?cznym s?owem. W?lizgnie si? tam, by wyolbrzymi? i zniekszta?ci? intencje m?wi?cego tak jak krzywe lustro, maj?ce zdolno?? deformowania rzeczywisto?ci. Osi?ga to, wplataj?c swoje k?amliwe wyja?nienia do naszych my?li. Chce, by?my uwierzyli, ?e to, co widzimy w krzywym lustrze, jest realne. Je?li damy si? z?apa? w t? pu?apk?,Przyk?ad / pokona? zwodnicze my?li Gdyby? wiedzia?a - m?wi do mnie - jakie okropne my?li mnie dr?cz?! M?dl si? za mnie, abym nie us?ucha?a demona, kt?ry chce mi wm?wi? tyle k?amstw. Mojemu umys?owi narzuca si? rozumowanie najgorszych materialist?w: za jaki? czas, czyni?c bez przerwy nowe post?py, nauka wszystko wyt?umaczy w spos?b naturalny, b?dziemy zna? ostateczn? przyczyn? wszystkiego, co istnieje i co stanowi jeszcze problem, gdy? wci?? jest wiele rzeczy do odkrycia itd. Chc? czyni? dobro po mojej ?mierci, lecz nie b?d? mog?a! To b?dzie tak jak z Matk? Genvieve: spodziewano si?, ?e b?dzie czyni? cuda, lecz nad jej grobem zapanowa?a g?ucha cisza... O moja Mateczko, czy? trzeba mie? takie my?li, gdy tak bardzo si? kocha dobrego Boga? Te wszystkie tak wielkie udr?ki sk?adam w ofierze, aby otrzyma? ?wiat?o wiary dla biednych niewierz?cych, dla wszystkich, kt?rzy oddalili si? od wiary Ko?cio?a. Doda?a jeszcze, ?e nigdy nie wdawa?a si? w dyskusj? z tymi mrocznymi my?lami: Znosz? je z musu - m?wi - lecz do?wiadczaj?c ich, nie przestaj? czyni? akt?w wiary.3 [?w. Teresa od Dzieci?tka Jezus]b?dziemy ?sk?ada? raport" ze zdeformowanego obrazu, a nie z rzeczywisto?ci. ?w proces deformacji jest jeszcze bardziej gro?ny w odniesieniu do s??w lub czyn?w, kt?re si? relacjonuje. Cz?sto zostaj? one wyolbrzymione, gdy? przekaz przechodzi przez wra?liwo?? i subiektywizm przekazuj?cego. Powsta?e w ten spos?b echo wywo?uje efekt ?bomby", to znaczy doprowadza s?uchacza do gwa?townej reakcji. Trzeba zawsze zachowywa? zdrowy rozs?dek w stosunku do tego, co zostaje nam powiedziane. I to nie dlatego, ?e dana osoba jest szczerze przekonana, i? to, o czym m?wi, jest prawd?. Pewnego razu us?ysza?am dowcipne powiedzenie: ?Je?li wzi?? pod uwag? to, co my?l?; to, co chc? powiedzie?; to, co mi si? wydaje, ?e m?wi?; to, co m?wi?, i to, co ty chcesz us?ysze?; to, co s?yszysz; to, co wydaje ci si?, ?e rozumiesz; to, co chcesz zrozumie?, i wreszcie to, co rozumiesz -jest co najmniej dziewi?? mo?liwo?ci, by si? nie zrozumie?". Powinni?my ?wiczy? cnot? roztropno?ci w s?uchaniu innych. Nie spieszmy si? z reakcj?, umiejmy odczeka? chwil?, by nabra? troch? dystansu i, by? mo?e, zweryfikowa? informacj?. To nie znaczy, ?e nie wolno ufa? niczemu, co si? nam m?wi, to by?oby straszne! Je?li umiemy ?yczliwie s?ucha?, b?dziemy w stanie odkry?, gdy s?owo zadaje komu? cios. K?amliwe s?owa zawsze pr?buj? zdyskredytowa? cz?owieka. Tak jest w przypadku oszczerstw i obmowy. S? to ciosy zadane czyjej? reputacji, kt?re mog? doprowadzi? do wa?nych kon- sekwencji. Ich si?a jest destruktywna, gdy? mierz? w godno?? cz?owieka. Nawet je?li oczernione osoby zostan? p??niej zre- habilitowane, k?amstwo zostawi ?lad podobny do ?ladu trasy ?limaka. Owe ?lady kalaj? ludzi, wsp?lnoty, Ko?ci??. ?K?amcie, k?amcie, zawsze co? z tego zostanie" - m?g?by powiedzie? Nieprzyjaciel do swoich niegodziwych robotnik?w.Nauczanie Doroteusza z Gazy / k?ama? s?owem S?owem za? k?amie ten, kt?ry na przyk?ad leni si? wsta? na wigili? i nie m?wi: ?Przebacz mi, bo leni?em si? wsta?", ale: ?Mia?em gor?czk?, mia?em zawroty g?owy, nie mog?em wsta?, nie mia?em si?". I m?wi dziesi?? k?amstw zamiast raz czyni? pokut? i upokorzy? si?. A je?li kto? mu zrobi wym?wk?, przekr?ca i upi?ksza w?asne s?owa, ?eby nie ponosi? winy. Podobnie je?li mu si? zdarzy pok??ci? si? z bratem, bezustannie si? broni i m?wi: ?Ale to ty powiedzia?e?, ale to, ale tamto", byle si? tylko nie upokorzy?. A kiedy czego? chce, nie m?wi: ?Mam na to ochot?", ale u?ywa wykr?t?w i m?wi: ?To a to mi dolega i tego potrzebuj?", albo: ?To mi zosta?o przepisane" i p?ty k?amie, p?ki nie zaspokoi swego pragnienia. Bo ka?dy grzech pochodzi albo ze zmys?owo?ci i wygodnictwa, albo z chciwo?ci, albo z pr??no?ci. Podobnie i k?amstwo pochodzi od tych trzech. Cz?owiek k?amie albo po to, ?eby unikn?? oskar?enia i upokorzenia, albo dla zaspokojenia jakiego? po??dania, albo dla zysku.4 [?w. Doroteusz z Gazy] [do rozwa?ania] Dlatego, odrzuciwszy k?amstwo, niech ka?dy z was m?wi prawd? swemu bli?niemu, bo jeste?cie nawzajem dla siebie cz?onkami. Gniewajcie si?, a nie grzeszcie: niech nad waszym gniewem nie zachodzi s?o?ce. Ani nie dawajcie miejsca diab?u! [List do Efezjan 4,25-27]Przesada Podobny mechanizm, kt?ry Nieprzyjaciel stosuje z wielkim talentem, polega na przesadzie. Przesadza? to k?ama? na temat rzeczywisto?ci. W tym przypadku punkt wyj?cia jest jeszcze dobry, lecz ko?cowy wniosek - skrajnie przesadzony i zniekszta?cony. Podobna zasada jest charakterystyczna dla k?pieli z pian?. Niewielk? ilo?? p?ynu na pocz?tku (ma?o wa?ne zdarzenie lub lekk? skaz? charakteru) Nieprzyjaciel rozdmuchuje do olbrzymich rozmiar?w. Zasada ta panuje r?wnie? w karykaturze: wyolbrzymia si? realne, nieprzyjemne cechy jakiej? osoby, by sta?a si? ona ?mieszna i straci?a w naszych oczach ca?? powag?. Karykatury wgryzaj? si? w ludzk? pami?? i przeszkadzaj? ?yczliwie patrze? na cz?owieka. Oto przyk?ad przesadzonej reakcji: zachowali?my si? niezr?cznie podczas rodzinnego spotkania i ogarnia nas zw?tpienie. Nieprzyjaciel b?dzie nam sugerowa?, ?e nasza niezr?czno?? zosta?a przez wszystkich dostrze?ona, ?e wszyscy byli za?enowani i stracimy ca?? wiarygodno?? w oczach rodziny. Oczywi?cie, dorzuca: ?Wszystko, cholera, przepad?o!". Zanim jednak spokojnie si? zastanowimy, czy takie my?li zrodzi?y si? z nas samych, z naszych ludzkich reakcji, czy te? pod wp?ywem ?lekkiego kopniaka" (lub popchni?cia) Nieprzyjaciela, trzeba, by?my zdali sobie spraw?, ?e taka reakcja jest z?a, i zachowali wobec niej dystans. Niebezpiecze?stwo dwulicowo?ci Faryzeusze pozornie byli bardzo dobrymi lud?mi. Cieszyli si? szacunkiem ca?ego ludu i to nie tylko w teorii! Lecz Jezus, kt?ry bada nerki i serca ludzkie, zna? ich zarozumia?o??. Wiedzia?, ?e za ich pytaniami, z pozoru bardzo pobo?nymi, kry?a si? inna intencja. Na tym w?a?nie polega hipokryzja. Bardzo cenn? umiej?tno?ci? jest nauczy? si? odkrywa? w sobie tenPrzyk?ad / k?ama? ?yciem Ca?ym ?yciem swoim k?amie ten, kto jest rozpustny, a udaje wstrzemi??liwo??, jest chciwy, a m?wi o ja?mu?nach i wychwala mi?osierdzie, jest pyszny, a podziwia pokor?. Podziwia j? nie po to, ?eby j? chwali?. Bo gdyby w tym celu tak m?wi?, najpierw by z pokory wyzna? swoj? w?asn? s?abo??. (...) Bo uznawanie w?asnej n?dzy to pokora, a oszcz?dzanie bli?niego to wsp??czucie. Ale taki cz?owiek podziwia g?o?no cnot?, jak ju? m?wi?em, nie w kt?rej? z tych intencji, a tylko dla zakrycia w?asnej ha?by bierze imi? cnoty i m?wi o niej, jakby i sam by? taki, a cz?sto i po to, aby komu? zaszkodzi?, albo go oszuka?. Bo ?adne z?o, ?adna herezja, ani nawet sam szatan nie potrafi? cz?owieka oszuka? inaczej, ni? przez udawanie cnoty. Aposto? m?wi, ?e i diabe? podaje si? za anio?a ?wiat?o?ci. Nic wi?c dziwnego, ?e jego s?udzy udaj? s?ugi sprawiedliwo?ci. Tak i k?amca, albo ze strachu przed zawstydzeniem i upokorzeniem, albo, jak powiedzia?em, w intencji oszukiwania i zwodzenia m?wi o cnotach, wychwala je i podziwia, jakby sam je pe?ni? i nie jest prosty, ale dwoisty: inny wewn?trzny, a inny na zewn?trz. ?ycie jego jest podw?jne i ca?kiem zak?amane.51 [?w. Doroteusz z Gazy] Ten, kto nigdy nie odpowiada na obelgi, by? mo?e jest po prostu tch?rzem, kt?ry nie ma odwagi, by odpowiedzie? na atak. Ten, kto zawsze jest got?w rozda? wszystko, co ma, by? mo?e ma potrzeb? udowodni? samemu sobie, ?e jest fontann? mi?o?ci. Czy? Pawe? nie powiedzia?, ?e mo?na odda? ca?y sw?j maj?tek biednym i nie mie? mi?o?ci (1 Kor 13.3)?6 [PIERRE DESCOUYEMONT]rodzaj fa?szu, gdy? mo?e si? on szybko zadomowi? w naszym sercu. Na przyk?ad w pracy hipokryzja mo?e polega? na tym, ?e skar?ymy si? na koleg? za jego plecami, a zw?aszcza czynimy zabiegi, by si? o tym nie dowiedzia?. Powiecie mi: s? okoliczno?ci, kt?re nie pozwalaj? m?wi?. Istotnie, nie ka?da prawda nadaje si? do powiedzenia. Mo?na wyrz?dzi? wiele z?a pod pretekstem ujawnienia prawdy. Zw?aszcza ?e nasze rzekome prawdy s? bardzo cz?sto subiektywne i... mimo i? si? jest przekonanym o swej racji, mo?na si? jednak myli?. Istnieje jednak pewna z?ota zasada, kt?ra weryfikuje prawo?? naszego serca: nie powinni?my si? wstydzi? w?asnych s??w, gdy zosta?y us?yszane wbrew naszym intencjom. Powinni?my m?c wzi?? je na siebie i przyzna? si? do nich. K?amstwo jako obrona W Asteriksie na Korsyce jest s?ynny fragment: pewien Korsykanin si? z?o?ci: ?Jak to, czy?by moja siostra ci si? nie podoba?a?!" Drugi odpowiada: ?Ale? tak!", na to ten pierwszy ponownie wpada w z?o??: ?Jak to, podoba Ci si? moja siostra?!!" Przyk?ad ten pokazuje, ?e mo?emy odwraca? sens s??w i intencji drugiej osoby, gdy mamy do niej z?y stosunek. Mamy zadziwiaj?c? zdolno?? twierdzenia jednej rzeczy, a potem innej, ca?kiem odwrotnej, zgodnie z tym, co nas urz?dza. Mamy ca?? list? usprawiedliwie?, kt?re sobie wymy?lamy. We?my przyk?ad rozrzutnej kobiety, kt?ra, nie mog?c si? powstrzyma?, wydaje na wyprzeda?y wi?cej ni? powinna. Zamiast ?wyspowiada? si?" zawczasu m??owi (?Kochanie, nie z?o?? si?, da?am si? zwie??..."), wymy?la preteksty, by niczego nie powiedzie?: ?On nie widzi, ?e nie mam dobrych but?w. To nie jego wina, po prostu mu to umyka. Ukryj? to wszystko w szafie i niczego nie zauwa?y. Dzi?ki temu nie b?d? musia?a s?ucha? jego wym?wek!"Przyk?ad / mechanizm z?ej woli Szatan u?ywa tu przera?aj?cej mocy, kt?r? ma nasza w?asna wola: chce do tego stopnia zamroczy? nasz rozum, aby nie m?g? zobaczy? rzeczywisto?ci. G?uchy nie jest gorszy od tego kto nie chce s?ysze?, ?lepy - od tego, kto nie chce widzie?! Dewiz? z?ej woli mog?aby by? odpowied?, kt?r? niegdy? w charakterze dowcipu wk?adano w usta ka?dego adiutanta. Odpowied? ucinaj?ca wszelki sprzeciw i niezadowolenie ze strony podw?adnych: ?Nie chc? o tym wiedzie?!" Nasze sumienie nie przechodzi z dnia na dzie? ze ?wiat?a do ciemno?- ci -?zatwardzia?o?ci serca", o kt?rej m?wi cz?sto Biblia. Cz?owiek rzadko dopuszcza si? z?a dla samego z?a. Kiedy ulega pokusie k?amstwa lub nieczysto?ci, najcz??ciej sam siebie przekonuje, ?e ma prawo pozwoli? sobie na tak? ma?? fantazj?: ?To nie jest znowu takie z?e; zreszt? wszyscy to robi?!" Inaczej m?wi?c, wynajduje ?dobre powody", by ?jeden raz" pozwoli? sobie na wykroczenie. To w?a?nie w taki spos?b jego sumienie stopniowo popada w u?pienie. Zauwa?my, ?e niekt?re czasowniki bardzo dobrze ukazuj? spos?b, w jaki mo?emy oszuka? nasz umys?, aby uzna? post?powanie, kt?re zadowala nasze nami?tno?ci: ?Wynajdujemy dobre powody, by..., przekonujemy si?, ?e..., pozwalamy sobie na..., m?wimy sobie, ?e mamy racj?...!". Taka jest w?a?nie tragiczna moc naszej wolno?ci: cz?owiek ma przera?aj?c? zdolno?? zmieniania sposobu my?lenia zale?nie od swych nami?tno?ci.7 [PlERRE DESCOUYEMONT]Aby uchroni? si? lub obroni? przed frustracj?, kt?r? nam ci??ko znie??, jeste?my w stanie sami siebie przekona?, i?, post?puj?c lub my?l?c w taki, a nie inny spos?b, mamy ca?kowit? racj?. Jest to ok?amywanie samego siebie, co zostawia zawsze niesmak i rodzi fa?sz. Apel sumienia Na pocz?tku, gdy k?amiemy, pojawia si? pewien rodzaj zak?opotania. Sumienie jest jeszcze na tyle czyste, ?e wysy?a nam wyra?ny sygna?. To jest jak z oszukiwaniem w szkole. Kto?, kto nigdy tego nie robi?, a pewnego dnia spr?buje, niew?tpliwie da si? przy?apa?: zaczernieni si?, zmiesza, zacznie si? niezr?cznie zachowywa? i w rezultacie ?atwo wzbudzi podejrzenia nauczyciela. Tymczasem ten, kto w oszukiwaniu ma ju? wpraw?, zrobi to w naturalny spos?b, nie rzucaj?c si? w oczy! Nasze sumienie sprawia, ?e gdy oszukujemy, czerwienimy si?. Powinni?my bra? pod uwag? ?w sygna?. Nast?pnie, mo?emy poprosi? Ducha ?wi?tego, by pom?g? nam oprze? si? pokusie ?drobnego k?amstewka" maj?cego u?atwi? nam ?ycie. W przeciwnym razie, je?li nie nabierzemy zwyczaju s?uchania swego sumienia, w ko?cu je zdusimy. Taki rodzaj bierno?ci pozwoli k?amstwu wnikn?? w nasz? osobowo?? i zagnie?dzi? si? w z?ych nawykach wypaczonego sumienia. Im bardziej pozwalamy k?amstwu w nas wrasta?, tym trudniej b?dzie je wykorzeni?. Mo?emy nabra? takiej wprawy w k?amaniu, ?e nikt si? nie zorientuje, ?e oszukujemy, nawet my sami tego nie zauwa?ymy, gdy? nasze sumienie b?dzie u?pione. Przewa?nie ten, kto oszukuje siebie, jest przekonany o s?uszno?ci swych argument?w; nie jest w stanie us?ysze? ?adnego innego s?owa, a tym bardziej zach?ty, by przyjrza? si? krytycznie w?asnemu post?powaniu. Nieprzyjaciel dzia?a podobnie jak paj?k, kt?ry zastawia sw? sie?, lekk? i prawie niewidoczn?. Je?li ofiara, kt?ra?wiadectwo / ?ojciec k?amstwa? (J 8,44) Louis zrobi? karier? jako notariusz; przynale?no?? do francuskiej masonerii wyra?nie pomaga?a mu awansowa?. Umia? zachowa? sekret i jeszcze jeden sekret, i kolejne. (...) Jako dziecko otrzyma? chrze?cija?skie wychowanie, ale p??niej podepta? obietnice swego chrztu. Zbli?a si? do sze??dziesi?tki, gdy dopada go choroba. (...) Wraz z chorob? pojawia si? l?k (...) - Jestem cz?owiekiem sko?czonym. Gromadzi?em z?o, a teraz ?mier? mnie przera?a. Szczeg?lnie to, co po niej... Zwierza mu si?, ?e w?asn? krwi? podpisa? pakt, oddaj?c sw? dusz? diab?u w zamian za kilka sukces?w... przelotnych. - Jestem ksi?dzem katolickim - m?wi wtedy Martin. - Nie nosz? krzy?a, ale jestem misjonarzem. - Ja to wszystko porzuci?em bardzo dawno temu... Teraz jest mi tak dalekie... - B?g nigdy nie jest daleko, zawsze czeka na swoje dzieci, czeka na ciebie, mo?esz wr?ci?. - Nie, moja dusza ju? do mnie nie nale?y, szatan j? zabra?. To by? pakt. - Mo?esz zerwa? ten pakt. Mo?esz si? jeszcze pojedna? z Bogiem. Jestem gotowy wys?ucha? twojej spowiedzi. -Nie mog? si? spowiada?. -Dlaczego? - Szatan mnie uprzedzi?, ?e po podpisaniu tego paktu ju? nigdy nie b?d? si? m?g? spowiada?. -Ale? to k?amstwo! Uwierzy?e? mu? Nie wiesz, ?e szatan ?jest k?amc? i ojcem k?amstwa"? M??czyzna prze?ywa szok. K?amstwo?... k?amstwo? Jest zbity z tropu, jego my?li kr??? szybko. Jak m?g? si? do tego stopnia da? oszuka?? Powoli, powoli w jego sercu zapala si? male?ki p?omyk Przekonany by?, ?e nie ma dla niego ?adnej nadziei. Male?ki p?omyk przekonuje go, ?e istnieje nadzieja. -Chcia?bym si? wyspowiada? - m?wi s?abym g?osem.8 [siostra Emmanuel Maillard]w ni? wpad?a, natychmiast nie zareaguje, paj?k przychodzi, omotuje j? i dusi. W taki sam spos?b Nieprzyjaciel post?pi z naszym sumieniem, je?li nie nauczymy si? reagowa? na drobne k?amstwa. K?amca, kt?ry nie wie, ?e jest k?amc? We wsp??czesnej psychologii znajdujemy analogiczne por?wnania, kt?re odnosz? si? do tzw. manipulant?w. Rozumowanie tego typu os?b jest tak zr?czne, ?e nie mo?na ich z?apa? na jakim? b??dzie. Trudno wi?c si? zorientowa?, ?e mamy z kim? takim do czynienia, zw?aszcza ?e nigdy nie krytykuje samego siebie. Do tego rodzaju ludzi nale?? te? ci, kt?rzy przyjmuj? postaw? ofiary. To, co m?wi?, mo?na podsumowa? powiedzeniem w stylu kaczki Calimero: ?To niesprawiedliwe". Wszystkiemu s? winni drudzy, nigdy cz?owiek-ofiara. W obu przypadkach trudno jest ustali?, co wynika z patologii, a co ze ?wiadomego dzia?ania, za kt?re ponosi si? odpowiedzialno??. W tych sprawach jedynie B?g jest s?dzi?. Pewne jest to, ?e mo?na mie? trudne ?ycie, by? wra?liwym i jednocze?nie zachowywa? si? ?wi?cie. S? osoby, kt?re mia?y nieszcz??liwe dzieci?stwo i wiele do?wiadczy?y w swym ?yciu, a mimo to prze?y?y je w podziwu godny spos?b, gdy? umia?y kocha?. Mi?o?? przekracza wszelkie zranienia. Zdolno?? do mi?o?ci jest dana ka?demu cz?owiekowi bez wzgl?du na jego moraln? kondycj?. Poz?r prawdy i dobra ?Nie ?apie si? much na ocet" - m?wi przys?owie. Nieprzyjaciel pr?buje z?apa? nas za pomoc? jakiej? rzeczy, kt?ra z pozoru jest dobra i prawdziwa. Stanowi to g??wn? zasad? funkcjonowania pu?apki. Przyjrzyjmy si? bli?ej temu mechanizmowi na przyk?adzie pu?apki na myszy: na ko?cu urz?dzenia umieszczaS?owo Bo?e / do rozmy?lania Kroczy? b?d? drog? nieskalan?: kiedy? do mnie przyb?dziesz? B?d? post?powa? ze szczerym sercem po?rodku mojego domu. Nie b?d? zwraca? oczu ku sprawie niegodziwej; w nienawi?ci mam przest?pstwa, nie przylgn? one do mnie. Serce przewrotne b?dzie z dala ode mnie, tego, co z?e, nawet zna? nie chc?. Kto skrycie uw?acza bli?niemu - takiego usun?. Kito oczy ma pyszne i serce nad?te ? tego nie ?cierpi?. Wzrok m?j kieruj? na wiernych w kraju, a?eby obok mnie mieszkali. Ten, kt?ry chodzi drog? nieskalan?, b?dzie mi s?u?y?. Nie b?dzie mieszka? w moim domu ten, ktopodst?p knuje. Ten, kt?ry k?amstwa rozg?asza, nie ostoi si? przed mymi oczami. Ka?dego dnia b?d? t?pi? wszystkich grzesznik?w ziemi, aby usun?? z miasta Pa?skiego wszystkich z?oczy?c?w. [Psalm 100 (101)]si? kawa?ek sera, kt?ry ma zwabi? mysz, budz?c w niej przekonanie, ?e nie musi si? niczego obawia?, ?e do sera mo?na si? ?atwo dosta? i z?apa? go. Ot?? (nie licz?c wyj?tk?w) mysz - najdelikatniej m?wi?c - straci tam swoj? sk?r?. Tak samo jest z sid?ami k?usownik?w -?elazna sie? jest niewidoczna. Je?li za? chodzi o ?owienie na w?dk?, wszyscy wiedz?, jak to si? odbywa... Wa?n? rol? odgrywa przyn?ta, lecz za przyn?t?, za t?ustym robakiem, znajduje si? haczyk. W naszej pysze, zarozumia?o?ci lub samozadowoleniu bardzo cz?sto si? nam wydaje, ?e jeste?my wystarczaj?co inteligentni, by nie da? si? nabra? na oszustwa Wroga. M?wimy sobie: ?Chwyt z jab?kiem jest dobry dla Kr?lewny ?nie?ki"! A jednak Nieprzyjaciel, by z?apa? ucznia Chrystusa, ci?gle post?puje w taki w?a?nie spos?b: jest w stanie sprawi?, ?e uwierzymy, i? dobro jest z?em, a z?o dobrem. Jest w?adc? kr?lestwa k?amstwa. Rado?? czystego serca Jezus m?wi? z podziwem o Natanaelu: ?Oto prawdziwy Izraelita, w kt?rym nie ma podst?pu" (J 1,45-49). Ten, kto ma prawe serce, sprawia rado?? swemu Bogu i tym, kt?rzy si? z nim stykaj?. Jest ?naturalny". Emanuje z niego pewien rodzaj ??wie?o?ci ?ycia". Nie jest fa?szywy. Nie wik?a si? w meandrach pogmatwanych my?li. Nie wydaje nieuczciwych ocen. Jest ?yczliwy i wierzy z g?ry w ?yczliwo?? innych. Nie chowa urazy. Z niczym si? nie kryje. A je?li ukrywa swe my?li, to z roz- tropno?ci lub wstydu, by ?ukrywa? tajemnice kr?lewskie" (Tb 12,7). Jest prawdziwy. Jego s?owa s? wolne. Jeste?my stworzeni, by znale?? upodobanie w tym, co czyste. Powierzmy si? w tym celu Naj?wi?tszej Marii Pannie.?wiczenie 1. Wezwijcie Ducha ?wi?tego, kt?ry jest Duchem Prawdy, aby przyby? zdemaskowa? wszystkie przypadki, kiedy poszli?cie na ugod? ze z?em. Zm?wcie w tej intencji Veni Creator (por. s. 33-35). 2. Pragnijcie z ca?ego serca, by Duch ?wi?ty przyby? wyprostowa? to, co jest w was wypaczone. 3. Pro?cie Pana, by ukaza? wam w waszym ?yciu chwile, w kt?rych dopu?cili?cie si? w jakiej? mierze k?amstwa. To jest jak z niekt?rymi przepisami kulinarnymi: wstrz??niecie, a nast?pnie pozw?lcie, by zadzia?a?o... Wstrz??nijcie swym pragnieniem przez modlitw?, poczym pozw?lcie Panu dzia?a?, to On wydob?dzie na jaw wszystko to, co ukryte w zakamarkach waszego sumienia. Stanie si? to w naturalny spos?b w jakim? momencie wci?gu dnia. B?d?cie jednak uwa?ni: mo?e to by? jakie? wypowiedziane przez was s?owo, kt?re sprawi, ?e poczujecie si? niezr?cznie. W takim przypadku zapami?tajcie ca?? t? sytuacj? i powierzcie j? mi?osierdziu Pana (wieczorem podczas modlitwy, prosz?c o wybaczenie, albo jeszcze lepiej: w sakramencie pojednania). 4. Mo?ecie r?wnie? prosi? o czysto?? serca, odmawiaj?c regularnie modlitw?, jak? zapisa? o. Leonce de Grandmaison.?wi?ta Maryjo, zachowaj we mnie serce dziecka, Czyste i przejrzyste jak ?r?d?o. Upro? mi serce proste, Kt?re nie lubuje si? w smutkach I w zajmowaniu si? sob?. Serce wielkoduszne i ch?tne do dawania, Serce wsp??czuj?ce, wierne, hojne i wdzi?czne, Kt?re nie zapomina o ?adnym dobru I nie chowa urazy z powodu jakiego? z?a. Uczy? moje serce ?agodnym i pokornym, Mi?uj?cym bezinteresownie, Radosnym, ?e mo?e si? ukry? w innym sercu Przed obliczem Twego Boskiego Syna. Serce wielkie i niedaj?ce si? opanowa? ?adnej niewdzi?czno?ci, Kt?ra mog?aby je zamkn??, ?adnej oboj?tno?ci, Kt?ra mog?aby je znu?y? i os?abi?. Serce troszcz?ce si? o chwa?? Jezusa Chrystusa, Zranione Jego mi?o?ci? tak, By ta rana zagoi?a si? dopiero w niebie. 1776: W g??bi sumienia cz?owiek odkrywa prawo, kt?rego sam sobie nie nak?ada, lecz kt?remu winien by? pos?uszny i kt?rego g?os wzywaj?cy go zawsze tam, gdzie potrzeba, do mi?owania i czynienia dobra a unikania z?a, rozbrzmiewa w sercu nakazem... Cz?owiek bowiem ma w swym sercu wypisane przez Boga prawo... Sumienie jest najtajniejszym o?rodkiem i sanktuarium cz?owieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, kt?rego g?os w jego wn?trzu rozbrzmiewa. [Katechizm Ko?cio?a Katolickiego]ROZDZIA? VIII Anio? ?wiat?o?ci i peda? gazuCi fa?szywi aposto?owie - to podst?pni dzia?acze, udaj?cy aposto??w Chrystusa. I nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje si? za anio?a ?wiat?o?ci. Nic przeto wielkiego, te i jego s?udzy podszywaj? si? pod sprawiedliwo??. (2 Kor 11,13-14)Fa?szerstwo Nieprzyjaciel naszych dusz jest sprytny i przebieg?y tak jak w??, kt?ry umie si? ukry? przed naszym wzrokiem. W wachlarzu swych sztuczek ma i t?, kt?ra polega na zdolno?ci zmiany wygl?du i metody zale?nie od osoby, do kt?rej si? zwraca, i stopnia jej doskona?o?ci. Mo?e nawet udziela? pozornych ?ask, ??ask fa?szywych"; jego podst?p podst?p?w polega na tym, ?e przybiera posta? anio?a ?wiat?o?ci. Wszystko to jest tylko fa?szerstwem. Ten, kto nie jest przed tym niebezpiecze?stwem ostrze?ony, da si? zwie?? z powodu w?asnej naiwno?ci. Dzia?anie Nieprzyjaciela jest wykrywalne, gdy rezultaty jego pozornych ?ask prowadz? do pychy (pr??nej chwa?y, os?dzania i oskar?ania innych), zw?tpienia i wszelkich innych z?ych owoc?w. ?w. Ignacy pouczy nas, jak prze?ledzi? pod tym k?tem minione wydarzenia (zob. s. 204) i znale?? punkty orientacyjne, kt?re pomog? nam oceni? sytuacj?. Adaptacja metody Widzieli?my, ?e osob?, kt?ra stawia pierwsze kroki w ?yciu du- chowym, Nieprzyjaciel pr?buje zniech?ci?, ukazuj?c jej s?abe strony. Z kolei gdy ma do czynienia z dusz? ?mia?? i ?arliw?, stara si? raczej podkre?li? jej strony mocne oraz popchn?? j? do ?nadaktywno?ci" w korzystaniu z w?asnych zalet po to, by wywo?a? zgrzyt: czy to osobisty (np.wyczerpanie), czy to w relacjach z innymi lud?mi, kt?ry podwa?y wzajemne zaufanie lub doprowadzi do upadku jakie? przedsi?wzi?cie.Cytaty/ fa?szerstwa nieprzyjaciela Za pomoc? jakiej? przyczyny, mo?e pociesza? dusz? zar?wno anio? dobry, jak z?y, ale dla przeciwnych cel?w: anio? dobry - dla post?pu duszy, a?eby wzrasta?a i post?powa?a z dobrego ku lepszemu; anio? z?y dla czego? przeciwnego, mianowicie ?eby j? poci?gn?? do swoich przewrotnych zamiar?w i z?o?ci.1 [?w. Ignacy Loyola, Regu?a 331] Na?ladowa? laski nadprzyrodzone jest rzecz? trudniejsz?, a przecie? i tego szatan pr?buje. Niewiele jest ?ask nadzwyczajnych, kt?re by nie mia?y swego falsyfikatu. Ich zewn?trzne dostrzegalne skutki - jakie szatan spostrzec mo?e - stara si? zr?cznie na?ladowa?. Nawet je?li fa?szerstwo zostanie szybko ujawnione, oszustwo pozostawia jednak pewien niepok?j u tego, kto pad? jego ofiar?. Szatan nie traci w?wczas sposobno?ci, by ten niepok?j gwa?townie powi?kszy?, a w ten spos?b je jako? zdyskredytowa? i wywo?a? l?k przed wszystkimi cudownymi objawami tego rodzaju ?ask Je?li fa?szerstwo nie zostanie ujawnione, mo?e ono popchn?? dusz? do b??d?w powa?nych, o wielkiej donios?o?ci dla niej samej i otoczenia. Szatan wyzwala stopniowo dusz? spod dzia?ania Bo?ego, a? do tej chwili, gdy pozbawiona d?br duchowych, jakie w niej ja?nia?y wielkim blaskiem, popada powoli w zniech?cenie, kt?re szatan nast?pnie usi?uje powi?kszy?, by dusz? pogr??y? w rozpaczy.2 [Maria Eugeniusz od Dzieci?tka Jezus ocd]Umie zmieni? metod?, by skuteczniej wywie?? w pole sw? ofiar?. Chc?c udaremni? jej obron? - obron? Chrystusowego ucznia, umie sprawi?, by zapomnia?a o nim na jaki? czas, nast?pnie podejmuje dzia?ania na nowym, opuszczonym przez ni? froncie. Jego pozorna nieobecno?? mo?e stanowi? strategiczny manewr wycofania si?, taktyczny odwr?t. Doskona?y przyk?ad takiego manewru znajdujemy w niekt?rych westernach. Oto Indianie ukryci gdzie? wysoko nad kanionem, gotowi zaatakowa? karawan? przechodz?c? do?em. Muzyka nagle urywa si?, a cisza daje do zrozumienia, ?e pozorny spok?j jest myl?cy i zaraz nast?pi niespodziewany atak. Jezus ostrzega nas przed powrotami diab?a (por. Mt 12,43-45). Czy jest to pow?d do niepokoju? Nie! Ale nie mo?emy by? naiwni. Na tym w?a?nie polega czujno??. Trampolina ?w kamie?, kt?ry le?y na naszej drodze, mo?e w ?yciu duchowym przekszta?ci? si? w swego rodzaju trampolin?. Ka?da interwencja Nieprzyjaciela zmusza nas do znalezienia w Bogu nowej broni, kt?ra pozwoli nam odnie?? zwyci?stwo. B?d? to zar?wno dokonywane przez nas nowe akty wiary, jak i zes?ane przez Pana nowe ?wiat?o. Niech b?d? b?ogos?awione pu?apki, kt?re daj? nam dost?p do nowych zwyci?stw i nowych ?ask! Znak Zorro Jaki? przyk?ad? Nieprzyjaciel mo?e nas skusi?, by?my zaanga?owali si? w fa?szyw? misj?. W pragnieniu mi?o?ci, kt?re mieszka w naszym sercu, mie?ci si? ch?? ?wiadczenia przys?ug, niesienia pomocy, ratunku, kr?tko m?wi?c, ch?? bycia u?ytecznym. Nieprzyjaciel mo?e wypaczy? to pi?kne pragnienie, nape?niaj?c nas pych? i pozwalaj?c nam uwierzy?, ?e mamy do spe?nienia jak?? misj?. Mo?e to by? rola obro?-Cytat / peda? gazu Kiedy z?y duch widzi, ?e pod??amy drog? cnoty, ucieka si? do innego oszustwa. Polega ono na budzeniu w nas licznych dobrych pragnie?, aby?my, stopniowo i niepostrze?enie, od ?wiczenia si? w cnocie przeszli do grzechu. Wyobra? sobie na przyk?ad, ?e jaka? chora osoba cierpliwie znosi niedomaganie. Przebieg?y nieprzyjaciel, widz?c, ?e w ten spos?b mo?e si? ona wy?wiczy? w cnocie cierpliwo?ci, mami j? licznymi dobrymi dzie?ami, kt?re mog?aby spe?ni? w innym stanie i stara si? j? przekona?, ?e gdyby by?a zdrowa, lepiej s?u?y?aby Bogu. A rozbudziwszy w niej te pragnienia, stopniowo je wzmaga, przez co wywo?uje w niej niepok?j, ?e nie mo?e ich spe?ni? wed?ug swej woli. I im te pragnienia staj? si? wi?ksze i ?mielsze, tym wi?kszy ogarnia j? niepok?j, z kt?rego nieprzyjaciel stopniowo prowadzi j? do zniecierp- liwienia chorob?, nie jako chorob? sam? w sobie, lecz jako przeszkod? w spe?nianiu tych wszystkich uczynk?w, kt?re tak gor?co pragn??aby spe?ni? dla wi?kszego dobra. Kiedy szatan ju? j? doprowadzi do tego stanu, od razu odbiera jej my?l o celu, kt?rym mia?a by? s?u?ba Bogu i dobre uczynki, a pozostawia samo pragnienie uwolnienia si? od choroby. A poniewa? to nie nast?puje, chora staje si? niespokojna i ca?kowicie traci cierpliwo??. I tak niepostrze?enie dla niej samej, od cnoty, w kt?rej si? ?wiczy?a, przechodzi do przeciwnego jej grzechu.3 [Wawrzyniec Scupoli]cy uci?nionych w stylu Zorro; b?dziemy sobie m?wi?: ?Na szcz??cie zauwa?y?em z?o, kt?re si? dzieje, i mam zamiar co? z tym zrobi?. W przeciwnym razie wszyscy dalej b?d? si? dawa? oszukiwa?". Kiedy uto?samiamy si? ca?kowicie z jak?? rol?, czujemy si? powo?ani do spe?nienia misji, kt?rej nikt nie rozumie, jest du?e prawdopodobie?stwo, ?e wpadli?my w pu?apk?. Robin Hood i Zorro s? bardzo sympatyczni, lecz prawdziwym zbawc? jest Chrystus. Znak Zorro lepiej zast?pi? znakiem krzy?a! ?wiadectwem tego s? ?wi?ci, kt?rzy nigdy nie trzymali si? kurczowo tego, co otrzymali - jak s?dzili i od Pana, lecz zawsze pozostawali pos?uszni swym prze?o?onym i / lub Ko?cio?owi, nawet je?li by?o to dla nich krzy?em... Nast?pnie rehabilitowano ich, a droga, kt?r? przeszli, potwierdza?a s?uszno?? odsuni?cia si? od owych dar?w. Znakiem prawdziwego daru Boga by?a ich pokora. Peda? gazu Efekt naci?ni?cia peda?u gazu polega wi?c na wyeksponowaniu zalet, na wyolbrzymieniu ich ponad miar?. Odnosi si? to zar?wno do ludzi, jak i ich wytwor?w. Je?li chodzi o cz?owieka, Nieprzyjaciel mo?e wzm?c jego wra?liwo??. Na przyk?ad b?dzie sk?ania? artyst?, by jeszcze bardziej rozwin?? sw?j talent, lecz w przesadny spos?b. B?dzie go zach?ca? nie tylko do po?wi?cenia sztuce wi?kszej ilo?ci czasu, lecz tak?e do wi?kszego perfekcjonizmu. B?dzie pr?bowa? sprawi?, by artysta zacz?? si? m?czy? z powodu w?asnej wra?liwo?ci, by sta? si? nadwra?liwy i w rezultacie porywczy. Jego relacje z otoczeniem pogorsz? si? i ?atwo poczuje si? niezrozumiany. Zacznie si? wi?c izolowa? i odetnie od innych ludzi. W przypadku, gdy s?u?y? swym talentem wsp?lnocie, dojdzie do wniosku, ?e w takich warunkach nie mo?e uprawia? sztuki i b?dzie chcia? podwa?y? sens swej s?u?by Bogu.Przyk?ady / peda? gazu ?w. Synkletyka powiedzia?a tak?e: ?Jest i taka asceza, kt?r? wymy?li? nieprzyjaciel, a jego uczniowie j? uprawiaj?. Jak?e wi?c odr??nimy ascez? Bosk?, kr?lewsk?, od tej tyra?skiej i szata?skiej? Niew?tpliwie po jej umiarze. W ka?dym czasie stosuj jednakow? miar? postu; nie tak, ?eby przez cztery czy pi?? dni nie je?? wcale, a nast?pnie przerwa? post przez obfity posi?ek. Brak umiaru jest we wszystkim zgubny. Je?li jeste? m?ody i zdrowy, to po??: bo nadchodzi staro?? i choroba. W miar? si? twoich gromad? sobie zapasy, aby? by? bezpieczny, gdy ju? si?y stracisz".4 [ Apoftegmaty Ojc?w Pustyni] A?eby zapewni? swoim u?udom wszelkie szanse powodzenia, wykorzystuje on d??no?? duszy i jej pragnienia, nadaj?c z?u pozory dobra duchowego szczeg?lnie upragnionego przez dusze. I rzeczywi?cie, ?lepa d??no?? 1 rado?? z dope?nionego pragnienia przes?aniaj? wszelk? kontrol? rozumu. W ten spos?b szatan wywo?uje pociechy duchowe, kt?re nasycaj? duchowe ob?arstwo duszy, wywo?uj?c w niej przerosty w ?wiczeniach pobo?no?ci i umartwieniach, albo przynajmniej sprawi?, ?e b?dzie tak ci??ko odczuwa? osch?o?ci, jakie potem nast?pi?, ?e ?atwo si? mo?e zniech?ci?.5 [Maria Eugeniusz od Dzieci?tka Jezus ocd]Wszystkie osoby, kt?re s? hojne, mog? czu? pokus?, by z ka?dym dniem dawa? z siebie coraz wi?cej i wi?cej... Jest tyle rzeczy do zrobienia! Lecz kto?, kto nieustannie odczuwa zm?czenie, staje si? w efekcie przewra?liwiony: wszystko go dra?ni, traci dystans i panowanie nad sob?. Zasad? przyspieszenia jest rosn?ce tempo. Nie zawsze wi?c ?atwo jest odkry?, kiedy przekracza ono granic? dozwolonej pr?dko?ci i staje si? niebezpieczne. Symptomy przyspieszenia -U osoby duchownej: stopniowe kurczenie si? czasu na modlitw?. - U osoby ?wieckiej: po?wi?canie nadmiernej ilo?ci czasu na ?sprawy Bo?e", prowadz?ce do zaniechania obowi?zk?w zawodowych i braku czasu dla bliskich. - Poczucie winy, ?e zawsze robi si? za ma?o, i towarzysz?ce mu chroniczne niezadowolenie. - Nieustanne d??enie do perfekcjonizmu lub poszukiwanie szkodliwych przyjemno?ci. - Nadmierna dra?liwo?? podczas rozmowy na jaki? temat. Silne poczucie braku zrozumienia i ch?? bronienia sprawy. Osch?o?? w stosunku do innych. Odmowa i oskar?enie. Uczucie rozgoryczenia, a nawet z?o?ci. - Utrata pokoju wewn?trznego, zamieszanie w duszy. Izolacja. Trudno?ci z m?wieniem o tych problemach. Jak udaremni? pu?apk?? Nie wszystko, ?co si? ?wieci", pochodzi od Pana. ?wiadomo?? ta pozwala nam zachowa? ostro?no??. Tak samo fakt, ?e mamy jakie? uzdolnienia, dar czy charyzm?, nie zapewnia nam w tej dziedzinie nietykalno?ci. M?wi si?, ?e ?zalety maj? swe wady". Prawdziwa m?dro?? polega na znajomo?ci wad -drugiej stro-Cytaty / anio? ?wiat?o?ci Kiedy przebieg?y szatan dostrze?e, ?e gor?co pragniemy i?? w stron? cnoty, nie mog?c nas przeci?gn?? na swoj? stron? jawnymi oszustwami, przybiera posta? anio?a ?wiat?o?ci. Nast?pnie za pomoc? przyjemnych my?li, cytat?w z Pisma ?wi?tego i przyk?ad?w ?wi?tych natarczywie zach?ca nas do pospiesznej, nierozwa?nej wspinaczki na szczyt doskona?o?ci, a wszystko po to, by korzystaj?c z okazji, str?ci? nas w przepa??. Namawia nas do surowego umartwiania cia?a za pomoc? biczowania, w?osiennic, wstrzemi??liwo?ci i innych podobnych udr?k, ale tylko dlatego, by?my albo popadli w pych? - przekonani, co zdarza si? zw?aszcza kobietom, ?e czynimy co? wspania?ego - albo zapadli na zdrowiu i stali si? niezdolni do dobrych uczynk?w, albo wskutek utrudzenia i udr?ki znudzili si? ?wiczeniami duchowymi i zacz?li odczuwa? do nich odraz?. W ten spos?b nasz zapa? os?abnie i ze zdwojon? po??dliwo?ci? oddamy si? uciechom doczesnym. Wielu ludzi, kt?rzy z powodu pychy dali si? ponie?? nierozwa?nej gorliwo?ci i w ?wiczeniach zewn?trznych przekroczyli miar? w?asnej cnoty, ponie?li wielk? szkod? i stali si? po?miewiskiem z?o?liwych szatan?w.6 [Wawrzyniec Scupoli] Starcy m?wili: nawet je?li ukaza?by ci si? anio?, nie przyjmuj go ?atwo, ukorz si? raczej, m?wi?c: ?Nie jestem godny ogl?da? anio?a, gdy? ?yj? w grzechu".7 [Lucien Regnault]ny medalu. Cz?sto nie potrafimy trafnie os?dzi? samych siebie, lecz nie jeste?my sami: nasi bliscy mog? nam w tym pom?c. Bardzo po?yteczne jest uwa?ne s?uchanie uwag, kt?re kieruj? pod naszym adresem... nawet je?li nas to dra?ni! Znajomo?? pojazdu pozwala zachowa? nad nim kontrol?. Diabe? kusi? Chrystusa, wykorzystuj?c Jego mocne strony (misj?, bosk? natur? itd.), lecz Chrystus opar? si?, gdy? pozosta? pos?uszny woli Ojca. Tak wi?c ten, kto s?ucha i zachowuje pos?usze?stwo, mo?e udaremni? pu?apk? ?peda?u gazu". Polega to na weryfikowaniu samego siebie: przed, a zw?aszcza w czasie drogi. Konkretnie trzeba: - zaakceptowa?, ?e mo?na si? myli? w jakiej? kwestii; umie? spojrze? na siebie krytycznym okiem i przyj?? uwagi na sw?j temat; - sprawdzi?, czy jeste?my zdolni do zaniechania tego, co robimy, bez szukania wym?wki, ?e jest to niezb?dne dla nas samych lub innych; -sprawdzi? w rozmowie z przewodnikiem duchowym, spowiednikiem lub prze?o?onym, czy to, co mia?o by? ?rodkiem do s?u?enia Bogu, nie sta?o si? dla nas celem, czy nie obr?cili?my chwa?y Bo?ej na w?asn? korzy??. Nauka z prze?ledzenia minionych wydarze? Cz?sto dopiero po fakcie zdajemy sobie spraw?, ?e zostali?my oszukani. Na nic wi?c zda si? lament i rozpacz. Sp?jrzmy raczej, jak? powinni?my wyci?gn?? z tego nauk?. Dobrzy my?liwi ?cigaj? zwierzyn?, id?c po zostawionych przez ni? ?ladach. Przej?cie Nieprzyjaciela daje nam mo?liwo?? nauczenia si? bycia dobrymi my?liwymi! O tym w?a?nie m?wi nauczanie ?w. Ignacego o ?w??owym ogonie" (por. s. 212). Aby osi?gn?? bieg?o?? my?liwych, powinni?my przeanalizowa? minione wydarzenia: pozwoli nam to nam odkry?, w jaki spos?b zboczyli?my z w?a?ciwej drogi, w kt?rym mo-Teksty ?r?d?owe / ?w. Ignacy Musimy zwraca? baczn?, uwag? na przebieg my?li. Je?eli ich pocz?tek, ?rodek i zakonczenie jest dobre i je?eli si? ku dobru sk?aniaj?, jest to znak dobrego anio?a. Je?eli jednak z przebiegu my?li, kt?re si? nasuwaj?, wynika ostatecznie jakie? z?o, rozproszenie lub mniejsze dobro ni? to, kt?rego dusza przedtem zamierza?a dokona?, albo je?li to os?abia lub niepokoi dusz? albo wprowadza w ni? zamieszanie, a pozbawia jej pokoju ciszy i odpoczywania - jest to wyra?ny znak, ?e pochodzi ona od anio?a z?ego, nieprzyjaciela naszego post?pu i zbawienia wiecznego. [?w. Ignacy Loyola, Regu?a 333] Kiedy nieprzyjaciel natury ludzkiej zostanie odkryty i rozpoznany po swoim w??owym ogonie i z?ym celu, do kt?rego zmierza, b?dzie korzystn? rzecz? dla osoby, kt?r? ogarn??y pokusy, je?eli si? natychmiast zastanowi nad przebiegiem dobrych my?li, jakie jej posuwa [z?y anio?], i nad ich pocz?tkiem, a tak?e nad tym, jak si? on stopniowo stara?, by spowodowa? jej odej?cie od s?odyczy i rado?ci duchowej, w kt?rej trwa?a, a? do tego, by j? poci?gn?? do swojego przewrotnego zamiaru. Chodzi o to, ?eby poznawszy i zapami?tawszy to do?wiadczenie, strzeg?a si? w przysz?o?ci jego zwyczajnych podst?p?w.8 [?w. Ignacy Loyola, Regu?a 334]mencie i dlaczego. Dzi?ki zdobytej w ten spos?b wiedzy b?dziemy mogli wystrzega? si? w przysz?o?ci obierania tych samych fa?szywych ?cie?ek. Jednak dop?ki nie odkryjemy podst?p?w Nieprzyjaciela, Wr?g b?dzie nas zwodzi?, wci?? u?ywaj?c takich samych sposob?w. Nie wystarczy wi?c, ?e powr?cimy na w?a?ciw? drog?. Musimy wyci?gn?? korzy?? z naszych przykrych do?wiadcze?. Zej?cie z w?a?ciwej drogi Nieprzyjaciel doskonale zdaje sobie spraw?, ?e nie z?apie w pu?apk? duszy, kt?ra jest odwa?na, wzbudzaj?c w niej strach lub rozczarowanie. B?dzie wi?c pr?bowa? uczyni? to na terenie jej w?asnych kompetencji i zdolno?ci - zar?wno czysto ludzkich, jak i duchowych. B?dzie usi?owa? zwabi? j? czym?, co z pozoru jest dobre, by stopniowo sprowadzi? j? z w?a?ciwej drogi. Przy rozpatrywaniu kategorii k?amstwa jest wa?ne, by sobie jasno uzmys?owi? istot? owego wymierzonego w uczni?w Chrystusa, niezwykle skutecznego fortelu: to lekkie przesuni?cie, zboczenie z drogi, kt?re pocz?tkowo jest pozornie bez znaczenia, w ostatecznym rozrachunku nas gubi. Trzeba wiedzie?, ?e ?aska dana na pocz?tku mo?e pochodzi? od Boga, jednak z biegiem czasu zostaje wypaczona przez Nieprzyjaciela. Mi?dzy pierwotn? a p??niejsz? jej postaci? powstaje nieznaczna rozbie?no??, kt?ra, je?li nie naprostuje si? steru, prowadzi do zmiany kursu o 180 stopni. Pocz?tkiem tego zwrotu mo?e by? w?tpliwo?? w rodzaju: ?Niby chodzi o to, lecz nie do ko?ca..." Powr?t Zorro We?my np. problem czysto?ci. Nieprzyjaciel nie b?dzie w tej materii kusi? ucznia Chrystusa, zsy?aj?c mu top modelk? prosto 7. marze?. Pu?apka by?aby zbyt oczywista, by da? si? w ni? z?apa?. Wpierw wykorzysta dobre uczucie, kt?re pojawia si?Cytaty / brak ufno?ci wobec siebie samego, umiar i rozr??nianie W samym sercu tradycji monastycznej znajdujemy poj?cie diakrisis, termin grecki zwyczajowo t?umaczony jako ?rozr??nianie?. S?owo to ma dwa znaczenia: - rozeznawanie duch?w; roztropno?? w kierowaniu innymi lub sob? samym; -poczucie umiaru i z?otego ?rodka. Diakrisis, jednakowo oddalona od dw?ch przeciwstaw nych skrajno?ci, uczy mnicha i?? zawsze kr?lewsk? drog i nie pozwala mu zbacza? ani na prawo, w stron? g?upio zarozumia?ej cnoty i przesadnej ?arliwo?ci, kt?ra przekracza granice s?usznego umiaru, ani na lewo, w kierunku rozlu?nienia zasad i - pod pretekstem dbania o cia?o - ?ycia w gnu?nej letnio?ci ducha. (...) Wszyscy si? zgadzaj?, ?e ?matk? wszelkich cn?t, ich stra?niczk? i w?adczyni?, jest diakrisis (rozr??nianie)" (Jan Kasjan). (...) Za to nie ma innych wad, za pomoc? kt?rych demon m?g?by r?wnie ?atwo doprowadzi? mnicha do upadku i r?wnie szybko do zguby, ni? pogarda (dla ?rad? starc?w) oraz ufno?? w swoje w?asne zdanie i osobiste zapatrywania. (...) Przys?owie: ?ekstrema si? stykaj?", nie jest nowe. Zbyt ry- gorystyczny post lub ?ar?oczno?? maj? taki sam skutek; pozbawione umiaru czuwanie nie jest mniej dla mnicha zgubne ni? oci??a?o?? po zbyt d?ugim ?nie. Nadmierne umartwianie doprowadza do wycie?czenia i stanu, w kt?rym ofiary zaniedbania i apatii marniej?.9 [Mnich Kartuz]na pocz?tku (usypia w nas ono wszelkie podejrzenia i niepok?j), a nast?pnie wypaczy je. Na przyk?ad w wyniku hojno?ci i mi?osierdzia mo?na zwi?za? si? z osob? z problemami. W przypadku osoby duchownej lub ksi?dza mo?e to by? kobieta uzale?niona od alkoholu, kt?ra potrzebuje pomocy. W przypadku innych os?b b?dzie to np. kolega (kole?anka) z pracy prze?ywaj?cy(-a) kryzys ma??e?ski. Wystarczy, ?e jego (jej) sytuacja nas poruszy, by?my si? bez reszty zaanga?owali. Pr?buj?c nie?? pomoc tej osobie, oddajemy jej cz??? swego serca: nie pozostawia jej to oboj?tn? i, rzeczywi?cie, mo?e jej pom?c. Pozytywne rezultaty zach?caj? nas do dalszego dzia?ania. Mo?emy nawet czu?, jak nam wyrastaj? u ramion skrzyd?a! Jednak taka sytuacja mo?e wytworzy? za?y?o??, kt?ra przerodzi si? w uczucie mi?o?ci. Gdy za? pojawia si? mi?o??, wtedy bardzo trudno zachowa? kontrol? nad statkiem i ustrzec go przed wywr?ceniem. Jest to jeszcze trudniejsze w okresie, gdy mamy k?opoty z zachowaniem wierno?ci i czysto?ci. Zreszt?, dziwne, ale w?a?nie wtedy natrafiamy na sk?rk? od banana i musimy si? na niej po?lizgn??. Nasze zadanie polega na tym, by nauczy? si? rozpoznawa? te ryzykowne sytuacje i nie ufa? sobie samym. Jest to ten konieczny brak ufno?ci wobec siebie samego, o kt?rym m?wili?my w rozdziale V. U?wiadomienie sobie, ?e nie tylko inni si? myl?, ?wiadczy o naszej rozwadze. Powinni?my te? nie zapomina?, ?e pomaganie bli?niemu mo?e nie?? z sob? ryzyko. Niejedna osoba duchowna da?a si? w t? pu?apk? z?apa?, niejedno ma??e?stwo zosta?o w takich okoliczno?ciach zerwane. Oby te przestrogi sprawi?y, ?e staniemy si? r?wnie uwa?ni jak w??e! Nauczmy si? i?? drog? prawdziwej m?dro?ci, kt?ra oznacza umiar bez letnio?ci.?wiczenie M?dlcie si? do Ducha ?wi?tego, by poprowadzi? was ku prawdzie. Pragnijcie m?dro?ci 1. Czy potrafi? pogodzi? si? z tym, ?e moja praca nie zawsze jest uko?czona lub doskona?a? W jakich okoliczno?ciach tego nie akceptuj?? Dlaczego? 2. Czy jestem w stanie zorientowa? si?, ?e ?za du?o robi?"? Jak to si? przejawia? Jakie s? moje sk?onno?ci? W jakiej cesze mojego charakteru zagnie?dzi?a si? pycha? 3. Czy ju? odkry?am(-em), w jaki spos?b Nieprzyjaciel m?g? mnie sprowadzi? z w?a?ciwej drogi? Jak? lekcj? z tego wyci?gn??am(- ??em)? W jakiej dziedzinie przede wszystkim przejawiam brak czujno?ci? 4. Przeanalizuj sw?j ostatni ?wybryk", bior?c pod uwag? kryteria rozeznania ?w. Ignacego (por. s. 196). Po?wi?? temu odpowiedni? ilo?? czasu! Czego si? dowiedzia?am(-em) no- wego? 5. Zanotuj postanowienia, kt?re powinna?(-niene?) zrobi?, ale nie podejmuj ich natychmiast... Pozw?l im ?pole?e?" i wr?? do nich za jaki? czas, aby zobaczy?, kt?re z nich mo?esz zatrzyma?.Do Boga ?wiat?o?ci i Prawdy Panie m?j, ?wiat?o?ci mego ?ycia, Pragn? w pokorze kroczy? Twoimi ?cie?kami, Wyniesiony przez Twe spojrzenie, Kt?re zwracasz ku mnie I kt?rym dzi?ki Tobie ogarniam ?wiat. Panie m?j, Prawdo, kt?ra mnie wyzwalasz, Nie pozw?l memu spojrzeniu spocz?? na zwodniczych kszta?tach tego ?wiata, Spraw, abym ponad pozorami ujrza? Prawdziwe bogactwa, kt?rymi chcesz nas obdarzy?. Nie pozw?l, by zwi?d? mnie anio? ?wiat?o?ci, Kt?ry chce mnie zabra? na wysp? u?udy. Wyczul mnie na wszystko, co nie pochodzi od Ciebie, Abym odrzuci? ka?d? rzecz, kt?ra mog?aby mnie od Ciebie oddali?. Moim szcz??ciem jest ?y? w Tobie Przez wszystkie dni mego ?ywota. ModlitwaLeona XIII do ?w. Micha?a Archanio?a ?wi?ty Michale Archaniele bro? nas w walce. Przeciw niegodziwo?ci i zasadzkom z?ego ducha b?d? nam obron?. Niech go B?g pogromi, pokornie prosimy. A Ty, Ksi??e wojska niebieskiego, szatana i inne duchy z?e, kt?re na zgub? dusz kr??? po ?wiecie,moc? Bo?? str?? do piek?a. Amen.ROZDZIA? IX Z?e my?li i s?owa, kt?re zabijaj?Oskar?yciel naszych braci zosta? str?cony, ten, co dniem i noc? oskar?a ich przed Bogiem naszym. (Ap 12,10)Oszczerstwo i kalumnia S? s?owa, kt?re sprawiaj? nam b?l. S? te? takie, kt?re nas rani?, zw?aszcza gdy zosta?y powiedziane przez osoby, kt?re kochamy. S? te? s?owa, kt?re zamykaj? nas w okre?lonych schematach: ?Jeste? zawsze taki a taki", lub odnosz? si? do naszej reputacji i rani? nasz? godno??. S? wreszcie s?owa, kt?re nas ??ami?", gdy? hamuj? nasz ?yciowy rozmach. Oszczerstwo, kalumnia le?? cz?sto u ?r?d?a tych ?miertelnych s??w, siej?cych spustoszenie pod pretekstem m?wienia prawdy. Jednak ?ycie nas uczy, ?e mo?emy by? jednocze?nie katem i ofiar?. ?Je?li kto nie grzeszy mow?, jest m??em doskona?ym" - m?wi nam ?w. Jakub w swym li?cie (Jk 3,2). Dar mowy udzielony ludziom jest wielki i zarazem niebez- pieczny. Za pomoc? s?owa mo?emy budowa? i niszczy?, b?ogos?awi? i przeklina?. ?J?zyka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okie?zna?, to z?o niestateczne, pe?ne zab?jczego jadu. Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobie?stwo Bo?e. Z tych samych ust wychodzi b?ogos?awie?stwo i przekle?stwo. Tak by? nie mo?e, bracia moi! Czy? z tej samej szczeliny ?r?d?a wytryska woda s?odka i gorzka? Czy mo?e, bracia moi, drzewo figowe rodzi? oliwki albo winna latoro?l figi? Tak?e s?one ?r?d?o nie mo?e wyda? s?odkiej wody" (Jk 3,8-11). Lecz jak oczy?ci? to ?r?d?o? Nasi?kaj?c S?owem, S?owo za? to Chrystus. Czerpi?c ze ?r?d?a wody ?ywej, posi?dziemy s?owa, kt?re rodz? pok?j, buduj? i pokrzepiaj?.Nauka Ko?cio?a / r??ne sposoby zniewa?ania prawdy 2477: Poszanowanie dobrego imienia os?b zabrania jakiegokolwiek niesprawiedliwego czynu lub s?owa, kt?re mog?yby wyrz?dzi? im krzywd?. Staje si? winnym: - pochopnego s?du, kto nawet milcz?co uznaje za prawdziw? bez dostatecznej podstawy -moraln? wad? bli?niego; - obmowy, kto bez obiektywnie wa?nej przyczyny ujawnia wady i b??dy drugiego cz?owieka osobom, kt?re o tym nie wiedz?; - oszczerstwa, kto przez wypowiedzi sprzeczne z prawd? szkodzi dobremu imieniu innych i daje okazj? do fa?szywych s?d?w na ich temat. 2481: Pr??no?? lub samochwalstwo stanowi? grzech przeciw prawdzie. To samo dotyczy ironii, kt?ra zmierza do poni?enia kogo? przez o?mieszanie w spos?b nieprzychylny pewnego aspektu jego post?powania. 2486: ...K?amstwo jest zgubne dla ka?dej spo?eczno?ci; podwa?a zaufanie mi?dzy lud?mi i niszczy tkank? relacji spo?ecznych. [Katechizm Ko?cio?a Katolickiego]Im bardziej b?dziemy ewangelizowa? nasze my?li, tym bardziej nasze s?owa b?d? innych budowa?y i uzdrawia?y. My?li ?wiadcz? o stanie zdrowia naszego serca By pozna? stan zdrowia naszego serca, musimy si? nauczy? rozr??nia? my?li daj?ce ?ycie od tych, kt?re zawieraj? trucizn?, a tak?e - przyjmowa? te pierwsze, a odrzuca? drugie. W celu wy?wiczenia umiej?tno?ci rozpoznawania swych my?li warto ws?uchiwa? si? we w?asne s?owa. Spr?bujmy zauwa?y?, w jakich sytuacjach u?ywamy wyraz?w, kt?re s? niew?a?ciwe. Na przyk?ad, jak reagujemy, gdy, prowadz?c samoch?d, znajdziemy si? za jakim? guzdra?? lub niewprawnym kierowc?? Czy nie mamy zwyczaju obrzuca? go wszelkiego rodzaju wyzwiskami? Lecz tak naprawd?, jak? prawomocno?? maj? te s?owa? Czy nie m?wimy ich przede wszystkim dlatego, ?e jeste?my zdenerwowani i natrafili?my na przeszkod? w je?dzie? Oczywi?cie, kiedy zaje?d?aj? nam drog?, nie mo?emy zachowywa? si?, jakby?my byli z kamienia, ale mi?dzy niewzruszonym spokojem a rzucaniem obelgami jest kilka innych mo?liwo?ci zachowa?. Nasze reakcje werbalne ods?aniaj? wn?trze naszego serca. Nadaremno m?wimy: ?Nie to chcia?am(-em) powiedzie?", nasze s?owa wysz?y przecie? z naszych ust, a nie z ust s?siada! To, co m?wimy, wyra?a nasze my?li, czasem te?... my?li ukryte. S?owa ods?aniaj? nasze serce, to, co my?limy, to, co zamieszkuje nasze wn?trze. Szcz??liwe sytuacje, w kt?rych tracimy panowanie nad sob?: ujawniaj? bowiem nasze z?e my?li i z?e uczucia. Ten, kto b?dzie umia? si? od nich odwr?ci? przez okazanie skruchy, odkryje z rado?ci?, ?e mo?na mie? w?adz? duchow? nad ?r?d?em swych my?li. Wed?ug Ojc?w Pustyni, tre?? naszych my?li pozwala stwierdzi?, czy nasze serce jest zdrowe, czy choruje. Nasze my?li s? pe?ne pokoju? To znak, ?e w naszym sercu mieszka cnotaCytaty/ o ?r?dle naszych my?li Nie test mo?liwe, by my?li nie niepokoi?y umys?u; przyj?? je jednak albo odrzuci? mo?e ka?dy, kto si? stara. Cho? wi?c ich powstanie niezupe?nie od nas zale?y, to jednak jest w naszej mocy wzgardzi? nimi albo je ch?tnie powita?. Lecz cho? umys?owi zawsze jakie? my?li nastr?cza? si? musz?, nie nale?y przypisywa? wszystkiego pokusie lub owym duchom, kt?re nam je usi?uj? podsun??. (...) Przeciwnie, twierdz?, ?e w wielkiej cz??ci od nas zale?y, czy poprawiamy tre?? my?li naszych i czy w sercach naszych powstaj? my?li ?wi?te i wznios?e, czy te? ziemskie i cielesne. Dlatego to polecamy pilne czytanie i nieustanne rozmy?lanie Pisma, by pami?ci naszej dostarczy? przedmiot?w duchownych; dlatego ?piewamy cz?sto psalmy, by?my mogli ci?gle kruszy? swe serce, i dlatego pilnujemy czuwa?, post?w i modlitw, aby duch umartwiony nie zasmakowa? w rzeczach ziemskich, lecz wpatrywa? si? w sprawy niebieskie.1 [?w. Jan Kasjan] Starcy m?wili: do ka?dej my?li, kt?ra pojawia si? w twoi umy?le, m?w: ?Czy jeste? po naszej stronie, czy te? po stronie naszych wrog?w?" (Joz 5,13), a ona z pewno?ci? to wyzna.2 [Ojcowie Pustyni]i ?e jest ono zjednoczone z Bogiem. Mamy z?e my?li, kt?re nas nieustannie n?kaj? i rozpraszaj?? To z kolei znak, ?e kieruj? nami nami?tno?ci i wady. Skierowanie uwagi na my?li i dar rozumu Nie dlatego ?yjemy w prawdzie, ?e mamy swoje zdanie na jaki? temat! C?? za nieszcz?sne nieporozumienie! Kto nie ?ywi braku ufno?ci wzgl?dem siebie, ten si? daje prowadzi? g?upcowi - m?wi s?owo Bo?e (por. Prz 26,28). Trzeba wi?c, by?my nie ufali naszym my?lom. Brak zaufania do samego siebie to pierwsza bro?, o kt?rej m?wi Wawrzyniec Scupoli w swym traktacie o walce duchowej. Nieufno?? ta pozwala zachowa? dystans niezb?dny do dokonania prawdziwego rozeznania. ?w proces mo?emy podzieli? na nast?puj?ce etapy: 1. nieufno?? wzgl?dem siebie (dyspozycja wewn?trzna), 2. skierowanie uwagi na my?li (dyspozycja jednorazowa), 3. rozeznanie, 4. przyj?cie lub odrzucenie danej my?li. Skierowanie uwagi na my?li pozwala rozumowi na prac? rozeznania, rozr??nienia mi?dzy z?em a dobrem, a nast?pnie przyj?cia danej my?li do serca. Rozum jest jak stra?nik na wie?y: patrzy, czy osoba, kt?ra chce wej?? do ufortyfikowanego grodu, jest wrogiem czy sprzymierze?cem, i stosownie do wyniku tego rozeznania pozwala jej wej?? lub nie. Aby nieprzyjaciel nie wkroczy? do ?rodka, trzeba podnie?? most zwodzony. Tym mostem jest nasza wola. To od nas zale?y, czy ten ufortyfikowany gr?d (nasz? najg??bsz? istot?) zamienimy w siedzib? bandyt?w, czy w ?wi?te miasto. Komu pozwolimy wej?? do ?rodka? Czy stoimy na stra?y swego serca? ?Z ca?? pilno?ci? strze? swego serca, bo ?ycie tam ma swoje ?r?d?o" (Prz 4,23).Cytaty/ o rozeznawaniu my?li [My?li] od Boga pochodz?, gdy B?g raczy nas nawiedzi?! ?wiat?em Ducha ?wi?tego, d?wigaj?c nas na wy?szy szczebel] doskona?o?ci; lub gdy karze nas zbawienn? skruch?, je?eli?my z czego za ma?o skorzystali lub, walcz?c gnu?nie, dali si? zwyci??y?; lub gdy otwiera nam tajemnice niebieskie i zwraca przedsi?wzi?cia nasze i wol? do uczynk?w lepszych. (...) Od szatana pochodz? my?li wtedy, gdy nas usi?uje przywie?? do upadku, b?d? to grzesznymi rozkoszami, b?d? to tajemnym podst?pem, przedstawiaj?c nam zdradliwie z najprzenikliwsz? chytro?ci? z?e jako dobre i przybieraj?c na si? wobec nas posta? Anio?a ?wiat?o?ci. (...) Z nas samych nareszcie powstaj? my?li, gdy sobie przyro- dzonym sposobem przypominamy, co czynimy, albo co?my czynili lub s?yszeli.3 [?w. Jan Kasjan] Kryterium intelektualne: Je?eli jednak z przebiegu my?li, kt?re si? nasuwaj?, wynika ostatecznie jakie? z?o, rozproszenie lub mniejsze dobro ni? to, kt?rego dusza przedtem zamierza?a dokona? (...) - jest to wyra?ny znak, ?e pochodzi ona od anio?a z?ego, nieprzyjaciela naszego post?pu i zbawienia wiecznego. Kryterium uczuciowe: Je?eli jednak z przebiegu my?li, kt?re si? nasuwaj?, wynika ostatecznie [co?, co] os?abia lub niepokoi dusz? albo wprowadza w ni? zamieszanie, a pozbawia jej pokoju ciszy i odpocznienia - jest to wyra?ny znak, ?e pochodzi ona od anio?a z?ego, nieprzyjaciela naszego post?pu i zbawienia wiecznego.4 [?w. Ignacy Loyola, Regu?a 5]My?li os?dzaj?ce Naj?atwiejszym sprawdzianem naszych my?li jest test dotycz?cy os?d?w. Ten rodzaj my?li, je?li nie nauczyli?my si? ich odrzuca?, mo?e by? dla naszej duszy prawdziw? trucizn?. Przychodz? nam one do g?owy, np. gdy mijamy jak?? osob? i na podstawie jej wygl?du zaczynamy sobie wyobra?a? o niej r??ne rzeczy. To, ?e takie my?li si? pojawiaj?, jest w pewnej mierze nieuniknione, lecz nie mo?emy im bezkrytycznie ufa?! Aby m?c si? uwolni? od tego rodzaju przyzwyczajenia, trzeba najpierw przekona? samego siebie, ?e jest to z?e i szkodliwe, a nast?pnie powzi?? postanowienie przeciwdzia?ania. Na przyk?ad, za ka?dym razem, gdy ?apiemy si? na tym, ?e kogo? ?szufladkujemy", spr?bujmy raczej go w duszy b?ogos?awi?, to znaczy znale?? my?li i s?owa modlitwy, kt?re maj? na wzgl?dzie jego dobro. Wyobra?cie sobie, ?e na przeciwko was siedzi w metrze rozwalony m?odzieniec ze s?uchawkami na uszach, my?licie sobie: ?Jaki zblazowany typ". Wasze sumienie natychmiast jednak robi ?pi..., pi..." (a to dlatego ?e przeczytali?cie te kilka linijek i wzbudzi?o to wasz? czujno??) i w tej w?a?nie chwili omijacie przeszkod?, modl?c si?: ?B?ogos?aw, Panie, tego ch?opaka, umocnij go, chro? go itp." B?ogos?awi? komu? to znaczy dobrze mu ?yczy? i m?wi? o nim dobre rzeczy. Wyb?r: B?ogos?awi? zamiast os?dza?, nawraca nasze my?li i oczyszcza s?owa. B?ogos?awie?stwo rodzi ?yczliwo??, jest drog? dobroci. Dyskusja r?wnego z r?wnym Musimy pami?ta?, ?e Nieprzyjaciel pr?buje wda? si? z nami w dyskusj? na p?aszczy?nie naszych my?li. Ewangelia przedstawia nam spotkanie Jezusa z kusicielem jako dyskusj? mi?dzy uczonymi w prawie, powo?uj?cymi si? na teksty z Biblii.Cytaty/ o z?ych my?lach i s?owach Abba Anub radzi? si? abba Pojmena w sprawie nieczystych my?li, kt?re rodz? si? w sercu cz?owieka, i w sprawie pr??nych po??da?. Abba Pojmen mu odpowiedzia?: ?Czy? si? pyszni siekiera wobec drwala? Ty im nie dawaj miejsca i nie rozkoszuj si? nimi, a nic nie wsk?raj?". W tej samej sprawie pyta? go i abba J?zef i odpowiedzia? mu abba Pojmen: ?Gdyby kto? zwi?za? w worku w??a i skorpiona, na pewno po jakim? czasie zdechn?; podobnie i z?e my?li, podsuwane przez szatan?w, gin? dzi?ki cierpliwo?ci".5 [ Apoftegmaty Ojc?w Pustyni] Skoro bowiem z?? my?l wyjawili?my drugiemu, zaraz traci sw? si??, i nim jeszcze roztropno?? wyda sw?j wyrok, ju? w?? szkaradny pierzcha z ha?b? i wstydem, bo go niby wyci?gn??a na ?wiat?o z ciemnej jamy podziemnej si?a wyznania. Albowiem tak d?ugo tylko w?adn? w nas jego szkodliwe podszepty, p?ki si? ukrywaj? w sercu.6 [?w. Jan Kasjan] Nigdy nie powtarzaj s??w zas?yszanych, a nic na tym nie stracisz (19,7). Pos?ysza?e? s?owo? Niech umrze z tob?! Nie obawiaj si? - nie rozsadzi ciebie (19,10). Cz?owiek m?dry milcze? b?dzie do chwili odpowiedniej, a che?pliwy i g?upi j?lekcewa?y (20,7). [M?dro?? Sykacha]Nieprzyjaciel pr?buje z nami dyskutowa?, sugeruj?c nam okre?lone my?li, by nast?pnie z?apa? nas w sie? swoich k?amstw. Na pocz?tku insynuuje co?, co jest w stanie nas zaabsorbowa?. Pocz?wszy od tego momentu, nasz wytr?cony z r?wnowagi umys? da si? opanowa? wszelkiego rodzaju niepokojom. B?dziemy dyskutowa? ze swymi my?lami, obracaj?c je na wszystkie strony, i koniec ko?c?w b?dzie to dyskusja nie z samym sob?, lecz z sugestiami Wroga. Na przyk?ad, zdarza si?, ?e jako prze?o?ona musz? podzi?kowa? komu? za pe?nienie jakiej? pos?ugi, by przywr?ci? r?wnowag? w podziale pracy we wsp?lnocie. Nawet je?li wyja?niam dok?adnie powody tej decyzji, dana osoba mo?e sobie m?wi?: ?Je?li ona nie chce, ?ebym pe?ni?a t? s?u?b?, to na pewno dlatego, ?e nie jestem zdolna do wykonywania tego zaj?cia". I je?li nie przeciwstawi si? natychmiast demonowi k?amstwa, b?dzie dalej podsyca?a swoje zw?tpienie z?ymi my?lami. Nie trzeba wi?c dyskutowa? z diab?em, gdy? jest on od nas z?o?liwszy i inteligentniejszy, i otumani nas swoj? logik?, sprawiaj?c, ?e zaczniemy w?tpi? lub wysuwa? oskar?enia przeciwko innym. To w?a?nie z tego powodu osoby, kt?re nabra?y z?ego nawyku zostawania zbyt d?ugo sam na sam ze swymi my?lami, ?atwiej daj? si? przekona? k?amliwym rozumowaniom Nieprzyjaciela. Co innego uwa?ne obserwowanie swych my?li, taka obserwacja oznacza nabranie dystansu. Wymy?lanie scenariuszy Jest normalne, ?e w ?yciu ka?dej grupy ludzi zdarzaj? si? napi?cia, nieporozumienia, kr?tko m?wi?c, trudno?ci. Kiedy nieporozumienie mo?na ?atwo wyrazi?, zostaje us?yszane i wzi?te pod uwag?, konfliktowe sytuacje rozwi?zuj? si? same. Jednak czasem si? zdarza, ?e na jednej trudno?ci zasadza si? druga: trudno?? m?wienia, wyra?ania swych uczu? i my-?wiadectwo / oskar?yciel Jest dzie? przed wielkim letnim spotkaniem m?odzie?y chrze?cija?skiej, kt?rego jestem organizatork?. W trakcie przygotowa? pojawiaj? si? trudno?ci Dochodz? do mnie jakie? szemrania, a o problemach dowiaduj? si? od os?b trzecich. Nie lubi? zachowa?, kt?re s? nieszczere: wydaj? mi si? infantylne. Ponadto czuj? si? tak, jakby to mnie osobi?cie oskar?ano, jakbym by?a winna ca?ej tej sytuacji. Kipi we mnie z?o??. Oskar?ycielskie s?owa natychmiast atakuj? moje my?li oskar?aj? mnie! Wszystko, co tylko mo?na. Co wi?cej, nie znajduj? ?adnego argumentu, kt?ry m?g?by te ataki odeprze?. Nawet replika mog?ca mi pom?c obraca si? przeciwko mnie: ?Nie mo?na tej sytuacji rozpatrywa? w sferze duchowej, prob- lem jest innego rodzaju". Zaraz potem przychodzi mi do g?owy my?l: ?Trzeba odwo?a? to spotkanie!" Oskar?ycielskie s?owa atakuj? dalej: ?Ekipa animator?w b?dzie pyskowa?. To w ?aden spos?b nie przejdzie!" Owe oskar?enia nie ustaj? ani na chwil? i nie daj? mi czasu na my?lenie. S?usznie zdaj? sobie spraw?, ?e ?jestem z?a", lecz nie mog? nabra? dystansu do tego, co si? ze mn? dzieje. Kilka nabytych odruch?w w zakresie zachowa? tak czysto ludzkich, jak i duchowych pozwoli?o mi wyj?? z ca?ej tej sytuacji bez szkody: nie zrezygnowa?am wewn?trznie z mojej funkcji; wys?a?am e- maila z pro?b? o wsparcie do siostry, kt?ra jest mi bliska; podczas Eucharystii odda?am si? opiece krwi Jezusowej, modl?c si? o pomoc i si??; nie da?am si? nak?oni? do ?pysk?wki", pewna, ?e to nie prowadzi do niczego dobrego. Znalaz?am osoby kieruj?ce ekip? animator?w, by szczerze z nimi porozmawia?. Po rozmowie jasno zobaczy?am, ?e w moich my?lach by?o wiele przesady. Spotkanie zacz??o si? czuwaniem, podczas kt?rego wyg?oszono mocne ?wiadectwo przeciwko spirytyzmowi. Pod koniec tego wieczoru odnalaz?am nagle spok?j. Mia?am wra?enie, ?e nast?pi? koniec jakiego? koszmaru. Wci?? jednak czu?am si? tak, jakbym by?a og?uszona. [Siostra Marie-Madeleine]?li (niezale?nie od tego, czy jest to problem danej osoby, czy innych). W takim przypadku Nieprzyjaciel ma czysty interes w tym, by nas zach?ci? do milczenia, gdy? dzi?ki temu b?dzie m?g? nas wci?gn?? w ?piekielny kr?g z?ych my?li". Bardzo prosto wymy?li? sobie gotowy scenariusz! Akcja toczy si? tak samo g?adko, jak dobrze naoliwiony mechanizm. I czy znajdzie si? kto?, kto b?dzie w stanie nas z tego kr?gu wyci?gn??, je?li utwierdzili?my si? w przekonaniu, ?e mamy s?uszno??? Strze?my si? zawzi?to?ci! Strze?my si? r?wnie? - i przede wszystkim - w?asnej dra?liwo?ci! To w?a?nie ona bardzo cz?sto dostarcza materia?u do z?ych scenariuszy, kt?re przedstawia nam Nieprzyjaciel. Dra?liwo?? sprawia, ?e stajemy si? wyczuleni na wszystko, co jest sugestywne i dotyczy naszej osoby. Na przyk?ad, je?li kto? nie odpowiedzia? nam na ?dzie? dobry", zaczynamy si? niepokoi?: ?Co mu takiego zrobi?am(-em)?" Gdy z kolei okazuje si? wzgl?dy innej osobie, popadamy w bolesny konflikt wewn?trzny: ?Nikt si? ze mn? nie Uczy, nikt nigdy nie zwraca na mnie uwagi, najlepiej zrobi?, je?li sobie st?d p?jd?". To mo?e nas zaprowadzi? bardzo daleko. W takich przypadkach mamy bardzo bujn? wyobra?ni?. U?yjmy broni przejrzysto?ci i ujawnienia my?li. Pami?tajmy, ?e Nieprzyjaciel jest kr?lem nieporozumienia i zawsze zaczyna od zm?cenia naszych my?li, by nast?pnie zak??ci? nasze relacje z innymi. Krecia robota Nieprzyjaciel dzieli i oskar?a. Swego rzemios?a umie te? naucza?. Dlatego ci, kt?rzy s? dobrze wy?wiczeni w sztuce oskar?ania, nie wysuwaj? swych zarzut?w bezpo?rednio. Robi? kreci? robot?. Na przyk?ad kpina, a zw?aszcza ironia (chc?ce uchodzi? za co? dowcipnego) mog? s?u?y? do przekazaniaPrzyk?ad / walka i ucieczka Jest w zgromadzeniu siostra, kt?ra ma talent dra?nienia mnie na ka?dym kroku; jej zachowanie, jej s?owa, jej usposobienie wydaj? mi si? bardzo nieprzyjemne. Tymczasem jest to ?wi?ta zakonnica, kt?ra musi by? bardzo mi?a Panu Bogu. Nie chc?c ulec naturalnej antypatii, jak? odczuwa?am, powiedzia?am sobie, ?e mi?o?? bli?niego nie powinna opiera? si? na uczuciach, ale wyra?a? si? w czynach; postanowi?am wi?c post?powa? wobec tej siostry tak, jak post?powa?abym wzgl?dem najdro?szej mi osoby. Za ka?dym razem, ilekro? j? spotka?am, wstawia?am si? za ni? do Pana Boga, ofiaruj?c Mu jej cnoty i zas?ugi. Czu?am doskonale, ?e jest to nader mi?e Jezusowi, bo czy? jest artysta, kt?ry by nie by? zadowolony, gdy chwal? jego dzie?a? Tote? Jezus, Artysta dusz, jest r?wnie? szcz??liwy, kiedy nie zatrzymuj?c si? na tym, co zewn?trzne, przenikamy a? do wewn?trznego sanktuarium, kt?re wybra? sobie na mieszkanie, podziwiaj?c jego pi?kno. Nie poprzestawa?am na tym, by modli? si? wiele za t? siostr?, kt?ra by?a mi powodem tylu walk, stara?am si? r?wnie? oddawa? jej wszystkie mo?liwe przys?ugi, a gdy mia?am pokus? odpowiedzie? jej szorstko, stara?am si? u?miecha? najmilej i zmienia? temat rozmowy. Na?ladowanie bowiem m?wi: ?Raczej ka?dego pozostawi? przy swoim zdaniu, ni? wdawa? si? w k??tliwe sprzeczki".7 Cz?sto te?, je?li nie by?o to na rekreacji (m?wi? o godzinach pracy), a mia?am co? do za?atwienia z t? siostr?, kiedy moje zmagania by?y zbyt gwa?towne, ucieka?am jako dezerter. Poniewa? ona zupe?nie nie domy?la?a si? moich uczu? wzgl?dem niej, dlatego te? nie podejrzewa?a pobudek mojego post?powania i trwa?a w przekonaniu, ?e jej charakter bardzo mi si? podoba. Pewnego dnia podczas rekreacji powiedzia?a mi z min? bardzo zadowolon? te mniej wi?cej s?owa: ?Powiedz mi S. T. od Dz. Jezus, co ci? tak do mnie poci?ga, bo za ka?dym razem, kiedy na mnie spojrzysz, widz?, ?e si? u?miechasz?".8 [?w. Teresa od Dzieci?tka Jezus]jakiej? uwagi na temat osoby, kt?ra jest nieobecna, by?my, o?mieszaj?c j?, wzi?li nad ni? g?r?. Istnieje te? zwyczaj robienia ma?ych pod?ostek. Mo?e to by? charakterystyczne uniesienie ramion lub specjalny rodzaj spojrzenia, w kt?ry to spos?b chcemy wskaza? na jak?? wad? tej czy tamtej osoby. Mog? to by? r?wnie? niedom?wienia, kt?rymi si? pos?ugujemy w celu wyr?wnania rachunk?w pod pretekstem prawdy i ?wiat?a, a tak?e zwyczaj buntowania si? bez wzgl?du na cokolwiek itp. Kr?tko m?wi?c, samo ?ycie bez najmniejszej cz?stki nadprzyrodzonego. Wszystkie te ma?e oszczerstwa, aplikowane w niewielkich dozach i w sta?y spos?b, s? strasznie destruktywne. Kiedy ?mija k?sa, robi dwie male?kie dziurki, przez kt?re ws?cza jad. To w?a?nie przez takie ma?e ?uk?szenia" trucizna wprowadzana jest cz?sto do organizmu. Podobnie jest w grupie, wystarczy czasem jedna osoba, by wprowadzi? z?? atmosfer?. Ludowe przys?owie o parszywej owcy przypomina o odwadze, na jak? trzeba si? zdoby?, wyci?gaj?c chore zwierz? ze stada, by nie zarazi?o ca?ej reszty. Ucieka?, unika? i chroni? si? Jest pewna rada, kt?r? ch?tnie si? daje dzieciom i m?odzie?y. Chodzi o wystrzeganie si? z?ych znajomo?ci. Wszyscy wiemy, ?e cz?owiek w tym wieku jest szczeg?lnie podatny na wp?ywy i niekt?re przyja?nie mog? by? dla niego zgubne. Nie zapominajmy jednak o tej przestrodze, gdy chodzi o nas samych - ludzi doros?ych. S? osoby, kt?re nas ?zanieczyszczaj?" 1 czy to dlatego, ?e nieustannie krytykuj?, czy dlatego, ?e s? manipulantami i uzale?niaj? nas od siebie w z?y spos?b. Nie mo?emy si? bez nich obej??, a mimo to wyrz?dzaj? nam krzywd?. S? wreszcie i takie osoby, kt?re sprawiaj?, ?e ?le si? czujemy w ich towarzystwie. Nie wiemy dlaczego, lecz generuj? niedobr? atmosfer?.?wiadectwo / s?owo ?ycia i s?owo ?mierci 4 kwietnia, podczas uroczysto?ci Zwiastowania Pa?skiego, cz?onkowie wsp?lnoty m?wili o tym, jak us?yszeli w swoim ?yciu wezwanie Boga. W tym samym czasie m?j nastr?j pogarsza? si? z minuty na minut? i na nowo zacz??am sobie m?wi?, ?e wszystko popsu?am i ?e nigdy nie b?d? mog?a wst?pi? do wsp?lnoty, gdy? nie akceptuj? siebie itp. Po po?udniu udali?my si? do Notre-Dame de lEpine. Gdy tylko znalaz?am si? w bazylice, zawo?a?am do Maryi: ?Pom?? mi, ju? d?u?ej nie dam rady". S?owa te zapisa?am r?wnie? w zeszycie z intencjami modlitewnymi. Po zako?czeniu mszy, porz?dkuj?c ?piewniki, zobaczy?am na stojaku kartk? z modlitw?. I oto czytam nast?puj?ce s?owa: ?Moje dziecko, nie wiesz, kim jeste?. Nie pozna?a? jeszcze siebie samej. To znaczy, nie pozna?a? siebie prawdziwie jako obiektu mojej mi?o?ci. Sama z siebie w godzinie prawdy widzisz tylko nie- powodzenia, kl?ski, upadki, skazy i by? mo?e zbrodnie. Lecz wszystko to, to nie ty - nie twoje prawdziwe, najg??bsze ja. Nikt Ciebie do ko?ca nie rozumie opr?cz mnie. M?g?bym powiedzie? o tobie tyle pi?knych, wspania?ych rzeczy! W?a?nie o tobie m?g?bym je powiedzie?, a nie o osobie, kt?r? moc ciemno?ci tak cz?sto sprowadza?a z dobrej drogi, o tobie trwaj?cej w mojej my?li i intencji mi?o?ci, o tobie mog?cej nadto zaistnie? w widzialny spos?b. Sta? si? tym, czym jeste? w mojej my?li... O?yw moc, kt?r? ci da?em... Cokolwiek zrobi?a? ze swoj? przesz?o?ci?, zrywam wi?zy, a je?li zrywam wi?zy, to kto ci przeszkodzi podnie?? si? i i???" Szok!!! Spojrza?am na tytu? ksi??ki: Niesko?czona mi?o?? napisana przez mnicha z Ko?cio?a wschodniego. Zna?am t? ksi??k?. Spragniona, zacz??am czyta?, zdania o?ywa?y, jak np. to: ?Wrogiem, kt?rego nale?y pokona?, nie jest ?mier?, lecz negacja, kt?r? cz?owiek mo?e przeciwstawi? mojej mi?o?ci. (...) Jeste? przeze mnie kochana: powt?rz to S?owo i czerp z Niego pokarm". [cd na str. 229]Musimy si? nauczy? chroni?. Jezus zach?ca nas do nadstawiania drugiego policzka, lecz jest tak?e tym, kt?ry wskazuje faryzeuszom, gdzie jest ich miejsce. Tak samo powie ?w. Pawe?: ?Aleksander, br?zownik, wyrz?dzi? mi wiele z?a. (...) I ty si? go strze?..." (2 Tm 4,14-15) lub tak?e: ?Roztropno?ci? za? - z?a unikanie" (Hi 28,28). Pan r?wnie? broni nas przed naszymi wrogami. Mo?na chcie? dobra i zbawienia nieprzyjaciela i jednocze?nie pr?bowa? wyrwa? si? z jego szpon?w. Te dwie sprawy nie s? ze sob? nie do pogodzenia, a wr?cz przeciwnie. Konflikty i zerwania Mi?osierdzie Boga mo?e czyni? cuda, je?li chodzi o odzyskiwanie tego, co zosta?o utracone, lecz nie mo?e wymaza? fakt?w. W ma??e?stwie niewierno?? pozostawia ran?, nawet je?li mi?osierdzie odnowi wzajemne zaufanie. S? wi?c kolizje poci?gaj?ce za sob? powa?ne konsekwencje, zw?aszcza w ?yciu os?b, kt?re nie znaj? Bo?ego mi?osierdzia i zosta?y ci??ko zranione. W sytuacji konfliktowej trzeba zawsze wys?ucha? dw?ch wersji wydarze?. Rzadko si? zdarza, by co? by?o bia?e albo czarne. Problemy dotycz?ce relacji bior? si? cz?sto z braku zrozumienia, nieporozumie?, ale tak?e z cierpienia. B?g zna prawdziwe intencje ludzkich serc. Powinni?my si? mie? na baczno?ci tak?e wtedy, gdy relacjonuje si? nam czyje? s?owa lub dostajemy od kogo? wiadomo??, a tre?? tych przekaz?w wprawia nas w z?o??. Nie ufajmy pierwszym reakcjom, kt?re popychaj? nas do gwa?townych dzia?a?.B?d?my na tyle m?drzy, by poczeka?, a? burza minie, zanim wy?lemy nierozwa?ne s?owo lub z?apiemy za telefon. Pr?dko??, z jak? wysy?a si? e-maile, jest w tego rodzaju sytuacjach niebezpieczna. Nie daje nam czasu, by si? uspokoi?. By temu zaradzi?, z???my pierwsz? wersj? listu pod krzy?em i poczekajmy z jego wys?aniem do nast?pnego dnia. Pozwoli?wiadectwo / s?owo ?ycia i s?owo ?mierci [doko?czenieze str. 227] Przepisa?am ten fragment i cz?sto powraca?am do niego w ci?gu dnia, by czyta? go wci?? od nowa. Dzie? potem wys?ucha?am CD z Simone Pacot, kt?ra udziela?a nast?puj?cych rad: ?Wybierzcie fragment ze s?owa Bo?ego, w kt?rym Pan m?wi o swojej Mi?o?ci". Radzi?a, by szuka? w Ksi?dze Izajasza. ?Powtarzajcie te s?owa codziennie (je?li to mo?liwe, podczas Eucharystii), a? s?owo stanie si? w was cia?em". Zwr?ci?am si? do Boga o wskazanie s?owa i dosta?am fragmenty 43,1 i 4 oraz 49,16. Bez w?tpienia natchniona przez Ducha ?wi?tego zast?pi?am s?owo ?Izrael? moim imieniem, co da?o nast?puj?cy efekt: ?Ale teraz tak m?wi Pan, Stworzyciel Tw?j, Sylwio, i Tw?rca tw?j, Sylwio: Nie l?kaj si?, bo ci? wykupi?em, wezwa?em ci? po imieniu; ty? moja! (...) Poniewa? droga jeste? w moich oczach, nabra?a? warto?ci i Ja ci? mi?uj?. (...) Oto wyry?em ci? na obu d?oniach..." Notuj? te zdania na kartce, kt?r? zafoliowuj?, by mo?na je by?o przeczyta?, i ustawicznie si? nimi karmi?. Dzi?ki ksi??ce mnicha z Ko?cio?a wschodniego zacz??am rozumie?, ?e od dawna uprawia?am ba?wochwalstwo, ale s?dzi?am, ?e czci?am siebie tak?, jak? chcia?am by?, i w?wczas poj??am, ?e by?o to jeszcze gorsze. Mog?am dotrze? do korzeni problemu: przez ponad 40 lat wi?cej znaczy?o dla mnie s?owo ?mierci wypowiedziane przez moj? babk?: ?Jeste? bardzo z?a...", ni? S?owo daj?ce ?ycie. To wyobra?enie, kt?re mia?am o sobie, bez wzgl?du na to, co mi od dawna m?wiono w ramach kierownictwa duchowego, i kt?re nie chcia?o ust?pi?, rozpierzch?o si? jak smuga dymu. Pragnienie ?mierci znik?o ca?kowicie, lecz z?e nawyki wewn?trzne nie ust?pi?y od razu, w?a?nie po tym mog?am si? zorientowa?, do jakiego stopnia broni?am si? przed innymi oraz Innym! Rozkoszuj? si? teraz pokojem, kt?rego dot?d nie zna?am, oraz rado?ci?, ?e zosta?am zbawiona przez Chrystusa. [Sylyie]to i napisa?, i powierzy? spraw? Jezusowi. Nazajutrz, pisz?c w?a?ciwy list, odkryjemy w pierwszym s?owa, kt?re by?y z?ym owocem z?o?ci. Niebezpiecze?stwo zamkni?cia si? w swoich my?lach Gdy wdajemy si? w dyskusj? z Nieprzyjacielem, istnieje r?wnie? niebezpiecze?stwo, ?e nas zm?czy i sprawi, ?e stracimy czas. Stracony czas jest czasem ja?owym, kt?ry nie przynosi ?adnego owocu. Nieprzyjaciel jest przyjacielem nico?ci. Dlatego na koniec tego rozdzia?u narzuca si? przestroga: w?asne my?li nale?y obserwowa? z umiarem (koniecznym zreszt? w przypadku ka?dej dobrej rzeczy). W przeciwnym razie grozi nam niebezpiecze?stwo zapadni?cia na chorob? introspekcji (por. s. 238). Sp?dzanie czasu na introspekcji doprowadza do tego, ?e nie mo?emy normalnie ?y?. Zachowujemy si? tak, jakby?my byli nieustannie filmowani, i w efekcie zamiast by? aktorami, stajemy si? widzami obserwuj?cymi w?asne ?ycie. Zaczynamy je ?ni?, idealizowa? nasze relacje z innymi lud?mi lub dan? struktur? i zawsze jeste?my rozczarowani albo innymi, albo w?asn? sytuacj? ?yciow?. ?ycie sprawia nam zaw?d, gdy? przestajemy nim prawdziwie ?y?. Przestaje by? tw?rcze. Mi?dzy g?ow? a sercem powstaje roz?am. Ostrze?enie dla tych, kt?rzy maj? sk?onno?? do skrupulatno?ci i analizowania wszystkich ludzkich zachowa?: Uwaga! Tu kryje si? niebezpiecze?stwo! ?yciem trzeba ?y?..., ?ycie duchowe jest o?ywiane przede wszystkim przez akty wiary, nadziei i mi?o?ci. Je?li anga?ujemy si? w nie tylko g?ow?, to duchowo jeste?my martwi. Konieczne jest przechodzenie z g?owy do serca i odwrotnie: z serca do g?owy. Obie te w?adze musz? by? ze sob? powi?zane. Trzeba dzia?a? w chwili tera?niejszej - chwili, kt?r? daje nam B?g.Cytat / choroba introspekcji Choroba introspekcji ma r??ne poziomy, niekt?re bardziej ?miertelne, niekt?re mniej. (...) Jest zadziwiaj?ce, jak w metodyczny i perfekcyjny spos?b niekt?re osoby zabieraj? si? do niszczenia ka?dego swego ?yciowego do?wiadczenia (...), przepuszczaj?c je przez sito swych introspektywnych i analitycznych zdolno?ci. Widzia?am nawet dum? zwi?zan? z t? postaw?. (...) Na wszystkich spotkaniach terapeutycznych, kt?rym przewodnicz?, s? osoby wydaj?ce ?mierteln? bitw? tej przera?aj?cej chorobie XX w. Od razu im m?wi?: ?Tak jak nikt inny opr?cz was nie sprawi, ?e si? zaakceptujecie, tak nikt inny nie zwalczy za was tego nawyku. Chodzi bowiem o z?y nawyk mentalny, kt?ry mo?e si? okaza? narcystyczny i mo?e zniszczy? was, a nawet tych, kt?rzy was kochaj?". (...) Oto przyk?ad pewnego m?odego m??czyzny, kt?ry nie s?dzi?, ?e ma ten problem, a tymczasem powiedzia? mi: ?Przygl?dam si? sobie z dystansu, obserwuj?c w logiczny spos?b wszystko to, czego nie mog? w sobie znie?? - m?j spos?b chodzenia, wygl?d, moje zachowanie itd." ?w m?ody cz?owiek robi? to stale. Tak jak naukowiec, kt?ry, badaj?c owada lub kwiat, tnie go na cz??ci, k?ad? si? regularnie na stole do sekcji zw?ok i sam rozkrawa? si? na kawa?ki. (...) ?Ale jako chrze?cijanin powinienem siebie obserwowa?, czy? nie tak?" - pyta? mnie zdziwiony Mia? racj?, lecz (...) tylko spogl?daj?c w g?r?, ku Bogu, to znaczy prosz?c Go, aby wszed? do naszego serca i o?wieci? je swoim ?wiat?em, mo?emy dotkn?? realnych rzeczy - takich, kt?re rzeczywi?cie si? w nas znajduj?. Tylko w?wczas otrzymujemy prawdziwe dobrodziejstwo: albo przebaczenie, albo o?wiecenie. Nie ma to nic wsp?lnego z oddawaniem si? praktykom introspektywnym, kt?re s? dla nas niezdrowe.9 [Leanne Payne]Jest to jedyny moment, w kt?rym mo?emy co? zmieni? w naszym ?yciu i w kt?rym mo?emy rzeczywi?cie kocha?! Miejmy upodobanie do uciekania si? do daru, jakim jest Duch ?wi?ty. On nas w ?yciu prowadzi i zapewnia nam jedno?? ca?ej naszej istoty, szczeg?lnie g?owy i serca. Ma?y kamyczek Na koniec, by dope?ni? obrazu ca?o?ci, trzeba powiedzie? o pewnej ?ma?ej rzeczy" z rodziny z?ych my?li: o skrupule. S?owo to pochodzi od ?aci?skiego scrupulus i oznacza ma?y kamyk. W istocie, skrupu? uwiera jak kamyk w bucie, kt?ry przeszkadza chodzi? i biega?. Osoba skrupulatna nieustannie si? obserwuje i co? sobie wyrzuca, zw?aszcza je?li jest w niej pragnienie moralnej doskona?o?ci. Kierownictwo duchowe b?dzie w takim przypadku polega?o na ?mia?ym wsparciu i pozwoli si? uwolni? z nadmiernego poczucia winy. Przede wszystkim nale?y jednak ucieka? si? do pomocy Ducha ?wi?tego. To On nas popycha do nawr?cenia zmiany, obdarzaj?c zapa?em, a nie niepokojem. Istnieje rado?? z nawr?cenia, z obrania dobrego kierunku. Nie s?uchajmy oszczerc?w, kt?rzy lubuj? si? w m?wieniu, ?e moralno?? chrze?cija?ska wp?dza w poczucie winy. Dajmy ?wiadectwo rado?ci, kt?r? rodzi nawr?cenie i wzrastanie w ?wi?to?ci! Moc wychwalania Bro? wychwalania jest cenna, by nas uwolni? od skrupu??w i niepokoju. Sprawia, ?e wznosimy oczy ku Bogu, serce maj?c przepe?nione wdzi?czno?ci?. G?oszenie chwa?y Bo?ej jest jednym z owoc?w wylania Ducha ?wi?tego. To w?a?nie dlatego jest wylew tylu nowych pie?ni w ruchu Odnowy w Duchu ?wi?tym. Osob?, kt?ra do?wiadczy?a takiej odnowy, ogarnia zapa? wychwalania. Pie?? tryska z jej serca. Nast?pnie, gdy to?wiadectwo / od skargi do g?oszenia Bo?ej chwa?y Przez lata ca?e by?am dumna z tego, ?e cz?sto nie zrz?dzi?am - to znaczy: nie wyra?a?am otwarcie swego niezadowolenia. Na twarzy zachowywa?am zawsze u?miech. Jednak w ?rodku by?am zatwardzia?? zrz?d? i dop?ki nie zda?am sobie sprawy, ?e jestem zdolna do tego grzechu, nic si? w tej dziedzinie niezmieni?o. S?dzi?am, ?e moje skargi by?y s?uszne. Gdera?am, gdy za kr?tko spa?am, musia?am rano wsta? i nie by?am ?wie?a i pe?na energii. Gdera?am w my?lach, gdy znajdowa?am ba?agan w ?azience; gdera?am od nowa, kiedy musia?am po?kn?? w po?piechu ?niadanie. Gdera?am, gdy co? nie tak sz?o w biurze i nie robiono tego, o co prosi?am. Gdera?am z?a, ?e musz? p?aci? rachunki, ?e m?j samoch?d nie chce zapali? i ?e na drodze napotykam czerwone ?wiat?a. Gdera?am, gdy musia?am pracowa? w biurze do p??nego wieczora i nie mog?am po?o?y? si? do ka o zwyk?ej porze... nazajutrz rano zaczyna?am od nowa. Tak by?o do dnia, kiedy Duch ?wi?ty wskaza? mi wreszcie, co Biblia m?wi?a o dzi?kowaniu Bogu we wszystkich okoliczno?ciach. Zacz??am wtedy dostrzega?, ?e przez lata post?powa?am w odwrotny spos?b, nie widz?c w tym niczego z?ego. Moim pierwszym krokiem ku zmianie zachowania by?o zdanie sobie sprawy, ?e przez ca?y dzie? bez przerwy gderam. (...) Zaakceptowanie z rado?ci? i wdzi?czno?ci? ka?dej ma?ej rzeczy, kt?ra si? wydarza, uwolni w nas i przez nas moc Boga. Nie omieszkamy te? do?wiadczy? prawdziwego uczucia rado?ci. Nie szukajmy jednak tego odczucia jako niezb?dnego znaku. Bo?a chwa?a, kt?r? g?osimy, i nasze akty wdzi?czno?ci powinny by? oparte na wierze w S?owo Bo?e, a nie na uczuciach.10 [Merlin Carothers]si? staje mniej spontaniczne, g?oszenie Bo?ej chwa?y okazuje si? broni? zadziwiaj?co skuteczn?. Ma moc obalania fortec takich jak mury Jerycha. Sposoby reagowania na s?owo, kt?re nas wyprowadzi?o z r?wnowagi: 1. Reakcja duchowa: Zwr?ci? si? do Boga z pro?b? o pomoc: ?Panie, przyjd? mi z pomoc?!" 2. Akt pokory: ?Dzi?kuj?, Panie, to s?owo mi przypomina, ?e s? we mnie (jeszcze) braki, s?abo??, zranienia; jest to okazja, ?eby Ci to wszystko ofiarowa?!" 3. Akt ofiary: Nazwa? trudno?? i ofiarowa? j? Bogu, wykonuj?c konkretny gest, np. uca?owa? krucyfiks. 4. Przej?cie w?adzy nad s?owem, kt?re si? us?ysza?o: ?Je?li to, co ten kto? m?wi, jest prawd? i je?li powinienem si? pod tym wzgl?dem nawr?ci?, wiem, ?e mi to jeszcze raz poka?esz. Tymczasem przyb?d? wyp?dzi? niepok?j, kt?ry to s?owo zasia?o w moim sercu. Nie ufam mu". Nie podsyca? my?li, kt?re ?szufladkuj?". Od razu je przerwa?. Broni? si?, uciekaj?c do S?owa Bo?ego. Prosi? o si?? ducha. 5. Czujno??. Poszukiwanie pokoju: Poczeka?, a? minie zdenerwowanie, i zakwestionowa? sens us?yszanego s?owa. Nie przynosi to dobroczynnych skutk?w, gdy jeste?my wzburzeni. Czuwa? r?wnie? nad tym, aby nie generalizowa?, gdy? powoduje to zniech?cenie: ?Zawsze jest tak samo". Pami?tajmy, ?e spos?b post?powania Nieprzyjaciela polega na przesadzie. 6. Proszenie o b?ogos?awie?stwo dla osoby, kt?ra nas zrani?a: ?wiczy? przebaczanie ju? na poziomie intencji. 7. Powstanie: Odej??, kieruj?c swoj? uwag? na inn? rzecz. Lepiej: zacz?? wychwala? Boga, g?osz?c Jego zwyci?stwo. 8. Gdy tylko nadarza si? okazja, poprosi? o pomoc w celu zobiektywizowania sytuacji. Porozmawia? z kim? zaufanym (kto nie b?dzie nas ?g?aska?"). Ws?ucha? si? w owo s?owo z zewn?trz. Mo?emy tam us?ysze? wezwanie do nawr?cenia.?wiczenie 1. Zastan?w si?, kiedy mog?a?(-e?) wszczepi? komu? trucizn? (kat). Wyra? przed Panem skruch?. Popro? Go o ?ask? przemiany. 2. Zastan?w si?, kiedy ty sama (sam) po?kn??a?(-??e?) ?mierteln? trucizn? (ofiara). Oddaj Jezusowi s?owa, kt?re ci? zrani?y, m?dl si? na g?os (lub szeptem), powtarzaj?c owe s?owa w spos?b, w jaki zosta?y wypowiedziane. Nawet je?li to si? wydaje nieco infantylne, Jezus, kt?ry jest S?owem ?ywym, zach?ca nas, aby?my wyra?ali nasze my?li: ?Co chcesz, abym ci uczyni??" (?k 18,41) - m?wi do ?lepca. W taki to spos?b, zwracaj?c si? do Niego, wyrzucimy z siebie ?jad ?mijowy", kt?ry po?kn?li?my, i uwolnimy si? od niego. 3. Zaobserwuj, czy masz tendencj? do ustawicznego pilnowania si?, czy przeciwnie: przechodzisz nad wszelkimi wydarzeniami bez g??bszej refleksji Do czego si? raczej sk?aniasz? W jakim kierunku powinna?(-niene?) zmierza?? Jaka jest r?wnowaga, kt?rej powinna?(-niene?) szuka?? 4. Czy ju? wypr?bowa?a?(-e?) mocy g?oszenia Bo?ej chwa?y? Czy jest to bro?, kt?rej u?ywasz, czy raczej od?o?y?a?(-e?) j? na bok? Zale?nie od sytuacji przeczytaj po raz pierwszy lub ponownie polecon? ksi??k? (zob. s. 240).Psalm 140 (139) Wybaw mi?, Panie, od cz?owieka z?ego, strze? mnie od gwa?townika, od tych, kt?rzy w sercu knuj?z?e zamiary, ka?dego dnia wzniecaj? spory. Ostre jak u w??a ich j?zyki, a jad ?mijowy pod ich wargami. Od r?k grzesznika ustrze? mnie, Panie, zachowaj mnie od gwa?townika, od tych, co zamy?laj? z n?g mnie zwali?. Pyszni sid?o na mnie skrycie zastawiaj?: powrozy rozci?gaj?, jak sieci, umieszczaj? pu?apki na mojej drodze. M?wi? Panu: Jeste? moim Bogiem; us?ysz, o Panie, moje g?o?ne b?aganie. Panie, m?j Panie, mocy mego zbawienia, os?aniasz w dniu walki moj? g?ow?. Nie dawaj tego, Panie, czego pragnie niegodziwiec, nie spe?niaj jego zamiar?w! Niech nie podnosz? ?Sela" g?owy ci, kt?rzy mnie niech dzie?o ich warg przygniecie ich samych! Niech spadn? na nich w?gle ogniste; On niech zwali ich do do?u, by si? nie d?wign?li! Niech nie ostanie si? w kraju ?aden z?y j?zyk; gwa?townika niech ogarn? nieszcz??cia. Wiem, ?e Pan oddaje sprawiedliwo?? ubogiemu, i uzna prawo biedaka. Tylko sprawiedliwi b?d? s?awili Twe imi?, prawi zamieszkaj? b?d? przed Twoim obliczem.ROZDZIA? X TreningB?ogos?awiony Pan -Opoka moja, On moje r?ce zaprawia do walki, moje palce do wojny. (Ps 144 [143], 1)Wojuj?cy i praktykuj?cy Trening czyni z nas bojownik?w, ?wiadczy o naszym zaanga?owaniu i s?u?bie pod sztandarami Chrystusa, chroni nas od wszelkiego lenistwa i zniewie?cia?o?ci. To samo dotyczy uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii. Niekt?rzy m?wi?: ?Jestem wierz?cy, ale niepraktykuj?cy", inni na to odpowiadaj?: ?Ze mn? jest podobnie, je?li chodzi o nudyzm: jestem wierz?cy, ale niepraktykuj?cy!" Ten ma?y ?art pomaga zrozumie?, ?e stopie?, w jakim si? anga?ujemy prawdziwie i czynem, ?wiadczy o naszej wierze. To typowo ludzki odruch chcie? si? schowa?, by znale?? spok?j. W zranionej naturze cz?owieka le?y postrzeganie Boga jako rywala i przekonanie, ?e je?li si? do Niego zbli?ymy, to utracimy spok?j. Jednocze?nie w sercu ka?dego z nas kryje si? zdolno?? do bycia bohaterem i do pokonania strachu, kt?ry nas od tego powstrzymuje. Zanim si? kogo? kanonizuje, ocenia si? w?a?nie heroiczno?? jego cn?t Wszyscy jeste?my powo?ani do przekraczania barier strachu i w?tpliwo?ci. Nie zostali?my stworzeni do mierno?ci, lecz po to, by w naszym zwyk?ym ?yciu zrobi? co? niezwyk?ego. Niech Duch ?wi?ty, kt?ry stara si? nas popycha? do przodu, ustrze?e nas od stania si? ?funkcjonariuszami Boga" i da nam radosny zapa? do walki o najpi?kniejsz? z rzeczy! Wybierzcie swoj? bro?! Dobry gladiator umie si? pos?ugiwa? r??nego rodzaju broni? w zale?no?ci od rodzaju walki, kt?r? musi stoczy?. Jednocze?nie mo?e si? zdarzy?, ?e jest jaka? bro?, kt?r? walczy najzr?cz-Arsena? ?broni? 1. Pokora: ? nieufno?? wobec samego siebie, pos?usze?stwo, ? przejrzysto??, umi?owanie prawdy, otwarto?? i prostota serca. 2. Umi?owanie Boga, trwanie w Bogu: ? ?arliwo?? (widoczny zapa? lub wytrwa?o?? w chwilach osch?o?ci), ? poszukiwanie woli Boga w ka?dym momencie i we wszystkich rzeczach, ? modlitwa, wys?awianie, ? karmienie swej inteligencji, pami?ci i my?li S?owem Bo?ym, dbanie o swoj? formacj? duchow?. 3. Cnoty teologalne: ? zbroja zalecana w Li?cie do Efezjan 6: zachowanie nadziei i ducha zwyci?zcy, wiara we wszechmoc Boga, przez wiar? przylgni?cie do Jego ?aski. 4. Trzy ?luby: ? ub?stwa, czysto?ci, pos?usze?stwa. 5. Ko?ci?? i sakramenty: ? kierownictwo duchowe i modlitwa wstawiennicza, ? regularne przyst?powanie do sakrament?w. 6. ?wiczenia polegaj?ce na nabyciu dobrych odruch?w: ? asceza, ? praktykowanie cn?t przeciwko wadom. 7. Czujno??: ? prze?ledzenie ci?gu w?asnych my?li, ? zwracanie uwagi na my?li. 8. Sakramentalia i modlitwy Ko?cio?a: ? woda ?wi?cona, ? znak krzy?a, ? wezwanie imienia Jezusa, ? r??aniec,niej i najsprawniej. Bez w?tpienia to w?a?nie za pomoc? tej ulubionej broni odniesie najwi?cej zwyci?stw. Kluczowa jest wi?c znajomo?? takiego systemu obrony, kt?rym najzr?czniej si? pos?ugujemy, oraz gotowo?? do zmiany taktyki i narz?dzia walki w zale?no?ci od post?p?w w ?yciu duchowym i charakteru nowych atak?w. Pierwszy etap polega wi?c na poznaniu rodzaj?w broni, jak? mamy do dyspozycji, i - cho? minimalnie - sposob?w w?adania nimi, to znaczy na przeczytaniu notki o sposobie ich u?ycia. Drugi etap, podobnie jak to czynili gladiatorzy, polega na wprawianiu si? w walce sw? ulubion? broni?, a tak?e, celem pr?by, jakim? jednym czy drugim rodzajem broni, r??nym od tego, kt?ry preferujemy. ?wiczenie pos?ugiwania si? broni? W filmach p?aszcza i szpady zachwyca nas zr?czno?? rycerzy w pos?ugiwaniu si? broni?. Gdy na nich patrzymy, wydaje si? nam, ?e miecz nic nie wa?y, a odparowywanie cios?w przeciwnika i zadawanie w?asnych to dzieci?ca igraszka. Tymczasem w rzeczywisto?ci miecz jest ci??ki, a sztuka walki trudna. Trzeba godzin treningu, zanim b?dziemy w stanie konkurowa? z rycerzami Okr?g?ego Sto?u! Nikt jednak nie powinien si? zra?a?. Na pocz?tku jeste?my troch? niezr?czni, lecz w miar? nabierania do?wiadczenia, zaczynamy pos?ugiwa? si? broni? z coraz wi?ksz? szybko?ci?: nabywamy dobrych odruch?w duchowych, zapewniaj?cych nam zwyci?stwo. Najwa?niejsze to zacz?? walk? broni?, kt?ra, naszym zdaniem, jest dla nas najlepsza. Trening w ?czasie pogody" W ?yciu duchowym momenty ?aski (inaczej ?pociech/", by pos?u?y? si? okre?leniem ?w. Ignacego) wyst?puj? na przemian z momentami pr?b (lub ?strapienia").Przyk?ad / walka wad z cnotami w sztuce roma?skiej (cz??? I) Jednym z najciekawszych temat?w w sztuce roma?skiej, wykorzystywanym jako motyw dekoracyjny, jest walka wad z cnotami. Amatorzy scen bitewnych b?d? jednak rozczarowani, gdy? wida? na nich tylko ko?cowy etap walki. Cnoty, przedstawione w pozycji stoj?cej, mierz? czubkiem lancy (lub szpady) w nieszcz?sne wady, kt?re, pokonane, wykrzywiaj? si? w grymasie, le??c u ich st?p. Tak? w?a?nie scen? mo?na zobaczy? na drugiej archi- wolcie portalu zachodniego w ko?ciele Aulnay de Saintonge. Superbia (pycha) jest zwyci??ona przez Humilitas (pokor?), Avaritia (sk?pstwo) przez Largitas (szczodro??), a Discordia (niezgoda) przez Concordia (zgod?). Ka?da wada zosta?a pokonana przez jedn? z cn?t. Idea walki mi?dzy cnotami i wadami zosta?a zaczerpni?ta ze starochrze?cija?skich ?r?de?, a zw?aszcza z dzie?a ?aci?skiego poety Prudencjusza, kt?ry zmar? po 405 r. n.e. By? on autorem Psychomachii (z gr. psyche ?dusza" i mache ?walka"), utworu opisuj?cego w alegorycznej formie walk? o dusz? toczon? przez cnoty i wyst?pki. Mo?e zaskoczy? nas pewien detal: cnoty s? przebrane za rycerzy, maj? zbroj?, he?m, bro? i tarcz?.Gdy zostajemy poddani pr?bie, jest to chwila, w kt?rej nale?y wyci?gn?? bro? i przyst?pi? do walki. Gdy za? nadchodzi czas spokoju i /lub ?aski odczuwalnej, trzeba z niego korzysta?, wprawiaj?c si? w cnotach. Jak kto?, kto nie ?wiczy przed przyst?pieniem do walki, mo?e mie? nadziej? na zwyci?stwo? Mo?emy by? pewni, ?e wszystkie nawyki, kt?re nabyli?my w ?czasie pogody" w naszym codziennym ?yciu, w chwili pr?by stan? si? ?odruchami" przynosz?cymi zwyci?stwo. Jest to niezwykle cenne, gdy?, znalaz?szy si? w obliczu pr?by, jeste?my zdezorientowani. Jedynie dobre nawyki pozwol? nam chwyci? za odpowiedni? bro? i nie straci? pewno?ci siebie. Dobre i z?e nawyki ?wiczenie polega na wielokrotnym powtarzaniu jednego gestu, by utwierdzi? si? w jego poprawnym wykonaniu. Nabywamy przyzwyczaje? do wszystkiego: zar?wno do dobrych, jak i z?ych rzeczy. ?wiczenie cn?t polega na wprawianiu si? w dobrych nawykach. Rany i wady Rany zadaje ?ycie. Zranienia dotycz? naszej psychiki i zaburzaj? nasze zachowania. Przeszkadzaj? nam, gdy? z ich powodu stajemy si? ?yciowo upo?ledzeni i cierpimy. Nie przeszkadzaj? nam jednak w nawr?ceniu si? do Boga. Wady s? o wiele bardziej niebezpieczne, jako ?e karmi? si? nasz? wolno?ci? i zatruwaj? nasze serce. Odcinaj? nas od prawdziwego ?ycia i Stw?rcy, sprawiaj?c, ?e stajemy si? nie- szcz??liwi. Co wi?cej, po?wi?camy im mniej uwagi, gdy? na powierzchni mniej nam przeszkadzaj?. Praktykowanie cn?t ma na celu nawr?cenie z wad i nami?tno?ci. Wyplenia z?e nawyki, kt?re kryj? si? w naszym zachowaniu.Przyk?ad / walka wad z cnotami w sztuce roma?skiej(cz??? II) Dlaczego cnoty s? przebrane za rycerzy? By to zrozumie?, trzeba spr?bowa? wyobrazi? sobie epok? feudaln?, a wraz z ni? Francj? naje?on? warownymi zamkami, w kt?rych mieszkali wojownicy ?ni?cy o pi?knych ciosach mieczem, wykazaniu si? dzielno?ci? w walce, a cz?sto tak?e o porz?dnym ?upie. Wszystkie preteksty by?y dobre, by zaatakowa? inny zamek Mo?na ?atwo zgadn??, jakie by?y tego konsekwencje: zab?jstwa, grabie?e, po?ary, zniszczone zbiory i wszelkiego rodzaju brutalne czyny. Prosty lud ponosi? tego koszty. Ko?ci?? chcia? walczy? z t? sytuacj?, popieraj?c powo?anie ??o?nierzy pokoju", dru?yn sk?adaj?cych si? w du?ej cz??ci z ch?op?w (koniec X w.); by?o to jednak ma?o skuteczne. Ustanowienie Pokoju Bo?ego (synod w Charroux w 989 r.) r?wnie? nie przynios?o zadowalaj?cych rezultat?w. Nast?pnie w 1027 roku wprowadzono instytucj? Rozejmu Bo?ego 1 bardziej przestrzegano jego postanowie?, a wkr?tce uzupe?niono go Rozejmem Rycerstwa, kt?rego obraz nas tu interesuje. Ko?ci?? zaleca?, by m?ody giermek, kt?ry chcia? zosta? rycerzem, w przeddzie? uroczysto?ci pasowania z?o?y? sw? zbroj? - miecz, pas i ostrogi - przed o?tarzem i czuwa? na modlitwie. Daj?c sw?j miecz do po?wi?cenia, zobowi?zywa? si? do u?ywania go wy??cznie w zbo?nych celach: obrony uci?nionych, ?wd?w i sierot"..., a nie w imi? egoistycznych i zbrodniczych pobudek. Z pewno?ci? instytucja rycerza nie przemienia?a automatycznie wojownik?w w ?wi?tych, ale stawia?a im przed oczy idea?, do kt?rego powinni d??y?. Wizerunek rycerza, mniej wi?cej od 1100 roku, zacz?? si? dzi?ki temu stawa? coraz bardziej modny i trafi? na fasady roma?skich ko?cio??w. [H. Le Roux]Owoc systematycznego wysi?ku Doroteusz z Gazy opowiada, ?e gdy zaczyna? studiowa? nauki ?wieckie, zabranie si? do pracy kosztowa?o go wiele trudu: ?Gdy trzeba by?o wzi?? ksi??k? do r?ki, czu?em si?, jakbym mia? dotkn?? dzikiej bestii". Podkre?la to jego niewielkie naturalne sk?onno?ci w tym kierunku i ukazuje, jak wiele potrzebowa? odwagi, by zaatakowa? t? ?dzik? besti?". Wyja?nia: ?Ale poniewa? wytrwale si? przymusza?em, pom?g? mi B?g i tak si? wdro?y?em, ?e z gorliwo?ci w nauce nie wiedzia?em ju?, co jem i pij? albo jak ?pi?. (...) I tak ?y?em, nie zaznaj?c poza nauk? ?adnych przyjemno?ci". Do?wiadczenie to by?o dla niego zasadnicze w zrozumieniu roli cn?t: ?Odk?d wi?c wst?pi?em do klasztoru, m?wi?em sobie: ?Je?li ?wieckiej nauki tak si? pragnie i z tak? gorliwo?ci? cz?owiek si? przyk?ada do jej szukania i zdobywania, o ile? bardziej, gdy chodzi o cnot??? I czerpa?em z tego wiele si?y". Teren ?wicze? Teren ?wicze? to ognisko wad g??wnych i wyrastaj?cych z nich przywar. Ojcowie Pustyni wymieniaj? zwykle osiem wad, kt?re pobudzaj? nasze nami?tno?ci i rodz? pokrewne im wyst?pki (por. s. 254). Niekt?re wady b?d? mia?y na nas wi?kszy wp?yw ni? inne. Ojcowie Pustyni radz?, by?my zaatakowali t?, kt?ra w nas dominuje. Przede wszystkim nie nale?y zu?ywa? ca?ej si?y na gaszenie wszystkich p?omieni jednocze?nie, lecz wpierw trzeba zaatakowa? p?omie? najsilniejszy. Jest to taktyka gladiator?w, kt?rzy zawsze zaczynaj? od walki z najsilniejszym zwierz?ciem, by zyska? pewno??, ?e b?d? mogli zabi? ca?? reszt? (por. tam?e). Lecz jak odkry? nasz? ?dzik? besti?"? Mo?e nam tu pom?c lista przywar pokrewnych poszczeg?lnym wadom. Rze-Cytaty/ z ?rozm?w? Jana Kasjana Zapa?nicy rzucaj? si? najprz?d na najsilniejsze, dziksze i straszliwsze zwierz?ta. Zabiwszy te, ?atwiej ju? pokonuj? mniej dzikie i gwa?towne. Tak to i my pokonujmy zawsze najprz?d silniejsze przywary, a potem s?absze: wtenczas odnosi? b?dziemy zwyci?stwa bezpieczne i zupe?ne.1 Skoro za? spostrze?e, ?e jest wolny od jednej nami?tno?ci, niech zacznie przegl?da? na nowo tajniki swego serca z r?wn? troskliwo?ci?: mi?dzy pozosta?ymi wadami niech wybierze t?, kt?r? uzna za gro?niejsz?, i znowu niech przeciwko tej jednej zwr?ci wszystk? zbroj? duchow?. Pokonuj?c w ten spos?b zawsze najsilniejsz? wad?, reszt? zwyci??y pr?dko i ?atwo, bo i duch si? wzmocni coraz to nowymi triumfami i s?abo?? wrog?w b?dzie coraz wi?ksza, zapewniaj?c mu rychlej szy koniec zapas?w.2 Albowiem z ob?arstwa rodzi si? biesiadowanie i pija?stwo; z porubstwa szpetne rozmowy, p?oche ?arty, [grzeszne] widowiska i g?upie rozmowy, z chciwo?ci k?amstwo, oszustwo, kradzie?e, krzywoprzysi?stwa, pragnienie nieuczciwych zysk?w, fa?szywe ?wiadectwo, gwa?ty, nieludzko?ci i rabunki; z gniewu m??ob?jstwa, krzykliwe swary i nienawi??; ze smutku zawzi?to??, ma?oduszno??, gorzko??, rozpacz; z opiesza?o?ci lenistwo, ospa?o??, nieuprzejmo??, niepok?j, wa??sanie si?, niesta?o?? duszy i cia?a, gadulstwo, ciekawo??; z pr??no?ci k??tnie, odszczepie?stwa, samochwalstwo i nowatorstwo; z pychy pogarda, zazdro??, niepos?usze?stwo, blu?nierstwo, szemranie, oszczerstwo.3 [?w. Jan Kasjan]czywi?cie, czasem ?atwiej dostrzega si? skutki ni? ich przyczyn?. Na przyk?ad, mog? si? zorientowa?, ?e jestem niesta?a(-?y). Przegl?daj?c list?, dowiaduj? si?, ?e u korzeni mojej niesta?o?ci le?y lenistwo! Mo?e nas to zdziwi?, gdy? wyobra?amy sobie, ?e lenistwo objawia si? tym, ?e kto? jest rozlaz?y jak Ga- ston Lagaffe. Ot??, leniwy jest ten, kto robi wy??cznie to, na co ma ochot?. To dlatego leniwi wykazuj? si? nieraz wielk? pomys?owo?ci? w omijaniu przeszk?d! Cz?owiek leniwy mo?e by? aktywny, lecz wy??cznie pod warunkiem ?e mu si? co? podoba. Nie wystarczy wykorzeni?, trzeba sadzi?! W treningu sportowym wa?ne jest poprawianie swoich s?abych punkt?w, z?ych ruch?w, jak np. nieprawid?owy backhand. Trzeba jednak tak?e pracowa? nad nowymi ruchami, dzi?ki kt?rym czynimy post?py. Przyk?adanie si? wy??cznie do zwalczania nami?tno?ci by?oby ja?owe i smutne. Ojcowie Pustyni nauczaj?: nie wystarczy wykorzeni?, trzeba r?wnie? sadzi?! Oto szcz??cie: zasia? i wyhodowa? drzewo cn?t. Ogrodnicy dobrze wiedz?, ?e nie wystarczy wypieli? chwasty: trzeba posia? nowe ro?liny, by ?zaj??y teren" i przeszkodzi?y chwastom ponownie wyrosn??. By? to jeden z edukacyjnych sekret?w Jana Bosco. Zach?ca? wychowawc?w do rozwijania w dzieciach dobrych sk?onno?ci, dzi?ki czemu zdrowa ro?lina mog?a zag?uszy? szkodliwy chwast. W owym czasie by?a to metoda z pewno?ci? rewolucyjna. Dzisiaj by? mo?e bardziej rewolucyjne by?oby przypomnienie o konieczno?ci wykorzenienia z?ych sk?onno?ci i wskazanie w?a?ciwego kierunku poprawy.Cytaty / o wykorzenianiu i sadzeniu Bo trzy s? postawy mo?liwe dla cz?owieka: albo kto? jest poddany nami?tno?ci, albo j? pow?ci?ga, albo j? wykorzenia. Poddany nami?tno?ci jest ten, kt?ry spe?nia jej uczynki i podtrzymuje j? w sobie; pow?ci?gaj?cy nami?tno?? to ten, kt?ry ani jej nie ulega, ani jej nie wykorzenia, ale dla rozumowych przyczyn dzia?a inaczej, nadal jednak nami?tno?? ma w sobie; a wykorzenia nami?tno?ci ten, kt?ry walczy z ni? i spe?nia uczynki jej przeciwne.4 [?w. Doroteusz z Gazy] (...) powinna? spe?nia? uczynki wewn?trzne dok?adnie przeciwne twoim nieuporz?dkowanym nami?tno?ciom. Znasz jednak, c?rko, z?o?liwo?? szatana. Kiedy zauwa?y, ?e silnie opieramy si? jakiej? nami?tno?ci, nie tylko j? pobudza, ale w?wczas, kiedy ju? jest pobudzona, stara si? j? na chwil? uciszy?. Czyni to dlatego, by?my przez ?wiczenie nie nawykli do cnoty przeciwnej wobec tej nami?tno?ci.5 [Wawrzyniec Scupoli] Ale i te przygotowania nic nam nie pomog? i nie b?d? dostatecznym fundamentem dla szczytnej budowy najwy?szej doskona?o?ci, je?eli wpierw nie oczy?cimy gruntu serca naszego ze wszystkich wad i nie wykopiemy wal?cego si? i martwego rumowiska nami?tno?ci. Potem dopiero na ziemi ?wie?ej i mocnej lub raczej na owej opoce, o kt?rej m?wi Ewangelia, za?o?ymy mocne podwaliny szczero?ci i pokory, na kt?rych wie?a cn?t duchowych stanie niewzruszona i z otuch? we w?asn? wytrzyma?o?? mo?e si? wznie?? a? pod niebiosa. Bo gdy spocznie na takich podwlinach, to cho?by przysz?y ulewne deszcze nami?tno?ci, cho?by uderzy?y taranem gwa?towne potoki prze?ladowa?, cho?by ko?o niej szala? huragan duch?w wrogich, ona nie tylko nie runie, lecz pokusy nawet jej nie porusz?6.[?w. Jan Kasjan] Nasze postanowienia i dyscyplina Ducha ?wi?tego Postanowienia, kt?rych realizacja przynosi nam najwi?ksz? rado?? i najwi?cej owoc?w to te zrodzone z inspiracji Pana. Jak to dobrze wykry?, do jakiego wysi?ku zach?ca nas B?g. Taki wysi?ek b?dzie zawsze proporcjonalny do tego, co jeste?my w stanie zrobi? i pozwoli nam czyni? prawdziwe post?py. Nasi bracia protestanci nazywaj? to dyscyplin? Ducha ?wi?tego. To prawdziwie dobra dyscyplina: dzi?ki niej stajemy si? krzepcy i silni. Stanowczo?? i autorytet wiary Na koniec niniejszego rozdzia?u chcia?abym zach?ci? wszystkich do stanowczo?ci i powagi w wierze. Gdy stajemy w obliczu z?ych pragnie?, nauczmy si? reagowa? w?a?ciwie i zdecydowanie: postawmy wyra?ne weto. Oznacza to, ?e czasami b?dziemy musieli szybko si? odwr?ci? od jakiego? widoku lub jakiej? osoby. B?dziemy musieli si? wprawia? w tym, by nasze spojrzenia lub my?li nie oci?ga?y si? z reakcj?. Podobnie jest z muchami i konfitur?: dop?ki muchy lataj? w g?rze, s? wolne, lecz gdy tylko zbli?? si? do konfitury i sp??ni? z ucieczk?, koniec ko?c?w przyklejaj? si? do niej. To w?a?nie dzi?ki zaobserwowaniu tej prawid?owo?ci wymy?lono lep na muchy. Nie pozbywajmy si? zbyt ?atwo naszej wolno?ci dla mira?y. Nauczmy si? odwraca? wzrok od wszystkich widok?w, kt?re s? z?ymi pokusami. To oznaka si?y, a nie s?abo?ci!?wiczenie 1. Jak? bro? preferujesz? Jak? w?a?nie wypr?bowujesz? 2. Jaki jest tw?j trening? Sprawd? d?ugo?? trwania i jako?? treningu. Czy jeste? od- wa?na(-ny) i wytrwa?a(-?y)? Zastan?w si?, do czego jest ci potrzebny dar si?y. 3. Jaka jest twoja g??wna wada? Czy regularnie ?wiczysz przeciwstawn? cnot?? 4. Na li?cie o?miu wad i wywodz?cych si? z nich przywar wybierz grup?, w kt?rej znajdujesz najwi?cej w?asnych przywar. Zdecyduj si? - z pomoc? ?aski Bo?ej - z nimi walczy? przez praktykowanie przeciwstawnej cnoty. 5. Stanowczo?? i autorytatywno?? wiary Wymie? sytuacje, w kt?rych nie udaje ci si? odpowiednio szybko zareagowa? na pokus?. Dlaczego tak si? dzieje? 6. Nauka Ducha ?wi?tego Wezwij Ducha ?wi?tego i popro? go, ?eby ci? o?wieci? i pom?g? podj?? w?a?ciwe postanowienia.Modlitwa w ?rod? Popielcow? Panie, nasz Bo?e, daj nam przez ?wi?ty post zacz?? okres czterdziestodniowej pokuty, aby nasze wyrzeczenia umocni?y nas do walki ze z?ym duchem. Modlitwa w ?rod? po pierwszej niedzieli Wielkiego Postu Prosimy Ci?, Panie, wejrzyj mi?o?ciwie na pobo?n? gorliwo?? Twego ludu, niech ci, kt?rzy wstrzemi??liwo?ci? w pokarmach umartwiaj? swe cia?o, na duszy wzmocni? si? przez owoc dobrego uczynku. Modlitwa w poniedzia?ek drugiej niedzieli Wielkiego Postu Prosimy Ci?, wszechmocny Bo?e, spraw, aby wierni Twoi, kt?rzy dla umartwienia cia?a wstrzymuj? si? od pokarm?w, w d??eniu do doskona?o?ci zaniechali r?wnie? grzechu. Cnoty 1803: Cnota jest habitualn? i trwa?? dyspozycj? do czynienia dobra. Pozwala ona osobie nie tylko wype?nia? dobre czyny, ale tak?e dawa? z siebie to, co najlepsze. Osoba cnotliwa wszystkimi swoimi si?ami zmys?owymi i duchowymi d??y do dobra; zabiega o nie i wybiera je w konkretnych dzia?aniach. 1804: Cnoty ludzkie s? trwa?ymi postawami, sta?ymi dyspozycjami, habitualnymi przymiotami umys?u i woli, kt?re reguluj? nasze czyny, porz?dkuj? nasze uczucia i kieruj? naszym post?powaniem zgodnie z rozumem i wiar?. Zapewniaj? one ?atwo??, pewno?? i rado?? w prowadzeniu ?ycia moralnie dobrego. Cz?owiek cnotliwy to ten, kt?ry dobrowolnie czyni dobro. Cnoty moralne zdobywa si? wysi?kami cz?owieka. S? one owocami i zal??kami czyn?w moralnie dobrych; uzdalniaj? one wszystkie w?adze cz?owieka, by doszed? do zjednoczenia z mi?o?ci? Bo??. [Katechizm Ko?cio?a Katolickiego]ROZDZIA? XI Spis pu?apek i broniPrzeciwnik wasz, diabe?, jak lew rycz?cy kr??y, szukaj?c, kogo po?re?. (1 P 5,8)Ostatnie uwagi We wcze?niejszych rozdzia?ach zajmowali?my si? omawianiem taktyk Nieprzyjaciela. Rozdzia? obecny b?dzie mia? charakter podsumowania. Informacje w nim zawarte nale?y zestawi? ze ?arsena?em broni" ze s. 248. Przypomnijmy, ?e celem Nieprzyjaciela naszych dusz jest zniszczenie ca?ej naszej duchowej p?odno?ci i bogactwa. Je?li zorientuje si?, ?e ma przed sob? ucznia, kt?ry zrodzi owoce, ze szczeg?ln? determinacj? b?dzie mu przeszkadza? w kroczeniu do przodu. Prawid?owo?? ta dotyczy nie tylko cz?owieka, lecz r?wnie? dzie?a, ruchu czy wsp?lnoty. Do wszystkiego, co przynosi owoce, Nieprzyjaciel odczuwa wstr?t. B?dzie pr?bowa? znies?awi? czyj?? dobr? reputacj?, zasia? podejrzenia, zgasi? zapa? i zniszczy? zaufanie. Oby nikt nie sta? si? ofiar? tej walki, kt?ra jest toczona w naszym Ko?ciele. Nauczmy si? chroni? siebie nawzajem. Niech Nieprzyjaciel nie znajdzie ?adnej szpary ani szczeliny w naszym murze! ?Kto mi?uje swego brata, ten trwa w ?wiat?o?ci i nie mo?e si? potkn??" (1 J 2,10). Komunia stanowi tu prawdziwy szaniec. Gdy Nieprzyjaciel napotyka go, mo?e w ostatnim odruchu nadziei chwyci? si? rzeczy materialnych (np. jaka? maszyna bez racjonalnego wyt?umaczenia przestaje dzia?a? lub nagle si? rozregulowuje), lecz generalnie nie poci?ga to za sob? istotnych konsekwencji, ma dzia?anie jednorazowe i jest raczej znakiem jego pora?ki!NIEPRZYJACIEL PU?APKI I ICH SKUTKINieprzyjaciel jest z?y i przebieg?y. Atakuje nas, Wykorzystuj?c nasz? s?abo??. 1. S?abe punkty. Nieprzyjaciel wzmaga nasze s?abe, czu?e punkty, nasze z?e sk?onno?ci, aby doprowadzi? nas do upadku (np. zranienia). 2. Sytuacje s?abo?ci poci?gaj?ce za sob? utrat? czujno?ci (np. pr?ba, kt?ra ca?kowicie poch?a- nia nasz? uwag? i sprawia, ?e stajemy si? nad- wra?liwi). 3. Niewiedza. Brak wiedzy sprawia, ?e jeste?my naiwni i Nieprzyjacielowi jest ?atwiej nami manipulowa?.Nieprzyjaciel jest diab?em (gr. diabolos) 4. Zwolnienie tempa i hamulec. Nieprzyjaciel chce nas wyhamowa? a? do ca?kowitego zatrzy- mania i unieruchomienia. ?rodki: - Strach - Letnio??, duchowe lenistwo - Acedia - Zw?tpienie i defetyzm - Brak pomocy i wsparcia - Niewiedza - Za?lepienie 5. Zej?cie z w?a?ciwej drogi. Pr?buje nas odwie?? od celu poprzez nieznaczne zmiany kursu. - Zapomnienie pierwotnego celu i oddalenie si? od niego - Strata czasu. Ja?owo?? - Pogorszenie jako?ci. 6. Przyspieszenie. Pr?buje sprowokowa? wypadek! (wypadni?cie z trasy lub ?karambol" z bli?nim), wykorzystuj?c nasze silne strony. - Pycha duchowa (Zorro) - Po?piech - Brak umiaru - Porywczo?? - Nadaktywno??^ ^^^ ODPOWIEDNIA BRO?1. Znajomo?? siebie samego pozwala zachowa? dobr? czujno??. Ten, kto zna swoj? s?abo??, b?dzie wiedzia?, w jaki spos?b unikn?? niebezpiecze?stwa. Regularne ofiarowywanie naszych u?omno?ci pozwala w stosowym momencie wywo?a? duchow? reakcj?. Kiedy nasze ?rany" zostaj? przedstawione Chrystusowi, staj? si? bod?cem dla ?ask, a przez to drog? do zwyci?stwa. 2. Nadzieja w sytuacji s?abo?ci pozwala nam ?unie?? g?ow?" i w ten spos?b zachowa? dobr? czujno?? oraz uwa?a? na reszt? rzeczy. Wys?awianie. 3. Pokora: nie ufa? sobie (szczeg?lnie w?asnym my?lom), bada? samego siebie, prosi? o rad?, odwo?ywa? si? do nauki Ko?cio?a.4. W sytuacji zwolnienia tempa: - Zawierzenie Bogu. Nie ufa? uczuciom strachu co do przysz?o?ci. Wierzy? w ?ask?, kt?ra jest udzielana w obecnej chwili. Pami?ta?, ?e Nieprzyjaciel zawsze pr?buje wywrze? na nas wra?enie, aby przeszkodzi? nam w kroczeniu do przodu. - ?arliwo??. Potwierdza si?, gdy mamy wol? i zdolno?? robienia ma?ych ofiar, w?asn? drog? ascezy i czas na prywatn? modlitw?. - Wytrwa?o?? i wierno??. Unika? zatrzymywania si? i i?? dalej bez wzgl?du na koszty. - Nadzieja i pokora. Nadzieja w stosunku do przysz?o?ci; pokora, gdy odczuwamy zw?tpienie. - Kierownictwo duchowe. Mie? odwag? otworzy? si?, gdy prze?ywamy trudno?ci. Szuka? pomocy bli?niego. - Formacja. Kontynuowa? nauk?, stara? si? o?wieci? sw?j rozum. - Krytycyzm wzgl?dem samego siebie. Potwierdza si? w umiej?tno?ci s?uchania nie tylko siebie, lecz tak?e innych. 6. W sytuacji zej?cia z w?a?ciwej drogi: - Regularnie sprawdza? w?a?ciwy kurs. Powraca? do pierwszego wezwania. - Pos?usze?stwo wzgl?dem Boga. Szuka? woli Boga we wszystkich rzeczach. - Czujno??; prze?ledzenie poszczeg?lnych etap?w danego zdarzenia. 7. W sytuacji przyspieszenia: - Pokora - Cierpliwo?? - Umiarkowanie i pow?ci?gliwo??. W?a?ciwa miara i r?wnowaga - Panowanie nad sob? - Branie pod uwag? ostrze?e? (zdrowie, uwagi os?b z naszego otoczenia)NIEPRZYJACIEL PU?APKI I ICH SK UTKINieprzyjaciel jest tym, kt?ry dzieli i oskar?a. Atakuje jedno?? i ??czno??. CEL ATAK?W: ka?da wsp?lnota chrze?cija?ska - parafia, ruch, wsp?lnota religijna etc. 7. Odrzucenie g?owy (czyli tego, kt?ry we wsp?lnocie Ko?cio?a jest naszym prze?o?onym...) Cele Nieprzyjaciela: - Oddzieli? nas od g?owy i wywo?a? wszelkie konsekwencje, kt?re poci?ga za sob? fakt oderwania g?owy od cia?a: ??mier? duchow?" (porzucenie swojego powo?ania) lub ??mier? apostolsk?" (nie-przynoszenie owoc?w). - Os?abi? g?ow?, spr?bowa? doprowadzi? j? do upadku lub przeszkodzi? jej w kierowaniu, prowadzeniu. Nasze nasilone s?abo?ci: - trudno?ci w kontaktach z prze?o?onym - trudno?ci we wzajemnych relacjach i komunikowaniu si?. Zastosowane ?rodki: - w?tpliwo?ci, krytyka, podejrzenia, szemranie, os?dzanie prowadz?ce do oskar?enia prze?o?onego - nie?yczliwe s?owa, karykatura, oszczerstwo, kt?re sprawiaj?, ?e prze?o?ony traci zaufanie w oczach podw?adnych. Symptomy procesu ?separacji": - utrata zaufania i szacunku wzgl?dem prze?o?onego - unikanie, zachowywanie dystansu. 8. Izolacja. Doprowadza do niej: - przez wstyd (nie mamy odwagi m?wi?) i przez pr?b? (kaczka: zamykamy si? w sobie i u?alamy na sob?; wmawiamy sobie, ?e jeste?my niezrozumiani) i przez dystans fizyczny i / lub moralny; nieliczenie si? z prze?o?onym i brak pos?usze?stwa wzgl?dem niego. 9. Doprowadzenie do podzia?u przez nastawianie jednych przeciwko drugim: - wykorzystuje problemy w komunikowaniu si?, - zaostrza nadwra?liwo?? i problemy pojawiaj?ce si? w relacjach mi?dzyludzkich, - wzbudza nieufno?? do os?b w grupie, - doprowadza do odrzucenia bli?niego i oskar?enia go o b??dy, - wykorzystuje nasz? z?? pewno?? siebie (?Mam racj?") i sk?onno?? do stawiania si? ponad innymi (duchowy Zorro).ODPOWIEDNIA BRO?7.8.9.??czno?? mi?dzy ?g?ow?" a ?cia?em" - ?yczliwo??, zaufanie i pos?usze?stwo wzgl?dem prze?o?onego. Modli? si? za niego. Karmi? pos?usze?stwo duchowe spojrzeniem wi- dz?cym ponad osob? ludzk?. - Sprzeciwia? si? wobec szemrania, d??y? do wyja?niania problem?w w spos?b otwarty, konstruktywny, ?yczliwy. -Prostota serca, d??enie do przejrzysto?ci. - Komunikowanie si?. Unika? niejasnych sytuacji. Pragn?? jasno?ci. Wytrwale d??y? do zrozumienia innych i pracowa? nad lepszym po- rozumiewaniem si? z innymi. Nie zadowala? si? zrywaniem relacji. - Praktykowanie mi?osierdzia przez wybaczanie. Pragn?? odnowienia relacji. Pragn?? przebaczenia, modli? si? o niezb?dn? do tego ?ask? i sposobno??. Umie? odbudowa? zaufanie. -Pokora. Odrzuci? wszelkie my?li naznaczone pych?, mog?ce nas wy- nie?? ponad innych lub przez zw?tpienie wp?dzi? w poczucie ni?szo- ?ci. - Otwarcie si?. Nie usprawiedliwia? zamkni?cia si? w sobie. Mie? od- wag? m?wi? o swoich problemach. - Przejrzysto??. Ujawni? swe my?li kierownikowi duchowemu. Nie zamyka? si? w poczuciu wstydu, nie ulega? przekonaniu, ?e zostaniemy os?dzeni i odrzuceni.NIEPRZYJACIEL PU?APKI I ICH SKUTKIPunktem zaczepienia jest tu cz?sto nasza s?abo?? moralna, nasz w?asny grzech. Pami?tajmy, ?e Nieprzyjaciel mo?e podszepn?? nam dany grzech lub sprawi?, ?e pogr??ymy si? w nim jeszcze bardziej.Nieprzyjaciel Jest Ojcem k?amstwa. Atakuje prawd?. 10. Podejrzenie. K?amanie my?l?. - Pu?apka ?Je?li...", podejrzenia i w?tpliwo?ci. - Wymy?lanie scenariuszy. 11. Z?a wola - Fa?szywe usprawiedliwienia, skrywanie swych prawdziwych intencji za k?amliwymi pretekstami. - Niepos?usze?stwo wzgl?dem w?asnego sumienia, nies?uchanie jego g?osu, a nast?pnie oszukiwanie go. - Naginanie swego rozumowania do logiki nami?tno?ci. 12. K?amstwo. K?amanie s?owem. Hipokryzja. Dwulicowo??. - M?wienie za czyimi? plecami; szemranie. - Wyolbrzymianie, zniekszta?canie rzeczywisto?ci. Przesada, deformacja, karykatura. 13. Nieporozumienie, deformacja. Nieporozumienie zasadza si? na problemach z komunikacj? (czysto technicznych lub interpersonalnych). i Deformacja (nieumy?lna, wynikaj?ca z indywidualnej interpretacji i naszego subiektywizmu) fakt?w i s??w. Efekt g?uchego telefonu. - Branie z?a za dobro, a dobra za z?o.ODPOWIEDNIA BRO?10. Pokora - Przejrzysto??. Sprawdzi?, zachowuj?c pokorn? i ?yczliw? postaw?, czy podejrzenia s? s?uszne czy nie. - Nie ufa? samemu sobie. Zaniecha? stara? o dobra reputacj? i w?asny wizerunek. 11. Prostota serca - S?ucha? g?osu sumienia. Nie dopuszcza? si? nawet najmniejszych ust?pstw na rzecz z?a. - Znajomo?? samego siebie. Rozpozna? nami?tno?ci, kt?rym ulegamy, i nie pozwoli?, aby nas zdominowa?y. Praktykowa? ascez?. 12. Umi?owanie prawdy -Nie chowa? si?. Bra? odpowiedzialno?? za swoje s?owa. -D??y? do obiektywizmu, por?wnywa? z innymi rzeczami. -Otworzy? si? przed kierownikiem duchowym. Skorzysta? z pomocy z zewn?trz. 13. Poszukiwanie sprawiedliwo?ci i prawdy -Czujno?? i roztropno?? w dawaniu wiary nowym informacjom. -Podczas konfliktu nie zadowala? si? jedn? opini?. -Rozpoznawa? szczero?? i prawd?. - Zasi?ga? informacji, zadawa? sobie samemu pytania, bada? siebie samego.Ale zdaje si?, ?e ?wi?ci nie pragn? tej walki i nie poszukuj? jej. Podr??ny w?druj?cy przez pustyni?, gdzie czyhaj? rozb?jnicy, nie szuka spotkania z nimi, cho?by nawet by? pewien, ?e ich pokona; jego jedyn? trosk? jest tylko, by doj?? do celu. Tak samo dusza w drodze do Boga nie szuka szatana, kt?ry m?g?by j? tytko na tej drodze, je?li nie powstrzyma?, to przynajmniej op??ni? j? w jej marszu, wyrz?dzaj?c w niej pewne szkody; ucieka raczej od niego jak najch?tniej.1 [Maria Eugeniusz od Dzieci?tka Jezus ocd]Ostatnie rady i pas startowy Dar ?ycia pozwala nam wzi?? udzia? we wspania?ej przygodzie. Przygoda ta, jak ka?de safari, nie jest pozbawiona ryzyka - widzieli?my to - ale stawka w owym wy?cigu warta jest tego, by uwierzy? w jego sens i odda? mu si? ?dusz? i cia?em". Pokora, zapa? i czujno?? to trzy klucze do zachowania w?a?- ciwego kierunku. Czujno?? pozwala nam zobaczy?, gdzie mo?emy postawi? nog?, i unikn?? pu?apki. Zapa? (lub wytrwa?o??) sprawia, ?e zmierzamy ?mia?o do celu, kierujemy swe spojrzenie ku Chrystusowi (a nie ku Nieprzyjacielowi), przywi?zujemy si? do Niego ca?ym sercem i wreszcie ?stajemy si? tym, czym prawdziwie jeste?my". Jednak by?oby to niewystarczaj?ce, je?li brakowa?oby nam pokory, kt?ra daje r?wnowag? i poczucie umiaru. Gdy si? idzie, nie powinno si? wbija? wzroku w ziemi?, bo wtedy ryzykujemy, ?e wpadniemy na latarni?. Nie nale?y te? patrze? w niebo, gdy? przestajemy wtedy i?? chodnikiem. Trzeba opuszcza? i unosi? wzrok raz na jaki? czas, na moment, lecz przede wszystkim - spogl?da? prosto przed siebie. Tak samo jest w naszym ?yciu. Musimy patrze? prosto przed siebie, uwa?aj?c jednocze?nie na pu?apki. A je?li przez nieuwag? zdarzy si? nam upa??, odbijmy si? od ziemi jak od trampoliny i wyruszmy dalej w jeszcze pi?kniejszy spos?b. Wydobywa? dobro z wszelkiego z?a, oto zwyci?stwo odniesione dla nas przez Chrystusa. ?Wszystko jest ?ask?" - m?wi?a ?w. Teresa od Dzieci?tka Jezus.?wiczenia 1. Przejrzyjcie tabelk? i wypiszcie z niej pu?apki, w kt?re naj- cz??ciej wpadacie. W celu zachowania czujno?ci sporz?d?cie w?asn? tabelk?: przy ka?dej pu?apce wska?cie bro?, kt?r? za- mierzacie walczy?. 2. Postan?wcie robi? taki bilans regularnie. Sami ustalcie, co jaki czas b?dziecie robi? ?w sprawdzian. 3. U???cie wasz? w?asn? modlitw?, kt?ra pomo?e wam zachowa? czujno??. Na przyk?ad: Dzi?kuj? Ci, Panie, ?e mi da?e? Ducha ?wi?tego, aby mnie prowadzi? i obdarzy? Twoim ?wiat?em. Daj mi zawsze rozpoznawa? Tw?j g?os i uwa?nie go s?ucha?. Chro? mnie od wszelkiej zarozumia?o?ci. Nie pozw?l, abym si? utwierdzi? w samozadowoleniu, i s?dzi?, ?e wiem. Naucz mnie powraca? wci?? na szaniec i znajdowa? czas na przegl?d broni. Nie pozw?l, abym ugrz?z? i si? zatrzyma?, a tym bardziej, ?ebym zboczy? z drogi lub zacz?? si? cofa?. Udzielaj mi Twego wsparcia w ka?dej chwili mego ?ycia. Amen.Przypisy do tekst?w w ramkach Rozdzia? I’ Doroteusz z Gazy, Nauki ascetyczne, t. 1, ?Pisma Starochrze?cija?skich Pisarzy", t. 27, prze?. M. Borkowska, Akademia Teologii Katolickiej, Warszawa 1980, s. 98.| Por. ?w. Teresa od Dzieci?tka Jezus, Tylko Ty, Jezu, w: Pisma mniejsze, prze?. P. Kowalczewska i Karmelitanki Bose z Przemy?la, Wydawnictwo Karmelit?w Bosych, Krak?w 2003, s. 39.Bernard Nodet (wst?p i wyb?r), ?w. Jan Vianney. Proboszcz z Ars. My?li, prze?. H. Sobieraj, Cerf-Kairos-Znak, Krak?w 2000, s. 253-254. Marie-Dominique Molinie, Prisonnier de 1’infini, Cerf, Paris1977, s. 112.Maria-Eugeniusz od Dzieci?tka Jezus, Chc? widzie? Boga, prze?. W. Ryszka, Wydawnictwo Karmelit?w Bosych, Krak?w 1982, s. 168. Wawrzyniec Scupoli, Walka duchowa, prze?. i opra?. A. Dudzi?ska-Fac- ca, Klub Ksi??ki Katolickiej, Pozna? 2002, s. 19, 22. ?wiadectwo pewnego misjonarza, opowiedziane ojcu H. Caffarelowi, ?Ca-hier Oraison" nr VII.Sw. Teresa od Dzieci?tka Jezus, Dzieje duszy, prze?. Siostry Karmelitanki Bose, Wydawnictwo Karmelit?w Bosych, Krak?w 1988, s. 47-48. Sw. Ignacy Loyola, ?wiczenia duchowne, prze?. J. O??g, WAM, Krak?w 2003, s. 137-138.Apoftegmaty Ojc?w Pustyni, prze?. M. Borkowska, M. Starowieyski, M. Rymuza, Akademia Teologii Katolickiej, Warszawa 1986, t. 1, s. 200-201.Bernard Nodet (wst?p i wyb?r), ?w. Jan Vianney. Proboszcz z Ars, s. 176- 177.Tomasz a Kempis, Na?ladowanie Chrystusa, I, 13, prze?. S. Kuczkowski,Wydawnictwo WAM, Krak?w 2007, s. 39. Tomasz | Kempis, Na?ladowanie Chrystusa, 1,13, s. 35-37. Rozdzia? IIMaria Eugeniusz od Dzieci?tka Jezus, Chc? widzie? Boga, s. 94-95. 1 Dokument Kongregacji Nauki Wiary,Wiara chrze?cija?ska i demonologia,nr 1681.Pierre Descouvemont, Gagner le Combat Spirituel, Ed. de 1’Emmanuel, Paris 2006, s. 80-82.Apoftegmaty Ojc?w Pustyni, t. I, s. 84-85.Maria Eugeniusz od Dzieci?tka Jezus, Chc? widzie? Boga, s. 95.Jean Pliya, Des tenebres a la Lumiere, s. 38-39.Maria Winowska, Les voleurs de Dieu, Paris 1958, s. 103-113.Georges Morand, Guide totus de loccultisme, Editions du Sarment / Ju-bile, Paris 2004, s. 139-140.Leon J. Suenens, Odnowa w Duchu ?wi?tym i si?y ciemno?ci, prze?. A. Ho- man, Wydawnictwo Serafin, Krak?w 2008, s. 42. ?Familie Chretienne" nr 1554, 27 X-2 XI 2007.?w. Augustyn, Obja?nienia Psalm?w, 63,9, t?um. J. Sulowski, Akademia Teologii Katolickiej, Warszawa 1986, ss. 93-94. Doroteusz z Gazy, Nauki ascetyczne, s. 138.Emmanuel Maillard, Ukryte Dzieci?tko z Medjugorie. ?wiadectwo ?ask, prze?. D. Szczerba, Wydawnictwo Ksi??y Marian?w MIC, Warszawa 2007, s. 40-41.Rozdzia? IIITomasz a Kempis, Na?ladowanie Chrystusa, I, 20, s. 54-57. Cyt. za: Bruno Kartuz, List do Radulfa zwanego Zielonym, prze?. R. Witkowski, E. Skibi?ski, w: Najstarsze pisma kartuz?w, prze?. R. Witkowski i in., ??r?d?a monastyczne", 1.15, ?Tyniec" Wydawnictwo Benedyktyn?w, Krak?w 1997, s. 193.Sw. Bonawentura,Legenda maior s. Francisci, II, 4.Adalbert Hamman (wyb?r i opra?.), La geste du sangArtheme Fayard,1953yS. 80-81.Bernard Nodet (wst?p i wyb?r), ?w. Jan Vianney. Proboszcz z Ars, s. 176. Lucien Regnault, Les sentences des Peres du Desert, Ed. Saint Michel, Saint Cenere 1966, s. 24.Sw. s. M. Faustyna Kowalska, Dzienniczek: Mi?osierdzie Bo?e w duszy mojej, Wydawnictwo Ksi??y Marian?w MIC, Warszawa 2006, s. 173. Cyt. za: S. Marie-Ancilla, Chercher Dieu, avec les Peres du Desert et leurs heritiers,Source de Vie 1996, s. 83. Cyt. za: Doroteusz z Gazy, Nauki ascetyczne. Rozdzia? IV?Q.T_^RAJMUND Z KAPUI,LA VK DE CATHERINE DE SIENNE,ED.RLETHIEI-IOI? PARIS 1904.CZ.1.ROZDZ.9.? ?w. Teresa od Dzieci?tka Jezus, Dzieje duszy, s. 172-173. ’ Apoftegmaty Ojc?w pustyni, 11, s. 133-134.? Cyt za: S. Marie- Ancilla, Chercher Dieu, mec les Peres du Desert, s. 67.?Pierre Descouvemont, Gagner le Combat Sptrttuei, s. 57-58.?Bernard Nodet (wst?p i wyb?r), ?w. Jan Vtanney. Proboszcz z Ars, s. 159, 161.? Jean Pliya, Des tenebres a la Lumiere, s. 204. 1 Tam?e, s. 33.’ Tam?e, s. 38.10Bertrand Georges, Jak dokonywa? dobrych wybor?w? Sztuka rozeznawania duchowego, prze?. A. Folta?ska, Wydawnictwo Ksi??y Marian?w MIC, Warszawa 2008, s. 148-149. " Jan Kasjan, De mstitutis coenobiorum et de octo principalium vitiorum remedis libriXII, XI, s. 13-14.? Pierre Descouvemont, Gagner le Combat Spirituel, s. 60-61.? Bernard Nodet (wst?p i wyb?r), ?w. Jan Vianney. Proboszcz z Ars, s. 176. " Gas?on Courtois, Coeur a coeuravec J?sus,Fleurus 1954, s. 115.? Jean Pliya, Des tenibres a la Lumiere, s. 27.? Luc de Wouters OSB, Le serpent et la croix,Ed. Philippe de Wouters, nak?adem autora, 2005." Apoftegmaty Ojc?w Pustyni, s. 382." Bernard Nodet (wst?p i wyb?r), ?w. Jan Yianney. Proboszcz z Ars, s. 221, 222. Rozdzia? V’ Por. Jan Kasjan, Rozm?w dwadzie?cia cztery, prze?. L. Wrzo?, ?Pisma Ojc?w Ko?cio?a", t. 6, Pozna? 1928, s. 74.?[Napisane] przez Kartuza, La liberte et obiissance, Presses de la Renais-sance, Paris 2005, s. 57-58.? Bernard Nodet (wst?p i wyb?r), Jan Vianney. Proboszcz z Ars, s. 154, 155,156.? Cyt. za: La rosaire - Textes du P?re Kolbe, Ed. Monastere de Chambar- ond.? Cyt. za: Pierre Descouvemont, Soeur Marie de la Triniti, carmilite de Li- sieux, une novlce de sainte Th?r?se, Ed. du Cerf, 1986, s, 115-116.* Wawrzyniec Scupoli, Walka duchowa, IV, s. 30,? Apoftegmaty Ojc?w Pustyni, t. 1, s. 83. Tam?e, s.193.? ?w. Teresa od Dzieci?tka Jezus, Dzieje duszy, s. 99-100.? Pierre Descouvemont, Gagner le Combat Spirituel, s. 200-202. Rozdzia? VI?Doroteusz z Gazy, Nauki ascetyczne, s. 151.?Tomasz a Kempis, Na?ladowanie Chrystusa, 1,13, s. 37.?Bernard Nodet (wst?p i wyb?r), ?w. Jan Vianney. Proboszcz z Ars, s. 178, 176.?La Regle de Taize, Pressee de Taize, s.101.?Ewagriusz | Pontu, O praktyce ascetycznej, XII, prze?. K. Bielawski, w: Pisma ascetyczne, ?Tyniec" Wydawnictwo Benedyktyn?w, Krak?w 1998, t. 1, s. 208-209.? ?w. Ignacy Loyola, ?wiczenia duchowne, s. 139.? Anzelm Griin OSB, W po?owie drogi: p??metek ?ycia jako duchowe zadanie, prze?. K. Baranowski, ?Tyniec" Wydawnictwo Benedyktyn?w, Krak?w 1993, s. 7.? Rajmund z Kapui, Vie de Catherine de Sienne,Ed. Tequi, 2000, s. 109-110.? Luc Wouters OSB, Le serpent et la croix.? Sw. Bernard z Clairvaux, Les combats de Dieu, Ed. Stock, Paris 1981, S.37.u Tomasz a Kempis, Na?ladowanie Chrystusa, 1,13, s. 38-39.12Jan Kasjan,Rozm?w dwadzie?cia cztery, prze?. L. Wrzo?, ?Pisma Ojc?w Ko?cio?a", t. 7, Pozna? 1929, s. 69. 

999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999
 

Dzisiaj stronę odwiedziło już 1 odwiedzającytutaj!
 
similar to Uzdrawjasie.pl.tl siteglimpse PODOBNE do uzdrawjasie 44%
symile PODOBNE W 96%

cabotmarty














































Uzdrawjasie.pl.tl - Webstatsdomain.com

Kabaret LIMO - Mojżesz



Kabaret RybkiKabaret Ani Mru MruFormacjA ChateletKabaret CzesuafKabaret CiachKabaret DnoKabaret DuDuKabaretus FraszkA Grzegorz HalamA Kabaret HrabiKabaret Jachim PresentsKabaret JurkiKabaret KaczkA PchniętA No

 
http://sprogramos.pl.tl/ANNALLISE.htm Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja